myślę Asiuchna, że to wołanie na puszczy - po pierwsze wiekszość osób, która tu z Polski przybyła jest przyzwyczajona do naszych lekarzy - straszących, karcących, wszechwiedzących, ktorzy lubia zlecac mase badan i zapisuja tone lekow, nie bede dyskutowac, czy wlasciwie czy nie:) w tej sytuacji przyszła mama z dwoma (juz wow!) skanami i dobrymi wynikami moze sie czuc zaniedbana
po drugie hormony:)
a po trzecie wiek - zauważyłam, ze im młodsze dziewczyny, tym wiecej lęków, obaw i paniki
więc nie wróżę sukcesu w uspokajaniu;)
zwlaszcza, że my wszystko wiemy najlepiej;):)
Ja jestem zadowolona z podejścia tutejszej służby zdrowia - bo współgra z moim - chcemy się z ludźmi w fartuchach spotykać jak najrzadziej:) W tej ciąży się nie dało i teraz jak mam zadzwonić i umówić sie na nastepna wizyte to mi niedobrze, ale coż...
GP potwierdzil mi ciąże w szóstym tygodniu, zaproszenie na pierwszy skan i badanie krwi dostałam na 16 tydzień (bardzo późno). Wyniki, ktore przyszły po ponad 10 dniach nie były do końca w porządku. Ponieważ odmówiłam zrobienia dodatkowych badań umówiono mi wizytę w szpitalu i tak się zaczęło codwutygodniowe usg płodu.
Wszyscy byli troskliwi aż za bardzo, jednocześnie spokojni. Straszenie zaczęło sie dopiero jak oświadczyłam, że zamierzam w ósmym miesiącu jechać autem do Polski. Zleciało się dwóch lekarzy i autentycznie widziałam na ich twarzach przerażenie.
Do Polski pojechałam, oczywiście umówiłam się z krajowym ginekologiem na badania w prywatnej przychodni - i tam straciłam resztę złudzeń co do polskiej służby zdrowia. Wiecej tego nie zrobię - ciąża powinna być prowadzona w jednym miejscu i przez tych samych lekarzy.
Wróciłam, zostałam umówiona na wywołanie (jako ciąża zagrożona, czy cóś), wywołali, podali znieczulenia, o ktore prosiłam - bardzo fachowo - ani przez moment nie pomyślałam, że coś może pójść nie tak, nawet jak w końcu zaproponowali cesarke zgodziałam sie. Synek - mimo wcześniejszych obaw urodził sie zdrowy, operacja nie była taka zła, na drugi dzień już sie powlokłam pod prysznic. Opieka na oddziale bdb - położne fruwają wokół matek i dzieci.
Oczywiście zdazały sie potkniecia - poszłam np do mojego GP pogadać o tych niedobrych wynikach i jakie sa inne mozliwosci - przyznał sie od razu, ze nie wie, przeprosił, a na drugi dzień zadzwonil, ze mu to nie dawało spokoju i że umówił mnie na konsultacje ze specjalistą.
Jedna położna pierwszej nocy nie zjażyła, ze po 36 bez snu i dobie akcji moge nie miec siły przyłączać dziecka 5 razy, ale ona młoda była i po trzecim dzwonku przysłała bardziej doświadczoną, ktora w lot się zorientowała w sutuacji i zrobiła co trzeba.
Położna tez kiedyś zaproponowała, ze mnie skieruje na usg tylko dla uspokojenia (przez dobę nie czułam ruchów dziecka i miałam obawy rozwiane osłuchaniem serducha).
Śmiało mogę powiedzieć - jak rodzić to tylko tu!
Nie martwisz sie komu i jak wręczyć łapówkę i czy wystarczy dla wszystkich, nie musisz wybierać między własną położną a mężem na sali porodowej. Nie zastanawiasz się jaki humor będzie miała salowa i czy Twój położnik nie utknie w korku wracając z fuchy na drugim końcu miasta.
Ale dobrze jest znać język, pytać, pytać, pytać - pamiętać, że tu wiecej kasy idzie na służbe zdrowia i badania naukowe i naważniejsze - od początku do samego końca TRZEBA MYŚLEĆ POZYTYWNIE!!! Uspokajać się "od środka". Nawet jeśli to niełatwe:)
Powodzenia:)
Kijevna, moje doświadczenia również są jak najbardziej pozytywne. Mam ślicznego, zdrowego syna, który urodził się w Aberdeen pół roku temu.
