Hej majunja,
Alez temat zapodalas na piatkowy wieczor. Ciezki, temat - rzeka, ale z ciekawego punktu widzenie wychodzisz.
Wedlug mnie duza role w poszukiwaniu tej "drugiej polowy" odgrywa strach. Pewnie wiele osob sie nie zgodzi ale jak tak glebiej zastanowic sie to przez ten strach i jedna i druga strona przybiera "maski", za ktorymi jest bezpiecznie bo nikta nas nie moze skrzywdzic ... do czasu.
Ale wracajac do sedna pytania, wydaje mi sie ze temat nie ma jednego, prawdziwego rozwiazania.
Znam pary ktore poznaly sie kiedy byli jeszcze szczeniakami, cale zycie tylko ze soba, zalozyli rodziny, maja dzieci sa szczesliwi. Z drugiej strony znam przypadki kiedy ludzie sa ze soba bo jedno i drugie chce z ukladu czegos innego i nie potrafia, nie chce, BOJA sie ujawnic to przed partnerem (zwykle taki uklad nie trwa dlugo - z zalozenie bo i sa wyjatki).
Rowniez wydaje sie ze im jest sie starszym i po doswiadczeniach, to coraz czesciej sie kalkuluje mozliwa relacje: zblizyc sie czy nie, a jak mnie skrzywdzi, znowu bedzie bolalo, a nawet jak polubi mnie w tej mojej "masce", to co bedzie jak zacznie uwierac i trzeba bedze pokazac prawdziwe Ja.
Z innej strony, jak juz sie pozna kogos fajnego to czesto, bezwiednie, jedno i drugie zaczyna zmieniac partnera. Zapomina sie o wlasnej naturze, potrzebach jak rowniez o naturze i potrzebach tej drugiej osoby. Nie mam na mysli typowego samolubnego podejcia tylko dystans do samego siebie i partnera - cos na zasadzie: szanuj ja/jego ale rowniez szanuj siebie. Wydaje sie ze czesto ludzie po po prostu zatracaja sie w tej drugiej osobie co moze dusic radosc ze zwyklego przebywania ze soba, takimi jakimi jestesmy, z wadami i zaletami. Jak sie partner zaczyna zmieniac to, to nowe oblicze nie koniecznie moze sie juz partnerowi podobac.
Jeszcze inne podjecia, typowo chemiczne, jak sie poznaje kogos nowego a do tego ta osoba wykazuje chec i zainteresowanie, hormony skacza jak zwariowane, czesto robi sie, mowi rzeczy ktorych normalnie nie robi/mowi sie. Tak naprawde to nie my tylko projekcja kogos, kim chcialibysmy byc, ktos kto wydaje sie lepszy od nas samych. Najgorsze, ze po jakims czasie organizm wraca do normy i trzeba sie zderzyc z rzeczywistoscia.
hmmm ... pewnie jest jeszcze kilka innych, ciekawych wizji relacji, przed partnerskich jak i juz partnerskich ... ciekawy jestem opini ...
Pozdro
BTW. sorki za ortografy, pewnie sa...
@Trogllglodyta: trzeba, tak jak czasem trzeba zjeść...Ważne, żeby seksu z miłością nie utożsamiać, jeśli tylko seksu się chce (mężczyźni w tej kwestii mają łatwiej)...
@Kris: Zgadzam się z Tobą w 100%. Można by temat(y) pociągnąć, np, że żeby uniknąć zatracenia w drugiej osobie, o którym pisałeś, warto mieć jakąś pasję. Np, że warto czasem zmusić się do trzeźwego oglądu sprawy, nawet gdy hormony szaleją. Myślę, że to jest łatwiejsze wtedy, gdy ma się już jakieś doświadczenia i wyciągnęło z nich odpowiednie wnioski. Ale te doświadczenia też przeszkadzają, bo właśnie włącza się strach przed bólem, zranieniem, rozczarowaniem i to nas blokuje, co często powoduje, że szukamy substytutów w pracy, przelotnych znajomościach, łóżku z kimś przypadkowym, używkach itp...
Zastanawiam się też na tym określeniem - "dwie połowy", które z góry zakłada, że ludzie się uzupełniają, zazębiają, a przez to właśnie zatracają. A to nie jest tak przypadkiem, że skoro przyjmiemy, że są dwie całości i akceptują się takie, jakimi są, w całości, to wtedy chęci zmieniania drugiego człowieka są mniejsze?
