po 1sze auta typu 1.0 czy 1.1 z moca ponad 100 koni to w Japonii byly juz od lat 80tych. I wiele tych silnikow jezdzi nadal i ma sie dobrze, mimo wieku i wysokich przebiegow.
Z nowoczesnymi silnikami jak zwykle problem maja niemcy i amerykanie.
Ja bym bral hybryde. I to tylko dlatego, ze tansze jest to niz 100% elektryk a po prostu za malo jezdze samochodem by mi sie elektryk zwrocil - jakbym robil niewiadomo jakie przebiegi, to moze wtedy bym kupil elektryka.
Co do trwalosci - jakos hybrydy eksploatowane od nastu lat jako taksowki sprawdzily sie bardzo dobrze. W ogole wiekszosc taksiarzy obecnie jezdzi jak nie hybryda, to elektrykami - w Edim tez coraz wiecej pojawia sie black cabow 100% elektrycznych - jakos nie ma biadolenia o zasiegu czy trwalosci... W ogole rozmowa o trwalosci czy ekologii jest zabawna. Silnik spalinowy, zracy plynne dinozaury, gdzie trza zmieniac filtry, oleje, mnostwo czesci ruchomych ktora kazdda moze sie popsuc, w dieslach drogie pompowtryskiwacze, za komplet trza zaplacic tez od £1000 do £2000 i ludzie uwazaja, ze to w porzadku, "ciesz sie kosztami eksploatacji" haha, bardzo smieszne. . W elektryku masz tylko silnik elektryczny, baterie, hamulce nawet sie nie zuzywaja tak mocno gdyz tak prawde 80% jak nie wiecej potrzeb hamowania odzyskasz przez hamowanie regeneracyjne a nie przez scieranie klockow i tarcz. Z biegiem czasu baterie beda sie robic coraz bardziej pojemne i coraz lzejsze. A jeszcze jak opanuja ogniwa wodorowe... albo wroca do pomyslu z lat 50tych, gdzie amerykanie chcieli umieszczac mini elektrownie atomowa pod maska samochodow osobowych (Ford Nucleon - w sumie to taki zarcik)
Tym co mowia "a co bedzie za 15 lat" a kto jezdzi nastoletnimi autami... wiekszosc ludzi trzyma auto 3-4 lata. Tak samo trza utylizowac spalinowe i tak samo trza bedzie recklingowac/utylizowac elektryczne, z tym ze zamiast utylizowac setki litrow zuzytych olejow z kazdego jednego samochodu, masz dowslownie max pare litrow z kompletu akumulatorow - ktore mozna recyklingowac metodami ultradzwiekowymi. Po prostu za 15 lat ludzie zamiast jezdzic passatami B5 beda jezdzic 15 letnimi Teslami, ot co
Toyota od kilkunastu lat sukcesywnie i skutecznie przeciera szlak autom hybrydowym.
Bardzo bym sie zdziwil,gdyby te samochody zle jezdzily.
Ale jak sie spoleczenstwo przekona i zacznie kupowac na wiekszá skale,to wátpie zeby tak bylo.To jest zaden biznes sprzedac auto które potem przez 15 lat nie zajedzie na serwis.Bo i po co?Nawet klocki sie nie zuzywajá.
Przeciez oni zarabiajá 2 razy.Przy sprzedazy,a potem przy serwisowaniu.
Daihatsu Charade
Mialy niektore z nich 120 koni wyciagniete z silnika 1.3 w polowie lat 80tych - przygotowany do rajdow. Pod koniec lat 80tych wprowadzili jeszcze wersje GTTI o pojemnosci 1.0 i mocy 100km, ktora weszla do sprzedazy w 88 roku (chyba).
Racje macie, ze wyciagali duze moce z malych silnikow. Niemcy np. mieli polo g40, ktore mialo 115 koni wyciagniete z silnika 1.3, ktore pojawilo sie w sprzedazy w 87. Jezdzilem tym i przyznam, ze kupa zabawy i do setki w mniej niz 7.5 sekundy bez przerobek silnika.
Nie, zeby bylo to w temacie, ale skoro jest dyskusja, to sie podlacze.
No dobra,ale to jakies doladowane wersje rajdowe czy jakies inne a'la GTI po ktorych sluch dawno zaginal. O niezawodnosci G40 juz nawet wspominal nie bede.
Zresztą,wtedy nie bylo zadnych norm emisji spalin. Gaznik jak wiadro,czy jakis prosty wtrysk,wacha lała sie litrami i byla moc. Nie piszcie prosze,ze japonczcy dawno juz to opanowali,a niemcy wciaz nie mogą.
