Maciek Wełna to Polak ze Szkocji. Do Wielkiej Brytanii przyjechał wraz z rodzicami, gdy był jeszcze dzieckiem. W Szkocji skończył prawo i tu się ożenił. To dzięki żonie, która jest specjalistką ds. zdrowia psychicznego, dowiedział się o nastolatkach, którzy sami nie poradziliby sobie z problemami mentalnymi. Postanowił im pomóc.
Rok temu Maciek podjął decyzję, że z okazji swoich 27 urodzin przebiegnie w ciągu roku 27 maratonów. Jednocześnie prowadzi zbiórkę pieniędzy na rzecz FDAMH – Falkirk’s Mental Health Association – organizacji charytatywnej, która pomaga w zwalczeniu problemów zdrowia psychicznego.
Moja kochana żona Siobhan jest specjalistką ds. zdrowia psychicznego w FDAMH i pomaga nastolatkom z rejonu Falkirk i okolic. FDAMH pomogła już ogromnej grupie ludzi, ale żeby działać cały czas potrzebuje wsparcia. Wiem, że wczesna reakcja jest kluczem do lepszej przyszłości tych dzieci i młodzieży. Postanowiłem im pomóc
– opowiada Maciek.
Pierwszy maraton (42,2 km) przebiegł 28 listopada 2022 roku, ostatni pokona w niedzielę 26 listopada.
Biegałem zarówno w maratonach organizowanych w Szkocji i Anglii, ale też samotnie w okolicach Stirling, gdzie mieszkamy. Przebiegłem między innymi Edinburgh Marathon, Loch Ness Marathon oraz Kielder Marathon w Anglii. Teraz czeka mnie ostatni bieg. Wybiegnę w niedzielę o 10 rano spod domu rodziców w Bathgate. Trasa będzie biegła w kierunku South Queensferry do Forth Bridge i dalej do Edynburga.
Meta ostatniego maratonu znajdzie się przed zamkiem w Edynburgu. Tam na Maćka będzie czekać żona i cała rodzina. Na koncie, które założył Maciek, jest w tej chwili ponad 3114 funtów. Cel to zebranie 5 tysięcy funtów. Każdy może pomóc Maćkowi, a w ten sposób młodym ludziom walczącym z problemami psychicznymi. Co dalej?
To z pewnością nie jest moja ostatnia akcja pomocy, ale na razie chcę sobie zrobić przerwę, tym bardziej że na początku tego roku miałem kontuzję nogi i przez dwa miesiące nie mogłem biegać. Chcielibyśmy pojechać z żoną do Australii. No i chcę się poświęcić fotografii i filmowaniu. To moje hobby
– ujawnia Maciek.
Komentarze 5
Czy to normalny świat w którym dzieći i dorośli potrzebują pomocy od specjalistów czy wykolejony system zniewalajacy już sięgnął dna by w końcu śie odbić i zacząć stawiać na miłość relacje i wartości człowieka
Tak, to normalne, że udzielaniem pomocy zajmują się specjaliści a nie mamrocząca zaklęcia pod nosem babka zielarka, lecząca wygrzewaniem w piecu chlebowym. Generalnie kiedyś było prościej, wystarczyło przyfanzolić dzieciakowi albo kobicie pasem, nawet bez powodu, "dla zdrowotności", ale od tego czasu ludzkość napisała i przeczytała kilka książek. Generalnie to nie system wciska dwulatkowi do ręki tablet, mówiąc "siedź tak teraz grzecznie przez najbliższe 15 lat, poszukaj sobie w sieci jakiegoś hejtu, żebyś wiedział, żeś gówno wart".
Oczywiście zawsze można zwalić winę na jakiś system, tam zawsze można wrzucić wszystko i z ulgą odetchnąć pełnym cycem, że nie ma w tym własnej winy, "ino ten zły system".
Kiedys nie bylo dzieci z wadami rozwojowymi, schizofrenia itp.
Bo chlopi je topili w rzece, a ci z bardziej ludzkim sercem trzymali na lancuchu w chlewikach
Jak na wsi kobita urodziła dziecko machnięte z własnym patotatusiem, to z sześć lat nie wychodziła z nim z chałupy, a i potem zdarzało się nie częściej niż raz czy dwa na rok. Staw był blisko, dałoby się dorzucić do niego kamieniem, ale bachorem już nie, więc dzieciak przeżył dzięki temu niewychodzeniu, bo nie wpadli na to, żeby zakopać go pod podłogą.
...tylko co to za życie...
(tzw. fakt autentyczny z kręgu pegeerowskich pięćsetplusów)
Czego to ludzie nie zrobią, żeby babcia się nie pytała “ale byłeś w kościele”?