Opowiem Ci bajkę... O zgubionym skrzydełku...
- Skrzydełku... ?
Tak... Skrzydełku... Anielskim życiu.
- I mógł tak bez skrzydełka... ?
Poczekaj... Daj mówić. - Nie była głupia... Powinna zrozumieć – pomyślała. Aniołem była... Nie, człowiekiem. Choć... Serce bardziej ludzkie bolało czasami.
- Skąd była?
Trudne pytanie... Z każdego miejsca po trochu. Z ciszy i nie ciszy.
- mm, mów !
Nie była sama. Miała siebie… Z czasem miała Jego... Poznawali się powoli. Słowami... Szeptem…. Dotykiem… Szukali Siebie.
- Kochała Go ?
Tak... Kochała... Od zawsze.
- Piękne...
Rzadko prawdziwe... Mogę dalej ? Nocami wspólnie śnili. Dniami zwiedzali lasy. Nie potrafili latać... Każde z nich miało po jednym skrzydle...
- Ale przecież Anioły... Mają dwa skrzydła.
Nie zawsze...
- Dziwne...
Prawdziwe nie dziwne. Pewnego dnia powiedział: „Chciałbym polecieć wysoko nad białą watę z chmur... Z Tobą... Kocham Cię”. Zamilkła... Przytuliła się mocno... Objęci... Mogli polecieć... Dwa skrzydła… Jedno ciało.. Ich wspólne. Oglądali chmury... Spotykali Anioły... Prawdziwe i te zmyślone... z niedorzecznych nadziei.
- Niedorzecznych ?
Zrozumiesz... Kiedyś zrozumiesz. Lecieli wysoko... Starali się zapamiętać każdy szczegół.
Ten niezwykły zapach nieba... Aż przyszła noc. Ubrana jak zwykle... Tylko w parę gwiazd.
Oszalał z zachwytu... Chcąc złapać tę chwilę… Nocy dłonie… Oderwał się od Niej.
Lecz nie dosięgną nocy. Teraz Spadali... Każde osobno... I każde spadło gdzie indziej...
On zatonął w niedoskonałości… Ona rzeczywistością żyła. Z jednym skrzydłem...
- Jak dziwadło...?
Tak. Jak wybryk natury...
- A dlaczego nie miała dwóch skrzydeł, jak Anioły ? Te prawdziwe.
Dlaczego...? Bo każdy jest Aniołem z jednym skrzydłem. Jeśli chcesz polecieć, musisz objąć drugiego...
- Więc nie była prawdziwym Aniołem... Była człowiekiem...
Tak... Człowiekiem.. Takim jak ty... Jak ja...
- Ciociu ? Dlaczego płaczesz... Jesteś smutna ?
Nie... łzy nie są oznaką słabości. Pokazują tylko, że serce jeszcze nie wyschło. Wracając do Niej i Niego... Nie było szczęśliwego zakończenia miłości. Wydaje się, że dzieje się dobrze, gdy jest źle. Wytykana na ulicy palcami szczęśliwie zakochanych z dwoma skrzydłami... Umierała powoli.
- Była chora ?
Tak… Na niemiłość.
- A on ?
On ? Miał na imię Marzenie. Nierealne. Nieświadome. Wypowiedziane w bezsenną noc. Nie było Ich. Nie było Nieba…
- Ciociu... A gdyby... marzyła dalej...?
Gdyby marzyła... Pewnie wciąż chodziłaby szarymi ulicami. Szukając zmyślonego Niego... Bez szans... Z jednym skrzydłem... Nie wróciłaby do domu.
- Ta bajka nie była wesoła. Bajka niebajka… Bez róż... Nie rozumiem...
Bo życie, to nie bajka. Śpij już..
- Życie...?
Tak... życie upadłych Aniołów... Chorych na niemiłość.
- Znasz ją ?
Tak. Nawet za dobrze, ale o tym będzie inna bajka. Teraz już śpij. Dobranoc.