Daihatsu Charade GTTI byl bardzo popularny. W polsce mniej ze wzgledu na jego cene. Ludzie woleli kupowac standardowe wersje, na ktore i tak ich bylo ledwie stac, bo kaszel, czy kredens byl dostepny za 1/8 jego ceny. Do dzis mozna kupic egzemplarze, ktore sa w doskonalym stanie (tutaj w UK). Ostatnio widzialem filmik na YT, jak koles po 8miu latach stania i po przeplukaniu silnika odpalil ten pojazd i nim smiga bez zadnych napraw. G40 nie palilo nam wiecej od standardowego 1.3, ktory mial kolega. W sumie nie palil wiecej od dzisiejszych 1.3 ze wzgledu na jego niska mase. Fakt, ze jak sie depnelo, to potrafil swoje wciagnac, ale to mozna zaobserwowac w kazdym aucie. Jezdzilismy nim w pseudo rajdach (kilka razy) i przez 4 lata katowania na polskich drogach poszla tylko uszczelka pod glowica.
Piszesz, ze japonczycy z pewnoscia nie opanowali tej technologii, bo niemcy sa niby gora w inzynierii. Co powiesz na temat Diesel Gate, gdzie niemcy musieli wprowadzac lewe oprogramowanie do systemu, zeby ich super wies waggeny przechodzily test emisji spalin, a stare Toyoty z silnikiem diesela i 300k na liczniku tylko przejezdzaja przez stacje diagnostyczne i ich starsze modele z latwoscia przechodza testy, na ktorych niemieckie auta musza miec dpf'y wycinane, komputery przeprogramowywane i cala ta reszta kombinacji. Ostatnio szukalem nowego auta i znalazlem tylko jednego uzywanego japonca, ktory potrzebowal dpf. Nie biore pod uwage Nissan, bo to juz jest francuz.
Dodam tylko:
Popatrz na amerykanow - ile mocy potrafia wyciagnac z silnika, ktory oryginalnie mial 150km, a po grubych przerobkach, blower'ach, zamontowaniu EFI itp. wyciagaja z nich 700+ koni (i to bez turbiny).
To, ze nie byly bardzo widoczne na ulicach nie oznacza, ze nie byly dostepne. Mozna to porownac do tematu, ktory omawialismy wczesniej. Byla to nowa technologia, bardzo kosztowna, wiec ludzie woleli zostawac przy sprawdzonych metodach, niz wydawac o wiele wiecej pieniedzy za troche wiecej mocy. W tym temacie omawiamy, co jest lepsze - hybryda, czy benzyniak i bierzemy pod uwage koszty zakupu, koszty napraw, eksploatacje i trudnosc ze znalezieniem mechanikow. Jakbysmy mieli ta dyskusje 30ci lat temu, to temat bylby: co lepsze? standardowy 1.6, czy 1.0 z turbina za 2x wiecej kasy? Inne pytania bylyby takie same.
Kiedys czytalem artykul na ten temat i omawiali w nim, dlaczego azjaci lubia male autka.
Azja jest tak zaludniona, ze oni nie poruszaja sie z wielkimi predkosciami, wiec nie jest im potrzebne cos, czym mozna sie szybko przemieszczac. Wiekszosc z ich jazdy, to stanie w korkach. Sam zobacz jak popularne sa tam skutery i rowery. Widzialem na YT, jak jeden amerykanin przyprowadzil swoje wielkie 4x4, a po miesiacu jazdy kupil wlasnie male Daihatsu o pojemnosci silnika rownej butelce piwa, bo to przynajmniej miesci sie na ich waskich drogach i ma to gdzie zaparkowac.
#48, Miszczu:
Niezupełnie.
W przypadku Japonii początkowo chodziło o szybkie zmotoryzowanie społeczeństwa, i dlatego (podobnie jak to miało miejsce np. z legendarnym vw "garbusem"), stworzono pewne ogólne założenia/wymogi wobec takich aut, które miały być bardzo tanie.
Teraz chodzi przede wszystkim o względy ekonomiczne (cena zakupu, niższe podatki, niższe opłaty, niższe ubezpieczenie, koszta posiadania obowiązkowego miejsca parkingowego, którego ceny idą w tysiące dolarów miesięcznie). Kei cary nie mogą przekraczać dokładnie określonych wymiarów (dł/szer/wys: 340/148/200) i mocy silnika (68 KM) - w przeludnionym kraju, w którym do zamieszkania nadaje się tylko 30% powierzchni, posiadanie większego auta kosztuje słono.
