Witam.
Sa to "wspaniale" tradycje wymyslone przez czlowieka.
Mozna oczywiscie mnozyc te bzdury, np. teoria strun i swietlikow, bez ktorej nikt nie mogl skonczyc szkoly sredniej jeszcze sto lat temu.
Obecnie mamy teorie ewolucji, ktora jest glupsza od poprzedniej.
Czlowiek jest sklonny uwierzyc we wszystko poza prawda.
Jasio 42 to zwykły troll, albo jest księdzem i napisze byle co nawet się ośmieszając, aby tylko zanegować, bo mu owieczki straszycie :).
Ewolucja nie istnieje, to Lucyfer zakopał wszystkie te szczątki dinozaurów i innych zwierząt, aby Was zwieść i odwrócić od prawdy prawdziwego kreatora, co nie Jasio 42 ? :)
Tak swoją drogą to ciekawe czym się różni woda święcona od zwykłej wody, ma duch świętego pomiędzy cząsteczkami ? Może najlepiej święcić spermę nie będzie wtedy problemów z chrztem płodu bo z uświęconej spermy będzie pochodził :).
Zresztą podobno każda sperma jest i tak święta, więc po ją chrzcić, albo dzieci z nie powstałe :)
Parę lat temu bodajże Urban w swoim „Nie” dowcipkował (ha, ha, ha!) na temat „dopochwowego chrztu dzieci poczętych”. No, ale jeśli ktoś urbanowskie koncepty bierze za teologiczne koncepcje, to zdrówka życzę...
„Dopochwowo” nie chrzcimy po pierwsze dlatego, że to Pan Bóg zbawia człowieka, a nie człowiek, nawet jeśli sam Pan Bóg człowiekowi dał tak wiele środków zbawienia z sakramentami na czele. Życie sakramentalne to nie jakaś technika medyczna, która można stosować niczym diagnostykę prenatalną. Dlatego to nie stosujemy również zbiorowych rozgrzeszeń „in periculo mortis” dla osób wychodzących co dzień z domu np. do niebezpiecznej pracy. Podobnie też nie przesadzamy z szafowaniem sakramentem chorych (np. wobec autentycznie cierpiących na chrypkę, trądzik czy kaca). Chrześcijanie starają się raczej najpierw głosić Ewangelię, a dopiero potem stosować sakramenty. Logika „zbawiania za wszelką cenę” metodą pewnych magicznych automatyzmów jest nam katolikom stanowczo obca.
Tadeusz Cieślak SJ
Rozumiem, że nie odróżniasz dogmatu wiary od teologicznej opinii, która w przeciwieństwie do dogmatu może być np. niepoważna albo głupia. O ile wiem to co cytujesz to jedynie dywagacje w próżni, trochę na zasadzie gdybania. Przedstawiasz to nieuczciwie jako katolicką doktrynę. Twój okrzyk:"taka jest katolicka doktryna!", zdradza twoje głębokie uprzedzenia wobec tego co jest naprawdę doktryną/ czy wiesz jaki zakres pojęć obejmuje to słowo - bo ja wątpię czytając twój tekst/. Opinia teologa jednego, czy nawet dziesięciu to jeszcze nie doktryna Kościoła. A propos - poza tymi starociami, które gdzieś tam wygrzebałeś, nie znalazłeś nic nowszego? I żeby było jasne - jako teolog uważam chrzest "domaciczny" za absurd. Kościół też. Wierz mi."
Dziecko, wynurz od czasu do czasu swoją głowę z tej mgły. :)
I popatrz na swój bełkot:
"Parę lat temu bodajże Urban w swoim „Nie” dowcipkował (ha, ha, ha!) na temat „dopochwowego chrztu dzieci poczętych”. No, ale jeśli ktoś urbanowskie koncepty bierze za teologiczne koncepcje, to zdrówka życzę... "
-------------
Jesteś jedyną osobą wspominajacą Urbana.
Znaną metodą odwracasz kota ogonem.
==========
"Rozumiem, że nie odróżniasz dogmatu wiary od teologicznej opinii, która w przeciwieństwie do dogmatu może być np. niepoważna albo głupia."
-------------
Nic nie rozumiesz.
Wspomniana przeze mnie książka nie jest ani zbiorem opinii autora, ani zbiorem dogmatów.
Zawiera instrukcje postepowania oparte na dogmatach (nie opiniach).
