Chyba każdy już słyszał o tym że rzekomo w roku 2012 ma nastąpić koniec świata. Huczy o tym cała sieć, mówią o tym w mediach, a nawet na sympozjach naukowych o globalnym ociepleniu. Nakręcana jest spirala przerażenia, która wydaje się nie mieć końca. Aktualnie znane są już dziesiątki najróżniejszych przepowiedni odnośnie daty 2012, wszystkie mówią o zagładzie a tylko mała ich część o „zmianie” paradygmatu cywilizacji. Ile w tych przepowiedniach jest prawdy, a ile zmyśleń? Zapewne tyle samo ile w szumie medialnym końca lat 90-tych XX wieku, kiedy to prorokowano szeroko koniec świata w 1999 roku. Z okazji końca II Tysiąclecia. Jak wiadomo, Nowy rok 2000 powitano spokojnie, jak co roku.
Interpretacja sławnego kalendarza Majów który rzekomo kończy się 21.12.2012 roku jest kompletnie błędna i nie pochodzi wcale od Majów ale od europejskich oszołomów, którzy z Majami nie mają nic ale to nic wspólnego. A jednak wzrastają na bujdzie w koniec świata liczne i coraz bardziej nawiedzone oraz awanturnicze sekty zaliczane do apokaliptycznych i mesjanistycznych. Oczywiście padną jak zawsze wraz z nadejściem kolejnego roku po przewidywanej jak zawsze w historii błędnie dacie końca świata. Świadkowie Jehowy i inni millenaryści już dziesiątki razy się pomylili w swych proroctwach końca świata. Grecy wierzyli, że świat jest wieczny i niezniszczalny, podobnie Hindusi. Dlaczego nie mieliby mieć racji?
Według tak zwanych “proroków” czy raczej chorobliwych wieszczów zagłady, w tym właśnie czasie Majowie rzekomo przepowiedzieli zagładę świata. Prawdą jest jednak że Majowie nigdy nie przepowiedzieli zagłady świata a jedynie koniec kolejnej epoki! Interpretacje tej przepowiedni są najróżniejsze, ale skupmy się na faktach! Kalendarze Majów opierały się na niesamowicie dokładnych badaniach nieba, kolejne okresy w ich kalendarzach oznaczają wejście naszego układu słonecznego, w nową epokę astronomiczną! Aktualnie znajdujemy się w astrologicznym gwiazdozbiorze ryb, koniec kalendarza Majów wyznacza okres w którym przejdziemy czy raczej zaczniemy przechodzić w astronomiczny okres wodnika. Oznacza to wyłącznie, że zmienia się położenie równika niebieskiego i ekliptyki na tle sfery niebieskiej, przesuwa się troszeczkę, wręcz niezauważalnie Punkt Barana! Nie ma to więc żadnego poważnego znaczenia dla życia na naszej planecie, a jedynie ma znaczenie dla oznaczania czasu w kalendarzu!
Refleksje o Roku 2012
Ostatnimi laty ukazało sie w Ameryce i Kanadzie wiele książek na temat wydarzeń mających nastąpić w roku 2012, które są oparte na rzekomych przepowiedniach odczytywanych z kalendarza Majów. Należy tu nadmienić, iż ich kalendarz jest trochę bardziej dokładny niż wspołczesny gregoriański. Majowie posiadali wysoko rozwiniątą kulturę, w której nauka i religia stanowiły jedność. Dziś jesteśmy świadkami głębokiego rozdziału między tymi dwoma dziedzinami, mimo tego że papież Jan Pawel II w swojej Encyklice Fides et Ratio podkreśla, iż nauka może wzmacniać wiarę. Najbardziej intrygujący jest fakt, iż cykl kalendarza Majów kończy sie dokladnie 21 grudnia 2012 roku, co według jednych nawiedzonych interpretacji oznacza “koniec świata”, a według innych koniec cywilizacji materialistycznej i początek nowej opartej na wartościach duchowych. Dla samych Majów, indiańskich szamanów, którzy są ich spadkobiercami oznacza to tyle, co dla nas Sylwester i Nowy Rok np. na przełomie tysiącleci. Nic więcej.
