Pozwolę sobie poprawić manipulację:
- Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją!
- Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? - odpowiedział fryzjer - Ja przecież jestem jednym z nich!
- Nie - odparł klient - Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy.
- Nie sądzę, niektórzy ludzie lubią długie włosy i brodę i nie potrzebują fryzjera.
Gdyby fryzjer był im potrzebny, mogą go znaleźć w 5 min po wyjściu na ulicę.
A Wam wystarcza 5 min do znalezienia Boga?
nie da sie jednoznacznie stwierdzic, ze Bog istnieje, ani, ze nie istnieje.
Mozna znalezc poszlaki do jednego i drugiego stwierdzenia, ale pewnosci miec nie sposob.
Mnei natomiast zawsze dziwi powolywanie sie na "niedoskonalosc" swiata, jako dowodu na nieistnienie Boga.
Skad zalozenie, ze kazdy wytwor stworcy musi byc zgodny z oczekiwaniami stwarzanego przedmiotu??
Czy malarz przedstawiajacy scene zabojstwa jest z natury morderca??
Nie. Po prostu mial ochote takie dzielo stworzyc.
Czy patrzac na namalowane jelenie na rykowisku mozemy bezwarunkowo stwierdzic, ze artysta nie chce, by odbiorcy jego dziela jadali pomidory w srody i chodzili co dwa tygodnie na jakas wystawe?
Nie, nie mozemy.
Dlatego tez idiotyczne jest, na podstawie obrazu swiata, wydawac sad o charakterze stworcy, czy wrecz o jego istnieniu, badz nie!
Rzecz druga. Nie jestesmy najmadrzejszymi mozliwymi istotami.
Mozliwe rowniez, ze zmysly nasze sa mocno ograniczone, a sfera doznan, ktore mozemy przetwarzac - uposledzona.
Wwyobrazmy sobie maszyny matematyczne, ktore widza, czuja i zdolne sa wylacznie do przetwarzania warstwy abstrakcyjnej, czyli liczb.
Nie sposob, by maszyny te, zdaly sobie sprawe z istnienia ich konstruktora.
Widza siebie nawzajem, jako punkty przetwarzania danych, i co wiecej, zauwazaja ciaglosc we wlasnym rozwoju, czyli ewolucje: na poczatku byly kamyki, potem te najlepiej liczace kamyki powiazaly sie na rzemykach, zwiekszajac moc obliczeniowa, dalej wyksztalcily sie abakusy, potem powstalo liczydlo w ramie drewnianej, kalkulatory na korbke, elektroniczne i wreszcie na koncu, jako zwienczenie ewolucji: naczelne komputery osobiste.
Problem tylko biedne kalkulatory miec zawsze beda z brakujacymi ogniwami miedzy roznymi urzadzeniami.
Dalczego?
Bo istnial konstruktor. Nie powstaly one samorzutnie.
Ale o tym kalkulatory nigdy wiedziec nie beda, bo nie posiadaja narzadow zmyslow zdolnych do percepcji swego tworcy.
ich architekt bytuje w calkiem innej warstwie, neidostepnej nawet dla najtezszych krzemowych ukladow polprzewodzacych...
Załóżmy, że istnieje Konstruktor. Co MÓGŁ mieć na celu tworząc Wszechświat?
Pytanie bez odpowiedzi - Ockham.
"nie da sie jednoznacznie stwierdzic, ze Bog istnieje, ani, ze nie istnieje.
Mozna znalezc poszlaki do jednego i drugiego stwierdzenia, ale pewnosci miec nie sposob."
-----
Brzmi sensownie,
=====
"Mnei natomiast zawsze dziwi powolywanie sie na "niedoskonalosc" swiata, jako dowodu na nieistnienie Boga.
Skad zalozenie, ze kazdy wytwor stworcy musi byc zgodny z oczekiwaniami stwarzanego przedmiotu??"
-----
Bóg - w większości religii (a w każdej najpopularniejszej) - jest doskonały.
Dodaj do tego wszechmoc, a staje sie jasnym, że taka istota nie mogła stworzyć takiego gniota jak znany nam Wszechświat (teoretycznie mogła, ale powstaje pytanie: po co?)
=====
"Rzecz druga. Nie jestesmy najmadrzejszymi mozliwymi istotami.
Mozliwe rowniez, ze zmysly nasze sa mocno ograniczone, a sfera doznan, ktore mozemy przetwarzac - uposledzona."
-----
Możliwe, tak samo jak kraina smerfów na planecie oddalonej od nas o eony. Ockham.
=====
"Nie sposob, by maszyny te, zdaly sobie sprawe z istnienia ich konstruktora.
