Ja jezdze od 12-tego roku zycia, w tym kilka lat trenowalam WKKW, zaliczylam tez wakacyjna przygode z jazda wyscigowa. Z konmi odkad pamietam - tata zapaleniec hoduje male stadko w Polsce:)Poza tym skonczylam Technikum Hodowli Koni (oj, kiedy to bylo...), jestem instruktorem jezdziectwa i sedzia trzeciego stopnia w trzech podstawowych dyscyplinach (niestety juz nie praktykuje). W Szkocji poki co praktykuje rzadko, ale wlasnie zaczelam studia na uniwerku w Glasgow i mam zamiar wstapic w szeregi akademickiego klubu jezdzieckiego.
zartowalem a gdzie w Edi patatajujesz?;)
O chlopaki, pysznie! :-)
Adam: ja lubie wszystkie konie, ale najbardziej folbluty (z ang. full blood) czyli konie pelnej krwi angielskiej - mam do nich niesamowity sentyment z racji kilku lat spedzonych na torze wyscigowym. Niby to kontuzyjne mutanty, ale cenie je za piekno, charyzme i szybkosc - sama mam takiego chlopaka z wyscigów. Lubie tez araby za urode, madrosc, wdziecznosc i niesamowita sile oraz oddanie i pracowitosc (ale nie przepadam na nich jezdzic). Welsh Cob'y sa tez ciekawe - takie smieszne paczki w masle :-)
Provokator: napisz cos wiecej, bedzie milo :-)
zartowalem mowisz, ze zaczynasz klepac dupe wkoncu?
a slyszales, ze kingsbarn poszedl pod mlotek w kwietniu, 10 milionowa inwestycja pooooszla w p..du. konie szly za nierealne pieniadze (sic!) i to te gorsze bo lepsze management za grosze sobie do swoich prywatnych stajni sciagnal. Ale koles, ktory byl wlascicielem podobno juz w swojej historii bankrutowal kilka razy i jest w tym na tyle dobry, ze dzisiaj ma siec zakladow bookmacherskich w falkirk ;))
zartowalem provocateur. (v. 1.03 Beta Poprawiona)
#12 | Dziś - 19:20
glownie moja piekna polowa jak na razie klepie, ja sie dopiero przymierzam (szukam poduszki na dupsko: )
Fajne miejsce, mialam okazje byc kiedys. Polaczenie jazdy konnej z ogladaniem panoramy Edynburga. Co do poduszki - kup sobie majtki dla rowerzystow, takie z wkladka z gabki;)
do towerfarm sie zrazilem jak zobaczylem jakie szkolkowe "wozidupsko" zaproponowali nam do jazdy i tak mi sie wydaje ze to cos biale na ich pierwszej stronie to jest to co nam oferowano... a moze nie, tamten juz wtedy (2 lata temu) wygladal jakby juz nie zyl. A jak Agnieszka przekonala go do skakania to omc instruktorka zawolala kogo sie da, zeby zobaczyli ze to wogole skacze ;))
a co do osobistych preferencji, to nie wiem czy ktos mial szanse jezdzic na Achaltekinach? Mielismy kiedys 6 takich "ruskow" z uzbekistanu sciagnietych i nigdy przedtem i potem nie widzialem tak silnych i wytrzymalych koni... a przy tym sliczne jak folbluty. rajdy dlugodystansowe wygrywaly jakies pol godziny przed najlepszymi wtedy.
hehe w towerfarm to nam chyba zrobili specjalnie na zlosc bo zabukowalismy na piatek wieczor gdzie wszyscy normalni szkoci sa juz w knajpie i nie do pomyslenia jest zeby ktos od kogos wymagal "prowadzenia" jazdy... a jak powiedzielismy, ze sobie poradzimy sami i nie trzeba sie dla nas wysilac to laska chciala nam udowodnic, ze jednak nie i dala najbardziej zasluzonego dupowoza ;)
generalnie to nie mam do niej zalu bo tez tak robilem jak chcialem jakiemus krawaciarzowi przytrzec nosa ;D
jak go tylko zobaczylem, a wygladal jak kon don kichota z komiksow tylko bardziej usyfiony, to pytam sie laski czy ma jakis palcat, ona na to ze niepotrzebny, ale jak zazartowalem, ze sie jednak przyda bo warto by bylo czyms znad niego muchy odgonic, to reszki jej i tak pozorowanej uprzejmosci ulecialy... ani go nie wyczyscila (a wiadomo jak wyglada siwek stojacy caly dzien na polmetrowej kupie gnoju) ani nie dala nam wyczyscic bo juz pozno, no i wyszedl kon na jazde, zolty z zaklejkami i sloma w ogonie.
