Mężczyzna, który przyleciał z Wielkiej Brytanii do Katowic, od trzech tygodni koczuje na terenie lotniska Pyrzowice. Brzmi znajomo, ale jednak nie jest to sequel filmu „Terminal” z Tomem Hanksem, tylko rzeczywistość i trudno uwierzyć, że coś takiego może mieć miejsce.
1 stycznia lotem z Leeds Bradford do Pyrzowic przyleciał obywatel Wielkiej Brytanii, niejaki Prince N. Od tego czasu mężczyzna koczuje na lotnisku, zaczepia pracowników, wszczyna awantury z ochroną. Do pobliskiego hotelu nie ma już wstępu, bo zdemolował pokój – piszą polskie portale informacyjne.
– Służby lotniska nic z tym nie robią. Policja zabiera tego człowieka, ale on wraca. Jesteśmy bezsilni – twierdzą osoby, które pracują na lotnisku.
– Miał udać się w dalszą podróż z Katowic do Abu Zabi, jednak ze względu na brak środków finansowych na opłacenie bagażu rejestrowanego, nie uczynił tego – komentuje Piotr Adamczyk, rzecznik prasowy lotniska w Pyrzowicach.
Prince N. czas spędza włócząc się po terminalu, myje się w lotniskowej łazience. Zdarza się, że bez powodu zaczyna wrzeszczeć na personel lotniska lub innych pasażerów. Osoby, które miały z nim styczność, opowiadają, że czasem prosi o jedzenie, mimo że wydaje się, że ma pieniądze i kartę kredytową.
Brytyjczyk nie chce pomocy
Jak informuje The Sun, policja interweniowała już kilkanaście razy, zabierała Brytyjczyka na przesłuchania, kilka razy zatrzymany był też na 48 godzin. Policja jednak nie jest władne deportować mężczyzny, bo to już nie jest w jej gestii.
W sprawie Brytyjczyka toczą się już postępowania za zdemolowanie hotelowego pokoju i kierowanie gróźb karalnych.
O sytuacji poinformowana została Ambasada Wielkiej Brytanii w Warszawie, która zaoferowała możliwość zakupu biletu dla swojego obywatela na lot powrotny do UK. Pan Prince N. nie był tym zainteresowany.
Szymon Mościcki, rzecznik śląskiego oddziału Straży Granicznej, zapewnia, że Brytyjczyk w Polsce przebywa legalnie. – Nie mieliśmy podstaw do podjęcia interwencji wobec niego, choć z udziałem wyspecjalizowanego psa sprawdziliśmy go na okoliczność posiadania narkotyków. Dopiero po upływie 90 dni, bez ważnej wizy możemy go deportować do Wielkiej Brytanii – informuje Mościcki.
Komentarze 6
Artykuł jest tendencyjny !
Mogl wyladowac w Radomiu.
Nie byloby kogo zaczepiac, mialby spokoj od ludzi i moglby sie oddac medytacja
Ja mu się nie dziwię. Przyleciał do Katowic a okazało się, że jest w Gorolowicach.
tak sobie mysle ze taki z niego Brytyjczyk jak z owczarka niemieckiego obywatel Bawarii
Tylko że ma na imię Prince a nie Ahmed.