Nazywam się Wujian. Urodziłam się w małej wiosce w północnych Chinach…
Była wiosna w 2004, kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży. To było piękne poczuć życie rosnące we mnie. Co za cud! Międzyczasie byłam bardzo przerażona, gdyż nie miałam pozwolenia na zajście w ciąże od władz i pozwolenie na urodzenie dziecka, co oznaczało według chińskiego prawa, to dziecko nie miało prawa narodzin na ten świat. W tym czasie było to prawo przyjęte przez Chińską politykę planowania rodziny…
Wkrótce mój brzuch zaczął się ujawniać. Aby chronić moje dziecko zdecydowałam ukryć się w bardzo starym, nędznym, odizolowanym od wioski domu. Tam nie było żadnej elektryczności…. Strach i opuszczenie napełniały mnie każdego dnia, ale ja chciałam urodzić to dziecko więc mogłam znieść wszystko….
Wkrótce policja planowania rodziny dowiedziała się o mojej ciąży. Przeszukali wszystkie domy i miejsca aby mnie aresztować, ale kiedy nie mogli mnie złapać schwytali mego ojca. Umieścili mego tatę w areszcie śledczym i bili go każdego dnia. Czwartego dnia po tym jak złapali mego tatę mój sąsiad przyszedł do mnie i powiedział mi że mój ojciec umiera; że będą kontynuować torturowanie mego ojca- nawet do śmierci- jeśli nie udam się do lokalnego szpitala i nie poddam się aborcji…
Wkrótce po tym, najgorsze się stało: kilkoro funkcjonariuszy rządowej polityki planowania rodziny włamało się do domu, gdzie się ukrywałam i bez żadnych słów wrzucili mnie do furgonu policyjnego.
W furgonie była też inna matka. Powiedziała mi, że nosiła swoje pierwsze dziecko i że miała 28 lat. Nie miała pozwolenia zarówno na ciąże jak i poród i była w 7 miesiącu ciąży. Była zdesperowana, aby zachować swoje dziecko i walczyła z policjantami w furgonie. Nagle jeden z nich w wieku 20 lat uderzył ją w twarz tak, że jej usta natychmiast zaczęły krwawić. Będąc tak poniżona, wrzeszczała jak lew i walczyła z funkcjonariuszami w furgonie.
Jakąś godzinę później furgon zatrzymał się w szpitalu. Jak tylko zostałam wyciągnięta z niego widziałam tam setki matek w ciąży- wszystkie one były jak świnie w rzeźni. Natychmiast zostałam wepchana do specjalnego pomieszczenia i bez wczesnych badań jedna pielęgniarka zrobiła mi zastrzyk z okscytocyną bez pytania. Potem umieszczono mnie w innym pokoju z innymi matkami.
Pokój pełen był kobiet, które przeszły przez przymuszone aborcje. Jedne matki płakały, inne opłakiwały stratę swego dziecka, inne wrzeszczały, a jedna z nich tarzała się na podłodze z bólem nie do wytrzymania…
Wepchnięto mnie do innego małego pokoju. Jedna pielęgniarka wyciągnęła jedną, wielką na 8 cali (16 cm) igłę do zastrzyku domięśniowego…
W tamtym momencie byłam jedyną matką w pokoju. Zaczęłam błagać pielęgniarkę płacząc:” Już miałam zastrzyk okscytocynowy, proszę wypuść mnie. Udam się tak daleko jak to tylko możliwe i nikomu nie powiem co dla mnie zrobiłaś i będę ci wdzięczna do końca życia”. Pielęgniarka zaś nie odpowiedziała na moje błagania- jakbym do głuchego pnia mówiła.
