#59 OPIUM , a spodziewalas sie tego?Ze zostaniesz nazwana wyrodna matká?
Tylko dlatego , ze nie masz entuzjastycznych wspomnien zwiazanych z ciaza i porodem?
Masz prawo mowic o swoich odczuciach.Jak nie byly mile , raczej bolesne to nazywamy rzeczy po imieniu.
U znacznej wiékszosci kobiet wystepuje tzw. NIEPAMIEC BOLU.Po jakims czasie zapomina sie o tym co nieprzyjemne, zle wrazenia mijaja i planuje siwe kolejna dzidzie.
Ty moze masz inny prog wrazliwosci na bol.
Ja zle wspominam karmienie piersia /utrwalane przez malarzy, bedace synonimem prawdziwego macierzynstwa/
B ylam wytrwala i kierowalam sie dobrem dzidzi , ale byly to dla mnie katusze, przy pojawiajacych sie stanach zapalnych.
czy nie sądzicie,że wychowanie dziecka w Polszy byłoby łatwiejsze?
nie wiem,ale z perspektywy czasu tak mi się wydaje...chociaż przyjaciółki i znajomi mówią,że i tam dzieciom pomieszało sie w głowach :(
kuźwa...bo tu od 6 miesięcy mam przerąbane ze swoim 16-sto latkiem...
gdzie popełniłam ten błąd wychowawczy?może to było za mało rozmów,za mało przytuleń...człowiek zapierdziela dla nich by wszystko mieli i nie zastanawia się nad tym,że jego dziecko któregoś dnia powie:nie chce mi się żyć,jakby mnie nie było to świat byłby łatwiejszy dla innych.........
MASAKRA!!!
zaczął mi przychodzić wypity lub pijany!
ryczę i stresuję się każdego dnia...
wpada w bójki,przychodzi pobity,kostki już są ponabijane...koszmar!
rozmawiam z nim i proszę....kilka dni jest ok....odczeka swoje i znowu....
a spodziewam się na dniach dziecka/ma być córka/w domu 2 synów....młodszy ma przyjaciela Szkota od 4 lat i jakoś świetnie się dogadują....
jesteśmy tu od 6 lat i starszy nie znalazł sobie przyjaciela na dobre i złe......miał swego czasu kumpla ale dał ciała kiedy syna okładali Szkoci i syn zrozumiał,że tu jest jak z dorosłymi...za granicą nie ma przyjaciół jakich mamy od najmłodszych lat w Polszy-sprawdzonych!!!
spodziewamy się córki...czy lepiej będzie wychować? raczej NIE!
i powiedziałam sobie/a nie jestem stara...mam po 30-stce/że nie chcę mieć więcej dzieci-koniec!
wychowanie nie jest takie proste wtedy kiedy trzeba pracować i podzielić jakoś obowiązki....myślałam,że to będzie łatwiejsze,że jest łatwiejsze.....a tu masz! do póki ciebie to nie spotyka,to jest ok....ale teraz?!
psychicznie nie daję rady...kontroluję syna i rozmawiam...
a w tym jeszcze dowiedziałam się,że dziewczyna go zostawiła!
przychodziła do nas swego czasu...Polka...
ładniutka,grzeczna...
jak widziałam jego uśmiech to cieszyłam się jak małe dziecko z nim...
robiłam jej prezenty i syn dawał jej niby od siebie...nie przyjmowała,bo wstydziła się...
pomyślałam,że do tego jeszcze jest skromna osobą...fajnie!
a tu ZONK!!!
no,ale nie będę jej obgadywać,bo to nie ładnie....
w każdym razie zostawiła syna,a ten się podłamał...
tłumaczę mu,że to widocznie nie ta,że tego kwiatu pół światu/tym bardziej gościnnego w kroku,a mój syn nie chał jej wykorzystać,to go pizneła/
ajjjjjjjjjjjjjjjj..........................dużo by gadać,a i tak dużo mądrali tu się znajdzie i zaczną krytykować i mnie dobijać......ale cóż.....tak to już jest tu na EMITO!!!