pomijam fakt, ze umowilem sie na 17, bylismy za 15 a dopiero 20 po raczyla sie pojawic jakas szesnastka w sile buntu mlodzienczego z komentarzem, ze przeciez trzeba bylo jej poszukac a teraz to zostalo juz niecale pol godziny (z zaplaconych 45 minut), potem bylo szukanie klucza do siodlarni itd... zenla jednym slowem ;)
alluvial mnie raz dali w SNECU (szumnie znanym scottih national equestrian centre) takiego pedziwiatra, ze jak pojechalismy na galop na taka miniaturke toru wyscigowego, to zmeczyl sie dopiero po jakichs 10 kolkach 2 razy dublujac inne kone. dla mnie byla rewelka, nawet nie probowalem go zatrzymac bo i tak nie mialo to wiekszego sensu. za to potem chodzil ujezdzeniowo jak zegarek .
a na koncu sie dowiedzialem, ze po jakiejs kontuzji kilka miesiecy stal a to byla wlasnie jego pierwsza jazda... mile nie?
nshadow - masakra z tym koniem, ale tutaj czesto sie to zdarza. Pracowalam na poczatku mojej szkockiej przygody w Lasswade Stables pod Edynburgiem. Czesto zdarzalo sie, ze konie staly osiodlane caly dzien, brudne, pozaklejane od potu, bo byl duzy ruch i w kazdej chwili mogly byc potrzebne. Popuszczalo im sie tylko popregi, zeby mogly zjesc. Pastwiska byly oddalone nawet o 2-3 mile, jak potrzebny byl jakis kon, to szefowa wiozla samochodem, a wracalo sie na oklep, galopem, bo klient juz czekal i na takiego ubloconego konia wrzucalo sie siodlo, nikt nie martwil sie czyszczeniem. Dziwie sie, ze ludzie w ogole chcieli jezdzic w takim miejscu...Odeszlam po 2 miesiacach bo ludzi traktowali tak samo, jak konie.
w snecu nie jest zle, dobre konie (mila odmiana po uwielbianych tutaj cobach) niezle tereny, nawet cross maja, 2 wielkie kryte areny wiec i pogoda nie straszna. 5 minut autem za broxburn.
a tego strusia to dla jaj mi wtedy dali (no moze nie doslownie) Agnieszka studiowala wtedy tam horse management i sie dogadala w stajni co do konia dla mnie, taki surprise, zebym sie nie nudzil ;)))
alluvial ja w lasswade wytrzymalem 1, slownie jeden dzien, a potem podziekowalem bo takich "zarobkowych" stajni mam dosyc po wrazeniach z polski. a najgorszy kombinat jaki widzialem to stajnie przy hotelu amazonka w ciechocinku gdzie konie przy koloniach zapieprzaly po 10 godzin dziennie na lonzy a jak jakis mial kontuzje to inne musialy objezdzic jego dzieciaki. bilans lata - 2 padly, jeden na kolke, drugi sie w nocy przewrocil i udusil na uwiazie...
ale wlasciciele i tak liczyli tylko kase...
Ja jezdze konno od 19 lat.
Na poczatku byly to szkólki jezdzieckie i jazda rekreacyjna z dodatkiem skoków, pózniej przenioslam sie na wyscigi konne gdzie jezdzilam jako amator (takze wyscigi amatorskie).
Mam swojego konia w Polsce i bardzo za nim tesknie. Tu w Szkocji pracowalam jako jezdziec i mieszkalam w fajnym osrodku przez ponad 2 lata. Nadal jezdze dla przyjemnosci.
Jestem instruktorem rekreacji ruchowej, hipoterapeutka oraz psychologiem.
Pozdrawiam wszystkich!