Dwa linki:
https://www.google.com/amp/s/moto.wp.pl/japonia-kraina-kei-carow-6146293...
oraz:
http://moto.pl/MotoPL/56,88389,17355835,Tych_samochodow_mogles_nie_znac_...
W sumie nie porownywalismy, tylko chaotic wspomnial cos na temat technologii, ktora byla dostepna juz w latach 80tych. Ktos zaprzeczal i odbilismy od tematu.
Nie chodzi o to, zeby cos zaczelo sypac sie juz po gwarancji. Samochody w dzisiejszych czasach sypia sie przez to, ze sa wykonane z lzejszych, albo tanszych podzespolow. Wiele rzeczy w podzespolach silnika zostalo zastapionych plastikiem, zeby ciac koszty. Latwiej i taniej jest wytopic plastik, niz produkowac ta sama czesc z metalu. Koszty transportu tez sa nizsze. Silniki (rdzen) same w sobie zawodza rzadko, chyba ze mowimy o nowych, dopiero wprowadzanych technologiach (jak mazda mx5, ktora okazala sie byc niewypalem). To tanie uszczelki od glowicy zawodza, plastikowe elementy chlodnicy...
Moglbym wymieniac.
Poza mercedesami, to blachy nie zawodza, a auta rdzewieja ze wzgledu na to, ze teraz wszystko malowane jest farba na bazie wody (chyba) - ze wzgledu na ochrone srodowiska. Jest tez mniej warstw. Blachy sa ciensze ze wzgledu na redukcje wagi. Patrz na to, ze wiele aut ma juz od kilku dekad montowane panele zrobione z plastiku, aluminium, czy wlokna szklanego.
To, ze wszystko sie sypie nie jest jakims wielkim planem korporacji, czy konspiracja. Jest to spowodowane cieciem kosztow. Taniej im bedzie naprawic w ramach gwarancji kilka modeli, ktore zawioda przed wygasnieciem gwarancji, niz produkowac te czesci z lepszych materialow (no chyba, ze mowimy o poduszkach Takata, ale to byl recall). Musza tez znalezc sposob, w jaki ciagle rosnace samochody nie beda potrzebowaly wielkich silnikow - stad tyle plastiku i aluminium.
Dobrym przykladem jest nowa Corsa, ktora jest wieksza w srodku od pierwszej Omegi, a z silnikiem 1.2 rozpedza sie do setki w podobnym czasie jak ich silnik dwulitrowy, ktory wtedy montowali w tych modelach. Wszystko za sprawa wlasnie redukcji wagi. Jakby nowa Corsa byla robiona w ten sam sposob i z tych samych materialow, co stara omega, to do setki potrzebowalaby 18tu sekund, a nie 12tu i palilaby 14cie na miescie.
Ciekawy link, ciekawie napisane. Wiec...
Duzo wyjasnia, dlaczego japonczycy nie mieli cisnienia na produkcje szybszych samochodow. W artykule napisane, ze wyspa o wielkosci polski, na ktorej mieszka (obecnie) 130mln.
Podobnie jest z cenami zakupu w (chyba) singaporze. Kosmicznie sa opodatkowane, ale nie pamietam z jakiego powodu. Cala azja zmaga sie z tym problemem, dlatego u nich popularne sa male pojazdy z malymi silnikami. Nic wiekszego nie jest im potrzebne, a nawet staje sie malo praktyczne i zbyt kosztowne.
Inaczej jest u nas w europie, gdzie mamy jak sie rozpedzic, a nasze drogi nam na to pozwalaja. Gdyby oni mieli takie same warunki i mozliwosci, jak my, to te 1.0 o mocy 100 koni byloby standardem.
Ja bede odlaczal sie od tematu. Jest na temat wyboru pomiedzy hybryda, a benzyna, a piszemu zupelnie na inne tematy.