Odeszła od jej łóżka. Przez okno spojrzała w gwiazdy. Wyszła na balkon, zdjęła sweter, zimną dłonią dotknęła schowanej pod bluzką wypukłości, tuż nad łopatką. Wolność nie była jej pisana, szczęście też nie. Pozbierała pióra, które zdążyły wypaść, gdy poprawiała bluzkę. „Dziwnie się żyje z jednym skrzydłem” – pomyślała. I oparta o balustradę zasnęła.
On, na balkonie naprzeciwko próbował przyszyć drugie skrzydło, ukradkiem spoglądając w Jej zamknięte oczy. Gdyby tylko wiedziała…
Rozmowa z Aniołem
-Czemu jesteś smutna? Cóż takiego się stało?
-Smutno mi, bo nie mam po co żyć, nie mam perspektyw.
-Ale ty masz perspektywę!
-Jaką?
-Taką, że jutro się obudzisz i ten nowy dzień może być najpiękniejszym dniem w twoim życiu!
-Ale to może tez być najgorszy dzień w moim życiu. A ja chcę żyć i mieć jakiś cel. Widzieć jakiś sens w całej egzystencji.
-Zatem musisz do tego dążyć! Każdy ma takie chwile, że by wciąż płakał i patrzył w lustro jak mu łzy ciekną… Płacz pomaga! Problem jest dopiero, gdy okazuje się, że to dusza jest chora, bo taką ciężko wyleczyć. Najlepszym lekiem jest miłość, bo tylko ona nie zna wieku i na nowo się rodzi i pozwala duszy na nowo się urodzić.
-Ale, gdy coś się rodzi, to musi i umrzeć… Nawet miłość…
-Śmierć istnieje tylko dla rzeczy materialnych, a miłość nie jest materialna, to sfera duchowa.
-Skąd wiesz, że umiera się materialnie?
-Bo sam kiedyś wędrowałem po Ziemi. Starałem się ominąć te wszystkie problemy. Setki i tysiące problemów. Ale im bardziej chciałem je ominąć, stawały się silniejsze i uderzały we mnie. W moje serce, w moją duszę z całą swą mocą. Aż musiałem się nauczyć trwać z nimi, a nawet zaprzyjaźnić.
-Tyle, że teraz jesteś szczęśliwy. Chciałabym, abyś był spadającą gwiazdą i spełnił moje jedno życzenie. Takie z głębi serca.
-O marzeniach nie trzeba myśleć. Same się spełniają. Cały świat potajemnie temu sprzyja.
-A jeśli te marzenia są nierealne?
-„Jeśli Twoje serce obawia się cierpień, powiedz mu, że strach przed cierpieniem jest straszniejszy niż samo cierpienie i że żadne serce nie cierpiało nigdy, gdy sięgało po marzenia. Bo każda chwila poszukiwań jest chwilą spotkania z Bogiem i z wiecznością.”
-Może kiedyś miałam nadzieję, ale już straciłam wiarę w lepsze jutro.
-Musisz jednak mieć nadzieję!
-Kiedy wydarzyło się coś pięknego, ateraz jest coraz gorzej, to każdy chciałby, by to wróciło, ale już tego się nie odnajdzie.
-Jeśli się czegoś szuka i bardzo chce się to znaleźć, to jest to możliwe.
-Ale mało realne.
-Jeśli się spełnią wszystkie twoje marzenia, to twoje życie nie będzie miało sensu, umrze twoja dusza, twoje serce…
-Gdy marzenia są tylko uzupełnieniem szczęśliwego życia, to dobrze, ale kiedy stają się wszystkim, to nie możemy bez tego żyć… Chcielibyśmy mieć to na co dzień i tylko tym żyć, to nasze życie nie jest tym, czego pragniemy.
-Wszystko ma swój sens i do czegoś prowadzi.