a jaki tego morał?
nie powinniśmy my mamuśki pracować,tylko zajmować się wychowaniem dzieci i jak największe mieć poświecenie ku temu...bo też byłam mądra kiedy syn nie wchodził jeszcze w tryb dojrzewania...
wszystko grało...i nic nie wskazywało,że coś będzie nie tak,jak powinno...
a teraz?
teraz zastanawiam się każdego dnia gdzie popełniłam błąd,czy nie za dużo mają-bo już nic nie cieszy...
nie zaliczam tego do porażek,bo cały czas walczę z tym i nie poddaję się...
to mój synek i muszę mu pomóc!!!!!!!!!!
interesuje go muzyka rap...pisze takie teksty,że głowa mała...
możne ma ktoś z WAS podobne problemy?
chciałabym by zapisał się do klubu sportowego i potrenował...wywalił tę negatywna energię...ale on nie chce...
woli siedzieć w domu przed kompem :(
chatlott...powiem czuje Twoje emocje, bo nie ma wiekszego cierpienia niz cierpienie wlasnego dziecka.
Nad dzieckiem i z dzieckiem pracujemy kazdego dnia....
To dni wypelnione przytulaniem , rozmowami, trzymaniem za réke, to dni pelne uwagi.
NAJCENNIEJSZE CO MOZE DAC RODZIC TO TYLKO CZAS....Wcale nie gadzety, wcale nie drogie ciuchy tylko czas i uwaga rodzica.
To buduje w tym dziecku poczucie bezpieczenstwa. Dziecko jest pewne ze w razie draki ma w domu powiernika.
No coz ale na to pracuje sie latami.
Wazne jest wdrazanie zasad, przestrzeganie ich-,ale najgorzse co moze byc to jeczenie i chore egzekwowanie polecen ropznej masci.Zawsze jest czas na zmiany, na zapewnienia, nawet na przeproszenie ze bylo mnie za malo w zyciu dziecka, ze popelnialam bledy. My nie musimy sie jawic dzieciom jak harpie czy policjanci. Rodzic ma miec ludzka twarz, a jak ludzka to ma tez prawo do potkniéc , nie jest alfa i omega, ma gorsze dni.
Najlepszy jest ZLOTY SRODEK> Moze poszukamy go razem.
Napiszmy o sukcesach i porazkach, dzielmy sie .Dzieci to przeciez najkruchszy material jaki nam sie trafil i o zgrozo mozemy z nim zrobic co tylko chcemy.....Nie zawssze umiemy.
Ne rozumiem Cie opium.Moje dziecko ma 20 tyg (starsze 3 latka) i nie mialam zadnych schiz po porodzie. Cieszylam i nadal ciesze kazeda chwla.Oczywscie, nocne pobudki to norma ale jakos sie wysypiam i mam wiecej sily niz niejedna bezdzietna.
Co do wychowywania dziecka w PL.....tam jest latwej, fajniej, jak sie ma babcie i dobrze zarabia.
Moje dziecko chodzi tu do przedszola od 2 lat.... place duzo, przexszkole dobre....z atrakcji to czasem ktos przyjdze z gorgie farm , magik, imprezy na Hallowen.
BYlam teraz miesiac w PL... obok mojego domu jestprywatne przedszkole , tam to dzieciaki maja super.... rano czesto autokar podstawiony i jechal na wycieczke.....plac zabaw olbrzymi. Jednego dnia skladane wesole miasteczko bylo, z karuzela i dmuchanym zamkiem, a to pani z osiolkiem a to innne atrakcje...brakuje mi tego tu.
JOanna, bardzo, bardzo mądre słowa :)
Nie miałam i nie mam problemów wychowawczych ze swoim starszym synem, jak będzie z młodszym? Jeszcze nie wiem, ma 15 lat, a więc wiele jeszcze przed nami...
