W sumie Nieznamir ma rację, książki to nie śmieci. To czy coś lubimy czy nie, a odnosi się to nie tylko do książek, to rzecz gustu, a o tym się nie dyskutuje... To że pseudofilozoficzne rozważania Coelho na mnie nie działają, to nie znaczy, że dla kogoś nie mogą być świetną lekturą. A zresztą chwała wszystkim tym, którzy w dobie wszechogarniającego wirtualnego świata, wciąż czytaja książki, i nie ważne czy to Dostojewski, Coelho czy Orzeszkowa :)
... czyli co zdarzyło Wam się mieć w rękach i nie dotrwać do końca.
W moim przypadku była to "twórczość" pani Stephanie Meyer, coś tam o wampiropodobnych i wilkołakokształtnych. Przyznaję, że wyobraźnię może i babka ma, ale już jej styl "pisania", składnia i słownictwo jest na poziomie szkoły podstawowej. (Ciekawe czy zdałaby polski egzamin szóstoklasisty...?)
Nie dałam rady i po trzydziestu stronach tego dzieła poddałam się z niesmakiem.
A Jaka książka Was rozczarowała, zniechęciła, odstraszyła...?