Potem mówiłam w nieskończoność: „Jesteś aniołem, jako pielęgniarka bądź jako lekarz, który pomaga ludziom i ratuje ich życie; jak mogłaś stać się mordercą zabijając ludzi każdego dnia?”…. Po chwili stała się bardzo zła za to co powiedziałam i odpowiedziała że gadam za dużo. Powiedziała także, że nie było nic takiego poważnego w tej całej rzeczy, którą się zajmowała cały rok i że było ponad 10.000 przymuszonych aborcji w naszej wsi (wsi nie kraju) tylko w tym roku a ja nosiłam jedno dziecko, co miało zostać zabite. Byłam zszokowana jej słowami i uświadomiłam sobie że moje dziecko i ja byliśmy jak jagnięta na ladzie, które miały zostać pokrojone. Nagle wsadziła tą długą, wielką igłę w głowę mego dziecka w moim łonie. W tamtym momencie nastąpił koniec świata dla mnie i poczułam nawet, że i czas się zatrzymał…
Po zastrzyku moje dziecko nie ruszało się wcale w moim brzuszku cały dzień. Byłam bardzo naiwna, że mogłam opuścić szpital, ponieważ miałam przymusowy zastrzyk. Myślałam tylko czy moje dziecko miało szczęście i przeżyło.
Ku memu zaskoczeniu następnego wieczora wciągnięto mnie do sali operacyjnej… Kiedy leżałam na stole chirurgicznym zobaczyłam krwawe odciski palców na ścianie, zostawione przez inne matki podczas operacji przymusowych aborcji.
Jeden lekarz powiedział mi, że właśnie spowodowałam im mnóstwo kłopotów, ponieważ dziecko miało samo wypłynąć po zastrzyku. Przez co że nie stało się tak jak powinno, zdecydowali pociąć moje dziecko na kawałki w łonie nożycami, a potem wyssać je specjalną maszyną.
Co takiego zrobiłam w moim życiu, że zasłużyłam na taką karę? Cóż takiego złego było w mojej ciąży? Nawet dzikie zwierzę jak tygrys własne życie odda za swoje tygrysiątko. Jako mama i ludzka istota czy nie mogłam ochronić życia mego dziecka?....
Słyszałam dźwięk nożyc rozcinających ciało mego dziecka w moim łonie… Wolałam umrzeć wtedy razem z nim…
W końcu zabieg dobiegł końca i jedna z pielęgniarek pokazała mi część zakrwawionej stopy z pęsetą. Przez moje łzy, obraz zakrwawionej stopy został wyryty w moich oczach i moim sercu tak, że jasno mogłam zobaczyć pięć małych zakrwawionych paluszków stopy. Natychmiast zabite dziecko zostało wrzucone do kubła na śmieci…
W końcu wypisano mnie ze szpitala. Nic nie jadałam i piłam niewiele wody przez kilka dni. Z nikim nie rozmawiałam. Od czasu do czasu w domu mogłam usłyszeć szlochanie mego ojca. Wypuszczono go po tym jak zostałam złapana, ale został okropnie pobity; potrzeba było aż miesiąca na wyleczenie fizyczne. Patrząc na mego ojca, myśląc o moim zmarłym dziecku, płakałam dzień i noc, i często wtedy obraz zakrwawionej małej stopki przypominał mi się. Fizycznie doszłam do siebie po miesiącu, a psychicznie i duchowo nigdy!....
Wiem, że są miliony chińskich sióstr, które cierpią i będą cierpieć to samo co ja cierpię. Kto im może pomóc? Kto je ocali? Polityka jednego dziecka i polityka przymusowych aborcji zabiły miliony niewinnych istot ludzkich w Chinach. Jak to nieludzkie przestępstwo można zatrzymać? Kiedy to nieludzkie przestępstwo zostanie zatrzymane?