Twoje zdanie: "Rodzic ma miec ludzka twarz, a jak ludzka to ma tez prawo do potkniéc , nie jest alfa i omega, ma gorsze dni." przypomniało mi pewne zdarzenie z naszego życia; Któregoś dnia czułam się nieszczególnie, wszystko mnie drażniło, rzeczy waliły się jedna po drugiej, ogólnie jeden z tych dni, których nie cierpimy, ale które się zdarzają. I na to wszystko, mój młodszy syn, wyskoczył z jakimś tam "dziwnym" (dla mnie, na tamten moment) tekstem. Wydarłam się na Niego i pogoniłam do pokoju :( Po chwili zastanowienia (a raczej po wyładowaniu emocji) wiedziałam, że postąpiłam źle; Winą nie był On, ale mój kiepski, tego dnia, nastrój; Poszłam do Niego i ... przeprosiłam. Tak, przeprosiłam ! (jeszcze wówczas) 14 latka, za swoje zachowanie; Wytłumaczyłam, że mam taki dzień, że wszystko mnie wkurza i że to nie była Jego, lecz moja wina; I, wiecie co? On to zrozumiał i chyba w pewien sposób nauczył się czegoś; Teraz, kiedy jemu zdarzy się coś tam odpowiedzieć niegrzecznie - potrafi przyjść i przeprosić. I ja to doceniam, nie wracam, nie wyciągam, nie wypominam; Wiem, że każdy miewa lepsze i gorsze dni. Nasze dzieci też;
dorocina dzieki za osobisty odzew...Moja madrosc to lata cwiczen i ,,kontuzji,,
Dylematy i tesknoty czy lepiej tu czy lepiej tam, w Polandii?
To wcale nie jest jednoznaczne.Jak juz wykonalismy taaaaka wolte ze zmiana miejsca zamieszkania
to zwyczajnie dososowujmy sie do rzeczywistosci, wykorzystujmy najlepsze doswiadczenia z rodzin naszego pochodzenia.Mamy tego mnostwo...niedzielne spacery, wspolne posilki przy porzadnym stole, rozmowy przy stole, sluchanie siebie nawzajem ,.
Wazne tez jest eliminowanie stereotypow .Mnie ciagle bulweruja stereotypy tego typu
*dzieci i ryby nie maja glosu
*do osiemnastki masz gowno do gadania
*dopoki jestes w moim domu
*dopoki jesz chleb na ktory zarabiam
JOanna_K .........tak rozumiem Cię..........i tak było.......przytulanie i rozmowy,ale nie każdego dnia........nie będę tu/bo to nie miejsce/opowiadać o swoim życiu.....ale mieliśmy przez kilka lat schody życiowe.....
wiem,że to też w pewien sposób wpłynęło na synów.....chociaż starałam się ku temu uchronić.....
co okazało się...jednak się nie dało,bo syn o tym wspomniał :(
a co chodzi o podarki...to od kiedy mam dzieci starałam się zapewnić im wszystko/może nie do końca/ale staram się...może jest to spowodowane tym,że sama będąc dzieckiem kiedyś zazdrościłam koleżankom ubioru i wielu innych rzeczy,bo rodziców nie było stać...
co chodzi o wspólnie czas spędzany...uwielbiam jeździć na ryby,grzyby i chciałam od małego tym zarazić dzieci...tym bardziej,że to chłopcy,no,ale gdyby ryby wpadały im desperacko,to byłoby ciekawie,a tak się zrazili parę razy i kij :(
mam strasznie kochanego syna...potrafi pomóc,jak jestem chora i ledwo łażę to każe mi się położyć i sam zajmuje się domem tzn.sprzątaniem i bratem...brata wtedy musztruje o organizację...słysząc to od razu ściska w gardle,że jednak w razie ,,W,, mam pomoc........
no,ale też,jak piszesz...każdy jest tylko człowiekiem i mają nawet dzieci swoje złe dni.....
co chodzi o matkowanie......nie jestem,,matką,,tyranem......i nigdy nie byłam.....choć krzyczeć krzyczę raczej każdego dnia.....no....taka juz chyba moja natura :)
ale od X czasu byłam bardziej kumplem,zawsze dowciapna/jak to mały mówi/
jestem pogodnym człowiekiem i zawsze uśmiechnięta....dlatego nie poznałam,że syna coś trapi,bo on ma charakterek raczej po mnie...nie jest wylewny,ale ,,dowciapny,,
koledzy z Polski tęsknią za nim....a on za nimi,choć nie chce do Polski......
