Przypomniala mi sie historia z Polski.
znalem takie malzenstwo, ogolnie troche patologia, no w sumie patologia jak cholera i alkholizm, dzieci nastukali jak kroliki....
Pewnego dnia patrze, ten kolo siedzi kolo sklepu monopolowego na parkingu i obraca sam winiacza a jego corka(moze ze 4 lata?) na trojkowlowym rowerku robila osemeczki wokolo dwoch latarni, podjezdza do tatusia i mowi idziemy do domu? a on do niej "Poczekaj, jeszcze pol butelki, zrob jeszcze dwa okrazenia"
Ma ktoś ochote na piwko,
znam fajne miejsce na parkingu przy ASDA
gdzie można zostawić wózki z dzieciorami
i w pobliskich krzaczorach łyknąć
coś za drowie naszych dzieci