Oczywiście data ta wedle samego chrześcijaństwa nie może oznaczac prawdziwego Końca Świata o którym mówił Jezus Chrystus, bo tego nikt nie wie tylko Bóg Ojciec, a sam Jezus przepowiadał w swej istocie zagładę Jerozolimy, co się już dawno spełniło, w roku 70 pierwszego wieku. Jedno jest jasne, a mianowicie to że Majowie nigdy nie przepowiadali związku pomiędzy taką przemianą a różnego rodzaju kataklizmami na Ziemi. Uważali oni rzekomo, że w tym czasie nastąpi pełny obrót precesji osi Ziemi zachodzacy co 25.800 lat, i że planeta nasza oraz Słońce ustawią się w tym czasie na jednej linii z Centrum naszej Galaktyki Drogi Mlecznej. Majowie rzekomo wiedzieli już tysiące lat temu, że w tym Centrum znajduje się Czarna Dziura (Black Hole), a której istnienie kosmolodzy dowiedli dopiero niedawno. Ci środkowo-amerykańscy Indianie rzekomo wiedzieli również, że 21 grudnia 2012 roku oś Ziemi ustawi sie prostopadle do ekliptyki układu słonecznego, co spowoduje wieczną wiosnę na obu połkulach ziemskich. Jednak wszystkie te rzekome przepowiednie mają charakter ciężkiej bujdy bez rysorów.
Wszystkie te przepowiednie na temat Majów można włożyć między bajki, także z uwagi na najnowsze wyniki badań astrofizyków. Otóż w roku 2012 przypadnie co prawda największe natężenie aktywności Słońca polegające na wzmożeniu ilości i mocy wybuchów słonecznych ale takie zjawisko ma miejsce średnio co 11 lat. W wyniku tego Ziemia będzie poddana niezwykle intensywnemu promieniowaniu jonizującemu, podobnego do tego jakie powstaje w czasie wybuchu bomby atomowej. Pierwszym skutkiem takiego promieniowania jest zaburzenie komunikacji radiowej i satelitarnej, oraz krótkie spięcia w liniach wysokiego napięcia, jak to się zdarzylo w roku 1989 w kanadyjskiej prowincji Ontario. Dłuższe narażenie na takie promieniowanie może również być szkodliwe dla życia ludzkiego ale w ograniczonym zakresie.
Na szczęście Ziemia wytwarza osłonę przeciwko takim promieniom w postaci pola magnetycznego, które skutecznie odpycha zjonizowane cząstki atomowe wiatru słonecznego. Niestety pole geomagnetyczne ostatnio ciągle się zmniejsza, co jest wynikiem przemieszczania się magnetycznych biegunów Ziemi, których całkowite odwrócenie zachodziło już szereg razy w historii naszej planety. Samo odwrócenie biegunów nie jest samo w sobie niebezpieczne, natomiast najbardziej krytyczny moment jest w momencie przejściowym, w którym zaniknie na chwilkę całkowicie ochronne pole geomagnetyczne, gdyż wtedy kompasy nie pokazują kierunku. Jeśli to zjawisko zbiegnie się z maksymum intesywnosci wybuchów słonecznych w roku 2012, to Ziemia będzie w tym czasie narażona na intesywniejsze niż zwykle promieniowanie jonizujące. Jednak skutki wcale nie bedą takie drastyczne jak widzą to katastroficzni czarnowidze.
Ludzie dumają czy mogą coś zrobić aby uchronić się przed tymi kataklizmami przepowiadanymi tak gorliwie rzekomo przez Majów jak i przez współczesną naukę, a naprawdę przez podszywających się wieszczów zagłady jak chorobliwy Patrick Geryl? Parę lat temu można było spotkać przepowiednie o Trzech Dniach Ciemności, którą między innymi przypisuje się Św. Ojcu Pio. Zgodnie z tą przepowiednią, a właściwie ostrzeżeniem, pewnej zimy wystąpią ogromne wiatry i dzień przemieni się w noc. Kiedy to się stanie należy schronić się do dobrze zaciemnionego pomieszczenia, wziąć zapas wody na 3 dni i niezwykle stannie modlić się przy zapalonej pobłogosławionej świecy woskowej. To będzie rzekomo jedyne źródło światła, gdyż żadne urządzenia elektryczne nie będa działać. Z nieba zacznie spływać coś w rodzaju ognia i ci co się nie schronią umrą prawdopodobnie ze strachu. Pisze prawdopodobnie, gdyż to nie będzie chyba prawdziwy ogień, tylko jakaś przerażajaca poświata, ponieważ wszystkie zwierzęta i ptaki przeżyją ten straszny okres, jeśli zapewni im się w zapas wody do picia. Po trzech dniach wszystko ucichnie i na ziemi zapanuje wieczna wiosna i zapanuje cywilizacja duchowa, boska, w której ludzie będa żyli z pracy własnych rąk, a praca nie będzie męczyć. Na Wschodzie podobnie opisywano warunki wstąpienia dusz oświeconych do Niebios, czyli indywidualne przejścia do lepszego świata.