Dzieki za wymiane zdan.
z ta niby problematyczna niezawodnoscia nowych aut tez troszku lipton taki nam sie wciska, dlaczego mechanicy tak zalecaja starsze auta :D
Juz w innym temacie jakis czas temu wstawialem linki i opracowania na temat niezawodnosci aut. I wychodzilo na to, ze mimo, iz auta staja sie coraz bardziej skomplikowane, to jednoczesnie sa tak niezawodne jak jeszcze nigdy wczesniej nie byly. Niezawodnosc nowych samochodow wzrasta systematycznie, odkad jest badana, jedyny zanotowany spadek byl gdzies w okolicach 2008 jesli dobrze pamietam (nie mam ochoty teraz tego odgrzebywac - linki podane w mojej wypowiedzi w zupelnie innym temacie pare miesiecy temu)
Problemem jest to, ze kiedys mielismy "wrazenie" niezawodnosci, bo nawet zajechany wieswagen byl o niebo lepszy od nowego poldefonsa. Do tego dochodzi zupelna i niezwykle ciekawa rozbieznosc w tym, co Polacy uznaja za niezawodne, a co zachod uwaza za niezawodne. Poniekad posilkowane jest to podatnoscia i dobrym znoszeniem przez stare produkty niemieckich na druciarstwo i januszerke. Problem sie pojawia, gdy coraz wiecej stacji diagnostycznych zaczyna robic przeglady tak, jak powinny byc robione - i mit "starego, niezawodnego" auta dosc szybko pryska. Do tego doklada sie bardzo slaba kultura dbania o auta, gdzie olejow sie albo nie wymienia wcale, albo leje sie najtanszy rzepak z lidla nijak nie spelniajacy wymaganych parametrow dla danego silnika. I oczywiscie kultura jazdy "do odciny na zimnym" - o ile niewysillona jednostka 2.0 ktora ledwo co dociskala do 105 koni mogla to znosic w miare OK, o tyle 120 konne 1.0 jednak potrzebuje sie zagrzac, zanim mozna zaczac je katowac. A to, ze uturbionym silnikom trza dac chwile odpoczac po ostrej jezdzie, to jest fakt znany odkad takie silniki powstaly. BTW w tym procesie wychodzi kolejna przewaga pojazdow elektrycznych - te sa zupelnie niewrazliwe na akcje pt. "daj mu na zimnym"
Na koniec jeszcze dodam, ze jak zaczely pojawiac sie turbodiesle pierwsze, to tez zrobil sie szal pal ze jaktotak, koniec niezawodnych diesli, teraz bedzie wszystko padac po 50 000km, pojawialy sie historie jak to po kilkudizesieciu km od nowosci silniki sie rozpadaly (jedna konkretna pamietam chodzilo o 3.2 tdi od Audi).
Po prostu ludzie uwielbiaja biadolic na postep, a historia lubi sie powtarzac.
A wiec wracajac do sedna tematu - warto wziasc hybryde, bo umozliwi to tanie jezdzenie po miescie oraz w bardzo niedalekiej przyszlosci wjazd w strefy ULEZ (ultra low emission zones)
do starych uturbionych japoncow dodalbym cla game Kei carow, np. Suzuki Capuccino i w zasadzie legendarna juz trwalosc i podatnosc na tuning tego uturbionego silniczka o pojemnosci 660ccm
A zeby wymienic pare:
Suzukli Swift GTi mial 1.3 nieturbione, ale ponad 100 koni bylo. Byl tez Swift 1.0 uturbiony, koniec lat .80tych i poczatek 90tych, np w Stanach sprzedawany jako Geo Metro - wiele tych egzemplarzy jezdzi do dzis i maja swoj fanklub.
Honda City Turbo
Wspomniane juz Daihatsu Charade Turbo
praktycznie wszystkie Kei-cary w wersjach sportowych....
Chyba zle przeczytalas przepisy. Bez prawa jazdy po polsce mozna jezdzic czyms, co ma mniej, niz 4KW mocy (5.5 BHP), wazy mniej niz 350kg, a jego predkosc maksymalna nie przekracza 45km/h. Dodatkowo (i tutaj wkleje tekst z artykulu):
– Osoby, które przed dniem wejścia w życie ustawy o kierujących pojazdami (19 stycznia 2013 r.) ukończyły 18 lat mogą na podstawie dowodu osobistego kierować wyłącznie motorowerami, nie mogą jednak kierować pojazdami typu L6e (czterokołowce lekkie). Do kierowania czterokołowcami lekkimi wymagane jest co najmniej prawo jazdy kategorii AM (lub wyższej – B1, B, A) – wyjaśnia Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.
Link:
https://www.wyborkierowcow.pl/samochod-bez-prawa-jazdy-czy-dorosly-moze-...
Czytaj więcej: https://www.wyborkierowcow.pl/samochod-bez-prawa-jazdy-czy-dorosly-moze-...
zastanawiam sie nad zakupem autka. diesel nie wchodzi w rachube z oczywistych powodow, elektryk mnie nie przekonuje, wiec zastanawiam sie czy rozsadniej byloby wziac hybryde czy tradycyjnie benzyniaka. prosze o opinie.