Macku przeczytalem kazdy komentarz tej dyskusji...
I jednyne co przychodzi mi na mysl, to fakt ze chcesz czy niechcesz jednak kobieta z ktora byles poprostu cie zranila i to tak bardzo ze probujesz o tym powiedziec wszystkim do okola w inny sposob. " "
Poprostu nie byla to ta twoja polowka i tyle. Masz poparcie prawie we wszystkich komentarzach na tym forum, poniewaz nie jesetes jedyny ktoremu sie to przytrafilo.
Nie zrozum mnie zle, jestes cool gosc masz wlasne zasady i tego sie trzymaj, jednakze usiac na secunde i zastanow sie tylko czy naprawde jestes w stanie zaplacic cenne samotnosci i cieszyc sie zyciem sam jesli nie znajdziej drugiej osoby? Czy naprawde warto zastanawiac sie czemu jest tak trudno poznac wlasciwa osobe, odpowiedz jest prosta NIE, ci ktorzy sie zastanawiaja marnuja czas a cie ktorzy cos robia ciesza sie czasem.
Nie rob tego samego bledu co niektorzy, poprostu nie mysl o tym jaki jestes i dla czego jestes sam, tylko badz soba a ta ktora powinna sama przyjdzie.
Hej Dzieki za cieple slowa :)
Ale nie jest tak do konca jak piszesz. Kobieta, z ktora bylem, faktycznie troche mnie zranila. Ale przeciez ja ja tez. Ale takie jest zycie, ludzie sie rania i to jest normalne, i do tego sluza rozstania, aby sie juz wiecej nie ranic.
Dawno jej to wybaczylem i nie wracam myslami do tego co bylo. Nie uzalam sie nad soba, nieustannie pracuje nad swoim rozwojem. Teraz mam na to czas.
Zastanowilem sie juz dawno, jestem w stanie zaplacic cene, jak piszesz 'samotnosci'. Nie jestem ani przez chwile samotny, wierz mi. Mam wspanialych przyjaciol, ktorzy mnie wspieraja i akceptuja. Mam swojego Boga (nie mylic do tego siwego pana z broda, ktorymi katecheci strasza dzieciaki w szkole), ktory jest przy mnie, kiedy jest mi ciezko. Lubie siebie i akceptuje. Jestem w stanie cieszyc sie zyciem w pojedynke. Naprawde. NIe chce pierwszej z brzegu osoby, tylko dlatego zeby zapelnic proznie po poprzedniej :) Nie, po stokroc nie, do pioruna :) Pracuje nad soba i jak na razie bardzo mnie ciesza osiagniete rezultaty :)
Jestem fajny gosc i potrzebuje fajnej dziewczyny, ale nie na sile i nie za wszelka cene. Jestem czlowiekiem pogodnym i optymistycznie patrze w przyszlosc.
BTW Skad to przeswiadczenie, ze ludzie zyjacy w pojedynke musza byc samotni? Ja nie jestem. :)
Teraz ciesze sie zyciem i wiode zycie, jakie zawsze chcialem :)
Jesli w moim zyciu pojawi sie intersujaca kobieta, okej, jesli nie, w pojedynke postaram sie wykorzystac dany mi czas najlepiej jak potrafie :)
A co do mojej Eks: po prostu potrzebowala czego innego, niz ja potrafilem jej dac. Teraz to rozumiem i nie chowam zadnej do niej urazy.
Pozdrawiam w piekny srodowy poranek i zycze milego dnia.
Maciek będę upierdliwa do bólu, ale TY NIE JESTEŚ NUDNY:):):)
Po prostu jesteś facetem który trzeźwo stąpa po ziemi i ma własną pasję,
nudni to są goście którzy potrafia tylko siedzieć w papciach przed TV albo pić co sobotę i zaczynac zdanie od :,,ale się na...dziabałem w ten weekenn...,,
A co do kobiety to zrobiła miejsce lepszej, to tylko kwestia czasu:)
Jak by nie bylo wszystko sprawia sie do jednego nikt niechce byc sam, bo chodz przyjaciol i znajomych wbrud, nie dadza ci tego czego kazdy podswiadomnie potrzebuje...
Mowiles o samotnosci, lepiej byc samotnym i szczesliwym jasne masz racje, tylko jak sytuacja sie za dobrze rozwinie to nauczysz sie byc sam do stopnia kiedy bedziesz sie bal byc z kims.
Masz racje nic nie na sile, kazdy musi trafic na swojego....
A co do pogody, to dzisiaj bylo naprawde pieknie, i nawet nie pojechalem do pracy tylko poszedlem :o)
Jak w tytule posta. Jestem nudny az do bolu. Nie lubie dyskotek, pubow, nie pije, nie pale, nie przepadam za seksem. Lubie gotowac, sprzatac i prasowac :) Nie lubie za to tanczyc. Najlepiej czuje sie w domu w kapciach. Nie krzycze na kobiety, nie lubie sie klocic, jestem ugodowy i spokojny. Nie jestem gejem :) Jestem dosc niesmialy. Lubie czytac ksiazki, szwendac sie po gorach i robic foty. NIe lubie futbolu i zlopania piwa przed telewizorem. Wlasciwie to nie lubie telewizji.
Najgorsze jest to, ze dobrze mi z tym, jaki jestem i nie chce sie zmieniac...
W zwiazku z tym pytanie: czy kiedykolwiek mam szanse na zdrowy zwiazek z jakas wartosciowa dziewczyna?
Wszystkie kobiety ode mnie uciekaja, gdyz potrzebuja od swojego faceta fajerwerkow, ktorych ja nie chce i nie umiem im dostarczyc...
W chwili obecnej ciesze sie niedawno odzyskana wolnoscia i dobrze mi z tym, aczkolwiek czasami zastanawiam sie nad swoja przyszloscia i mysle, czy juz do konca zycia bede sam?