==========
"O ile wiem to co cytujesz to jedynie dywagacje w próżni, trochę na zasadzie gdybania."
------------
1. Popatrz zdanie powyżej, co zawiera ta książka.
2. Twoje zdanie dużo lepiej pasuje do Biblii.
============
"Przedstawiasz to nieuczciwie jako katolicką doktrynę. Twój okrzyk:"taka jest katolicka doktryna!", zdradza twoje głębokie uprzedzenia wobec tego co jest naprawdę doktryną/
------------------
Gdzie napisałem, że to doktryna? Masz halucynacje?
Gdzie wznosiłem jakiś okrzyk? Chyba masz.
Grzecznie powtórzę: książka zawiera procedury OPARTE na doktrynie.
===============
"czy wiesz jaki zakres pojęć obejmuje to słowo - bo ja wątpię czytając twój tekst/"
----------------
Nie bądź człowiekiem małej wiary.
=================
"Opinia teologa jednego, czy nawet dziesięciu to jeszcze nie doktryna Kościoła."
---------------------
Coś się czepił samej doktryny?
Pokazuję tylko jej skutki.
A czymże jest jeden zakonnik wobec KrK?
A jednak. Nazwiska chyba nie trzeba wymieniać.
====================
"A propos - poza tymi starociami, które gdzieś tam wygrzebałeś, nie znalazłeś nic nowszego?"
----------------
Książka została wydana w 1911r więc w porównaniu z Biblią jeszcze czuć farbę drukarską.
==================
"I żeby było jasne - jako teolog uważam chrzest "domaciczny" za absurd. Kościół też. Wierz mi."
--------------------
Czyżby KrK miał już za sobą okres "błędów i wypaczeń"?
Oto fragment książki autorstwa dr Juliana Czarneckiego pt. "Medycyna Pastoralna - Podręcznik dla kleru katolickiego".
"...Odróżniamy chrzty wśródmaciczne i pozamaciczne. Wobec chrztów wśródmacicznych, które się udzielać winno, jeżeli jest obawa, że dziecko nieżywe na świat przyjść może, najlepszem zaspokojeniem dla duszpasterza jest sumienny lekarz chrześcianin. Chrzest, udzielony w takich warunkach przez akuszerkę, zawsze winien być uważany za wątpliwy, ponieważ z przyczyn nizkiego wykształcenia ogólnego i fachowego akuszerek nie ma się gwarancyi, czy akt chrztu św wykonany był tak jak się przypisuje. Kościół bowiem wymaga, skoro tylko część dziecka może być dosięgniętą, dokonania chrztu, jeżeli już nie >per ablutionem< to przynajmniej >per aspersionem<. Za pomocą strzykawki możemy zawsze przez mały otwór, sztucznie zrobiony w błonach płodowych, polać wodą część ciała dziecka. Przy tej sposobności zaleca się wprowadzenie strzykawki przy pomocy palca, ażeby się tym sposobem przekonać, czy doprowadzona woda rzeczywiście w bezpośrednią styczność przychodzi z odnośną częścią ciała dziecięcego. Chrzest wśródmaciczny albo też dla krótkości maciczny, dokonany z zamoczonym w wodzie palcem, jest w każdym razie natury bardzo problematycnej, gdyż na palcu się znajdują ca woda przy wprowadzeniu palca do części miękkich narządów porodowych zwykle z niego bywa startą, a przynajmniej znacznie zmięszaną śluzem lub innemi nieczystemi domieszkami... "
Dla wyjaśnienia dodam, że tego rodzaju chrzty były dokonywane w przypadku, gdy kobieta lub dziecko mogło umrzeć przed porodem, a więc były to umierające osoby.
Nie zaszkodzi przypomnieć, że zmarłe, nie ochrzczone dzieci wędrowały wprost w objęcia Lucyfera, co doprowadziło do sytuacji, gdzie zmarłe, ciężarne kobiety nie mogły dostać katolickiego pochówku w przypadku braku chrztu dziecka.
Najpierw nalezało płód usunąć i zakopać "byle gdzie", a wtedy kobieta mogła być pochowana w poświęconej ziemi.
Tak mi się napisało pod wpływem czytania wpisów jednego z forumowiczów, "zakochanym" w św. Augustynie.
On to (Augustyn) wyniósł sakrament chrztu do postaci, o jakiej barbarzyńcom się nie sniło.