#90:
Znowu komiks, znowu Gaiman. Liznąłem kilka razy, ale nigdy nie obejrzałem żadnej serii do końca, w sumie nie wiem dlaczego, bo bawiłem się nieźle, z rogalem na gębie. Prawdopodobnie miałem inne zapotrzebowanie w tamtym czasie. Z tego co zapamiętałem, humoru jest tam więcej niż trochę. Muszę wreszcie ustawić "Lucyfera" gdzieś w kolejce.
mnie Lucek wciagnal, choc wlasciwie nie wiem dlaczego. Nie moj gatunek - kryminaly tak se lubie, humor czesto prostacki wiec dlatego pisalem ze jest go troche, niektore odcinki sa schematyczne i przewidywalne, po niemalze mistycznych fragmentach dotyczacych aniolow i tej drugiej strony, temat czesto traktowany jest pobieznie i plytko... Podobnie mialem z "The good place" - niby nic takiego, a nie moglem sie oderwac. To jak jedzenie orzeszkow ziemnych - zadna rewelacja, a nie mozna przestac.
Najbardziej irytujaca jest glowna postac. Z upadlego aniola ktory poprowadzil legiony przeciwko Najwyzszemu i zarzadzal Pieklem, o doswiadczeniu siegajacym poczatkow wszechswiata i nadnaturalnych mocach, zrobiono glupka ktory poza tylkiem i przyjemnosciami swiata nie widzi, a jego pojmowanie swiata zatrzymalo sie na poziomie srednio rozwinietego 13-latka i ktory blazni sie bez konca przy swojej milosci. Really?
Alexander - doskonaly przyklad jak nie nalezy robic dokumentow, lub co robi neofeminstyczna propaganda z mozgami. Tematem mial byc najwiekszy wojskowy przywodca wszechczasow, a Netflix zrobil z tego propagandowke absurdalnie wyolbrzymiajaca role kobiet w historii starozytnej, nawet narratorami sa kobiety. A szkoda, bo moglo byc naprawde niezle, sceny w ktorych odgrywane sa fragmenty historii wygladaja wspaniale. Omijac szerokim lukiem.
"Matkę Królów" paczałem se. Wciąż klepie.
https://www.filmweb.pl/film/Matka+Kr%C3%B3l%C3%B3w-1982-7601
https://pl.wikipedia.org/wiki/Matka_Kr%C3%B3l%C3%B3w_(film)
Do obejrzenia np. tutaj:
Nie na Netflisiu, a na Disneyu, Shogun. Nowa ekranizacja jednej z lepszych ksiazek jakie czytalem, dostepna od niedawna.
Opinia po 2 odcinkach:
Zdjecia sa super. Widoczki, muzyka, kobiety, polityka, krew i japonszczyzna - wszystko pokazane jest fajowsko. Wszystko byloby pieknie, gdyby nie to ze mini serial mocno mija sie z ksiazka. Akcja jest uproszczona, mocno splycona, na tyle, ze ta znakomita historia przestaje trzymac sie kupy. Zmiany dotycza niemal kazdej dziedziny i czesto sa po prostu bez sensu. Takie szczegoly jak zamiana ninja na kobiete - sluzke, mordujaca wszystkich kogo popadnie (wliczajac samurajow), to juz chyba choroba naszych (?) czasow, ale zmieniano czasem na sile wszystko, lacznie ze swietnymi, ksiazkowymi dialogami. Poprzednia ekranizacja, z lat 80', z Chamberlainem i Johnem Rhys-Daviesem, pomimo 40 lat jakie uplynely od jej nakrecenia, broni sie nawet dzis, lepiej. Wliczajac dobor aktorow i oddanie klimatu epoki samurajow. Na razie ogladam, z ciekawosci i dla widokow. No i Mariko jest sliczna.
Shogun-srogun, nowy "Rojst", kufa! ;)
Dostępny od parunastu godzin, a że liczy tylko sześć odcinków, więc Sokole już chyba po projekcji i coś zaspojleruje. ;)
https://www.filmweb.pl/serial/Rojst-2018-808109/season/3
i
Co ogladacie? Na co zwrocic uwage?