W ciąży zachowywałam się normalnie-farbowałam włosy, chodziłam na basen, a cała ciąża prowadzona była przez położną w przychodni, zaliczyłam też (TYLKO:))2 scany etc.
Nie popadłam w paranoję i chciałabym ustrzec przed tym inne przyszłe lub obecne mamy.
Właściwie to fajnie by było, jakby się tutaj jakiś facet wypowiedział-chętnie usłyszałabym opinię mężczyzny an ten temat.
ja, jak na razie, tez nie narzekam. podejrzewam, ze przez cukrzyce, mialam juz 3 scany i za miesiac nastepny, wiec kolekcja zdjec pokazna sie zrobi ;] dodatkowo, chcemy zrobic tez scan 3d/4d, ale to w polsce, bo mamuski chca zobaczyc wnuka ;)
praktycznie co dwa, trzy tygodnie jestem w szpitalu i a to sluchamy serduszka, rozmawiamy o diecie, badania i takie tam.
asiuchna, dzieki tobie zafarbuje wlosy, bo troche sie balam, a kolor mi strasznie zbrzydl ;]
No to i ja sie dolacze :) Jestem w 31 tygodniu drugiej ciazy tutaj i jestem super zadowolona z opieki!
Rownoczesnie czytam duzo na roznych forach ciazowych i wiecie co, zastanawia mnie pewien fenomen...
Praktycznie co druga ciezarna w polsce bierze mnostwo roznych tabletek na podtrzymanie ciazy przede wszystkim nospy, dupahastonu, luteiny...a jak nie te juz napewno magnezu ;)
W polsce panuje przekonanie ze bez tych lekarstw nie ma mowy o donoszeniu ciazy , na kazdy bol kobiety biora nospe! Malo tego! Co druga ciezarna w polsce ma skrocenie i rozwarcie szyjki macicy juz od polowy ciazy a reszta przedwczesne skurcze :)
Lekarza nakazuja brac nospe na skurcze braxtona!
Miekka szyjka macicy jest powodem do brania cordafenu ( a przeciez miekka szyjka w ciazy jest zjawiskiem naturalnym, rozmiekcza sie i spulchnia pod wplywem hormonow ;)
Powiedzcie mi jak to jest w uk ze tutaj nie bierze sie zadnych lekow a ciaze sa donoszone ( a nie rzadko przenoszone ) , jak to jest z tymi szyjkami, ze pomimo braku badania ginekologicznego nie slychac o zadnych rozwarciach, zmiekczeniach czy skroceniach?
Nie moge pojac tego fenomenu , czyzby ukejskie powietrze tak dobrze dzialalo na ciaze? ;)
Pozdrawiam!
nie mam porownania z innymi krajami ale rowniez podlaczam sie do zadowolonych z opieki medycznej mam....korzystalam tylko z panstwowej sluzby zdrowia, zadnych problemow, zadnych pomylek, 1 scan i przede wzystkim relax (czyli robic to co zwykle i nie przedawkowac lektur z serii: ciaza i dziecko itp)....swietna opieka...
pozdrawiam
nie wiem nawet o czym piszesz Ana;) jestem przeciwniczka lekomanii
ale może coś jest na rzeczy z powiązaniami lekarzy i koncernami farmaceutycznymi? w koncu w kraju leki kupujesz za swoja kase
a na wyspach jest ryczalt - domyslam sie wiec, ze za drozsze leki doplaca roznice NHS, czyli nie w jego interesie lezy przepisywac za duzo...
mnie to zastanawia skad w kraju ludzie biora na to wszysko pieniadze
Faktycznie opieka zajefajna, szczególnie w 1 trymestrze, tzw. naturalna selekcja a w drugim no cóż, nie ratujemy ciąż poniżej 23 tygodnia, sorry ale to szkoła przetrwania dla płodu a nie opieka. Zresztą, UK jako jeden z nielicznych krajów zezwala na " dopuszczalna" ilość alkoholu w ciąży. Jak Wam to wystarczy ok, ja oczekuje czegoś więcej.
