Bieg wokół edynburskiego Arthur’s Seat zaczął się 13 lipca o 9 rano, a zakończył o tej samej godzinie tylko że następnego dnia. Na tym właśnie polegają ultra maratony. Biegnie się jak najdłużej, a nie jak najszybciej. Na pętli wytyczonej w Holyrood Park o długości 5 kilometrów Markowi Sabadaszowi udało się przebiec 197 km. Zajął nie tylko pierwsze miejsce, ale pobił rekord tej trasy. W ciągu 24 godzin Polak odpoczywał w sumie przez nieco ponad pół godziny.
Przyjechałem do Edynburga z planem, żeby zwyciężyć. Na początku mogło się wydawać, że wygrają dziewczyny, bo to one zdominowały ten ultra maraton. W połowie biegu byłem na 14 pozycji. To ja jednak lepiej rozłożyłem siły i na półtorej godziny przed końcem wyszedłem na prowadzenie
– opowiada Marek.
Po 50 kilometrach miałem niesamowita skurcze mięśni. Było znacznie cieplej niż przypuszczałem. Musiałem zrobić 15-minutową przerwę. Na szczęście moja dziewczyna jest masażystką. Prowadzi w Glasgow salon. To dzięki niej szybko doszedłem do siebie i mogłem kontynuować bieg.
Pierwszy w Szkocji, trzeci w Anglii
Marek ma 37 lat. Mieszka w Szkocji od 2006 roku. Na co dzień pracuje jako budowlaniec. Na poważnie bieganiem zainteresował się dopiero w Szkocji. Wcześniej, jak sam przyznaje, z jego kondycją fizyczną „różnie bywało”. Był czas, gdy ważył 120 kg. We wrześniu 2017 roku przebiegł swój pierwszy maraton - Loch Ness Marathon w Inverness.
Przygotowywałem się do niego dziewięć miesięcy. W styczniu 2017 roku podjąłem decyzję. Tego samego dnia zostałem weganinem. Skończyłem bieg z wynikiem 3 godziny 45 minut. Wtedy stwierdziłem, że chcę czegoś więcej. Nie chodziło mi o biegi na czas, ale o coraz dłuższe dystanse. O ultra maratonach nie miałem jeszcze wtedy pojęcia. Dowiedziałem się o nich z internetu.
Pierwszy bieg z dystansem dłuższym niż maraton Marek przebiegł dwa miesiące po Loch Ness Marathon. Dystans wyniósł 50 km. Przebiegł go na West Highland Way na północ od Glasgow. W styczniu 2018 roku zapisał się na pierwszy ultra maraton. Wybrał wrześniowy Buff Joust 24HR w Worcester koło Birmingham. Wszyscy mówili, że zwariował, bo po zaledwie jednym maratonie chciał wziąć udział w biegu trwającym 24 godziny. Marek przebiegł 172 km i zajął trzecie miejsce.
Są różne rodzaje ultra maratonów, w tym górskie. Mnie najbardziej wciągnęły biegi trwające całą dobę, w których zwycięża ten, kto w tym czasie przebiegnie na wyznaczonej trasie (często na stadionach) najdłuższy dystans. Przez 24 godziny biega się w kółko. Można w tym czasie odpoczywać, jeść, a nawet się zdrzemnąć. Najważniejsze jest, aby przebiec więcej kilometrów niż inni zawodnicy.
Dieta: tylko surowe owoce
Wydawać by się mogło, że Marek ma utrudnione zadanie, bo jest weganinem. Nic bardziej mylnego. O przejściu na dietę wegańską myślał od dawna. Wcześniej eksperymentował z wegetarianizmem, ale nie wytrwał w tym długo. Od stycznia 2017 roku nie je żadnych produktów odzwierzęcych, nie tylko mięsa, ale też jaj, serów, masła, nie piję mleka. Tylko owoce.
Wtedy też postanowiłem udowodnić samemu sobie, że na tej diecie jestem w stanie biegać. Jest wystarczająca ilość badań mówiąca, że dieta wegańska poprawia zdrowie człowieka. Od roku jestem na diecie frutariańskiej. Jem tylko surowe owoce. Żeby podgonić kalorie jem awokado i banany. Gdy przeprowadzam tetoks, to jem arbuzy. Poza tym oczywiście na przykład jabłka. Warzyw nie jem, bo nie chce mi się gotować. Jedna zasada: jedząc same owoce, trzeba jeść ich dużo.
Mimo że Marek nie je mięsa, jest coraz lepszym biegaczem. Miesiąc przed biegiem w Edynburgu sam wyznaczył sobie cel: codziennie po pracy przebiegał dystans maratonu, czyli nieco ponad 42 km. Przez czerwiec przebiegł w sumie 1226 kilometrów. Na co dzień biega na wysokości Edinburgh Road w kierunku Glasgow Botanic Gardens. Do domu wraca wzdłuż River Clyde.
We wrześniu ponownie weźmie udział w Buff Joust 24HR w Worcester. Teraz chce ten bieg wygrać i jednocześnie pobić rekord trasy. Zamierza przebiec 205 km.
Komentarze 32
Brawo!
Wow. Niezle!
Bez mieNsa i taki wysportowany??? ;p no jak to? ;p
Super! Brawo! Bieganie daje fajnego kopa do pozytywnego zycia :)
jakby jadl mieso to by przebiegl dwa razy tyle, ale fakt gratki…:)
Gratulacje wyczynu panie Marku.