-I właśnie dlatego czekam na jakiś znak. Żyję po cichu…
-Z czasem cisza staje się zbyt głośna.
-Zatem się dzieje co chce, a nic nie może wiecznie trwać.
-Dusza jest nieśmiertelna.
-Po co mi nieśmiertelna dusza, skoro umrze jej zawartość?
-Twoje prawdziwe JA zawsze tam będzie, bo wszystko ma swój cel i przeznaczenia nie ominiesz. A nie każdy potrafi ukazać swoja duszę i chowa ją pod płaszczem codzienności. Czasem czas ich zmienia, ale nie zawsze na lepsze…
-Co ty możesz wiedzieć o ludzkim życiu? Jesteś Aniołem, nigdy tu nie byłeś, nie żyłeś.
-Anioły zeszły na Ziemię i stały się ludźmi. Jednak to boli bardziej je niż ciebie.
-Gdyby tak było, to bym jakiegoś znała.
-Może widziałaś, ale ukrył się tak dobrze w tłumie zwykłych ludzi, że go nie dostrzegłaś.
-Powinien sam przyjść, tyle razy płakałam, tyle razy łzy wylewały mi się z serca.
-Te są zawsze najpiękniejsze, bo są szczere. Ale też najbardziej gorzkie. Jednak potrafią też uszlachetnić, wzbogacić.
-A morze łez?
-Morze łez nie ma sensu, wartości. Musisz przeżyć każdy dzień tak, aby go nie żałować i aby pomógł ci zdobyć lepsze jutro. Nie uważaj jednak, że ludzie będą wtedy idealni, bo jeśli się tego oczekuje, to może się okazać, że człowiek jest zły z natury. Gdy zaczniesz tak myśleć, to poszukaj ludzi podobnych do siebie, którzy też tak myślą
-A potem i tak znikniemy, wiec poznanie kogoś podobnego nie ma sensu.
-Dusza jest wieczna i pozostanie. Ona nie musi mieć tyle lat co ciało. W życiu człowieka jednak wiele zależy od wieku. Musi on sobie przypomnieć wszystko to, czego się nauczył. A jeśli się coś przeżyje, to daje nam doświadczenie, którego nie stracimy. Z naszych wspomnień powinniśmy wydobywać tylko najpiękniejszą cząstkę, która będzie dawała nam radość. Tylko taką trzeba zachować w sercu.
-I później czuć tylko pustkę po utracie jakiejś części życia, jakiegoś ważnego elementu…
-Nie, wracać pamięcią i znów tam być. Nie warto żyć wspomnieniami.
-A jeśli już tak nie będzie jak było i już się nie zdąży tego zobaczyć?
-Na tym polega życie- aby zobaczyć jak wszystko jest kruche.
-Skoro wszystko jest kruche, to powinno nam być to obojętne.
-Nie możesz być obojętny, bo z czasem obojętność zawładnie Twoją duszą.
-I tak nie będzie łatwiej.
-Nikt nie powiedział, że jest łatwiej. Życie na ogół jest trudne.
-Jeśli chcę czegoś pozbyć z pamięci, to muszę to zabić i nie mogę być obojętna.
-Po co zabijać? Cokolwiek. Nie lepiej pogodzić się z pewnymi rzeczami?
-Ale trzeba zrobić miejsce na co inne. Tak już jest. Wszystko umiera, nawet ludzie.
-Ludzie umierają, bo chcą żyć inaczej. A umrzeć można na wiele sposobów: z radości, smutku
-Zatem po co żyć, skoro się umrze?
-Nadzieja nie umiera. Zawsze będzie. Nadzieja musi być w tobie.
-Nadzieja, że nie będzie nic, że nie będę tyle myśleć, skupiać się nad sensem życia, miłości.
