WoW ! Spotkałaś ArcyMistrza Stanisława Lema na żywo ?! Szacun ! :) Mi taka sztuka nigdy się nie udała, mimo że kiedyś dość często bywałem w Krakowie, a teraz... tylko książki, właściwie aż książki (!) nam po Nim zostały...
BTW - ja też się pochwalę :) Otóż, ładnych parę lat temu miałem okazję poznać osobiście Wiktora i Jacka, a nawet trochę powspółpracować... ;)
@ Garbus ! - daj pyska ! :) Oczywiście, mistrzowskie "Solaris" ! ale czy pamiętasz jego powieść "Eden" ? :) albo "klasycznie sensacyjną" Katar ?
Nawet jego powieść rozrachunkowa z czasem II w. św. Szpital Przemienienia do dzisiaj robi na mnie wrażenie...
Bez wątpienia, Stanisław Lem był, jest i będzie największym literackim wizjonerem XX wieku na świecie...
BTW - - zachwycamy się dzisiaj postępującą "wirtualizacją" ludzkiego środowiska, ale przecież dla Mistrza Lema to była banalna fantomatyka :)
Jak obejrzałem Matrixa to stwierdziłem ze to już było! tylko gdzie? no oczywiście "Kongres futurologiczny" Zaś co do wizjonerstwa to fakt - Głos Pana, autor skończył w roku 1968 lub 1969. Mowa tam była o astronomii neutrinowej. Dzisiaj ta dziedzina nauki jest w rozwoju ale wtedy nikt nawet o tym nie myślał. Dla przykładu - po wybuchu SN1987A (co sie tłumaczy - supernowa z roku 1987 literka oznacza kolejność w danym roku, czyli pierwsza)w Wielkim Obłoku Magellana, na Ziemi zarejestrowano 14(czternaście) neutrin pochodzących z tego wybuchu, i zostało to okrzyknięte wielkim sukcesem. A On tak swobodnie o tym pisał...
Lem był wielki... Pozwala nabrac dystansu do naszej małej porąbanej cywilizacji, tłumaczy spory kawałek ciężkiej fizyki i to na wesoło :D Philip K. Dick uważał, że to niemożliwe by Lem sam napisał te wszystkie mądre książki i twierdził, że pod pseudonimem LEM piszą naukowcy w Układu Warszawskiego... Niektóre jego książki były zupełnie niestrawne, ale np Bajki Robotów czy Opowieści o Pilocie Pirxie to poezja...
Garbus - zgadzam się z Agrentum i nie bardzo wierzę że przeczytałeś Wszystko co napisał... Np Katar czy Śledztwo...
Hej
Wiem, że większość z cytowanych przez Was rzeczy przeczytałem ale za cholerę nie pamiętam. A miałem wtedy .... hmmmm.... pomyślmy, jakieś 16 lat?
Pamiętam Niezwyciężonego, chyba największe wrażenie na mnie zrobił, nie tylko przez fabułę, gdyby tak było już dawno bym zapomniał tę książkę, zresztą - fabuły prawie jednak nie pamiętam - ale przez przesłanie. Bezsilność (prawie) człowieka wobec czegoś tak nieuchwytnego jak malutki robocik, pomnożony do niewyobrażalnej liczby sztuk. Nanotechnologia.
Solaris było dla mnie strasznie zakręcone.
