Stefan Dąmbski, Egzekutor: Roboty
To jest materiał źródłowy do dyskusji na temat Stefan Dąmbski, Egzekutor
Około 30 kilometrów na południe od Rzeszowa leżała mała wioska, która nazywała się Harta. Ludność miejscowa składała się przeważnie z drobnych rolników, których głównym zmartwieniem było wykarmienie rodzin. Polityką się nie zajmowali, chodzili co niedziela do kościoła i czekali lepszego jutra. W tej właśnie wiosce urodziła się i wychowała piękna dziewczyna, Jadzia Pierożanka. Skończyła 7-klasową szkołę podstawową, więc jak na warunki wiejskie miała tak zwaną przyszłość przed sobą.
Miała jasnoblond włosy, niebieskie oczy i figurę nie z tej ziemi. Po śmierci ojca, który zginął w wypadku w tartaku, mieszkała z matką i ze swoją młodszą siostrą. Było rzeczą zupełnie zrozumiałą, że o względy pięknej Jadzi starali się chłopcy nie tylko z Harty, ale też ze wszystkich okolicznych wiosek.
Jadzia lubiła się bawić, toteż uczęszczała na wszystkie miejscowe zabawy i wesela, które nie zawsze kończyły się szczęśliwie. Zdarzało się nieraz, że któryś ze słabszych konkurentów Jadzi wracał do domu z rozbitą głową, w którą mu mocniejszy rywal orczykiem przygrzmocił. Jadzia jednak lubiła typowych mężczyzn. Jednym z nich był Bronek Pieniowski. [...]
Lubił śpiewać i to Jadzi imponowało najwięcej. A już zupełnie straciła dla Bronka głowę, gdy będąc na weselu u znajomych, otoczona jak zawsze rojem wielbicieli, zobaczyła na własne oczy, jak Bronek, urażony brakiem miejsca dla siebie przy boku ukochanej, podniósł się z krzesła i, stanąwszy przed samą orkiestrą, zaintonował mocnym, czystym głosem: „Ustąpcie mi dziady, ustąpcie frajery, bo was powyganiam do jasnej cholery! Wyście tańcowali, ja wam nie przeszkadzał, a teraz was będę oknami wysadzał!”. Skończywszy, podszedł uroczyście do kąta izby, z którego wyciągnął dobrze zakonserwowany orczyk do konia okuty żelazem z obydwu stron. Widok orczyka dał wszystkim do zrozumienia, że to koniec zabawy i że następne tańce odbędą się dopiero na poprawinach. W przeciągu minuty zrobiło się w izbie pusto, bo ci, co nie zdążyli drzwiami, ratowali się ucieczką przez okna.
Zaczął się wielki romans pomiędzy Bronkiem i piękną Jadzią. [...]
Bronek uważał jednak, że nie samą miłością człowiek żyje. [...] Że małżeństwo można przełożyć na później, natomiast Ojczyzna potrzebuje go natychmiast, bo przecież wojny przełożyć nie można. Nie pomogły Jadzi prośby, łzy i kuszące uśmiechy. [...] Bronek powziął decyzję. Kochał swoją dziewczynę i wyspowiadał się jej ze wszystkiego. Powiedział, że idzie w szeregi dywersyjne walczyć za Ojczyznę.
Bronek Pieniowski został przydzielony do naszego oddziału jesienią 1943. Polubiłem go bardzo za jego szczerość, otwartość, uczyłem go w wolnych chwilach wielu trików partyzanckich. [...]
O Jadzi opowiedział mi wszystko. Gratulowałem mu tej miłości.
Tymczasem po odejściu Bronka Jadzię ogarnęła rozpacz. Nie widziała już celu w swoim życiu. [...] Zaczęła szukać zemsty na narzeczonym. [...] Poszła na miejscowe Gestapo i wyśpiewała wszystko. Że jej Bronek poszedł do partyzantki, że posiadał broń… Gestapo wysłało z miejsca ekspedycję karną, która zlikwidowała całą rodzinę Bronka. Od kul padła jego matka, ojciec, dwóch braci i siostra, nawet wujek, który nocował w czasie najazdu u rodziców Bronka.