-Jeśli miłość jest prawdą, jest i szczęściem. Jeśli zaś jest dogmatem, jest złudzeniem i rozczarowaniem. Nie możesz nie wierzyć w miłość. Ona żyje w każdym z nas. W tobie też jest i rozkwitnie w najmniej oczekiwanym momencie. Nie skupiaj się nad tym, to samo przyjdzie. Kto miłości nie odnalazł już jej nie znajdzie, a kto na nią wciąż czeka nie kocha nikogo. Jeśli ją zauważysz, to nie chciej jej wtedy wcale, przyjdzie sama. Śnij o lepszym jutrze. O tej róży, która chce w tobie zakwitnąć.
-Nie ma róży, ona zwiędła, umarła, tak ja wszystko.
-Ta róża nie zwiędnie. Może najwyżej stać się ponownie pąkiem i będzie czekała na słońce drugiej osoby, na jej oddech, by móc znów zakwitnąć, podlewana łzami szczęścia. Będzie jeszcze piękniejsza, bo dojrzalsza. Bogatsza w nowe doświadczenia i jeszcze bardziej ją docenisz.
-Nie będzie miała płatków…
-Ona nie ma płatków. To są splecione oddechy kochających się ludzi, a korzeniami jest ich miłość, więc żaden wiatr jej nie wyrwie. Może ją ujrzysz i zaczniesz wierzyć, a wiara jest podstawą życia. Łzy też są wytworem róży, aby mogła wypuścić chociaż jeden listek.
-Czy tobie tam u góry jest dobrze? Masz tam miłość? Twoje życie ma jakiś sens?
-Mam tu wszystko. A czemu pytasz?
-Bo chcę do ciebie iść. Poczekaj na mnie chwilę…
-Stój! Nie uciekaj! Nie możesz przyjść do mnie, tylko ja mogłem przyjść do ciebie. Aby być szczęśliwą, musisz przejść długą drogę. Będzie ona o wiele bardziej kręta i trudniejsza niż twoje dotychczasowe problemy. Skoro jednak wybrałaś taki sposób dotarcia do szczęścia, to mogę jedynie… życzyć ci powodzenia…
Najpiękniejszy ze wszystkich darów...
Każdego poranka bogaty i wszechpotężny król Bengodi odbierał hołdy swoich poddanych.
W swoim życiu zdobył już wszystko to, co można było zdobyć
i zaczął się trochę nudzić.
Pośród różnych poddanych zjawiających się codziennie na dworze,
każdego dnia pojawiał się również punktualnie pewien cichy żebrak.
Przynosił on królowi jabłko, a potem oddalał się równie cicho jak wchodził.
Król, który przyzwyczajony był do otrzymywania wspaniałych darów,
przyjmował dar z odrobiną ironii i pobłażania, a gdy tylko żebrak się odwracał,
drwił sobie z niego, a wraz z nim cały dwór.
Jednak żebrak tym się nie zrażał.
Powracał każdego dnia, by przekazać królewskim dłoniom kolejny dar.
Król przyjmował go rutynowo
i odkładał jabłko natychmiast do przygotowanego na tę okazję koszyka
znajdującego się blisko tronu.
Były w nim wszystkie jabłka cierpliwie i pokornie przekazywane przez żebraka.
Kosz był już prawie całkiem pełen.
Pewnego dnia ulubiona królewska małpa wzięła jedno jabłko i ugryzła je,po czym plując nim, rzuciła pod nogi króla.
Monarcha oniemiał z wrażenia, gdy dostrzegł wewnątrz jabłka migocącą perłę.
Rozkazał natychmiast, aby otworzono wszystkie owoce z koszyka.
W każdym z nich, znajdowała się taka sama perła.
Zdumiony król kazał zaraz przywołać do siebie żebraka i zaczął go przepytywać.
Przynosiłem ci te dary, panie - odpowiedział człowiek - abyś mógł zrozumieć,że życie obdarza cię każdego dnia niezwykłym prezentem,którego ty nawet nie dostrzegasz i wyrzucasz do kosza.