Uwaga: To jest zeznanie chińskiej kobiety Wujian (pseudonim został użyty ze względów bezpieczeństwa) złożone przed Komisją Praw Człowieka pod przewodnictwem Tom’a Lantos Amerykańskiej Izby Reprezentantów dnia 10 Listopada 2009. Całość została opublikowana na blogu Minnessota Concerned Citizens for Life
Nazywam się Wujian. Urodziłam się w małej wiosce w północnych Chinach…
Była wiosna w 2004, kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży. To było piękne poczuć życie rosnące we mnie. Co za cud! Międzyczasie byłam bardzo przerażona, gdyż nie miałam pozwolenia na zajście w ciąże od władz i pozwolenie na urodzenie dziecka, co oznaczało według chińskiego prawa, to dziecko nie miało prawa narodzin na ten świat. W tym czasie było to prawo przyjęte przez Chińską politykę planowania rodziny…
Wkrótce mój brzuch zaczął się ujawniać. Aby chronić moje dziecko zdecydowałam ukryć się w bardzo starym, nędznym, odizolowanym od wioski domu. Tam nie było żadnej elektryczności…. Strach i opuszczenie napełniały mnie każdego dnia, ale ja chciałam urodzić to dziecko więc mogłam znieść wszystko….
Wkrótce policja planowania rodziny dowiedziała się o mojej ciąży. Przeszukali wszystkie domy i miejsca aby mnie aresztować, ale kiedy nie mogli mnie złapać schwytali mego ojca. Umieścili mego tatę w areszcie śledczym i bili go każdego dnia. Czwartego dnia po tym jak złapali mego tatę mój sąsiad przyszedł do mnie i powiedział mi że mój ojciec umiera; że będą kontynuować torturowanie mego ojca- nawet do śmierci- jeśli nie udam się do lokalnego szpitala i nie poddam się aborcji…
Wkrótce po tym, najgorsze się stało: kilkoro funkcjonariuszy rządowej polityki planowania rodziny włamało się do domu, gdzie się ukrywałam i bez żadnych słów wrzucili mnie do furgonu policyjnego.
W furgonie była też inna matka. Powiedziała mi, że nosiła swoje pierwsze dziecko i że miała 28 lat. Nie miała pozwolenia zarówno na ciąże jak i poród i była w 7 miesiącu ciąży. Była zdesperowana, aby zachować swoje dziecko i walczyła z policjantami w furgonie. Nagle jeden z nich w wieku 20 lat uderzył ją w twarz tak, że jej usta natychmiast zaczęły krwawić. Będąc tak poniżona, wrzeszczała jak lew i walczyła z funkcjonariuszami w furgonie.
Jakąś godzinę później furgon zatrzymał się w szpitalu. Jak tylko zostałam wyciągnięta z niego widziałam tam setki matek w ciąży- wszystkie one były jak świnie w rzeźni. Natychmiast zostałam wepchana do specjalnego pomieszczenia i bez wczesnych badań jedna pielęgniarka zrobiła mi zastrzyk z okscytocyną bez pytania. Potem umieszczono mnie w innym pokoju z innymi matkami.
Pokój pełen był kobiet, które przeszły przez przymuszone aborcje. Jedne matki płakały, inne opłakiwały stratę swego dziecka, inne wrzeszczały, a jedna z nich tarzała się na podłodze z bólem nie do wytrzymania…
Wepchnięto mnie do innego małego pokoju. Jedna pielęgniarka wyciągnęła jedną, wielką na 8 cali (16 cm) igłę do zastrzyku domięśniowego…
W tamtym momencie byłam jedyną matką w pokoju. Zaczęłam błagać pielęgniarkę płacząc:” Już miałam zastrzyk okscytocynowy, proszę wypuść mnie. Udam się tak daleko jak to tylko możliwe i nikomu nie powiem co dla mnie zrobiłaś i będę ci wdzięczna do końca życia”. Pielęgniarka zaś nie odpowiedziała na moje błagania- jakbym do głuchego pnia mówiła.