@ aberracja - obyś się nie przeliczył z tą Cyber-Wiosną :) bo za młodego właśnie od Argentum lekcje szachów pobierałem i doskonale pamiętam, jak ogrywał mnie w blickach "minuta na pięć" ! :)
BTW - ja też uważam, że ekranizacja Solaris przez Tarkowskiego nie była trafiona, chociaż i tak lepsza "w duchu tej powieści" od wersji z... "brzydalem" w roli głównej :)
Polonus, rostrzasanie 'trafnosci' czy tez jej braku nie ma sensu, zwazywszy, ze Tarkowski nie mial na celu zrobienia po prostu ekranizacji ksiazki Lema. coz, jednych stylistyka T. uwodzi, inni sa na nia mniej wrazliwi, lecz nieelegancko jest jednak nazwac ow film nieudanym, zreszta jestem przekonany, ze Argentum droczyl sie tylko wrzucajac wspomniane filmy do jednego worka :)
(a szachowych 'pogrozek' nie bierzta chlopaki powaznie, ja swoje limity dobrze znam; trofea na zawodach ogolnopanstwowych to stare historie z czasow juniorow, a dzis juz tylko sporadycznie, pare partii na rok, coby nie zardzewiec do cna, wiec ani chybi dzis dla Argentum nie bylbym juz zadnym przeciwnikiem :) )
@ aberracja - spoko z tymi "klockami" :) bo "my" też już nie gramy tak "mocno" jak kiedyś, gdy się o "punkty" do rankingu FIDE walczyło :)
Wracając do "meritum", to zapewne masz rację, że Argentum trochę przesadził wrzucając oba te filmy do "jednego worka", ale jak go znam, a znam :) to uczynił to celowo, aby pobudzić do życia założony przez siebie Temat :)
Swoją drogą, mimo że nie jestem tak jak On rozkochany w twórczości Stanisława Lema to także uważam, że powinna wreszcie powstać "przyzwoita" (na wysokim poziomie) pełna, długometrażowa ekranizacja powieści Solaris ale znając dzisiejsze "oblicza tych obu sprzedajnych sióstr" (Muzy: X i XI) nie ma się co łudzić, nic z tego nie będzie... a szkoda... :/
Czemu właśnie Solaris ?
IMHO - każdy, kto zagłębił się w lekturze tej wspaniałej powieści, aczkolwiek trudnej w odbiorze dla "dzisiejszego czytelnika" zna odpowiedź na to pytanie... A kto jej nie czytał, nie wie i nie zrozumie...
Na Bajki robotow i Cyberiade natknalem sie jako 7 latek w biblioteczce ojca zasugerowany ze beda bajki.
Porysowany beret zostal mi do dzis. Bajki o Trurlu i Klapaucjuszu byly dla mnie w tamtych czasach totalnym odjazdem (jak mozna przenicowac "nic" ?) Dzieki nim moglem pozniej juz zaczac czytac inne dziela mistrza.
Stasio Lem do konca swoich dni pisal na zwyklej maszynie. Po prostu mistrz.
Moze may fragment:
W roku 2003 zakończone zostało częściowe przelewanie Morza Śródziemnego w głąb Sahary i gibraltarskie elektrownie wodne dały po raz pierwszy prąd do sieci północno—afrykańskiej. Wiele już lat minęło od upadku ostatniego państwa kapitalistycznego. Kończył się trudny, bolesny i wielki okres sprawiedliwego przetwarzania świata. Nędza, chaos gospodarczy i wojny nie zagrażały już wielkim planom mieszkańców Ziemi.
Nie krępowane przebiegiem granic rosły kontynentalne sieci wysokiego napięcia, powstawały elektrownie atomowe, bezludne fabryki–automaty i transmutatory fotochemiczne, w których energia słońca przetwarzała dwutlenek węgla i wodę w cukier. Proces ten, od miliarda lat uprawiany przez rośliny, stał się własnością człowieka.
