a ja sobie chwale, przede wszystkim dlatego, ze:
* mozna w nim nagromadzic sporo lektury, dla ktorej nie mam juz miejsca na polkach
* mozna zawsze ze soba zabrac, nie martwiac sie, ze czlek zacznie kwilic przy ostatniej stronie, bo mu czytadla zabraknie
* czyta sie na nim dobrze (nie dostaje orgazmu od papieru)
* nie zra go mole, raz na jakis czas trzeba podladowac jedynie
* bez wzgledu na objetosc lektury, zawsze wazy tyle samo (niewiele:P)
* zamawiajac ksiazke, nie biegasz, nie czekasz na listonosza, martwiac sie, czy aby tym razem wcisnie czy znowu nie
fakt, ze uzywam go do beletrystyki, literature fachowa wole w papierku, bo czytam ja inaczej i latwiej wertowac w kazda strone ;)
Cześć,
u mnie jest akurat na odwrót: odkąd zacząłem używac czytnika, czytam znacznie więcej- w autobusie, pociągu, na przystanku, człapiąc chodnikiem, etc. ;)
Nie nakręcam się jednak kindlem- kupiłem znacznie tańszego (w promocjach kosztuje zaledwie 29 funtów) kobo mini, który ma ponoć gorszy, starszej generacji ekran e-ink ( w praktyce właściwie nie dostrzegam wielkiej różnicy), nie posiada podświetlenia, ma natomiast jeden, bardzo istotny dla mnie atut (który podczas użytkowania w domu może jednak okazać się wadą): w wersji mini posiada 5-calowy ekran (o cal mniejszy od standardowych), dzięki czemu całe urządzenie bezproblemowo mieści się w tylnej kieszeni dżinsów.
W niektórych sklepach sieci sainsbury's mozna natknąc sie jeszcze na wyprzedawanego przez Barnes&Noble nook'a (29F), także w wersji z podświetleniem (49F)- w tym miejscu ciekawostka: nook oparty jest na androidzie (w starej wersji 2.1) i są ponoć desperaci, którzy używają go do przeglądania stron w internecie. ;)
Ale, ale... Arthur pytał się chyba konkretnie o Kindle Paperwhite (który żadną nowością nie jest), a nie o nasze doświadczenia z czytaniem na e-readerach? ;)
Arthur, jak nie masz potrzeby "macania" książki to jak najbardziej polecam czytnik. Są dobre, dla kogoś kto rzeczywiście "kolekcjonuje" tytuły i czerpie przyjemność z samego czytania. Ja tam muszę czuć książkę. Zresztą nie jestem molem, nie czytam "po drodze" - jak dwie książki w miesiącu przeczytam to jest dobrze i zaraz po przeczytaniu sprzedaję lub zwracam do biblioteki.
O, nie liczyłem na tyle odpowiedzi! Dzięki.
#4 mam kobo evox reader ale to jest bardziej tani tablet niż czytnik. Ma parę zalet m.in. ma Androida i możesz oglądać na nim filmy i przeglądać neta. W rzeczywistości jednak jest bardzo powolny i gdy go używać dłużej ma się ochotę rzucić nim o ścianę. Główne problemy to słaba bateria i krotka ładowarka, która musi być oryginalna. Z innych ładowarek urządzenie nie naładuje się. W dodatku sam czytnik jest strasznie ciężki, zwyczajnie nieporęczny. Dlatego myślałem o Kindlu. Ale można oczywiście rozszerzyć temat o inne czytniki, co zresztą właśnie zrobiliśmy.
#6 Lubię kontakt z prawdziwą książką, tylko nie zawsze jest taka możliwość by ją dostać lub kupić.
Ja również jestem/byłem silnym zwolennikiem książki papierowej, ale odkąd kupiłem kindla paperwhite zacząłem czytać dużo więcej. Jest poręczny można go ławo zabrać w torebkę/plecak do samolotu, pociągu, autobusu itp. Wydaje mi się, że szybciej się czyta bo nie trzeba wertować i walczyć z książką w łóżku żeby się nie zamknęła. Dodatkowo każdą książkę na którą masz ochotę możesz dostać od razu w sieci, za co nie płacisz, a jak dużo czytasz to szybko się zwraca.
Polecam:)
...za to dorzuciłam większe lusterko i dwie pomadki. ;)
Arthur, wszystko, co nie wykorzystuje e-ink powinno mieć ustawowo zakazane nazywanie się e-readerem. ;) Odkąd śmigam z czytnikiem w kieszeni, czytanie na tabletach i telefonach uważam za masochizm. :) Czytam bardzo dużo i szczerze mówiąc wydaje mi się, że dane dotyczące czasu pracy bez ładowania baterii w e-readerach są... zaniżone. ;) Uwierz mi, że w czasach smartfonów możliwość zapomnienia o ładowaniu to prawdziwy komfort. :) Nie pamiętam, kiedy ostatni raz ładowałem to ustrojstwo. Do zakupu podchodziłem jak pies do jeża, przymierzałem się od ponad dwóch lat. Prawdą jest, ze na początku trzeba się do tego przyzwyczaić, jednak po jakimś czasie docenisz fakt, że oczy- porównując z czytaniem na tabletach i wszelkich urządzeniach tabletopodobnych- po prostu odpoczywają.
Faktem jest, że wszystkie klasyczne czytniki dość kiepsko radzą sobie z pdf-ami - trochę kłopotliwe bywa nawigacja po stronach, jednak bez problemu można je sobie przekonwertować do formatu bardziej przyjaznego e-readerom, zresztą... istnieje genialne calibre. Mnie wystarcza kobo mini- jak już napisałem bardzo ważny był dla mnie niewielki rozmiar urządzenia, muszę jednak przyznać, że kindle jest jak wzorzec metra. ;)
Alez Wodzu! To moj pierwszy e-ink reader! Urzadzenie bardzo dobrze radzi sobie z plikami pdf. Wiekszosc ksiazek trzymam w chmurce (Wuala, wszystkim polecam). Nie mecze sie juz z telefonem ani ze starym czytnikiem. Czytanie na Kobo to byla prawdziwa udreka. Teraz wszystko jest duzo prostsze. Wygodne. Wystarczy znalezc odpowiednia pozycje i wyslac z telefonu mailem na konto kindle. Potem szybko hotspot, synchronizacja czytnika z baza i ksiazka zaladowana. Bardzo cieszy dlugi kabel usb-microusb, chociaz moj kindle byl fabrycznie naladowany i nie wiem kiedy znowu go naladuje. Przegladarka internetowa to juz tylko bajeczny dodatek - przeciez to czytnik ksiazek a nie tablet jednakze mozna jej uzyc w akcie desperacji np. do napisania posta na emito.net. Pozdrawiam
Cześć mole książkowe! Ostatnio chodzi za mną nowy czytnik kindla i staram się odrzucać od siebie każdą myśl żeby go kupić. Ale one powracają. Ostatnio śnił mi się nawet... No ale tak poważnie - ma ktoś? używa? dobre to?