Wybory w UK: Partię Konserwatywną czeka historyczna klęska

Według trzech sondaży opublikowanych w środę Partia Konserwatywna, która rządzi krajem od 14 lat, nie tylko utraci władzę na rzecz Partii Pracy, ale również poniesie bezprecedensową klęskę. Sondaż YouGov wskazuje, że Partia Pracy zdobędzie 425 mandatów w 650-osobowej Izbie Gmin.

Agencja More in Common przewiduje natomiast 406 mandatów dla Partii Pracy, a Savanta szacuje je nawet na 516. Jeśli sondaże się potwierdzą, to w dniu wyborów 4 lipca Partia Pracy osiągnie najlepszy wynik w swojej historii.

Z kolei YouGov szacuje, że torysi zdobędą 108 mandatów, a Liberalni Demokraci — 67. Savanta wieszczy jeszcze bardziej spektakularną klęskę torysów, którzy mieliby zdobyć tylko 53 mandaty w Izbie Gmin, o trzy więcej niż Liberalni Demokraci. Szacunki More in Common mówią o 155 mandatach dla torysów i 49 dla Liberalnych Demokratów.

Sondaże pokazują, że Rishi Sunakowi nie udało się odwrócić niekorzystnych trendów, mimo obietnic cięć podatkowych o wartości 17 mld funtów. Sytuację torysów komplikuje powrót Nigela Farage’a, który na czele Reform UK przyciągnął wielu prawicowych wyborców. Reform UK może zdobyć pięć mandatów według YouGov, ale Savanta nie daje im ani jednego mandatu, a More in Common nie obejmuje ich nawet w swoich szacunkach.

Szkockie mandaty w Westminsterze

Na czele sondaży w Szkocji jest nieodmiennie Szkocja Partia Narodowa. Jeśli SNP zdobędzie większość szkockich mandatów, zgodnie z manifestem partii, rząd w Edynburgu będzie „upoważniony do natychmiastowych negocjacji” z Westminsterem w sprawie uzyskania niezależności. Pierwszy minister Szkocji John Swinney mówi, że oznacza to negocjacje o drugim referendum. Partie Konserwatywna i Pracy nie chcą jednak dać Szkotom odpowiednich uprawnień do przeprowadzenia drugiego referendum.

Mimo krytyki Partii Pracy, SNP proponuje współpracę z przyszłym rządem Starmera, np. w sprawie nałożenia VAT-u na czesne szkół prywatnych oraz reformy podatków w sektorze hotelarskim i turystycznym w Szkocji. Swinney podkreśla też chęć zresetowania relacji między Holyrood a Westminsterem, które, jego zdaniem, były „całkowicie lekceważone” przez torysów.