3 stycznia w wieku 73 lat zmarł w Londynie Jan Żyliński. Był jednym z najbogatszych Polaków w Londynie – jak sam o sobie mówił. Prowadził firmę deweloperską, w której zatrudniał tylko Polaków. Był też właścicielem wycenianego na 10 mln funtów pałacu White House w londyńskiej dzielnicy Ealing.
Dał się poznać z błyskotliwej inteligencji oraz barwnych i czasem kontrowersyjnych wypowiedzi. Znany był też z ekstrawaganckiego stylu bycia.
W 2014 r. Żyliński, który sam popierał Brexit, wyzwał zwolennika zerwania z UE – Nigela Farage’a – na pojedynek na szable. Farage winą za kłopoty społeczne i gospodarcze Wielkiej Brytanii obarczał imigrantów. To nie spodobało się Żylińskiemu. Do pojedynku jednak nie doszło.
W 2019 r. w rozmowie z money.pl przyznał jednak, że „gdyby nie Polacy, nie byłoby żadnego Brexitu”.
Anglia zawdzięcza Brexit Polakom. Jest to nasz kolejny wkład w dzieje tego kraju. Tak jak Polacy wygrali im bitwę o Anglię, tak teraz wygrali im referendum brexitowe w roli kozła ofiarnego
– wyznał.
Na przekór temu w wywiadzie dla Onetu powiedział: Jestem gorącym zwolennikiem Brexitu, ale głosowałem za pozostaniem w Unii ze względu na Polaków.
Chciał rządzić Londynem
W 2016 wystartował w wyborach na burmistrza Londynu, które wygrał Sadiq Khan. Zajął przedostatnie, jedenaste, miejsce – m.in. za kandydatami brytyjskich narodowców i ruchu „Marihuana jest bezpieczniejsza niż alkohol” – zdobywając poniżej 1 proc. głosów.
Jan Żyliński sfinansował budowę pozłacanego pomnika Złotego Ułana na cześć Kawalerii Polskiej i swojego ojca – rotmistrza Andrzeja Żylińskiego. Pomnik stanął w Kałuszynie w województwie mazowieckim, gdzie w 1939 r. miała miejsca jedna z ostatnich bitew polskiej kawalerii.
Książę z Ealingu
Jan Żyliński urodził się w 1951 w Londynie. Mimo to, dzięki patriotycznemu wychowaniu, zawsze mówił po polsku bez angielskiego akcentu. Z wykształcenia był historykiem.
Pochodził z rodziny pieczętującej się herbem Lubicz. Uważał się za potomka rodu książęcego wywodzącego się od Ruryka, przodka wielkich książąt kijowskich.
Babcia Jadwiga Krzętowska uczyła go od najmłodszych lat wychowania szlacheckiego, a także języka i kultury francuskiej. Jego ojciec, który był osobistym adwokatem generała Władysława Andersa, zmarł, gdy Jan miał 6 lat. W dzieciństwie ze względu na swoje polskie pochodzenie doświadczył nieprzyjemnych zachowań ze strony niektórych kolegów.
W filmie dla uRban w Londynie powiedział: Największą przyjemność sprawia mi pokazywanie Anglikom naszych tradycji (…). My Polacy jesteśmy najtwardszymi ludźmi w Europie, najbardziej pracowici. Uratowaliśmy ten kraj w bitwie o Anglię (…). Jesteśmy najwspanialszą rzeczą jaka spotkała ten kraj od 100 lat i stale Anglikom tak mówię.
Komentarze 8
Żylinski nie żyje! pan wie?... Miał pałace miał miliony, był całym ksieciem i nie żyje! A ja nie mam nic i jeszcze na jutro mam protestowane dwa weksle, ale ja żyję! Pan Bóg jest dobry, Pan Bóg jest bardzo dobry!
Pan Bóg jest bardzo dobry!To prawda,ale nie rozumie co chciales przes ten wpis powiedziec ...kazdy kiedys spotka sie z Bogiem...i pros Boga zebys dozyl tylu lat ci On.Zycze duzo zdrowia
,,Memento mori "- kiedys
Żeby umrzeć Najpierw trzeba żyć. Non omnis mortiar
Piotrze to cytat z filmu lub książki pod tytułem "Ziemia obiecana"
[*]