Dwa tygodnie po tragedii los Jadzi zostaje przypieczętowany. Wychodzę z kwatery przed wschodem słońca, mam automat pod płaszczem. Wstępuję po drodze po „Majeranka”. Idziemy do Harty. Cały dzień w marszu, jesteśmy na miejscu około szóstej wieczorem. Pamiętam dziś, jak po drodze myślałem o Bronku. Chłopak nawet nie wiedział, że to ja poszedłem na tę robotę.
Na miejscu odszukujemy chłopca z tutejszej konspiracji. Jest już ciemno. Podprowadza nas pod dom Jadzi i odchodzi. Jesteśmy pod oknami. Widzę trzy sylwetki… Jest w domu – myślę. Pukamy i, nie czekając na odpowiedź, wchodzimy do środka izby, przez otwarte drzwi. Jadzię poznaję od razu. Tyle o niej słyszałem od Bronka. Co za śliczna dziewczyna! Te długie włosy i te duże niebieskie oczy… Zobaczyła nas i zauważyłem, że zrobiła się biała jak papier.
– Jadzia Pierożanka? – pytam, patrząc jej prosto w oczy.
– Tak, to ja [...].
Słyszę, jak drży jej głos; próbuje zachować zimną krew do końca. Jej młodsza siostra stoi jak skamieniała, matka leci zemdlona na ziemię. Czytam wyrok.
– Została pani skazana na karę śmierci za zdradę Państwa Polskiego, wyrok zostanie wykonany natychmiast. Daję pani dziesięć minut na modlitwę i pożegnanie się z rodziną.
Mój spokojny głos robi jednak swoje, łzy duże jak groch pokazują się w oczach Jadzi. Siostra rzuca się jej ze spazmatycznym płaczem na szyję, widzę, jak podnoszą teraz zemdloną matkę i układają ją na łóżku. Patrzę, jak Jadzia robi znak krzyża na piersi, i słyszę, jak szepcze modlitwę. Tak mija parę minut.
W końcu biorę Jadzię za rękę i kieruję się w stronę drzwi. Mijam „Majeranka”, który stoi w drzwiach jak skamieniały. Widzę, że ma wilgotne oczy. Jeszcze parę kroków i stodoła. Ustawiam pod nią na wpół przytomną ze strachu Jadzię, twarzą do siebie, robię jeden krok do tyłu i podnoszę automat. Celuję prosto w głowę. Jest księżycowa noc, widzę to piękne ciało przed sobą i w ostatniej chwili odczuwam pewnego rodzaju żal.
Zniżyłem lufę i równocześnie pociągnąłem za spust. Byle nie w głowę – pomyślałem – jak ona będzie wyglądać w trumnie. Długa seria… i koniec wszystkiego! Jadzia Pierożanka przestała istnieć… I dlaczego? Było to pytanie, które dręczyło mnie później tygodniami.
http://forum.karta.org.pl/?page_id=...
http://www.publio.pl/index.html polecam ta ksiegarnie, ksiazki ida prosto na kindle, jak z amazonu
#128
Ania 39
poczatkujacy Kindle
znalazlam info ze masz pare ksiazek , chetnie bym wysepiła.
Ja mam tylko jedna jak na razie :( Dallas - Kinga :) moge wyslac jesli cie interesuje.
Jakby ci sie chcialo podzielic to moj email [email protected]
Dzieki
pozdrawiam
Do Ania 39, mamsporo kryminałow i innych zobacz na chomikuj verkoz możesz tam ściagać z mojej stronki. Sciąganie książek podobno zbyt nie obciąża internetu. Założ sobie konto na Chomiku imozesz się wymieniać. Czy to legalnie czy kradzież- podobne dyskusje sa jałowe. Z pożyczonych w bibliotece książek tez autor nic nie ma .Ogólnie autorzy sa okradani przez tzw. wydawców. Najlepszym wyjściem byłoby konto autora i wysyłanie tam pieniędzy ile kto może! i tak byłoby znacznie więcej niż od wydawnictwa. Brawo dla czytających a rachunkami dla autora może sami autorzy się zainteresują sa takie programy do wykorzystnia.
