Podsumowując? Ciekawy post?
"Jestem nudny az do bolu.(...)" etc.,etc.
To nie problem. Nudnych ludzi jest całkiem sporo.
Zbierzmy informacje:
1. "Najgorsze jest to, ze dobrze mi z tym, jaki jestem i nie chce sie zmieniac... "\
2. "Belze Boobie - wyciagnales bledne wnioski z zupelnie prawidlowych przeslanek. Nie boje sie sie seksu. Nie zamknalem sie w 4 scianach. Zyje aktywnie, laze po gorach, fotografuje. Mam kilka zainteresowan.
Nigdzie nie napisalem ze nie wychodze...
Nie uzalam sie tez nad soba- taki jestem i akceptuje siebie. Pytanie bylo zgola inne..."
3. Jestem soba. Akceptuje sie takim jakim jestem. Po prostu dla kobiet nie jestem dosc dobry:)
4. Heh wiem o tym :) Karolino. Uwierz mi, potrafie wlozyc mnostwo wysilku w w zwiazek.
5. Nie chce 'zaslugiwac' na czyjas milosc za pomoca kupowania prezentow, poswiecania sie dla drugiej osoby do granic absurdu- kosztem rezygnacji z wlasnego 'ja'
6. nie jestem zalamany sytuacja:) ciesze sie zyciem i korzystam z niego na ile potrafie. jestem szczesliwy choc sam :)
Hmm. Generalnie po przeczytaniu wszystkich wypowiedzi nasuwa się jedno pytanie tylko, na które właściwie powinieneś odpowiedzieć sobie sam - DLACZEGO napisałeś tego posta???
Jest kilka odpowiedzi na to pytanie (właściwą znasz tylko Ty, lub Twoja podświadomość (tak, psychoanaliza za free :) ). Oto trzy z nich:
A. Jest bardzo dobrze i jesteś szczęśliwy, a zastanawiasz się tylko czy masz szansę na związek czy też jak piszesz "juz do konca zycia bedziesz sam?". Jeśli to jest ten przypadek, to pytanie jest banalne, a post nie warty tylu odpowiedzi. No bo oczywiście, że masz szansę na związek. Zwłaszcza, jeśli jak piszesz wychodzisz, masz przyjaciół, jesteś aktywny i w ogóle. Czy będziesz jednak sam? - nikt tego nie wie. Tyle.
Jeśli jednak nie zwykłeś zadawać banalnych pytań, to znaczy, że chodzi o coś innego. No bo skoro jest tak dobrze, to po co roztrząsać? Szczęśliwi ludzie rzadko rozkładają swoją "szczęśliwość" na czynniki pierwsze i to na forach internetowych. Zwłaszcza, że widać pewne nieścisłości - bo raz - 7 X o 06:42 - piszesz, że "nigdzie nie wychodzisz", a już tego samego dnia o 12:01 piszesz, że "nigdzie nie napisałeś, że nie wychodzisz??? Trochę to niepokojące... Zatem może...
B. "Comforting yourself". Czujesz, że coś jest nie tak, ale nie chcesz/nie możesz stanąć wobec prawdy, zatem wykorzystujesz całą sytuację do utwierdzenia się w swoich poglądach. Żadna odpowiedź nie jest wystarczająco dobra, a „tyle ich w tym temacie już było, zatem muszę mieć rację” ("Dziekuje za proby wyprowadzenia mnie na 'wlasciwa' droge. Nie skorzystam :)" ). Jeden z moich ulubionych motywów zachowań :)
C. Istotnie i otwarcie poszukujesz odpowiedzi, bo podświadomie czujesz, lub się boisz, że może jednak robisz/zachowujesz się/myślisz w sposób, który negatywnie zarzutuje na Twoją przyszłość - tzn. będziesz nieszczęśliwie samotny do końca życia (jeszcze raz powtórzę, że gdyby samotność była dla Ciebie ok, nie zastanawiałbyś się nad tym (chyba, że to przypadek A - patrz wyżej)). W takim dopiero wypadku można udzielić rady. I, jako że mało czasu, to po prostu pojadę po bandzie - jesteś egoistą.
To co mnie uderzyło w Twoich wypowiedziach to "ja". Ja jestem taki, taki i taki, nie chcę się zmieniać, jestem niezwykły bo zdecydowana większość jest całkowicie inna, jestem nawet tak wspaniały, że do "byłej" nie żywię urazy bo wszystko w swej wspaniałości zrozumiałem, i teraz jest spoko i życzę jej szczęścia. Akceptuję siebie (Mój Boże! (ale oczywiście nie ty z sal katechetycznych!, bo wiara w niego jest taka pospolita...) - ilu ludzi to potrafi?!?), wręcz siebie kocham. JA najlepiej wiem, co mi wolno a czego nie. Ja naprawdę potrafię się poświęcić dla związku, ale oczywiście nie na tyle, aby to zagroziło mojemu "ja"... .
