Z tym upadkiem to zależy od której strony patrzeć lub lecieć.
Żeby dostać się do mieszkania, muszę wdrapać się na trzecie piętro po niesamowicie wąskich, dżewianych schodach. Wbiec się nie da, bo wąsko, kręto, a dżewno hałasuje pod trepami tak, że umarłego można obudzić.
No więc ciągnę się smętnie na to trzecie piętro, jakbym był emerytowanym nauczycielem... cielemką czy coś w ten deseń. ;p
Generalnie okna wychodzą na ulicę z wysokości trzeciego piętra, ale w kuchni -od Dudy strony- mam takie nieduże okno z matową szybą, przesuwane w bok. Widać przez nie nic, więc pomyślałem, że wychodzi na podwórze. Otworzyłem je, znaczy przesunąłem, paczę- a tam inna ulica i... wysoki parter. w tym momencie poczułem się, jakby mi ktoś w pysk napluł, bo całe to moje wspinanie się psu na Budę i o kant Dudy potłuc, trud robotniczy, który poszedł na marne. To nie można było zrobić drzwi wejściowych do mieszkania od tej drugiej ulicy? :/ Teraz za każdym razem gdy włażę po tych schodach, czuję się jak ostatni frajer.
Za to z trzeciej strony mam podobne okienko, można przez nie wyjść na spadzisty dach sąsiedniej chałupy.
Próbuję to sobie jakoś zwizualizować od zewnatrz, zlokalizować w przestrzeni, ale za każdym razem moja wyobraźnia polega z kretesem.
Tak więc z tym spadaniem to nie jest taka oczywista sprawa. ;p
a ja bede nadal monotematyczny i wracam do tego co obojetne.
Wlasnie przypomnialem sobie Pana Krzysztofa ktory tlumaczyl mi ze " sa w zyciu sytuacje ze jest ci wszystko jedno. Np. jak scisniesz gowno w dloni, to bedzie ci absolutnie wszystko jedna z pomiedzy ktorych palcow wyplynie..."
Szukam w oktarynce obojetnosci i w koncu ja odnajde.
Spania nie macie?
Właśnie wróciłem ze spaceru, podczas którego ustaliłem, że to kuchenne okienko od "parterowej" strony nie wychodzi na ulicę, a na teren szpitala. Gdy wystawiam rękę za okno, to ona jest już w szpitalu, podczas gdy ja sam pozostaję na zewnątrz.
W związku z powyższym zastanawiam się, czy jeśli coś ubawiło mnie po pachy, to może być mi obojętne?
@32
Sokole, zbyt plastyczny ten przykład i, niestety, nadto łatwy do wyobrażenia…
Może wszystko jedno spomiędzy których palców… ale z pewnością zapadnie w pamięci spomiędzy których wypłynie najwiecej :/
A może paradoks? Wszystko jest ważne a zarazem obojętne?
Np. jak taki tuturu wypadnie z okna to nie będzie miało to najmniejszego znaczenia jeśli spadnie po stronie szpitala, ale zarazem dotknie mnie fakt, że leciał tak krótko i bez większego efektu ;p
Nieznamir, Ty jak, człowieku, wpadniesz, to zawsze coś praktycznego zauważysz ;)
tutturu oglądał film pt. „Człowiek zwany Otto”?
Tam za zgubienie jednego „t” nikt nikogo nie przezywał ;p
Zaczynam doceniać Waszą umiejętność obojętności- będzie mogła być wytłumaczeniem na to, dlaczego mnie wszyscy doprowadzacie do szału ;p
Lista ludzi, którzy wrócili i nie "żałują"...