hmmm...no ja jestem z Edinburgha i jest tu kilka znanych tylko samym zaintertesowanym miesc ze sztucznie utworzonymi, hopami, dropami , berami...
najblizej do Glasgow to bylam w Carron Valey, ze spacjalinie zrobionymi trasami, ale oprocz trasy pomaranczowej, szczerze mowiac dupy nie urywa;)
Jeszcze macie lesny Muddock Country Park nie daleko, gdzie kilka blotnych stoczkow by sie znalazlo. To wiem ja, ale jak mowie, myslalam, ze mowa o Edim.
Powodzenia.
W samym edim tez nie ma "urwidupa" szlakow, jest kilka jak wyzej wspomnianych utworzonych parkow plus Bonaly Hill w Pentlandach, tam juz sie mozna niezle pobawic:)
Ja jak mam wielkie cisnienie na jazde to wlasnie tam sie udaje, plus pod drodze przez miasto probuje jazde po zboczach, schodach, jakies wyzsze krawezniki i poki co mam z tego radoche jak male dzieko:)
Byłem w poniedziałek w Carron Valley, wziąłem pociąg do Croy, i pojechałem wzdłuż Tak Ma Doon Rd. (chyba 30 min drogi przez wzgórza/góry) a samo miejsce wygląda ładnie i w ogóle... ale strasznie krótkie te trasy... zwłaszcza freeride track... żadnych dropów, same krawężniki ;| ale dobre żeby poćwiczyć np. tabletopy (polecam początkującym).
Zajrzy, zajrzy. Zawsze zaglada:)...wlasnie wraca z epickich 3 dni w okolicach pitlochry:D...w pierwszy dzień miałam pierwsze w moim życiu zwątpienie w moja miłość do mtb. Kumpel mi się wysypał sprzętowo na pierwszym podjeździe...wiec uderzylam na mocna trasę górska sama. Po środku niczego jakieś 600m.n.p.m lapie pierwsza gumę. Zmieniam detke jadę dalej z myślą ze jak złapie kilejna to jestem w przysłowiowej bani. Wjezdzam na gore po ostrych kamieniach, lapie druga. Fcuk. Cudem jakimś spotykam rowerzystów ( jedyni spotkani na 50km)...daja mi detke...jestem w raju, oni znikają w moment na epickim downhillu. Ściągam oponę, strzela mi pod rękoma klucz do podważania. middle of nowhere...do hostelu jakieś 25km...i 600m zejścia z gór. Przez chwile zwatpilam. Strasznie mi wstyd!...hahaha...
http://www.bikebusglentress.co.uk/
to jest opcja....robia poldniowe wypady ...o 15 czlowiek jest w Edim...dobra alternatywa dla tych ktorym sie znudzily Pantlandy....no i Glentress to juz jest zabawa przednia! Fullface i te sprawy;)
Nie wiedzialem o tym transporcie do Glentress. Co prawda zawsze uzywalem swojego samochodu albo vana znajomego jak jechalismy wieksza grupa, ale zawsze to bedzie jakas opcja.
Pierwszy raz pojechalem tam w tamtym roku w czerwcu i pozniej bywalem juz regularnie 3-4 razy w miesiacu.
Niestety nie mialem okazji sprawdzic sie na czarnej trasie bo moi towarzysze nie dawali rady nawet na czerwonej.
Chetnie dolaczylbym do kogos kto wybieralby sie na czarna trase jakos w maju.
Nie bylem tez nigdy w Innerleithen. Jak byscie porownali to miejsce do Glentress?
http://tweedlove.com/events/the-gle...
kto jedzie?