Widza siebie nawzajem, jako punkty przetwarzania danych, i co wiecej, zauwazaja ciaglosc we wlasnym rozwoju, czyli ewolucje: na poczatku byly kamyki, potem te najlepiej liczace kamyki powiazaly sie na rzemykach, zwiekszajac moc obliczeniowa, dalej wyksztalcily sie abakusy, potem powstalo liczydlo w ramie drewnianej, kalkulatory na korbke, elektroniczne i wreszcie na koncu, jako zwienczenie ewolucji: naczelne komputery osobiste."
-----
Podobnie, nie sposób, by maszyny takie wynalazły pojęcie Boga. Nie jest im to do niczego potrzebne.
=====
"ich architekt bytuje w calkiem innej warstwie, neidostepnej nawet dla najtezszych krzemowych ukladow polprzewodzacych..."
-----
To możliwe, ale ten upierdliwy Ockham.... :)
Siedzi trzech neandertalczyków, po ciemku i w zimnie.
Dwóch z nich dyskutuje, co do możliwosci teoretycznych, np czym jest słońce itd.
Trzeci zauważył, że przez pocieranie jednej dłoni o drugą spowodował powstanie ciepła.
Przestał słuchać teoretyków i zaczął kombinować.
Po wielu nieudanych próbach udało mu się rozniecić ogień i przyniósł go tym teoretykom, by pogadali w cieple i świetle. Oni ucieszyli się ze zmiany warunków i dyskutowali dalej, czy jest możliwe, by po orbicie Jowisza zapierdzielał drewniany czajniczek....
"Nie sposob, by maszyny te, zdaly sobie sprawe z istnienia ich konstruktora.
Widza siebie nawzajem, jako punkty przetwarzania danych, i co wiecej, zauwazaja ciaglosc we wlasnym rozwoju, czyli ewolucje: na poczatku byly kamyki, potem te najlepiej liczace kamyki powiazaly sie na rzemykach, zwiekszajac moc obliczeniowa, dalej wyksztalcily sie abakusy, potem powstalo liczydlo w ramie drewnianej, kalkulatory na korbke, elektroniczne i wreszcie na koncu, jako zwienczenie ewolucji: naczelne komputery osobiste."
Kontynuując: naczelne komputery osobiste, połączą się dzięki sieci internetowej
w jedną całość i powstanie bóg.
hm, za duzo by mowic o tym jak widze tego ktory wlada, o ile wlada ale wladac ktos musi.
wiec mysle ze rozumiecie ze nie moge wchodzi w szczegoly poniewaz slowo pisane sie nie obroni .
na poczatek spytm sie, co wy o tym mozecie napomknac ?
Podobnie jak moce niebieskie wymykają się władzy ludzkiej, a świętość bóstw nie doznaje żadnej szkody od tych, co burzą świątynie i przetapiają posągi, tak wszelkie bezczelne, zuchwałe i tyrańskie usiłowania przeciwko mędrcowi są daremne
Lucjusz Anneusz Seneka
Seneka? Platon? Arystoteles? Kant?
pfi.... tu na emito jak nie podzielasz poglądów Marksa i Engelsa w kwestii nieistnienia Boga, to nie masz co sie wychylac.
Zreszta co tam filozofowie. Co oni moga wiedziec.
Tutejsi mózgowcy przytoczą brzytwę Ockhama i zapedza niejednego Seneke w kozi róg.
Najlepsi filozofowie sa na emito.
Drugi sort w Korei Polnocnej i Kambodzy.
Niech zyje towarzysz Mao!
Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Wywiązała się rozmowa o Bogu.
Fryzjer powiedział:
- Wie pan, ja nie wierzę, że Bóg istnieje.
- Dlaczego pan tak uważa? - zapytał klient.
- Cóż, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się o tym przekonać. Gdyby Bóg istniał, myśli pan, że byłoby tyle chorych? Istniałyby opuszczone dzieci? Gdyby był Bóg, nie byłoby bólu, nie byłoby cierpienia... Po prostu nie mogę sobie wyobrazić Boga, który na to wszystko pozwala.
Klient pomyślał chwilę, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił i wyszedł. W tym momencie zobaczył na ulicy człowieka z długą zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały fryzjera. Był zaniedbany i brudny.
Wtedy klient wrócił i powiedział:
- Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją!
- Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? - odpowiedział fryzjer - Ja przecież jestem jednym z nich!
- Nie - odparł klient - Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy.
- Właśnie że nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie nie poszukują nas z własnej woli.
- No właśnie - odpowiedział klient.
- Jest dokładnie tak. Bóg istnieje, tylko ludzie Go nie szukają, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie.
Kto sie z tym zgadza ??