Do góry

Victoria organizuje śluby dla Polaków na całym świecie

Nomada to człowiek należący do społeczności prowadzącej wędrowny tryb życia. Victoria jest biznesową nomadką. Firmę prowadzi z miejsca, gdzie akurat przebywa. Gdy z nią rozmawiamy jest to plaża w Tajlandii. Boże Narodzenie zamierza spędzić w Australii. Własny ślub zorganizowała daleko od Europy. Teraz to samo robi dla innych. Jej klientami są głównie Polacy, także ci żyjący poza granicami Polski.

Victoria Iwanowska. Fot. Archiwum prywatne

Być jak Richard Branson

Gdy rozmawiamy w tle słychać ptaki i szum Oceanu Indyjskiego. Teraz jest w Tajlandii, ale nie wie, gdzie będzie za miesiąc. Taki pomysł na życie realizuje od półtora roku. Zwykle jest tam, gdzie jest ciepło i świeci słońce. Pięć miesięcy w Azji Południowo-Wschodniej, miesiąc w Polsce, pięć miesięcy gdzieś w Europie i znów pięć miesięcy w Azji. Nie przeszkadza to jej prowadzić firmę, zatrudniać pracowników i współpracować z ponad setką osób na całym świecie.

Prowadzę firmę z miejsca, gdzie akurat jestem. Dotychczas cyfrowi nomadzi, to byli ci, którzy pracowali na czyjeś zlecenie. Biznesowi nomadzi podróżują po świecie i w tym czasie prowadzą swoje firmy. Ale nie są to jednoosobowe biznesy, tylko większe. Ja w tej chwili zatrudniam dziewięć osób na umowę o pracę w Polsce, a 150 na umowę o współpracy na niemal całym świecie.

Wzorem był kiedyś dla niej prezes Virgin Richard Branson. W jednym z wywiadów przeczytała, że właśnie surfuje po oceanie, a za chwilę ma spotkanie online z ludźmi, których zatrudnia. Zaraz po spotkaniu miał w planie zabawę z wnukami na plaży.

Pomyślałam sobie wtedy, że ten Branson nieźle sobie wymyślił życie i otoczenie, w którym zarabia pieniędze. Prowadzi wielki biznes, jednocześnie nie rezygnując z przyjemności czy przebywania z rodziną. Powiedziałam wtedy sobie, że ja też tak chcę i mi się to udało.

Ślub w podróży

Przygodę z biznesem zaczęła ponad 20 lat temu, po studiach na London Metropolitan University, gdzie zdobyła tytuł Master of Business Administration. Wróciła do Polski i założyła biuro podróży. Gdy 17 lat temu wyszła za mąż, zrobiła to na własnych zasadach. Z podróżą poślubną przez kilka krajów oraz nocą poślubną na środku oceanu pod gołym niebem.

W ten sposób sama zostałam swoją pierwszą klientką, dla której zorganizowałam niezwykły ślub oraz celebrację poza granicami Polski. Wiedziałam, że chcę takie śluby organizować dla innych.

Z czasem biuro podróży Victoria Travel ustępowało w hierarchii ważności miejsca nowemu biznesowi. Prowadzona wraz z mężem firma organizuje śluby na całym świecie. Ale że pasją Victorii zawsze były podróże, tak jak Branson, postanowiła zarządzać firmą zdalnie i mieszkać tam, gdzie danego dnia ma ochotę. Biznesową nomadką została półtora roku temu.

Decydujące było to, że sprzedałam swoje główne mieszkanie w Polsce. Od tego czasu nie mam już swoich przysłowiowych „czterech kątów”. Mój dobytek stanowi odtąd jedna torba i plecak, gdzie mam rzeczy niezbędne do podróżowania. No i oczywiście laptop, ładowarki, telefon. W czasie podróży pozbywam się zużytych rzeczy i kupuję nowe. Z czasem coraz mniej rzeczy jest mi potrzebne.

Tak zwiedza kolejne miejsca na Ziemi: Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę, Chorwację, Wietnam, Kambodżę, Laos, Tajlandię, Australię. Najczęściej kupuje bilet w jedną stronę i na miejscu decyduje, dokąd poleci dalej. Nocuje w hotelach, ośrodkach spa, domkach na plaży. Czasem wynajmuje pokój w apartamencie, całe mieszkanie lub dom. Na kilka tygodni lub miesięcy. Po czym pakuje się i wyrusza w świat.

To, że z mężem kierujemy firmą będąc tysiące kilometrów od Polski praktycznie nie wpłynąło na jej działanie, poza tym, że jestem szczęśliwsza i mam jeszcze więcej energii do działania. Na taki sposób zarządzania przygotowywałam firmę przez kilka lat, bo nawet zanim zostałam nomadką, bardzo często podróżowałam.

Z laptopem na plaży

Ważną cezurą dla jej firmy była pandemia Covid-19. Wówczas w ogóle nie było jej w Polsce, a gdy się to wszystko skończyło, jej pracownicy powiedzieli, że nie chcą już wracać do pracy z biura.

Wówczas z Adamem stwierdziliśmy, że skoro tak, a wszystko działa dalej idealnie, to możemy spokojnie prowadzić firmę skądkolwiek. Nasi pracownicy są rozrzuceni po Polsce albo po świecie, a biznes kręci się coraz lepiej. Covid pokazał, że to, co kilka lat temu wydawało się niemożliwe, stało się możliwe. Biznesowy nomadyzm nie oznacza jednak, że cały czas wyleguję się na plaży. Wręcz przeciwnie, najczęściej można mnie zobaczyć przed laptopem, kiedy planuję kolejne działania firmy lub z telefonem, gdy rozmawiam z pracownikami i klientami.

