radze ci zostać w Polsce i tam wykonać zabieg moja kolezanka mała podobnie i tu w szkocji spartolili sprawę i musiała jechać do polski i ratować swoje zdrowie (teraz jest mama pół rocznej dziewczynki), jeżeli zabieg jest dobrze wykonany masz szanse zostać mamusią, współczuje i serdecznie pozdrawiam, trzymaj się
Rozumiem co czujesz i bardzo Ci współczuję.10 lat temu miałam taką samą sytuację.Poddałam się zabiegowi łyżeczkowania,a dziś jestem mamą dwójki kochanych urwisów:-) Nie obawiaj się i idz na zabieg bo faktycznie jest bardzo niebezpiecznie pozostawić martwy płód w macicy.Nie wiem jaką metodę stosują w UK w
takich przypadkach,uważam jednak,że jeśli jesteś w Polsce powinnaś jak najszybciej udać się do szpitala.Trzymaj się.Życzę wszystkiego dobrego.
Wiem co czujesz):,przechodzilam przez to juz dwa razy.Jezeli masz mozliwosc to zostan w Polsce, ja mialam martwa ciaze w 14 tygodniu musieli mnie usypiac(bardzo bolesne wspomnienia).U mnie bylo troche inaczej bo mamy juz dziecko i chcielismy sie starac o nastepne,ale jak to lekarz powiedzial raczej natura nie da mi urodzic dzidzi.Oboje z mezem jestesmy po specjalistycznych badaniach ,ktore nie wykazaly przyczyny utraty ciazy.Moja znajoma stracila swojego pierwszego dzidziusia w 5 mcu ,teraz jest znowu w ciazy i wszystko jest ok
Greg555, doskonale rozumiem twoj bol. Sama przechodzilam przez to 3 tygodnie temu. Nie wiem jak wyglada zabieg lyzeczkowania w Polsce. Po usg, 6 dni pozniej mialam zabieg przeprowadzony w Glasgow pod narkoza i przy pomocy "odkurzacza". Mialam wspaniala opieke i wszystko sie dobrze zakonczylo-bez zadnych komplikacji.
Glowa do gory, bedziemy jeszcze mami :) Gdybys miala jakies pytania, smialo pisz.
No co za baby.Po co się udzielacie jeśli nie macie nic do powiedzenia na temat?? Ja bym na forum o tym nie pisała,wy też nie.A jeśli Greg5555 miała taką potrzebę to tak zrobiła.Mam pewne doświadczenie w tym temacie więc mogę jej coś doradzić.Was to nie spotkało(i nie życzę,żeby spotkało)więc darujcie sobie komentarze.
opium - skoro rano siadasz na forum to spodziewaj sie roznych tematow. Nie jestes chyba baba sila wyrwana z lat 80 co??? i nie od wczoraj masz net..
greg.... nie wiem czy jestes jeszcze w PL ale lekarz powinien od razu skierowac Cie na lyzeczkowanie. Chodzi teraz o twoje zdrowie. Musisz jak najszybciej usunac martwego dzidziusia. Najlepiej w szpitalu. Moja przyjaciolka miala 2 razy pod rzad martwa ciaze. Po nich badania genetyczne. W Pl dochodza przyczyn ( u niej okazalo sie ze to pzrez tarczyce) w Uk nie powiedza Ci dlaczego. Zeby sytuacja sie nie powtorzyla i zebys kolejna ciaze donosila musisz poznac przyczyny. Czasem po prostu zarodek jest za slaby, uszkodzony, a czasem wina lezy po innej stronie. Warto by bylo to zbadac, bys nie musiala juz nigdy przechodzic pzrez ten koszmar. Odsylam do
www.naszbocian.pl
Wspolczuje nosic martwe dziecko...ma siostra kilka msc temu przechodzila to samo.Poszla na usg i okazalo sie,ze jest martwy plod,a byl to 4msc ciazy gdzie najwieksze zagrozenie powinno minac.Dali jej tebletki poronne i w ciagu 2 dni poszla do toalety i wszystko wylecialo!Spuscila wode i tyle...po dziecku.Dwa tygodnie temu miala zabieg in-vitro(gdzie przy pierwszej ciazy bylo tak samo)jutro wynik...ale wszystko na dobrej drodze,a co najwazniejsze w tym wszystkim cudem jest donosic ciaze!!!Powodzenia
Dziękuję Wam za wsparcie oraz informacje. Pewnie napisałam to zbyt emocjonalnie, ale ktoś kto coś takiego przechodził albo ma odrobinę wyobraźni zrozumie... Jestem już w szpitalu, postanowiłam zostać w Polsce. Jutro zabieg. Nie wiedziałam co robić: czy wracać (zabieg próżniowy wydaje się być mniej inwazyjny, w Polsce robią tylko łyżeczkowanie) czy położyć się do szpitala tutaj. Czas pokaże czy była to dobra decyzja.
greg - trzymaj sie. Staraj sie dociec przyczyny poronienia.... czasem to dlugo trwa ale moze uchronic Cie przed kolejnymi poronieiami w przyszlosci. Moja przyjaciolka po 2 stratach zycie nadzieja na dzidzie ale musi jeszcze podleczyc sie. Cieszy sie jednak tym, ze jak mowi, jest zdolna zajsc w ciaze i wierzy ze uda jej sie ja donosic.
Jestem załamana. Jestem, a właściwie powinnam chyba powiedzieć byłam w 10 tyg ciąży, pojechałam do Polski i zrobiłam sobie USG. Diagnoza: serce nie bije, martwa ciąża. Mam iść do szpitala na łyżeczkowanie. Co robić? to moja pierwsza ciąża, chcę mieć dzieci! Strasznie się boję, że może dojść do jakichś powikłań. Lekarz powiedział, że trzeba to zrobić już, bo może dojść do zakażenia wewnętrznego lub mogą wystąpic problemy z krzepliwośćią. Czy ktoś nie wie czy w Szkocji też w takim przypadku stosuje się łyżeczkowanie czy może jakieś mniej inwazyjne metody. Nie wiem czy tak jak kazał lekarz iść na zabieg czy może wrócić do Szkocji i zrobić to tutaj. Jeżeli ktoś miał podobną sytuację może coś poradzi...
"Miałam być mamą"