28 maja 1992 roku Sejm podjął tzw. uchwałę lustracyjną, mającą postać polecenia wydanego ministrowi spraw wewnętrznych, by poinformował posłów i senatorów, kto z parlamentarzystów, członków rządu i wojewodów był w przeszłości tajnym współpracownikiem UB lub SB. Bezpośrednim impulsem do podjęcia próby ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa była informacja, jaką miesiąc wcześniej podał Krzysztof Wyszkowski - że traktat polsko-niemiecki o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy jest niesymetryczny na niekorzyść Polski, bo ministrowi Skubiszewskiemu grożono, że w razie jego nieustępliwości zostanie ujawniona jego agenturalna przeszłość. Jak pamiętamy, próba ta zakończyła się obaleniem rządu premiera Jana Olszewskiego z inicjatywy prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju Lecha Wałęsy. Również i on był odnotowany w zasobach archiwalnych MSW jako tajny współpracownik SB.
Kulisy obalenia rządu oraz powołania nowego, pod przewodnictwem Waldemara Pawlaka, kto chciał, mógł obejrzeć na filmie "Nocna zmiana" z udziałem m.in. Donalda Tuska i Stefana Niesiołowskiego. Epilogiem całej sprawy był wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który - przy votum separatum prof. Wojciecha Łączkowskiego - uznał uchwałę lustracyjną za niezgodną z Konstytucją. Żeby było śmieszniej, Trybunał ogłosił wyrok w półtorej godziny po zamknięciu przewodu sądowego, zaś prof. Andrzej Zoll po ogłoszeniu wyroku odczytał 30 stron maszynopisu gotowego już uzasadnienia.
Od tamtej pory minęło 20 lat, na przestrzeni których coraz bardziej odczuwamy niekorzystne dla naszego Narodu skutki okupowania państwa przez tajne służby z komunistycznym rodowodem. Po pierwsze - okupujące państwo tajne służby nie kierują się interesem Polski, tylko krajów, do których ci tajniacy przewerbowali się jeszcze pod koniec lat 80., kiedy przygotowania do ewakuacji imperium sowieckiego z Europy Środkowej były widoczne gołym okiem. Służą Rosji, służą Niemcom, służą Stanom Zjednoczonym, służą Izraelowi, służą każdemu, kto im zapłaci - tylko nie Polsce.
Dlatego żadne z państw ościennych nie jest zainteresowane ujawnieniem agentury w strukturach państwa polskiego - tak samo jak w wieku XVIII. Po drugie - okupacja Polski odbywa się właśnie za pośrednictwem agentury, przy pomocy której bezpieczniackie watahy kontrolują kluczowe segmenty gospodarki, z sektorem finansowym i paliwowym na czele, scenę polityczną, media głównego nurtu i różne gałęzie przemysłu rozrywkowego. Dlatego właśnie podjęta 28 maja 1992 roku próba ujawnienia komunistycznej agentury w strukturach państwa zakończyła się niepowodzeniem - bo w przeciwnym razie cała kombinacja, jaką w Magdalence wykoncypował generał Kiszczak z gronem osób zaufanych, wzięłaby w łeb. Konfidenci stanowią sól naszej ziemi i kiedy jedna generacja odchodzi w stan spoczynku, konfidenckie dynastie dostarczają kolejne generacje - dzięki czemu od roku 1944 zachowana jest polityczna ciągłość. Po trzecie - okupacyjna eksploatacja kraju i jego zasobów odbywa się dzięki ustanowionemu w roku 1989 ekonomicznemu modelowi państwa - kapitalizmowi kompradorskiemu, w którym o dostępie do rynku i możliwości działania na nim decyduje przynależność do bandy, której najtwardsze jądro stanowią bezpieczniackie watahy z PRL-owskimi korzeniami. Skutkiem kapitalizmu kompradorskiego jest częściowe tylko wykorzystanie narodowego potencjału ekonomicznego, w następstwie czego nasz Naród się zwija, a nie rozwija, Polska zaś nie może stworzyć siły w żadnym segmencie życia państwowego, z segmentem militarnym na czele. Ocenia się, że poza kontyngentem afgańskich askarisów nie ma w armii formacji zdolnej do wykonania jakiegokolwiek zadania militarnego, poza służbą wartowniczą. I tego stanu rzeczy nie zmieni narkotyzowanie się Euro 2012 czy innymi przedsięwzięciami rozrywkowymi, jakie zaplanowano na początek czerwca.
20 lat temu - 4 czerwca 1992 roku - Lech Wałęsa dokonał zamachu stanu i obalił rząd premiera Jana Olszewskiego. Pucz prezydencki Wałęsy nastąpił w nocy i był wymierzony nie tylko w rząd premiera Olszewskiego, ale we wszystkie środowiska niepodległościowe i patriotyczne. Był realnie wymierzony w polską rację stanu, w bezpieczeństwo narodowe. Przygotowania Wałęsa rozpoczął kilka tygodni wcześniej, m.in. zdymisjonowany został pierwszy w historii cywilny, niekomunistyczny minister obrony narodowej Jan Parys, a szef MSW Antoni Macierewicz miał zostać politycznie ubezwłasnowolniony poprzez szkalującą go kampanię medialną.
Premier Jan Olszewski stanął na czele rządu Rzeczypospolitej 23 grudnia 1991 roku i podjął dramatyczną próbę odwrócenia biegu historii Polski, a zwłaszcza cofnięcia decyzji tzw. Okrągłego Stołu. To w Magdalence pod Warszawą, następnie przy okrągłym stole w Pałacu Namiestnikowskim w Warszawie w 1989 roku najbardziej cyniczni i sprytni komuniści dogadali się z tak samo cynicznymi i przebiegłymi ludźmi z "Solidarności", z Lechem Wałęsą na czele. Ustalili, że Polska należy do nich i tylko do nich, a jedynym problem jest to, jak ją podzielić pomiędzy siebie. Strategiczne cele, jakie postawił przed sobą rząd Olszewskiego, mieściły się w pojęciach: desowietyzacja, dekomunizacja oraz lustracja. Był rok 1992 - nie było już niesuwerennego tworu PRL, nie było bezpieki, nie było komunizmu i nawet Związku Sowieckiego już nie było, ale pozostali ludzie, czasami na najwyższych stanowiskach w państwie, którzy byli agenturą rosyjską, tak jak poprzednio byli agentami polskiej bezpieki i zbrodniczych służb sowieckich. Tych niebezpiecznych dla suwerennego bytu III RP agentów chciał odsunąć rząd Olszewskiego. Premier chciał także w dziedzinie ekonomicznej zatrzymać proces złodziejskiej prywatyzacji i okradania państwa, chciał zlikwidować patologie transformacji politycznej, przez jaką przechodziła Polska po Okrągłym Stole. Nie było też przypadkiem, że właśnie rząd Olszewskiego domagał się od Rosji natychmiastowego wycofania z Polski okupacyjnych jednostek armii rosyjskiej, a jednocześnie oficjalnie wystąpił do NATO o pełną integrację Polski. Nie było też przypadkiem, że to właśnie ten rząd uznał Ukrainę jako niepodległe państwo.
W świetle faktów przedstawionych przez historyków IPN, mówiących o współpracy Wałęsy z bezpieką, otwarte pozostaje pytanie, kim był Wałęsa w okresie swojej prezydentury, a zwłaszcza nocą 4 czerwca 1992 roku. Wałęsa oparł swe rządy - jak sam to określił - "na lewej nodze". A czyż w realiach politycznych III RP nie oznaczało to byłych oficerów bezpieki oraz informacji wojskowej PRL, powiązanych z sowieckim zbrodniczym KGB i GRU? To oni byli pretorianami Wałęsy?
Z perspektywy 20 lat wydaje się najbardziej znamienne dla Wałęsy, że był przeciwnikiem przystąpienia Polski do NATO, a bredził o jakimś NATO BIS, które dla niego miało być Układem Warszawskim BIS. Znamienne dla Wałęsy jako prezydenta było też konsekwentne utrzymywanie haniebnego wyroku śmierci ze stanu wojennego na pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i wielokrotne opluwanie polskiego bohatera słowem "zdrajca". Premier Jan Olszewski charakteryzował to następująco: "Spór o Kuklińskiego jest sporem o Polskę, a jego osoba stanowi swoisty papierek lakmusowy, czy uczestnik sporu jest czy nie jest homo sovieticus". Brutalna prawda nie tylko w tej sprawie stawia Wałęsę w jednym szeregu tuż obok Jaruzelskiego, Urbana, Kiszczaka, Michnika.
Józef Szaniawski