1 maja 2004 roku Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, a Wielka Brytania otworzyła swój rynek pracy dla Polaków. Od tego dnia do Zjednoczonego Królestwa wyruszyła z Polski największa w historii fala migrantów. W pewnym momencie było nas w UK ponad milion.
Nigdzie aż tak wielu
To, że Polacy równe 20 lat temu mogli tłumnie wylądować na Wyspach to decyzja rządzącej wówczas Partii Pracy i samego premiera Tony’ego Blaire’a. Rząd labourzystów zdecydował się na otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla obywateli 10 nowych państw bez okresów przejściowych, tak jak to zrobiły np. Niemcy. Podobny ruch wykonały jeszcze Irlandia i Szwecja, gdzie również wyruszyły dziesiątki tysięcy poszukujących lepszego życia Polaków. Ale nigdzie nie przybyło nas tak wielu, jak do Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Już jutro mija 20 lat od kiedy Polska została pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej .#dobrzeRazemwUE #PLUE20
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (@MSZ_RP) April 30, 2024
Zobacz jaką drogę przebyliśmy pic.twitter.com/vuDillVgaU
Jeszcze w 2003 roku mieszkało na Wyspach zaledwie 69 tys. Polaków. Na koniec 2017 roku brytyjski urząd statystyczny oszacował ich liczbę na ponad milion. Od 2010 r. najwięcej nowo narodzonych przez zagraniczne matki dzieci rodziły na Wyspach Polki. W 2015 r. odnotowano rekordową ich liczbę – ponad 23 tys. I choć w 2022 było ich już tylko nieco ponad 8 tys., to i tak Polacy, zaraz po rdzennych Brytyjczykach, stali się największą grupą narodowościową w Zjednoczonym Królestwie, a język polski drugim (po angielskim) najczęściej używanym.
Dotarliśmy do każdego zakątka
Polacy niemal od razu rozlali się po całym Królestwie. Dotarliśmy do każdego zakątka, niemal każdej wyspy, łącznie ze szkockimi Szetlandami, Orkadami, Hebrydami, Wyspami Normandzkimi, czy Wyspą Man. Dopłynęliśmy lub dolecieliśmy do Irlandii Północnej, stając się i tam największą po Brytyjczykach grupą narodową. Najwięcej z nas osiadło jednak w Londynie i tak pozostało do dziś.
Na początku nie było łatwo. Miażdżąca większość Polaków nie mogła się pochwalić choćby podstawową znajomością języka angielskiego. To sprawiło, że nawet ci z dyplomami wyższych polskich uczelni musieli zaczynać od prostych, często najprostszych prac. Bardzo wielu w gastronomii od mycia garów, co sprawiło, że wyjazd do UK zaczął być powszechnie określany jako wyjazd „na zmywak”. Ale to szybko stało się stereotypem, bo Polki i Polacy nie bali się pracować dosłownie wszędzie – od budowlanki, po sprzątanie hoteli, domów, w rolnictwie, przemyśle, opiece społecznej.
Z czasem przyszła nauka angielskiego, zdobywanie nowych kwalifikacji oraz lepszej pracy. Tysiące Polaków zdobyło dyplomy najlepszych brytyjskich uczelni. Wszyscy zaczęli mozolne wspinać się po szczeblach bardzo stromej brytyjskiej drabiny społecznej, w najbardziej klasowym społeczeństwie Europy.
Polskie szkoły, firmy, organizacje
Dziś Polaków można spotkać na niemal każdym szczeblu tej drabiny: od instytucji rządowych, urzędów, policji, uczelni, biur, szpitali, po restauracje, bary, puby, sklepy, wciąż nienasycony rynek opieki socjalnej, fabryki, farmy, czy kutry rybackie.
Jak grzyby po deszczu na Wyspach zaczęły też powstawać polskie firmy. W 2018 roku podawano, że jest ich 60 tys. Do tego trzeba doliczyć ok. 100 tys. samozatrudnionych. Polacy to nie tylko właściciele sklepów spożywczych czy zakładów fryzjerskich, ale też tych wyspecjalizowanych biznesów, np. w IT, budownictwie, programowaniu, projektowaniu, kancelariach prawnych, doradztwie finansowym. Swoje praktyki prowadzą w UK polscy lekarze, stomatolodzy i psycholodzy.
Dziś w każdej większej miejscowości można spotkać choćby jedną Polkę lub Polaka zaangażowanych w sprawy lokalne. I choć jeszcze żadne z tych, którzy zjawili się na Wyspach po 2004 roku, nie zasiadło w Westminsterze czy Szkockim Parlamencie, to jest tylko kwestią czasu, gdy tak się stanie.
Owocem zaangażowania i chęci bycia razem są setki stworzonych przez nową emigrację instytucji. To polskie szkoły, stowarzyszenia, drużyny harcerskie, organizacje charytatywne, pomocowe, grupy wsparcia, zainteresowań oraz te lobbujące na rzecz Polonii. Do tego polskie strony internetowe, radia, gazety, czasopisma.
Polacy co roku organizują setki wydarzeń, imprez, spotkań, festiwali. Zapraszają do UK znanych Polaków z Polski i sami biorą udział w wydarzeniach organizowanych w Polsce. Bo mimo upływu 20 lat zdecydowana większość mieszkających na Wyspach Polaków odczuwa silne więzy z Ojczyzną. Stąd setki samolotów na trasie UK-Polska zawsze są pełne.
Przyszła elita Królestwa
I choć w 2020 roku Brexit stał się faktem i rząd w Londynie drastycznie utrudnił możliwość podejmowania pracy na Wyspach, to wcześniejszy napływ Polaków sprawił, że wciąż pozostajemy w UK jedną z najliczniejszych grup. Nie zmienia tego fakt, że dziś liczbę Polonusów na Wyspach określa się na około 700 tys. Niektórzy z nich za jakiś czas pojawią się wśród elity, która ma bezpośredni wpływ na przyszłość Wielkiej Brytanii. Zresztą i bez tego żyjący na Wyspach Polacy już mają na to ogromny wpływ.
Today, we are celebrating 20 years since the great EU enlargement!
— European Commission (@EU_Commission) May 1, 2024
On 1 May 2004, the citizens of became citizens of the EU.
Over the past two decades, the pace of change across our Union has been remarkable.#20YearsTogether pic.twitter.com/ZeVI6xsKiW
Komentarze 17
Zabralismy prace brytyjczykom.
@1 podjęliśmy prace, których Brytyjczycy nie chcieli, bądź nie mieli do nich odpowiednich kwalifikacji.
#1
... i powodują korki na autostradach .
i housing crisis - to też my
I zjadają łabędzie królewskie!(że o rybach nie wspomnę)