wierzę,że to przejściowe i że damy sobie ze wszystkim radę...
zrobię wszystko,by mojemu synowi się polepszyło...nie wyobrażam sobie życia bez niego i szlag mnie trafia nawet to pisząc,że mogłam coś takiego od niego usłyszeć...że mogło mu to przejść przez gardło...ale z jednej strony cieszy mnie to,że o tym mówi,a nie tłamsi w sobie i mogłoby być za późno by to w jakiś sposób naprawić...
dobra uciekam stąd,bo emocje biorą górę i nie daję rady!
pozdrawiam
charlott...dzieki za szczerosc.
Nie jestem zwolenniczka ,,kumplowania sie,, z dziecmi. Wtedy trudniej egzekwowac zasady.
matka ma swoje role do spelnienia
ojciec ma zgola inna role do spelnienia
jeszcze inna role odgrywaja ,,kumple,,
Nie jestem zwolenniczka mieszania tych rol. Matka nie zastapi ojca, bo wtedy jest kiepska matka.tgrudno jej robic te wszystkie szpagaty. Niech zostanie tylko matka , byle madra.
Oj temat tez mnie poruszl Charlott, to moj konik i wcale nie dlatego ,
ze tak duuuzo wiem i um iem tylko swiadomosc ile mozna jeszcze zmienic, jak nieba przychylic,
Najwazniejsze co mozemy dac powtarzam NAJCENNIEJSZE CO M OZEMY DAC NASZYM DZIECIOM TO CZAS. Nie zalujmy im tego. Najgorsze co udalo mi sie slyszec :IDZ DO SWJEGO POKOJU,
charlottt, ja juz swoje przeszlam z corka. Miala bardzo burzliwy zwiazek z chlopakiem, nie wszystko to jego wina, bo ona tez ma charakterek, ale cale poltora roku trwania jej zwiazku to dla nas wszystkich byl po prostu koszmar. Niestety zangazowana musiala byc cala rodzina, a co corka wyprawiala to przechodzi ludzkie pojecie. Modlilam sie zeby sie odkochala, zeby go rzucila, ale nie, to on ja rzucal wiele razy i w koncu zrozumiala ze to juz koniec. Pomoglismy jej wyjsc z depresji, dlugo to trwalo, ale sie pozbierala. Odnowila kontakty, zaczela wychodzic z domu no i zaczela znowu szalec. Ale te jej obecne szalenstwa to nic w porownaniu do tego co bylo wczesniej. Owszem, nie wraca do domu na noc, owszem, wiem ze pali i pije, ale po pierwsze skonczyla juz 18 lat, po drugie jednak sie uodpornilismy na jej wybryki. Do jej pokoju nawet nie wchodzimy zeby nie zostac zatrutym oparami nie-wiadomo-czego i nie nadepnac na nie-wiadomo-co. Ale przesypiamy noc spokojnie i nie musimy juz czuwac jak mysz pod miotla, bo a nuz sobie cos zrobi. Troche dojrzala, a szalenstwa z czasem jej wywietrzeja z glowy, jak kazdemu z nas.
Mam jeszcze syna, ma 16 lat, ale to zupelne przeciwienstwo. Odpowiedzialny, dojrzaly mlody czlowiek, ktory pomoze i przytuli jak trzeba. Coz, juz pogodzilam sie ze corka powoli odchodzi. Mam jeszcze mojego malego (185cm) synusia a w nim wszelkie nadzieje.