Bagira, tu sie mylisz poniewaz znam wiele przypadkow kiedy wczesna ciaza byla ratowana, w szpitalach sa oddzialy early pregnancy ;)
to mi sie tutaj podoba, ze jezeli z ciaza wszystko jest ok, to opieka nad kobieta w ciazy sprowadza sie do minimum ( w koncu ciaza to nie choroba ) ale jezeli cos jest nie tak kobieta jest otoczona naprawde dobra opieka
moja ciaza jest swietnie prowadzona, z powodu malego brzuszka w stosunku do tygodni ciazy, co 4 tygodnie mam usg sprawdzajace czy dzidzius rosnie, jestem otoczona fachowa opieka,
w poprzedniej ciazy mialam "tylko" dwa scany a na wszystkie moje watpliwosci moja polozna odpowiadala, ze " to jest normalne" i co...? i okazalo sie ze miala racje ;)
Podpisuję się absolutnie pod pozytywnymi opiniami. Różnica tkwi w innym, mniej inwazyjnym podejściu do ciąży.USG co miesiąc nie gwarantują urodzenia zdrowego dzidziusia ani też nie zapobiegną wszystkim komplikacjom. Obecnie jestem w 39 miesiącu ciąży i z opieki jestem badzo zadowolona.
Jeśli coś mnie niepokoi pytam zamiast narzekać. Mam skurcze przepowidające od 8 miesiąca i pływam w tyg zamiast faszerować się nospą.
Tata będzie mogł byc przy porodzie, ewentualne znieczulenie nie jest przedmiotem dyskusji finansowych, chodziłam do szkoły rodzenia i co najważniejsze przemiłe i bardzo pomocne położne sprawiają,że jeśli rodzić to tu.
Jedyny minus to fakt, iż jeśli ciąża przebiega prawidłowa nie dostajesz USG po 20 tyg. Bardzo chciałam podejrzeć naszego groszka więc przy okzaji wizyty w Polsce takie USG sobie zafundowałam.
Pozd wszystkie już mamy i już prawie mamy)))
naturalne balsamy
Das Sperma (altgr. σπέρμα, spérma, „Keim“, „Same“, vom Verb σπείρειν, speírein „säen“) ist die Samenflüssigkeit männlicher Tiere und Menschen. Es setzt sich aus Spermien, Epithelzellen der Hodenkanälchen und einer Sekretflüssigkeit zusammen, die als Seminalplasma oder Samenplasma bezeichnet wird.
8-)
ofkors
Miałeś szansę...teraz możesz tylko podglądać 8-) (by You)
Fajnie, że są jednak tutaj dziewczyny, które podchodzą do tego w zdroworązsądkowy sposób.
W przypadku, gdy nic złego się nie dzieje, nie warto panikować, a prawda jest taka, że wiele rzeczy, które w ciąży dzieją się z naszym ciałem to całkiem normalny objaw.
wiec ... Ja jak byłam w ciąży popadałam w paranoje ale teraz 3 m-ce po porodzie widzę że jednak sie spisali lekarze ;) w 13.tyg miałam scan a że wszystko było dobrze to nastepna wizyta w 16.tyg pobranie krwi i wywiad :) potem byłam w Pl na wakacjach wiec jeszcze raz sie przebadałam scan +potrzebne badania :) nastepna wizyta w 21.tc w 29.tc potem chyba w 33.tc 37.tc no i 40.tc oraz 41.tc hahaha za każdym razem badanie brzuszka słuchanie serduszka dzidzi wywiad czy cos jest nie tak czy czuję sie dobrze i tam takie :) w 41.tc do szpitala bo wody zaczeły odchodzić od razu powiedziałam że chce epi dostałam to co chciałam położną miała rewelacyjną mąż cały czas przy mnie dostałam zel i nie odsyłali mnie do domu tylko zostałam na noc potem oxytocyna i poród :) Bez bólu stresu za to w przyjemnej atmosferze :) Zyczę żeby każda kobieta mogła tak rodzić :)Daję 9/10 ;)
Ktos tam cos pisal o skracaniu szyjek. Fakt jest ze nie spotkalam sie z tylkoma poronieniami w moim otoczeniu, co tutaj. W Polsce nie znalam ani jednej osobiscie kobiety, ktore poronily. Owszem, gdy lezalam w szpitalu na podtrzymaniu to do mojej sali trafily dwie dziewczyny, ktorym sie nie udalo. A lezalam miesiac.
Tutaj mam az trzy znajome, ktore poronily, a jedna ma ewidentny problem z szyjką, jako że miala operacje na szyjce wczesniej. I pomimo ze jest w grupie zagrozenia nikt z lekazy albo poloznych sie nie zainteresowal tym tematem.
