W styczniową noc 1909 roku samochód Violet Charlesworth rozbija się na klifie w Conwy w Walii. Ślad po niej ginie, ale szybko okazuje się, że rzekoma dziedziczka to oszustka zadłużona na milion funtów. Rozpoczyna się pościg, który prowadzi do Szkocji. Finał jest zaskakujący.
Dwójka pasażerów wychodzi z wypadku bez szwanku, ale kierująca pojazdem Violet Charlesworth znika – najwyraźniej wyrzucona ze swojego miejsca prosto do morza. Jedynymi śladami po Violet są jej znaleziony na skałach beret oraz notes, w którym zapisywała podróże, m.in. do Sheffield i Edynburga.
W pierwszych dniach po wypadku panuje smutek. Śmierć młodej kobiety, która za kilka dni miała obchodzić 25. urodziny, wydaje się tragedią. Jednak szybko pojawiają się pytania. Gdzie jest ciało?
Zadłużona oszustka
Wkrótce wychodzi na jaw, że Violet nie była tym, za kogo się podawała. Odkrycie jej długów szokuje opinię publiczną. Ma zobowiązania wobec maklera giełdowego na kwotę miliona funtów, pożyczyła tysiące od byłego narzeczonego i setki od sąsiadki-wdowy.
Przez lata twierdziła, że pochodzi z bogatej rodziny i w dniu swoich 25. urodzin odziedziczy fortunę. Wmawiała ludziom, że jeśli jej pomogą finansowo, zostaną wynagrodzeni ogromnymi sumami. W rzeczywistości była oszustką, która wykorzystywała naiwność swoich ofiar.
Za zdobyte w ten sposób pieniądze prowadziła wystawne życie. Miała wiejską posiadłość w Walii, nosiła diamenty i futra, uwielbiała szybkie samochody i nocowała w drogich hotelach.
Szkocka obsesja
W życiu Violet szczególne miejsce zajmowała Szkocja. Przez lata tworzyła wokół siebie mit arystokratki o szkockich korzeniach, co miało wzmocnić jej wiarygodność jako dziedziczki wielkiej fortuny.
Tuż przed wypadkiem wynajęła wiejski dwór w pobliżu Inverness. Wnętrza ozdobiła tartanami, a jej garderoba zaczęła przypominać strój rodowitej Szkotki – kupiła Highland dress, czyli tradycyjny szkocki strój, i chętnie go nosiła.
Kupiła też dudy, choć nie wiadomo, czy potrafiła na nich grać. W jej rezydencji stało także auto-pianino, które nieustannie odtwarzało szkocką muzykę. Dzięki temu każdy, kto ją odwiedzał, miał poczucie, że przebywa w domu kogoś mocno zakorzenionego w szkockiej kulturze.
Ucieczka i pościg
Po wypadku jej rodzina na kilka tygodni barykaduje się w domu. Policja w końcu przeprowadza nocny nalot, ale Violet już tam nie ma. Poszukiwania przenoszą się do Szkocji. Podejrzenia padają na tajemniczą kobietę podającą się za Margaret MacLeod, która, nie płacąc rachunku, znika z hotelu na wyspie Mull. Przed wyjazdem wycina swoje nazwisko z księgi gości.
W jej pokoju zostaje znaleziony telegram zaadresowany do Violet Charlesworth. Reporterzy lokalizują ją w Oban. Kobieta zaprzecza, że jest poszukiwaną oszustką, ale cała Szkocja żyje jej historią. Ludzie kupują po kilka gazet dziennie, by śledzić kolejne doniesienia o jej ucieczce.
Historia na sprzedaż
W końcu Violet postanawia zarobić na własnym skandalu. Sprzedaje swoją historię gazecie, wzbudzając jeszcze większą sensację. Dostaje także propozycję zagrania głównej roli w niemym filmie opowiadającym o jej oszustwach. Nie ratuje jej to jednak przed więzieniem. W 1910 roku Violet i jej matka zostają w końcu schwytane i skazane za wyłudzenie pieniędzy od byłego narzeczonego i sąsiadki-wdowy. Obie trafiają do więzienia na trzy lata.
Violet wychodzi na wolność warunkowo w 1912 roku. Wraca do Szkocji, ale później znika bez śladu. Co się z nią stało? Nie wiadomo. Niektórzy podejrzewają, że dalej ukrywała się w Szkocji, inni twierdzą, że zmieniła tożsamość i opuściła Wielką Brytanię. Niezależnie, jak było naprawdę, jej historia do dziś fascynuje. Violet Charlesworth była genialną manipulatorką, która zdołała oszukać narzeczonego, bankierów, inwestorów i zwykłych ludzi. Po zmianie tożsamości mogła bez trudu kontynuować swoje wielkopańskie życie. Jeśli tak było, to prawdopodobnie zrobiła to z rozmachem.
Komentarze 13
Anna Delvey swoich czasow.
jej duch być może zamieszkał w ciele niejakiego tutturu ;p
To by wiele wyjaśniało ...
widzialem probke wpisow do pamietniczka wspomnianego tutaj tutturu:
" bendac muodom lekarkom..."
Nawet pasuje
To by jaśniało ten (rzekomy) żeński pierwiastek, który posiada każdy prawdziwy mężczyzna ;)