Wszystko dlatego, że jesteś otoczony nadmierną ilością bogactw.
Najpiękniejszym ze wszystkich darów jest każdy rozpoczynający się dzień"
prosze nie psujcie tego posta wulgaryzmami...
niech choc jeden pozostanie w takim tonie... :(
wpiszcie cos podobnego moze jakies madrosci , przyslowia, opowiadania z moralem jak te wyzej... cos co daje przyjemnosc czytania... wprowadza w chwile zadumy... przemyslen... a moze znacie tez jakies strony na ktorych mozna poczytac takie i podobne ? podajcie linki... namiary... z gory dziekuje!
milego czytania ... :) pozdrawiam! max
We think backwards.
We want to grow up very quickly - then - as a adults we are missing our lost childhood.
We are losing our health because we want to make more and more money, then we are losing our money to get back to our health.
Full of anxiety and fear, we are thinking about future and not thinking about present in the same time...in this way we are losing both...present and future.
We live like we never seem to die...we die like we never lived at all.
Don't let it happen.
W pewnej waskiej, slepej uliczce stal osiol zaprzedzony w woz. Wpuszczal on wszystkich w jedna strone lecz gdy ktos chcial powrocic osiol wierzgal kopytami i udaremnial wyjscie z uliczki. Po calym dniu w slepij uliczce zostala uwieziona grupka ludzi. Wieczor nadchodzil chlodny a oni mieli na sobie letnie odzienie. Stawali sie powoli glodni i spragnieni. W pewnym momencie dostrzegli z daleka miejscowego medrca. Zaczeli go wolac w swoja strone. Medrzec spojrzal na nich po czym odwrocil sie i poszedl w inna uliczke.
Moral tej historyjki jest prosty "W zyciu nalezy chodzic takimi drogami aby nie pchac sie w problemy jesli oczywiste jest, ze nie masz szans z nich wyjsc"
Jest to ksiazka pomagajaca zrozumiec i przyswoic Zen. Oparta na opowiadaniu Kubusia Puchatka i opowiadan starych medrcow. Podmiotem opowiadania jest "nieociosany kloc" czyli kazdy z nas zanim wdepnie w plastikowy swiat.. Sa to opowiadania o wydazeniach i rzeczach znanych i bliskich kazdemu czlowiekowi. Czasami ignorujemy to co jest dla nas wazne..nie dostrzegamy harmonii laczacej ludzi, przyrode i wszystko co nas otacza..
Wiecej nie przytocze to jedna z tych ksiazek ktore nalezy przeczytac samemu..Milej lektury zycze;)
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Bajka o miłości
1
Byliście może kiedy w Ogrodzie Miłości,
co otwarty jest zimą i latem?
Są tam klomby i palmy cudownej piękności -
ubodzy zaglądają przez kratę.
2
Kwiaty rosną w nim prędzej i kwitną wspanialej,
- bzy bez wiatru kołyszą się blade -
białe posągi jęczą w głębi mrocznych alej,
kwiat tytoniu śpiewa serenadę.
3
Nad bramą pnapis:
"Wchodźcie, serca wasze wnoście,
kochajcie się miłością wolną,
lecz pamiętajcie o tym,
że z tym samym gościom
po raz drugi wejść tu nie wolno.
4
Każda para ma prawo pozostać dzień cały,
zapóźnionych strażnik wygna i wykrzyczy,
kwiaty prosimy zrywać,
by piękniej wzrastały,
psy należy prowadzić na smyczy."
5
Księżniczka Gołąbella
Z księciem Fujarysem
weszll w bramę owego ogrodu.
Ona rzekła:
"Zemdleję. Siądźmy pod tym cisem...
- Serce taje mi jak porcja lodów...
6
Widzę wszystko inaczej. Putrójnie. Od środka -
Nie wiedziałam, że masz rysy tak piękne.
Ach, czuję, że się staję niewymownie słodka...