Dochodzenie na temat przyczyn poronienia ma miejsce dopiero po 3 poronieniu z rzędu, w Polsce zaraz po pierwszym, lekarze pobieraja próbki tkanek plodu i badaja kobiete dokladnie.
Tutaj jest ogromna roznica w jakosci opieki na plus dla Polski.
Natomiast cala reszta... super. Sama jestem w ciazy o wysokim ryzyku i mam konsultacje z poloznikiem srednio co 2 tygodnie. Wszystkie polozne, jakie spotkalam w szpitalu RI sa super mile, nawet te w recepcji. Mam uczucie, ze poród sam w sobie będzie cudownym doznaniem, ze bede pod dobra opieka i przede wszytskim, pozwolą mi urodzic w spokoju. Na co licze.
Pozdrawiam wszystkie ciezarne
Moi Drodzy.
Nie zgadzam sie z Wami!
Otorz tu w UK jest tak ze ciaze prowadzi sie od 12 tygodnia ciazy.Do tego czasu nie ratuja ciazy a czestym poronieniem jest poprostu za malo progesteronu w organizmie kobiety! W kraju lekarze wykonuja badanie na pomiar progesteronu w organizmie i jesli jest za maly to bierze sie naturalny lek -progesteron nazwa to utrogestan plus jesli masz plamienia dodatkowo bierze sie duphaston jest to synntetyczny progesteron.W UK cizy wczesnej sie nie ratuje!!Wystepuje selekcja. Nawet jesli wystepuja plamienia to nie dostaniesz zwolnienia lekarskiego wiec musisz rezygnowac z pracy!
Taka jest prawda.
Z kad to wiem?
Z wlasneg o doswiadczenia,niestety!
paola przykro mi ale w polsce tez moglas tak trafic.
jezeli chodzi o opieke w czasie ciazy i w szpitalu daje 10/10.Poniewaz moja corka miala za mala glowke tzn byl proporcjonalna podejrzewali maloglowie (nikt mi tego nie powiedzial wprost az do dnia narodzin mojej niunki) wiec od 20 tygodnia mialm 5 usg, 6 tuz przed cesarka.ktg co 2 tygodnie.corka urodzila sie w 37 tyg zdrowa jak kon:)
a w pracy uwazali na mnie strasznie az czasami mialam dosc tej troski:)
nie chce tu tez nikogo straszyc
ze mnie podczas porodu zrobiona kaleke
juz do konca zycia nie bede mogla zyc normalnie
a wszystko to ze mialam pecha trafic na doctor Richmond z Southern General
i nie chce sie juz tu rozpisywac szczegolowo powiem krotko bylo pewne ryzyko powiklan podczas porodu
i tu pani doctor kompletnie sobie to zlekcewazyla -mogla podjac decyzje dzieki ktorej bylabym nadal normalna kobieta -byc jedna z was
aczkolwiek takiej decyzji nie podjela i sprawila ze bede juz kaleka do konca zycia
i wiecie co jest smutne
nawet nie poniesie za to zadnej odpowiedzialnosci
przeprosila mnie tylko
za zrujnowanie mojego zycia
powiedziala sorry
mialam ochote napluc jej w twarz (wybaczcie mi tu to stwierdzenie)
wiec tak z mojej strony dziewczyny jesli trafi sie wam rodzic dzidziusia w Southern General w Glasgow
i traficie na pania doctor j richmond poproscie o innego lekarza tak na wszelki wypadek
Witam wszytskie obecne i przyszłe mamy.
Do założenia tematu skłoniły mnie obserwacje dyskusji prowadzonych na forum.
Zamysł tego tematu jest taki, żeby wszystkim niezdecydowanym, przestraszonym "złą opieką nad ciężarnymi" w Szkocji trochę rozjaśnić sprawę i pokazać, że wcale nie jest tak źle.
Chciałabym, aby wypowiedziały się mamy, które urodziły tutaj swoje dzieci, których ciąże prowadziły normalne "państwowe" położne, miały wykonany jeden lub dwa scany (w zależności od regionu) i nie popadły w paranoję ciążową oraz nie terroryzowały personelu medycznego w związku ze swoja ciążą, bo
CIĄŻA TO NIE CHOROBA
I takie jest motto.
Proszę o pozytywy, proszę o obiektywizm i zdrowy ROZSĄDEK.
Proszę o pokazanie, że można tutaj mieć DOBRZE prowadzoną ciążę, że można być zadowolonym z opieki, że można urodzić zdrowe dziecko bez dodatkowej sterty badań.
Pozdrawiam