Kiedy zbliża się bedtime, moja kicia odprawia swój rytuał. Ponieważ śpi z moją córką, a o godz. 21 Kasi jeszcze nie ma w łóżku, zaczyna poszukiwnia, kiedy ją znajdzie siada i wgapia się w nią jak w obrazek. Kiedy córka tylko się poruszy, kicia od razu wstaje, stawia ogon i miałcząc biegnie w stronę łóżka, zachęcając moją córcię aby za nią podążyła. A jak już wreszcie się położy.....no to...nie ma szczęśliwszego kota na świecie. Układa się razem z nią mrucząc przy tym tak niewiarygodnie głośno, że słyszę ją w drugim pokoju.
Moja kotka chodzi za mną jak cień, krok w krok, jak cień. Śpi ze mną i się budzi w środku nocy bo się do mamusi nie dość przytuliła. Marudzi bo ją nie miziam i nie przytulam bo ona tak nie uśnie jak nie poczuje że ją dotykam. Jak sie przytulam do męża to cholera włazi między nami żeby go odseparować ode mnie. Jak nawet śpi i usłyszy że sie ruszyłam to sie budzi i się stli. Na ranem się budzę zepchnięta bo kot zajął cała moja część łóżka i leży obok mnie jak długa wtulona. Nieraz mam zarwaną noc bo mała ma zły dzień/noc. Gorzej jak z dzieckiem. Wasze tez tak robią czy mi się trafił kot z charakterem psa.