Do góry

Bardzo mi zależy na Waszej przyjaźni

„Bardzo, a to bardzo mi zależy na Waszej przyjaźni” – tymi słowami Cezary Pazura powitał publiczność zgromadzoną w edynburskim klubie Jongleurs. Potem już tylko słychać było salwy śmiechu ze strony widowni, która entuzjastycznie reagowała na skecze komika.

Co Cezary Pazura myśli o emigracji, jakie ma zdanie na temat Szkotów i w końcu skąd bierze inspirację do swoich występów – tego i wielu innych rzeczy dowiedzą się Państwo z wywiadu, który mieliśmy okazję przeprowadzić z komikiem.

Szkocja.net: Manchester, Birmingham, Leeds, Liverpool i Edynburg jako ostatni przystanek na Pańskiej trasie - jakie ma Pan wrażenia z turnee, jak odebrał Pan polską publiczność w Wielkiej Brytanii, czy różni się ona od tej w kraju?
Cezary Pazura: Powiem tak – publiczność tutaj jest bardziej łaskawa. Szczerze mówiąc, to ja jestem w szoku. Myślę, że wynika to z tego, że w Polsce ludzie mogą „mieć każdego artystę”, mogą kupić bilety na każdy spektakl, jaki tylko sobie wymarzą i być może dlatego nie jest to dla nich taką wielką atrakcją, jak tutaj za granicą, kiedy przyjeżdża polski artysta. Fot. XdemonI powiem szczerze, że ja przed wyjazdem na Wyspy miałem obawy, czy wszystkie żarty, wszystkie niuanse będą jeszcze rozumiane przez ludzi mieszkających w Wielkiej Brytanii. Na szczęście okazało się, że są, co mnie bardzo cieszy. Jestem niezmiernie zadowolony z publiczności i odbioru. Obawiałem się trochę drinków, które ludzie mogą kupować w trakcie występu, w Polsce jest inaczej, ale tutaj, w UK jest to normalne. Zresztą w Polsce nie ma takich typowych scen do występów kabaretowych, jak tutaj – sceny do stand up comedy są na Wyspach popularne. Występ na takich scenach spotyka się z lepszym odbiorem – aktor widzi widza, widzi jego reakcję – to znacznie ułatwia grę na scenie.

Obecnie jesteśmy świadkami wyjątkowej sytuacji – coraz więcej młodych ludzi opuszcza Polskę i decyduję się na życie za granicą. Czy rozważał Pan kiedykolwiek wyjazd z kraju? Czy myślał Pan o emigracji?
Za moich czasów było tak, że jak ktoś decydował się na emigrację, to musiał liczyć się z tym, że nigdy nie wróci do kraju. Mnie nigdy nie stać było na taką decyzję, żeby nie wrócić do domu, do Polski. A z tego, co rozmawiałem z młodymi ludźmi żyjącymi tutaj, to jednak każdy może w każdej chwili kupić bilet, wsiąść do samolotu i po prostu wrócić. Obecnie łatwiej jest się Fot. Xdemonzdecydować na wyjazd – wymaga to mniej odwagi, niż kiedyś oraz mniej wyrzeczeń. Zresztą obecnie świat stał się jedną wielką globalna wioską, Polska jest w Europie, zmniejszają się odległości i czas…  Ja mam przyjaciół w USA, którzy tak na dobrą sprawę w ogóle nie mieszkają w USA, są przerzucani z placówki na placówkę, bo ich firma ma swoje filie w wielu państwach i dla nich cały świat jest ojczyzną, a nie tylko jeden kraj - myślę, że teraz to samo dotyczy nas Polaków. Chociaż przyznam szczerze, że na powrót Was wszystkich, którzy wyjechaliście z Polski wszyscy liczymy – liczy nowy rząd i my, którzy za parę lat pójdziemy na emeryturę i ktoś na tę naszą emeryturę będzie musiał zapracować.

Skąd czerpie Pan inspiracje? Skąd biorą się pomysły na skecze?
Tylko życie… Kabaret jest czymś takim, co pokazuje nas w krzywym zwierciadle, więc tylko życie wyłącznie życie oraz to, co nas spotyka – nasze wady, nasze przywary – to jest inspiracją - trzeba je ośmieszyć i pokazać inaczej, trzeba umieć się śmiać z samego siebie. I tego właśnie uczy kabaret. I tak powstają skecze i tak powstają te wszystkie pomysły – one nie biorą się z nikąd, one biorą się z życia.

Co najbardziej śmieszy Polaków – polityka, alkohol, sex, porażki innych, bezradność, czy może jeszcze coś innego?
Polacy lubią śmiać się z samych siebie. A nas Polaków śmieszą zachowania ludzi w takich normalnych, codziennych sytuacjach. Jedną z części mojego kabaretu jest wizyta w hipermarkecie. Ludzi śmieszy, jak się zachowujemy, jaki jest nasz stosunek do innych ludzi, do pieniądza, do różnych rzeczy. To są takie może trochę górnolotne spostrzeżenia, ale stąd się biorą potem dobre żarty.

Robin Williams naśmiewa się w wielu swoich skeczach ze Szkotów. Wyszydza ich twardy akcent, zamiłowanie do golfa oraz pijaństwo. Co zauważa Pan śmiesznego w Szkotach lub Brytyjczykach?
Fot. Xdemon

Szkoci, dzięki postaci Jamesa Bonda i grającego go Seana Connery'ego, który jest Szkotem, kojarzą mi się z takim siwiejącym dystyngowanym panem, który mówi z pięknym akcentem. Szkoci także przez film „Breaveheart” zawsze są u mnie troszkę wyżej od tak zwanych „Angoli”. Szkoci, chociaż osobiście nie znam żadnego, zawsze mi imponowali swoją szkockością i tym, że potrafią bez żadnego skrępowania chodzić w spódnicach.

