33-letnia Jana Silgale z Birkenhead zapowiedziała, że nigdy więcej nie wróci do Krakowa. Podczas wieczoru panieńskiego swojej młodszej siostry, kobieta została zaatakowana gazem pieprzowym. Do zdarzenia doszło wieczorem 20 marca na krakowskim Rynku Głównym.
Grupa sześciu kobiet przyleciała do Polski w czwartek, aby wspólnie świętować zbliżający się ślub jednej z nich. W sobotę wzięły udział w tzw. bottomless brunchu, a następnie wybrały się na barowy rajd po centrum miasta. Po zakończeniu zorganizowanej trasy postanowiły odwiedzić klub nocny, który – jak znalazły w internecie – miał być najlepszy w Krakowie. W drodze do niego, około godziny 22, trzy kobiety z grupy, w tym panna młoda, zostały zaczepione przez czterech lub pięciu mężczyzn mówiących w obcym dla Brytyjek języku.
Mum will 'never return to Krakow' after what happened on sister's hen do https://t.co/qiMI7ZI1aD
— Liverpool Echo (@LivEchonews) March 24, 2025
– Jeden z nich położył rękę na ramieniu mojej siostry. Powiedziałyśmy, że nie rozumiemy, co do nas mówią. Nagle usłyszałam dźwięk jak z pistoletu na wodę, a po chwili zaczęło nas palić w oczy, nos, usta, ręce – relacjonowała Jana Silgale w rozmowie z Liverpool Echo. – Myślałam, że to był atak kwasem. Byłam przekonana, że oślepnę – dodała.
Nikt nie zareagował
Według jej relacji, pozostałe trzy kobiety, które szły kilka kroków za nimi, nie zostały zaatakowane i pomogły poszkodowanym dostać się do najbliższego McDonalda, gdzie próbowały przemyć oczy wodą. Najbardziej rozczarowujące dla uczestniczek wyjazdu było jednak to, że nikt z przechodniów nie zareagował.
– Byłyśmy w centrum miasta przed północą i nikt nie zrobił nic, żeby nam pomóc. To było przerażające – powiedziała Silgale. Kobiety nie zgłosiły sprawy na policję, ponieważ – jak same przyznały – nie wiedziały, gdzie się udać i jak zareagować w obcym dla nich kraju.
Następnego dnia rano wróciły do Liverpoolu. – To był nasz pierwszy raz w Polsce i prawdopodobnie ostatni. Nie kupiłyśmy nawet żadnych pamiątek. Nie chcemy mieć żadnych wspomnień z tego wyjazdu – podsumowała uczestniczka wyjazdu.
Bottomless brunch to popularna w Wielkiej Brytanii forma spotkań towarzyskich, polegająca na połączeniu późnego śniadania (brunchu) z nielimitowanymi (czyli bottomless) napojami alkoholowymi – najczęściej prosecco, mimosami, aperolem lub piwem – serwowanymi przez określony czas, zwykle 1,5–2 godziny. To forma rozrywki, która cieszy się dużą popularnością wśród grup świętujących urodziny, wieczory panieńskie czy inne okazje
Komentarze 36
Musi być byli to obywatele Mongoli którzy rekreacyjnie wyrwali się ze swoich jurt w celu sprawdzenia swojej jurności
Polskie gorzelnie oraz producenci szlugów ubolewają z powodu niezakupienia pamiątek.
Rozczarowanie brakiem pomocy nieuzasadnione - akurat Anglicy spieprzają pierwsi, gdy jacyś leszcze okładają kogoś na ulicy.
Nic fajnego ze trafily sie jakies debile, niewazne czy z Gruzji czy rodzimi, ale brytyjscy turysci w Krakowie nie sa gatunkiem wymierajacym niestety wiec jesli Panie postanowily nie wrocic, to sprzedawcy obwarzankow jakos to przezyja.
Chcialbym poznac wersje drugiej strony. Rzadko sie zdarza ze uzywa sie gazu zupelnie bez powodu.
Mnie nagabują czasem angielskie profesjonalistki, ale niestety żadna nie zmusiła mnie do zakontraktowania usługi gazem. :(