Podejrzewam, że to "ja" może być problemem. Bo niełatwo jest żyć z takim człowiek, tak wspaniałym i takim, który ma zawsze rację. To raz. Dwa - niestety, ale poważny związek (powiedzmy taki na całe życie), bardzo silnie wpłynie na Twoje "ja", a często je po prostu zmieni nie do poznania. I z wielu rzeczy będziesz musiał zrezygnować aby ten związek utrzymać, wychować dzieci czy coś. W dzisiejszych czasach brzmi to jak herezja, ale nie należy się tego bać. To naturalny etap w życiu. Bo po trzecie - ludzie się zmieniają. Wiem, że takie okopanie się na swoich pozycjach, jestem taki, a nie inny, lubię to a nie tamto i dobrze mi z tym i się nie zmienię jest cholernie przyjemne. Och jak to jest przyjemne! Mnóstwo osób woli mieć rację, niż być szczęśliwymi. Ale ludzie się zmieniają, czasem pod przymusem dopiero, pod wpływem okoliczności i po pewnym czasie patrzą na swoje poprzednie zachowanie inaczej, czasem wręcz jak na "ciekawostkę". Choć Ci się wydaje to niemożliwe, za 10 lat możesz być całkowicie innym człowiekiem.
Nie każdy jednak chce (lub może?) na inny etap przejść. Taki wybierze inną drogę. Wieczni studenci, wieczni balangowicze, włóczykije, samotni emeryci hodujący koty, którzy całe życie przeżyli spokojnie raczej, na pewno wygodnie, tak "ja"k chcieli. I to jest indywidualny wybór każdego człowieka, z którego konsekwencjami będzie on musiał sobie radzić do końca życia. Egozim nie musi być zły, jeśli istotnie jesteś w stanie przyjąć go z całym bagażem.
Pocieszające jest to, że nawet jeśli wybór będzie "zły", zawsze można się oszukiwać, że był dobry - bo o ile ludzie całkiem nieźle oszukują innych ludzi, oszukiwanie samych siebie opanowali do perfekcji.
Pzdr!
:)
Tak, jestem egoista. Po raz pierwszy w zyciu mysle bardziej o sobie niz o innych. Kiedys moje zycie polegalo na spelnianiu zachcianek innych ludzi :) Teraz mysle TYLKO o sobie. Czy to zle? Nie wiem. Mi jest z tym dobrze.
Faktycznie, nie jest latwo ze mna zyc. Wiem to . Ale przeciez nikt nie jest idealny, prawda? Jednak mysle ze mam wiecej zalet niz wad.
Pisze o sobie, uzywam 'JA' bo niby o kim mam pisac? :) :) :) O innych? Opluwac ich i wdawac sie w walki, jak ogromna ilosc osob na tym forum? Piszac o sobie nikomu nie szkodze.
Faktycznie z tym nie wychodzeniem to pewna niescislosc- piszac 'nigdzie' mialem na mysli puby, dyskoteki i alkoholowe libacje (czyt. imprezy). Ot, skrot myslowy, za ktory przepraszam.
Tak, kocham siebie i akceptuje, choc droga do tego byla kreta i wyboista. To naprawde mozliwe :) :) :).
A post napisalem po to, zeby doczekac sie takiej wlasnie wypowiedzi jak Twoja.
Czytajac wypowiedzi innych, moge sie w nich przejrzec jak w lustrze, spojrzec na swoje zycie z innej perspektywy.
Nie polemizuje z Toba w zaden sposob :) Jestem Ci ogromnie wdzieczny za ten post. Poukladal mi wiele rzeczy, ktorych sobie nie uswiadamialem dotychczas :).
NIe zgadzam sie tylko z Twoim ostatnim zdaniem, 'oszukiwanie samych siebie opanowali do perfekcji.'
Uwazam, ze jesli ktos jest uczciwy wobec siebie, to nie da sie oszukac samego siebie.
I tym akcentem zakoncze moja wypowiedz :)
Pozdrawiam serdecznie :) :) :)
nie znalazl, bo ostatnio mu dobrze samemu i jakos odechcialo mu sie szukac. teraz uwaza ze Opatrznosc wie co dla niego najlepsze i odpowiednia osoba pojawi sie na jego drodze w odpowiednim czasie. kiedy bedzie gotowy :)
jest niezmiernie szczesliwy ze soba samym :)
(co wbrew pozorom, jest dzis rzadkoscia)
pozdrawiam
nadrzecze 1-chylę czoła z a ten wywód .....