Nauka nigdy już nie miała wytwarzać środków zniszczenia. W służbie komunizmu była najpotężniejszym z wszystkich narzędziem przemiany świata. Wydawało się, że nawodnienie Sahary i rzucenie wód Morza Śródziemnego w turbiny elektryczne jest dziełem, które przez długi czas pozostanie nieprześcignione, lecz już w rok później rozpoczęto prace nad projektem tak nieporównanej śmiałości, że w cień usunął nawet Gibraltarsko–Afrykański Zespół Hydroenergetyczny. Międzynarodowe Biuro Regulacji Klimatów przeszło od skromnych prób lokalnej zmiany pogody, od kierowania chmur deszczowych i poruszania masami powietrza do frontowego ataku na głównego wroga ludzkości. Był nim mróz, od setek milionów lat usadowiony wokół biegunów planety. Wieczne lody, kilkusetmetrowym pancerzem okrywające Antarktydę, szóstą część świata, skuwające
Grenlandię i archipelagi Oceanu Lodowatego, źródła zimnych prądów podmorskich, które oziębiają północne brzegi Azji i Ameryki, miały raz na zawsze zniknąć. Dla osiągnięcia tego celu należało ogrzać olbrzymie obszary oceanu i lądów, stopić tysiące kilometrów sześciennych lodu. Potrzebne ilości ciepła mierzono w trylionach kaloryj. Tak gigantycznej energii nie mógł dostarczyć uran. Wszystkie jego zapasy byłyby na to zbyt szczupłe. Szczęśliwie jedna z najbardziej, jak dawniej sądzono, oderwanych od życia nauk, astronomia, odkryła źródło energii podtrzymujące wieczny ogień gwiazd. Jest nim przemiana atomowa wodoru w hel. W skałach i atmosferze Ziemi niewiele jest wodoru, ale wody oceanów stanowią jego niewyczerpany zbiornik.
Myśl uczonych była prosta: stworzyć w pobliżu biegunów olbrzymie „ogniska” o temperaturze Słońca, które oświecą i ogrzeją lodowe pustynie. Urzeczywistnieniu tego projektu stały na przeszkodzie trudności, zdawałoby się — nie do pokonania.
Kiedy ludzie zaczęli przemieniać wodór w hel, okazało się, że żaden znany na ziemi materiał nie jest zdolny oprzeć się powstającym w tej reakcji temperaturom milionów stopni. Najtrwalsza cegła szamotowa, prasowany azbest, kwarc, mika, najszlachetniejsza stal wolframowa — wszystko to przemieniało się w parę przy zetknięciu z oślepiającym ogniem atomowym. Mając paliwo zdolne stopić lody i osuszać morza, zmieniać klimat, ogrzewać oceany i stworzyć pod biegunem dżungle zwrotnikowe — nie posiadano materiału, z którego można by dla tego paliwa zbudować piec.
Stanislaw Lem, Astronauci
@ Dominik (sanfran) - Cześć ! :) Hhmm, tak mi się wydaje, z czapki, NIE zaglądając do Wiki :) że prawa autorskie do utworów literackich są ważne przez 50 lat, a do utworów muzycznych 25 lat... Niech mnie ktoś poprawi, jeśli jednak mylę się w tej kwestii :)
Wracając do powieści "Astronauci" autorstwa Mistrza Lema to przecież wiadomo w jakich powstawała okolicznościach "dziejowych", mimo iż nie było nas wtedy na świecie, ba, nawet nie byliśmy wtedy "zaplanowani" :) ale...
... być może nadchodzący światowy kryzys ekonomiczny został także przewidziany :) przez Mistrza Lema, cytuję z powieści "Astronauci":
"... Wiele już lat minęło od upadku ostatniego państwa kapitalistycznego. ..."
... ale następne fragmenty tej powieści raczej zaświadczają o życiowej naiwności młodego Stanisława Lema albo o... zauroczeniu wizją "wszechświatowej szczęśliwości w objęciach komunizmu" :)
"... Kończył się trudny, bolesny i wielki okres sprawiedliwego przetwarzania świata. Nędza, chaos gospodarczy i wojny nie zagrażały już wielkim planom mieszkańców Ziemi. ..."
"... Nauka nigdy już nie miała wytwarzać środków zniszczenia. W służbie komunizmu była najpotężniejszym z wszystkich narzędziem przemiany świata. ..."
Stanisław Lem i... nic więcej, bo wystarczy za wielu... :)