Z racji swojego zawodu był Pan zapewne w wielu zakątkach świata, czy mógłby Pan się z nami podzielić anegdotą z tych podróży wywołaną np. różnicą kultur lub nieznajomością języka?
Było sporo takich sytuacji – ale tak jak mówię świat jest wioską globalną, więc tak na dobra sprawę trudno mówić o różnicach kulturowych. Jest taka jedna anegdota o Polakach, która była bardzo popularna, kiedy byłem w Australii: Polacy przyjechali na olimpiadę do Sydney i jadą autokarem, wszyscy oczywiście pijani, bo dopiero wysiedli z samolotu i przecież musieli tę podróż jakoś przetrwać. Jadąc tym autokarem potrącili kangura i zaczęli robić sobie z nim zdjęcia. Jeden facet nawet zdjął swoją marynarkę i założył kangurowi. Po jakimś czasie zwierzę otrzeźwiało po tym potrąceniu i w tej marynarce zaczęło uciekać. A w marynarce były karty kredytowe, paszport i wszystko. Wtedy właśnie powstał Polish joke na ten temat – facet musiał dać ogłoszenie w gazecie, że poszukiwany jest kangur na polskim paszporcie. Cała Australia się wtedy śmiała, że poszukiwano kangura na polskim paszporcie. Zderzenia kulturowe w Australii też były fajne, – bo to, co do tej pory widziałem tylko w zoo, nagle mogłem zobaczyć na ulicach i to było zupełnie normalne.

Czy Cezary Pazura to w większym stopniu aktor, czy komik? W której z tych dziedzin czuje się Pan jak przysłowiowa ryba w wodzie?
Ja jestem aktorem filmowym przede wszystkim. Kabaret jest takim uzupełnieniem aktorstwa. Ja bardzo dużo grałem komedii i okazuje się, że to, z czego się śmieją Polacy też się zmienia w zależności od wieku, od tego jak my jako kraj się rozwijamy. Porównując Kabaret Starszych Panów z tym, co teraz się dzieje na scenie kabaretowej, to wspomniany przeze mnie kabaret był kabaretem poetyckim, wyrafinowanym. To był kabaret, który miał swoje piosenki i przedstawiał poetyckie wysublimowane żarty. Teraz kabaret poszedł w kilku kierunkach – ale już nie ma tej parateatralności w kabarecie. Największa parateatralność, to jak już dwie osoby, dwóch komików jest na scenie - np. Ani Mru Mru. Oni grają scenki między sobą, ale tego i tak nie można wiązać z teatrem. To jest bardziej gatunek stand up comedy. Dla mnie występy kabaretowe są treningiem – sprawdzam, co ludzi śmieszy, które żarty mają wzięcie i potem wykorzystuje to w moich rolach. Jak gram postać komediową i reżyser mówi mi jak powinienem coś zagrać, to ja mu mówię, że to należałoby zagrać w taki a taki sposób, on pyta:, „ale dlaczego tak?” a ja mu odpowiadam, że nie wiem dlaczego, że ja to po prostu czuje. Trenuje – spotykam się z ludźmi oko w oko i tak mi się wydaje, że wiem jak mam być śmieszny, tzn. wydaje mi się, że wiem, bo uniwersalnej recepty nie mam. Taki trening na scenie daje mi poczucie spokoju, kiedy mam zagrać rolę w filmie. Film dopiero w kontakcie z widzem, na premierze, można określić, czy się udał, czy nie. Ale ja już będąc na planie, grając i realizując jakiś żart, mogę przewidzieć czy ludzie będą się z niego śmiali, czy mniej, czy bardziej, czy może w ogóle.
 
Dziękujemy za rozmowę.
Ja także dziękuję.


Galerię zdjęć Xdemona (Artphot - photo - video) z występu Cezarego Pazury w Edynburgu mogą Państwo zabaczyć na stronie: http://picasaweb.google.pl/artyphot/CzarekPazuraWEdynburghu

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 6

iguana
484
iguana 484
#103.12.2007, 17:11

ekm... Shon Connery?

radekone
2 588 10
radekone 2 588 10
#203.12.2007, 17:39

na miniaturce wygladal jak porucznik borewicz

tapis
1 877
tapis 1 877
#303.12.2007, 18:44

Zderzenia kulturowe w Australii teżbyły fajne, – bo to, co do tej pory widziałem tylko w zoo, nagle mogłemzobaczyć na ulicach i to było zupełnie normalne. czy to oznacze ze w australii widok kangura na ulicy to normalna sprawa?

squit
3 108
squit 3 108
#403.12.2007, 23:50

Czarek!wieeeeelki uśmiech,pozdrawiam serdecznie z Aberdeen:)

Grzegorz
124
Grzegorz 124
#503.12.2007, 23:54

Ogolnie show fajny. Najlepszy numer byl z pijanym kucharzem! - udawanie pijanego czarek ma opanowane do perfekcji! :)

torrez
28
torrez 28
#604.12.2007, 17:48

a ja na początku myślałem, że to Tusk nasz kochany. jeszcze z takim nagłówkiem \'zależy mi na was\' to dopiero :P