Maciek Wołodyjowski.......madrzy ludzie mówią ze Opatrzności trzeba pomóc...........
To....,,NIEZMIERNIE SZCZĘŚLIWY ze soba samym"-to wyrazne wyparcie prawdziwych uczuć /tęsknota, żal po stracie,
smutek,/.Na powrot do ''normalności "potrzeba znacznie wiecej czasu. Tego sie nie zmienia
pstryknięciem palcami.Masz na to ogromne szanse,ale powoli. To jest tak jak z żałobą. Trzeba ją przeżyć, a nie wypierać ,że jej nie ma.
Jesteś wyjatkowy gość/sądze po całokształcie wypowiedzi/
Nic na siłe,a najwazniejsza jest swiadomość swojej sytuacji-jestes więc na dobrej drodze, może drzce, ściezynce.....
Powodzenia
nadrzecze1 - bardzo bardzo ciekawe podsumowanie - pozdrawiam
Macku - chyba nie jestes jedyny,duza czesc moich znajomych, w szczegolnosci po studiach, ma takie dylematy, starajac sie cos osiagnac sprawy zwiazku przesuwali na drugi plan, a tu "Matka Natura" puk, puk i spac po nocach nie mozna... i pytanie, czy mnie juz moj czas ominal? Trzymam kciuki i mysle, ze najlepsze przed Toba, czego i sobie zycze...
Serdecznie pozdrawiam
Nikogo juz nie szukam, dobrze mi tak jak jest i nie zamierzam tego zmieniac. Joanna, dzieki za wnikliwa analize :) Mysl se co chcesz, ja nie zamietrzam juz nic w tym watku pisac, odpowiedz na moje pytanie (notabene zawarte w pierwszym wpisie) uzyskalem. Temat uwazam za zamkniety.
#231 nie uwazam zebym znajdowal sie w jakiejs opresji :):):):) zeby mnie trzeba bylo z czegos wybawiac :)
#230 :) nie mam absolutnie klopotow ze snem :)
NIEZMIERNIE SZCZĘŚLIWY ze soba samym"-to wyrazne wyparcie prawdziwych uczuć /tęsknota, żal po stracie,- hahahahahahahahaha :) :) wybacz ale prawie spadlem z krzesla.
Wszystkim udzielajacym sie w tym watku dziekuje i zycze Wesolych Swiat i Szczesliwego Nowego Roku :)
2009 to byl wyjatkowy rok, a 2010 bedzie jeszcze lepszy :)
Pozdrawiam cieplo
papa
...to by było na tyle??Szkoda, był to dobry wątek......i niewatpliwie jest to Macku Twoja zasługa.
Dużo dobrych rzeczy sie tu udało,duzo dodrych rzeczy znalazło tu swój poczatek/zaczał sie pozytywny proces/
Kazdy dorzucał w ładnym stylu, szczerze i bez zbednych głasków ...
Masz racje Macku, że boksujemy sie z naszymi pomysłami , myslami a wystarczy że to napiszemy, usłyszymy czy przeczytamy mała korekte i już koleiny sa mniejsze.
Ty wiesz co robic , masz pomysł na swoje zycie wpadaj czasem z jakąs mała ,,prowokacja''
Wesołych świąt , doswiadczeń niezbyt bolesnych, wspierajacej rodziny i dobrych znajomości....
Jak w tytule posta. Jestem nudny az do bolu. Nie lubie dyskotek, pubow, nie pije, nie pale, nie przepadam za seksem. Lubie gotowac, sprzatac i prasowac :) Nie lubie za to tanczyc. Najlepiej czuje sie w domu w kapciach. Nie krzycze na kobiety, nie lubie sie klocic, jestem ugodowy i spokojny. Nie jestem gejem :) Jestem dosc niesmialy. Lubie czytac ksiazki, szwendac sie po gorach i robic foty. NIe lubie futbolu i zlopania piwa przed telewizorem. Wlasciwie to nie lubie telewizji.
Najgorsze jest to, ze dobrze mi z tym, jaki jestem i nie chce sie zmieniac...
W zwiazku z tym pytanie: czy kiedykolwiek mam szanse na zdrowy zwiazek z jakas wartosciowa dziewczyna?
Wszystkie kobiety ode mnie uciekaja, gdyz potrzebuja od swojego faceta fajerwerkow, ktorych ja nie chce i nie umiem im dostarczyc...
W chwili obecnej ciesze sie niedawno odzyskana wolnoscia i dobrze mi z tym, aczkolwiek czasami zastanawiam sie nad swoja przyszloscia i mysle, czy juz do konca zycia bede sam?