Potem mówiłam w nieskończoność: „Jesteś aniołem, jako pielęgniarka bądź jako lekarz, który pomaga ludziom i ratuje ich życie; jak mogłaś stać się mordercą zabijając ludzi każdego dnia?”…. Po chwili stała się bardzo zła za to co powiedziałam i odpowiedziała że gadam za dużo. Powiedziała także, że nie było nic takiego poważnego w tej całej rzeczy, którą się zajmowała cały rok i że było ponad 10.000 przymuszonych aborcji w naszej wsi (wsi nie kraju) tylko w tym roku a ja nosiłam jedno dziecko, co miało zostać zabite. Byłam zszokowana jej słowami i uświadomiłam sobie że moje dziecko i ja byliśmy jak jagnięta na ladzie, które miały zostać pokrojone. Nagle wsadziła tą długą, wielką igłę w głowę mego dziecka w moim łonie. W tamtym momencie nastąpił koniec świata dla mnie i poczułam nawet, że i czas się zatrzymał…
Po zastrzyku moje dziecko nie ruszało się wcale w moim brzuszku cały dzień. Byłam bardzo naiwna, że mogłam opuścić szpital, ponieważ miałam przymusowy zastrzyk. Myślałam tylko czy moje dziecko miało szczęście i przeżyło.
Ku memu zaskoczeniu następnego wieczora wciągnięto mnie do sali operacyjnej… Kiedy leżałam na stole chirurgicznym zobaczyłam krwawe odciski palców na ścianie, zostawione przez inne matki podczas operacji przymusowych aborcji.
Jeden lekarz powiedział mi, że właśnie spowodowałam im mnóstwo kłopotów, ponieważ dziecko miało samo wypłynąć po zastrzyku. Przez co że nie stało się tak jak powinno, zdecydowali pociąć moje dziecko na kawałki w łonie nożycami, a potem wyssać je specjalną maszyną.
Co takiego zrobiłam w moim życiu, że zasłużyłam na taką karę? Cóż takiego złego było w mojej ciąży? Nawet dzikie zwierzę jak tygrys własne życie odda za swoje tygrysiątko. Jako mama i ludzka istota czy nie mogłam ochronić życia mego dziecka?....
Słyszałam dźwięk nożyc rozcinających ciało mego dziecka w moim łonie… Wolałam umrzeć wtedy razem z nim…
W końcu zabieg dobiegł końca i jedna z pielęgniarek pokazała mi część zakrwawionej stopy z pęsetą. Przez moje łzy, obraz zakrwawionej stopy został wyryty w moich oczach i moim sercu tak, że jasno mogłam zobaczyć pięć małych zakrwawionych paluszków stopy. Natychmiast zabite dziecko zostało wrzucone do kubła na śmieci…
W końcu wypisano mnie ze szpitala. Nic nie jadałam i piłam niewiele wody przez kilka dni. Z nikim nie rozmawiałam. Od czasu do czasu w domu mogłam usłyszeć szlochanie mego ojca. Wypuszczono go po tym jak zostałam złapana, ale został okropnie pobity; potrzeba było aż miesiąca na wyleczenie fizyczne. Patrząc na mego ojca, myśląc o moim zmarłym dziecku, płakałam dzień i noc, i często wtedy obraz zakrwawionej małej stopki przypominał mi się. Fizycznie doszłam do siebie po miesiącu, a psychicznie i duchowo nigdy!....
Wiem, że są miliony chińskich sióstr, które cierpią i będą cierpieć to samo co ja cierpię. Kto im może pomóc? Kto je ocali? Polityka jednego dziecka i polityka przymusowych aborcji zabiły miliony niewinnych istot ludzkich w Chinach. Jak to nieludzkie przestępstwo można zatrzymać? Kiedy to nieludzkie przestępstwo zostanie zatrzymane?
Uwaga: To jest zeznanie chińskiej kobiety Wujian (pseudonim został użyty ze względów bezpieczeństwa) złożone przed Komisją Praw Człowieka pod przewodnictwem Tom’a Lantos Amerykańskiej Izby Reprezentantów dnia 10 Listopada 2009. Całość została opublikowana na blogu Minnessota Concerned Citizens for Life