Słabnę dziwnie, zinam się, mięknę..."
7
"A ja znów ? rzekł Fujarys ? czuję się ze spiżu.
Mam bicepsy jak głowy baranie,
Krew moją wzburzył zapach narcyzów w pobliżu...
Zaduszę cię w uścisku..." ?
"0 panie..."
8
l pięknieli, i rośli, patr/.ąc w siebie /. pod/.iw^em,
sycząc w ty^lu niilosnej alchemii ?
aż noc spadła ?
i kwiaty szare, bure i siwe
jęły dr/.cmac w srcbr/.vslej anemii...
9
Strażnik dzwonił.
Więc wyszli, ramionami objęci.
strażnikowi coś dali na piwo ?
i szli drogą ku miastu,
uroczyści i święci,
wiódł w ciemności szczęśliwy szczęśliwą.
10
"Czy ci pióra beretu tak ciążą na karku?
Czemu milczysz? Czy kochasz? Nie kłamiesz?
Mów jeszcze o miłości,
jak poprzednio w tym parku...
No, weźże mnie mocniej pod ramię!
11
Gdzie oczy twoje groźne jak huragan złoty?
Czemu wygląd masz godzien litości?"
-"Dajże mi święty spokój!
Myślę o przyszłości.
Czas już wziąć się do jakiej roboty.
12
Ty byś chciała żyć tylko różami i miodem! ?
Ja, choć książę, biorę życie realniej.
Pomyśl, zamiast oglądać się za tym ogrodem,
Jak sobie urządzimy jadalnię."
13
Księżyc z mgły wyrąbuje domy, baszty, mury
i dywany przewieszone przez ganki,
- "CO się stało ze światem?
jakiż obcy, ponury -
Gdzie są oczy, moje oczy kochanki?"
14
"Cóż robić! Mur jest murem, a trawa jest trawą -
Żyć wśród bajki -
ach, któż by nie wolał!
Lecz życie, moje dziecko, nie jest żądną zabawą.
Masz! i ząb mnie w dodatku rozbolał!"
15
Drogą przejeżdża rycerz w spuszczonej przyłbicy;
rumak broczy w księżycowej światłości.
Księżniczka drży -
podbiega rzutem błyskawicy:
"Bierz mnie panie! i jedźmy do Ogrodu Miłości!"
Twoja miłość i wierność powinny być widoczne,
powinny być do uchwycenia i wyczucia w tysiącach drobiazgów
każdego dnia na nowo.
Gram miłości ma większą wartość niż tona luksusu.
Tam gdzie w miłości ludzie stają się
znowu ludźmi,
otwiera się niebo na ziemi.
Obudź się do życia. Żyj!
Tańcz, jeśli świeci słońce i gwiżdż, jeśli pada deszcz.
A poczujesz:
Zostaliśmy stworzeni do miłości.
W całą naturę wtopiona jest miłość.
Trzeba mieć tylko otwarte oczy.
Historia pewnego ołówka
Chłopiec patrzył, jak babcia pisze list. W pewnej chwili zapytał:
- Piszesz o tym, co się przydarzyło? A może o mnie?
Babcia przerwała pisanie, uśmiechnęła się i powiedziała:
- To prawda, piszę o tobie, ale ważniejsze od tego, co piszę, jest ołówek, którym piszę. Chcę ci go dać, gdy dorośniesz.
Chłopiec z zaciekawieniem spojrzał na ołówek, ale nie zauważył w nim nic szczególnego.
- Przecież on niczym się nie różni od innych ołówków, które widziałem!
- Wszystko zależy od tego, jak na niego spojrzysz. Wiąże się z nim pięć ważnych cech i jeśli je będziesz odpowiednio pielęgnował, zawsze będziesz żył w zgodzie ze światem.