Mam wrażenie, że w pokoleniu 30-latków jest bardzo dużo właśnie takich poranionych, zamaskowanych ludzi, uciekających przed bliskością we wszystko, co im ją zastąpi...Szkoda...
@Pułkownik: wybacz, ale nie bardzo chcę i chciałam, żeby temat tego forum poszedł w stronę uzewnętrzniania cech mojego charakteru, pisania o nich i o tym jakie mam podejście do samej siebie. Myślę, że jeśli będę chciała to zrobić, założę osobny wątek o nazwie "MAJUNJA". Jeśli będzie takowy, zapraszam do dyskusji.
@Troglloglodyta: mężczyźni łatwiej niż kobiety oddzielają miłość od seksu.
Jasne, że nie muszę, ale mogię? :)
"Ważne, żeby seksu z miłością nie utożsamiać, jeśli tylko seksu się chce (mężczyźni w tej kwestii mają łatwiej)..."
----
Nie jestem znawcą tego tematu, taka myśl mnie dopadła:
jaki procent kobiet mówi po raz pierwszy "kocham cię" po udanym seksie?
Albo, w jakiej sytuacji kobieta mówi te magiczne słowa, nawet po raz któryś?
Albo cienko obserwuję, albo masz rację, by oddzielić seks od miłości.
P.S. Zawsze trapiło mnie pytanie, dlaczego psycholog - zarówno świecki jak i duchowny - na samym początku chciał ustalić kwestię "pożycia". Dlaczego to dla nich jest takie wazne?
@Pułkownik: nie obrażam się tak łatwo. Dzięki o przestrogę o twardej skórze
@Trogllodyta: albo własnie doświadczenie mam, albo po prostu obserwuję ludzi, albo poczytałam trochę badań na temat konstrukcji mózgu mężczyzny i kobiety i tego jakie różne reakcje chemiczne są u obu płci w nim się dzieje po seksie...stąd kobiety, częściej niż mężczyźni po udanym seksie częściej mówią "Kocham Cię".
' badań na temat konstrukcji mózgu mężczyzny i kobiety i tego jakie różne reakcje chemiczne są u obu płci w nim się dzieje po seksie'
jeezu to ktos robi takie badania? i jeszcze na ten temat pisza ksiazki?
'.stąd kobiety, częściej niż mężczyźni po udanym seksie częściej mówią "Kocham Cię".'
mezczyzni tez to mowia, tylko nie wszedzie ich komorka ma zasieg :)
@majuna, @dorann74
A to jest czasem tak, ze jak facet szuka po bokach to jest to zwykly symptom, ze cos nie gra, ze cos nie odpowiada w zwiazku, ukladze?
Problem w tym ze facet, jak to facet jak ma problem to w "jaskini" sie bunkruje i nic z niego sie nie wyciagnie, nie wazne jak mocno i dlugo partnerka bedzie nalegala na wyjasnienia...
No i właśnie pod tym względem kobiety łatwiej mają, bo chętniej gadają o swoich problemach przyjaciółkom, mamom, koleżankom i przez to te problemy z siebie upuszczają. Mężczyźni to jednak przekichane mają, bo niestety kultura (i normy społeczne) Was już tak ukształtowała, że macie być twardzi. Czyli zazwyczaj wyrażacie tylko te silne emocje (m.in gniew). A jak już przychodzi jakiś problem, zamiast o nim mówić, zamykacie się w jaskini lub uciekacie np do zdrady.
Myślę, że mężczyźni zdradzają wtedy, gdy coś w związku nie gra, kobiety też często z tego powodu zdradzają. Ale właśnie bardziej chodziło mi o to, że zamiast rozwiązywać problemy w związku, zamiast próbować to robić, ludzie idą na łatwiznę i szukają po bokach.
Zastanawiam się na co mężczyźni tak na prawdę zwracają uwagę w kobietach. Wiadomo, że jest to pytanie bardzo ogólne, ale wielu mówi, że chciałby być z mądrą, ładną, ciepłą i samodzielną kobietą, która i ugotować potrafi i porozmawia i pokocha i rodzinę by założyć chciała, ale jak już taka się trafi to nie zwracają uwagi do takich lub uciekają gdzie pieprz rośnie, które są dla nich zimne lub lecą jedynie na kasę...Mam takie doświadczenia, ale też powyższe słowa piszę na podstawie obserwacji...Jakieś komentarze?