Dziś, mimo że niemal wszyscy zatrudniani przez Victorię pracownicy mogą pracować zdalnie. W Warszawie wciąż działa biuro firmy, w którym na co dzień dyżuruje jedna osoba. To ukłon w stronę tych klientów, którzy wciąż wolą formalności załatwiać w tradycyjny sposób, na papierze.

Dla działania firmy nie ma znaczenia, czy istnieje stacjonarne biuro. Firma mogłaby spokojnie działać bez niego. Jednak część naszych klientów pewnie nigdy by nimi nie została, gdyby nie to, że mogą spotkać się bezpośrednio i porozmawiać twarzą w twarz. Dla niektórych to dowód na wiarygodność, ale takie osoby stanowią już tylko około 10 proc. naszych klientów. Pzostali wszystkie formalności załatwiają online.

Gdzie młoda para sobie życzy

Firma Ślub za granicą, jak sama nazwa wskazuje, pomaga w organizacji ślubów, ale też wesel. Od załatwienia formalności, w tym przesłania skanów niezbędnych dokumentów do właściwych urzędów, po wesela zgodnie z życzeniami klientów.

Sam ślub może być na przykład na plaży lub w ślubnej altanie w parku, czy tradycyjnie w kościele. Z polskim księdzem lub z pomocą tłumacza. Zdarza się, że młoda para chce wylądować helikopterem na plaży. Inną kwestią jest organizacja wesel. Jedni chcą bardziej tradycyjnych z polskim didżejem. Innym wystarczy obiad w restauracji. Są klienci, którzy chcą zjeść na plaży lub w malowniczej tawernie z widokiem na morze, a wieczorem chcą pokazu sztucznych ogni. Wówczas my się tym zajmujemy.

Fot. slubzagranica.pl

Aby wszystko odbyło się z godnie z planem, na miejscu są koordynatorzy współpracujący z firmą Victorii. Najczęściej są to osoby mówiące po polsku. Victoria współpracuje także z hotelami, restauracjami oraz butikowymi lokalnymi firmami.

Polaków decydujących się na śluby poza Polską szybko przybywa. Wśród klientów Victorii przeważają Polacy na co dzień mieszkający w Polsce, ale na drugim miejscu są Polonusi z Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że ślub i przyjęcie weselne gdzieś na końcu świata może kosztować mniej niż duże, tradycyjne wesele w Polsce.

Mamy dużo Polaków z UK, ale też sporo z Holandii. To często osoby, których więzi z Polską nie są już tak intensywne i stąd decydują się na śluby w miejscach, które sobie wymarzyły lub po prostu pięknych, które zapamiętają na całe życie.

Trzeba mieć do ludzi zaufanie

W czasie podróży po świecie Victoria spotyka coraz więcej ludzi podobnych do siebie, w tym Polaków – nomadów, którzy pracują lub prowadzą swoje biznesy podróżując. Coraz więcej jest też „ekspatów”, którzy na stałe przeprowadzili się na do innego kraju, ale nie zrezygnowali z tego powodu z dotychczasowej pracy. Wykonują ją inaczej. Online.

Moje rady dla tych, którzy chcieliby spróbować biznesowego nomadyzmu. Na próbę zacząć od pracy w czasie wakacji spędzanych gdzieś na świecie. Jeżeli się sprawdzi, to będzie znaczyć, że można tak działać. Jeżeli zatrudnia się pracowników, to należy wprowadzić jasne procedury, aby każda zatrudniona osoba wiedziała, że obowiązki muszą być wykonywane niezależnie, czy szef jest na miejscu w firmie czy na drugim końcu świata. Ktoś, kto ciągle kontroluje swoich pracowników, lepiej niech da sobie spokój z prowadzeniem firmy na odległość. Ja nie cierpię kontrolować pracowników. Wierzę w nich i ufam, że pracują sumiennie. Trzeba mieć do ludzi zaufanie, bo bez tego nie da się prowadzić żadnego biznesu. Zwłaszcza jako biznesowy nomada.

Dla Victorii problemem może być teraz jedynie dostęp do sieci. Zdarza się to nawet w takich, wydawałoby się rozwiniętych krajach, jak Australia. Tam poza dużymi miastami może być problem z łącznością. Poza tym nie ma innych większych przeszkód.

A co z rodziną?

Po ponad roku życia jako biznesowa nomadka zorientowałam się, że z niektórymi osobami teraz widuję się nawet częściej, niż wtedy, gdy na stałe mieszkałam w Warszawie. Wbrew pozorom, w natłoku codziennych obowiązków nie mamy aż tak dużo czasu na dłuższe, osobiste spotkania. Nawet w czasie Świąt Bożego Narodzenia. Poza tym podróżowanie po świecie to doskonała okazja, by umówić się ze znajomymi na wspólne wakacje w egzotycznym kraju czy zorganizować weekendowy wyjazd do jednej z europejskich stolic. W niktórych podróżach towarzyszą mi mąż i syn, ale oni nie mają aż takiej potrzeby podróżowania jak ja. Czasami lubię sama zwiedzać świat. Udało nam się wypracować taki system, który im pozwala na czas stabilizacji w Polsce, a ja wtedy podróżuję samodzielnie. Jestem szczęśliwa mogąc łączyć czas z rodziną oraz realizację swojej pasji do życia w podróży.

Święta Bożego Narodzenia Victoria spędzi z mężem w Australii. Stamtąd, już sama, wybiera się do Kambodży.

Fot. slubzagranica.pl

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze