Liz Truss podała się do dymisji po zaledwie 45 dniach urzędowania. Nowego szefa rządu konserwatyści mają wyłonić w ciągu tygodnia.
W wygłoszonym na Downing Street przemówieniu premier podkreśliła, że pozostanie na stanowisku do czasu wybrania swojego następcy.
Uzgodniliśmy, że w ciągu najbliższego tygodnia zostaną przeprowadzone wybory na lidera partii. To ma zagwarantować, że zrealizujemy nasze plany fiskalne i utrzymamy stabilność gospodarczą i bezpieczeństwo narodowe. Pozostanę na stanowisku premiera tylko do czasu wyboru następcy
– oświadczyła Truss.
Ze stanowiska odchodzi po fiasku tzw. mini-budżetu, który zakładał obniżenie podatków, a spowodował załamanie rynku finansowego, odejście dwóch kluczowych ministrów i utratę zaufania niemal wszystkich posłów Partii Konserwatywnej do szefowej rządu.
Truss otrzymała misję stworzenia rządu 6 września. Była trzecią kobietą – po Margaret Thatcher i Theresie May – która pełniła stanowisko premiera Wielkiej Brytanii. Misję utworzenia rządu powierzyła jej królowa Elżbieta II. Zrobiła to dwa dni przed swoją śmiercią.
Do tej pory brytyjskim premierem, który sprawował swój urząd najkrócej był George Canning. Pozostawał u władzy przez 119 dni w 1827 roku.
W sondażach torysi mają katastrofalnie niskie poparcie. Nie dość, że z kretesem przegraliby dziś wybory z Partią Pracy, to jeszcze wyprzedziłaby ich Szkocka Partia Narodowa.
Komentarze 30
Moim pierwszym marzeniem jest wygrana Ukrainy a drugim rozliczenie i wymazanie torysow z zycia politycznego na nastepne lata...
Może by tak Rowan Atkinson objął urząd skoro w Ukrainie się komik sprawdził.
Baba z wozu, koniom lżej...
( funt w górę)
#2
juz jednego komika nie tak dawno mieli...
to dla zartu wyprowadzil ich z Unii :)