Dlatego tez charlottt, trzymam za ciebie kciuki. Nie ma recepty na wychowanie dziecka, a ile dzieci tyle historii. Mozesz wszystkie wychowywac tak samo a i tak beda inne. Moja rada - nie krzycz, bo agresja wzmaga agresje. Wiem ze to nie jest latwe, ale tez przez to przeszlam. Wiem ze niekiedy nie mozna, ze musisz sie wykrzyczec, ale to jest wlasnie to czego oni chca - chce cie sprowokowac, zeby bylo na ciebie, ze to ty jestes zla matka. Nie daj sie prowokowac. Zrozum ze nie na wszystko masz juz wplyw, a dzieci musza zrozumiec ze zycie to jest sztuka wyborow i jakiekolwiek poniosa konsekwencje w zyciu, beda to konsekwencje ich wlasnego wyboru.
iwand-dziękuję i też trzymam kciuki!
wpadłam się pochwalić,że jest lepiej :),że mordeczka mu się poprawiła...ale dowiedziałam się wielu rzeczy,które męczyły go z dzieciństwa i o których nie potrafił ze mną rozmawiać by nie widzieć mnie złej,smutnej,pełnej goryczy do jego ,,ojca,,.................a przysięgam,że na dzień dzisiejszy jestem gotowa wyrwać mu serce!!!
nie będę tu opowiadać o mojej traumie z tym człowiekiem kiedy byliśmy w związku małżeńskim,bo to nie czas i miejsce na tego typu rozmowy,ale żałuję tego,że syn mi wcześniej nie powiedział co widział i co słyszał kiedy mnie nie było w pobliżu.........
po prostu nie chciał być prowodyrem rozpadu małżeństwa....cały czas miał nadzieję,że ,,tatuś,,się zmieni.....a tu kicha!
oczywiście jestem już kilka lat po rozwodzie,ale jak widać pewne sprawy odbiły się na psychice mojego syna :(
nie mogę przeżyć,że nic nie wiedziałam i że mój syn do nie dawna borykał się z tym sam....
teraz będzie inaczej....teraz mamy siebie dla siebie.....czasami to aż piszczy jak go ściskam,ale mordka się cieszy....czuje,że brakowało mu tego.....za dużo nie mogę go męczyć,bo sama ledwo już łażę.....
ale to nas zbliżyło....mnie postawiło w innym świetle,bo cały czas myślałam,że to ja coś nie tak zrobiłam......
teraz może być jeszcze lepiej/tak myślę/
Dziękuję Serdecznie,a i jednocześnie przepraszam,że wlazłam na zupełnie inny temat,niż pisała OPIUM,ale z tego wszystkiego nie myślałam gdzie jestem,aby tylko pogadać....a dziękuję tym osobom,które były w temacie i,że w jakiś sposób mogłam wywalić z siebie ból....choć nie do końca,bo ta obawa już zostanie i teraz na wszystko będę miała inny pogląd i kontrola będzie intensywniejsza....
życzę nam matkom więcej sił,zrozumienia i odwagi by jednak wtrącać się do życia naszych dzieci,jeśli widzimy,że cos jest nie tak....bo ja ostatnio jak widziałam u boku mojego syna,, panienkę,,...to pomyślałam,,jak ten czas leci,a nie wiadomo kiedy dziecko dorasta i się usamodzielnia,,....ale nie do końca jest szczęśliwe....nic nie mówiąc...
to doświadczenie dało mi takiego kopa,że o mało nie zwariowałam....emocjonalnie nie dawałam rady....nie wiedziałam do kogo się zwrócić,z kim pogadać,jak rozmawiać teraz z synem,od czego zacząć by nie pogorszyć...
nie jestem osobą,która boryka się z problemami,bo zawsze dawałam sobie radę.....nawet przyjaciółkom nic nie mówiłam,bo to ja powinnam sama rozwiązywać swoje problemy.....no,ale nie dałam rady....i lepiej cudzej osobie co nieco napomknąć,niż swojemu,by nie myślał,że jestem słaba.........
no,ale dobra.....bo znowu rozpisałam się :)
trzymam za WAS wszystkich kciuki,którzy maja podobne problemy!!!
będzie dobrze,aby tylko nie tracić nadziei!!!
pozdrowionka
dziękuję JOanna_K ...tylko wiesz....nie zawsze jest się jakoś w miarę pozytywnie odebranym na tego typu forach...