Mam wciąż pytanie do NEGOCJATOR- jaki ruski program? może masz nazwę bo jak to znaleźć..pozdrawiam wszystkich czytających
verkoz-mialam na Chomiku ksiazke Rowling Trafny wybor,dostalam meila od administratorow,ze ksiazka jest chroniona prawami autorskimi i zostaje usunieta z mojego chomika.I tak sie stalo.
Do innych pozycji nie ma zastrzezen,a mam tam ksiazki,ktore sa jeszcze cieple:),w Empiku stoja na polce z nowosciami,ich praw nikt nie chroni?
Nie ogarniam tego.
Może ktos wytłumaczy Esh,co to jest biblioteka i wypożyczanie książek czy to też kradzież a pozatym najwięksi złodzieje to sami WYDAWCY oni to kłada łapę na pieniądzach autora. Gdyby autor sam wstawił ksiązkę do Chomika czy gdziekolwiek i oczekiwał za to zapłaty- każdy chętnie by autorowi zapłacił!. Co zrobiłwydawca ? Dał grosze Chińczykom aby mu wydrukowali. Grosze autorowi, a jakże często autor musi mu przyprowadzić tzw. sponsora... a potem sprzedaje z duże pieniądze..wiele osób zwracało już uwagę na zbędne emocje nieadekwatne słownictwo. Cóż jak widać każdy daje świadectwo sobie samemu..
Pozdrawiam czytelników
Wiem, czym jest biblioteka- to takie miejsce, w których znajdują się zakupione książki, złodzieju. W gównianym portaliku, któego zniknięcie napawa was takim smutkiem, znajdowały się pliki zerżnięte z chomika- z tą różnicą, ze właściciela chomika to nie idioci i wiedzą gdzie umieścic serwery oraz zarejestrować spółkę, złodzieju :)
-------------------------------
"Gdyby autor sam wstawił ksiązkę do Chomika czy gdziekolwiek i oczekiwał za to zapłaty- każdy chętnie by autorowi zapłacił"
-------------------------------
:D Serio wierzysz w bzdury, które piszesz, złodzieju? :D
Nie dopisuj ideologii do złodziejstwa- niezależnie od tego, w jak piękne słowa to ubierzesz, jesteś zwyczajnym złodziejem, sknerą, która kradnie, bo tak jest nauczona, złodzieju. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś wysłał autor książek, które kradniesz należne im honorarium, złodzieju.
Umrzyj, złodzieju.
To tyle w temacie wyszukanego słownictwa, złodzieju.
Z Twojego bełkotu, złodzieju zrozumiałem, że po buty lub spodnie jeździsz do Chin lub Bangladeszu, aby kupić je wprost z rąk uciskanego, pracującego tam dziecka i nie dać zarobić pośrednikom (możliwe, ze kupujesz je bezpośrednio u projektanta :D ), cukier zaś kupujesz w cukrowni a samochód, którym być może się poruszasz, zaprojektowałeś samodzielnie, z części wykonanych z samodzielnie pozyskanych surowców, ropę do niego wydobywasz sam, a w salonie masz małą rafinerię.
Jeżeli robisz inaczej jesteś obłudnym hipokrytą-złodziejem.
Mnie ostatnio naszło żeby wrócić do klasyki i sięgnąć po Gardens of the Moon Stevena Eriksona. W zeszlym roku wyszła dziesiąta już część z serii o Malazie. Minie nieco czasu zanim dotrę na ostatnią stronę odstatniej pozycji może nieostatniej książki z cyklu opowiadań o ludziach, bogach i stworzeniach uwikłanych w losy wojny. Autor ma bardzo ciekawy styl narracji. Wszystkie książek przeczytałem z zapartym tchem. Wszystkim polecam.
Ma ktos cos do czytania?