Pierwsza cecha: możesz dokonać wielkich rzeczy, ale nigdy nie zapominaj, że istnieje dłoń, która kieruje twoimi krokami. Ta dłoń to Bóg i to On prowadzi cię zgodnie ze swoją wolą.
Druga cecha: czasem muszę przerwać pisanie i użyć temperówki. Ołówek trochę z tego powodu ucierpi, ale potem, będzie miał ostrzejszą końcówkę. Dlatego naucz się znosić cierpienie, bo dzięki niemu wyrośniesz na dobrego człowieka.
Trzecia cecha: używając ołówka, zawsze możemy poprawić błąd za pomocą gumki. Zapamiętaj, że poprawienie nie jest niczym złym, przeciwnie, jest bardzo ważne, bo gwarantuje uczciwe postępowanie.
Czwarta cecha: w ołówku nie ważna jest drewniana otoczka, ale grafit w środku. Dlatego zawsze wsłuch*j się w to, co dzieje się w tobie.
Wreszcie piąta cecha: ołówek zawsze pozostawia ślad. Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz.
Był sobie ptak obdarzony parą doskonałych skrzydeł o bajecznie barwnych piórach, stworzony do swobodnego szybowania w przestworzach, ku radości tych, którzy obserwowali go w locie.
Pewnego dnia ptaka tego zobaczyła młoda kobieta i zakochała się w nim bez pamięci. Serce jej mocno zabiło, oczy zalśniły z zachwytu, gdy patrzyła, jak z gracją szybuje po błękitnym niebie. Ptak poprosił ją, by mu towarzyszyła, i polecieli razem w pełnej harmonii. Kobieta podziwiała, czciła, wielbiła ukochanego ptaka.
Lecz pewnego dnia pomyślała: „A może on zechce odkryć dalekie krainy, poznać odległe zakątki świata?”. I przestraszyła się własnych myśli. Przestraszyła się, że już nigdy nikogo tak mocno nie pokocha. I obudziła się w niej zazdrość, zazdrość o to, że ptak umie latać.
Poczuła się samotna.
„Zastawię na niego pułapkę – pomyślała. – Następnym razem, gdy się pojawi, już ode mnie nie odleci”.
Ptak, który również był bardzo zakochany, przyfrunął do niej nazajutrz. Wpadł do klatki i nie mógł się już z niej wydostać – stał się więźniem.
Kobieta napawała się jego widokiem. Był przedmiotem jej gorącej namiętności, pokazywała go przyjaciółkom, które wzdychały: „Naprawdę cudowny! Jaka jesteś szczęśliwa!”. Jednak z biegiem czasu zaszła w niej zadziwiająca przemiana: ponieważ ptak stał się jej własnością i nie musiała już go zdobywać, przestał ją interesować. A on, nie mogąc już latać, z dnia na dzień pogrążał się w coraz głębszym smutku, pióra mu wyblakły, skrzydła opadły – a kobieta zwracała na niego uwagę tylko wtedy, kiedy przynosiła mu jedzenie.
Pewnego dnia, gdy podeszła do klatki, okazało się, że ptak jest martwy. Wpadła w rozpacz i odtąd ani na chwilę nie przestawała o nim myśleć. Ale nie pamiętała o klatce, pamiętała tylko dzień, kiedy ujrzała go po raz pierwszy, jak szybował wysoko w obłokach, swobodny i szczęśliwy.
Gdyby mogła przyjrzeć się sobie samej, zrozumiałaby, że tym, co tak naprawdę wzruszało ją w ukochanym, była jego wolność, ciekawość świata, energia jego silnych skrzydeł.
Utraciła sens życia i śmierć zapukała do jej drzwi.
– Czemu przyszłaś? – zapytała ją udręczona kobieta.
– Abyście mogli być znów razem – odpowiedziała śmierć. – Gdybyś pozwoliła mu odlatywać i wracać, kochałabyś go i podziwiała do dzisiaj. Teraz jestem ci potrzebna, byś mogła go odnaleźć.