ja wcale nie oczekiwałam na pozytywny od dźwięk....w takim momencie nawet nie myślałam gdzie jestem,na jaki temat wlazłam,czy ktoś mnie opierdzieli lub też zacznie szydzić,że np:,,nie mam czasu dla dzieci i gdzieś się szlajam ,a potem płaczę,,............wiesz jacy potrafią być ludzie,a tym bardziej na forach.....i to tacy najbardziej się udzielają,którzy nie mają doświadczenia z dziećmi,którzy chcą tu się dowartościować mając więcej za kołnierzem,niż my wszyscy wzięci.......
swego czasu/wiem,że to nie grzeczne/ale czytałam sobie pewne tematy i też próbowałam coś słownie zdziałać, pomóc....ale wlazła KAMA-wszechwiedząca gwiazda....zaczęła krytykować,besztać i w ogóle jak to ona....a ma sama zjebane życie i to mnie już zwaliło z nóg...bo za każdym razem gdzieś włazi i się udziela,dołując ludzi....tak wiec postanowiłam się z nią ustawić.......tak....normalnie.....oklepać jej mordkę!
jest cwaniara na odległość....ciekawe jak by stanęła twarzą w twarz co by mówiła!
nie lubię takich osób,które nic sobą nie reprezentują,a udzielają się zawsze i wszędzie!
wiesz w nerwach rzuciłam jej hasło,ale bez odzewu.....wiem,że tym sposobem nic bym nie uzyskała,bo to nie o mnie chodziło,a tylko pogrążyłabym się.......ale taka już jestem.....skoro nie umiemy dać dobrego słowa,to nie udzielajmy się nie pogrążając innych bardziej w danej traumie,problemie itg....
dlatego też nie dosłownie,ale czekałam kiedy ,,gwiazda,,wpadnie na mój temat......choć jestem w ostatnim mies.ciąży,to ojjjjjjjjjjjjjjj....................
no,ale dobra...kij z nią.............wcześniej czy później ktoś jej podetnie skrzydełka!
pozdrowionka
charlott, no teraz chyba przegielas ....#75 wpis dla mnie nie do przyjecia....
szczegolnie w tym temacie. Za bardzo rozudowalas te dygresje mysle.
A tak bylo milo, zaczynasz nawet odnosic sukcesy wychowawcze jak sama piszesz.
Za wychowywanie emitowcow to juz raczej sie nie bierz , bo mozesz polec.Zyczliwa....
Taki sam belkot:
"jA MALA DZIEWCZAYNKA CHCIALABYM BYC...jednak czasu nie cofne..i powiem w skrocie...nikt taki jak Ty nie zdenerwuje mnie..nie zdola tez wyprowadzic mnie z rownowagi...ja spokojny czlowiek jestem..tak spojny .ze chocbys naplula na mnie...ja sie tylko wytre i pojde dalej..ale jak sama wiesz..to Ty raczej nerwowy czlowieczek jestes....nerwowy i smieszny..(w moich oczach)..kobitka wszechwiedzaca...udzielajaca sie na kazdy temat..czasem sie zastatanwiam czy Ty zycie prywatne masz...bidulko ciagle tylko na emito siedzisz..a gdzie czas dla siebie..chocby po to zeby wlosy przeczeslac...ehheh..a i jeszcze jedno ..ja w przeciwienstwie do Ciebie nie chowam sie za jakims kotem..nie boje sie pokazac swej twarzy..a wiesz dla czego???????????bo ja prawdziwa jestem..szcera do bolu...ale zarazem uczciwa kobieta..nie siedze tu i nie pierdole glupot o wszystkim i o niczym...a potem nie mysle czy ktos ze znajomych lub tez nie ...dowie sie ze to ja...pokaz Kocie swa prawdziwa twarz..."
Tragedia...
Moja mala ma juz 16 miesiecy, ale jak powroce myslami wstecz, do okresu tuz po porodzie, to wspolczuje Wam bardzo drogie przyszle mamy. Trzymam kciuki anyway...