Znamiennym jest, ze trwanie wiecznej wiosny występuje tak w przewidywaniach przypisywanym Majom jak i w przepowiedni o Trzech Dniach Ciemności, co ma już nawet wytłumaczenie pseudonaukowe. Jak wiadomo pory roku są wynikiem tego iż oś Ziemi odchylona jest od ekliptyki słonecznej o ponad 23 stopnie. W związku z tym kiedy jest ona nachylona w kierunku słońca, Ziemia jest poddana intesywnemu działaniu jego promieni i temperatura na danej połkuli wzrasta czyniąc letnią porę roku. W tym samym czasie na przeciwnej połkuli jest zima. Wiosna i jesień następują na obu połkulach wtedy gdy ta odległość jest wypadkową między największą i najmniejszą wartością. Taka trwała sytuacja ma zajść właśnie w 2012 roku kiedy to oś Ziemi przyjmie wedle wieszczów zagłady rzekomo prostopadłe położenie w stosunku do Słońca, co jest nie możliwe.
Oczywiście taka zmiana nachylenia osi ziemskiej może wedle wieszczów zagłady być spowodowana tylko jakąś zewnętrzną siłą, którą rzekomo może być jej ustawienie się na jednej linii ze środkiem Drogi Mlecznej. Wtedy na obu połkulach Ziemi, pomiędzy biegunami i równoleżnikiem, gdzie żyje najwięcej ludzi, nastąpić ma wieczna wiosna – jak kombinują ludzie niedouczeni o kiepskiej wyobraźni. Nadejście takiej wiecznej wiosny przewidział rzekomo znany polski jasnowidz, Ks. Klimuszko, mówiąc, że widzi w przyszłości jak ludzie zbierają z drzew południowe owoce prosto z okien swoich domów. Na zakończenie można podkreślić, że rok 2012 nie oznacza w żadnym wypadku jakiegoś Końca Świata, acz wedle łagodnych wersji wieszczeń tylko rzekome przejście z cywilizji materialistycznej do duchowej, które jest niezbędnym przygotowaniem do Drugiego Przyjścia Chrystusa, tzw. Paruzji czy Adwentu. Wschód jednak nie przewidywał zbiorowego Oświecenia ani przejścia w wyższy wymiar, a takie hipotezy filozoficzne pojawiają się jedynie u pojedyńczych wieszczów na Zachodzie, co sugeruje powątpiewanie w te rojenia.
Nibiru. Planeta Zagłady!
Nibiru to jedna z ulubionych bujd wieszczów zagłady o chorej wyobraźni. Istnieje sumeryjski mit o tzw. planecie przejścia, nie będę już go tu przedstawiał w oryginale, podam za to co przeróżni ‘prorocy’ naszych czasów podają za fakty o tej planecie. Pierwszym „faktem” podawanym przez tych proroków jest istnienie takiej planety i fakt jej obserwacji! Ponoć od roku 2008 widoczna jest z półkuli południowej, ale nie jest to prawdą! Planeta którą można obserwować od zeszłego roku na półkuli południowej to planeta karłowata nazwana przez astronomów Eris, planeta ta w żadnym wypadku nie odpowiada opisywanej Nibiru!
Nibiru rzekomo zderza się z ziemią co 3600 lat! – Tej bujdy tłumaczyć nie trzeba, mam nadzieję że każdy z czytających ma wystarczająco wyobraźni by domyślić się że dwa ciała astronomiczne tej wielkości nie mogą się zderzać więcej niż raz! Nibiru uderzy w ziemię w roku 2012! – Wiemy już że nie istnieje żaden, obiekt który mógłby być, opisywaną w przepowiedniach Nibiru. Postanowiłem sprawdzić jednak czy istnieje jakikolwiek obiekt większy niż asteroida który może zagrozić ziemi. Wszystkie planety są jednak w stabilnych orbitach. Nibiru rzekomo pociągnie za sobą warkocz komet które zniszczą ziemię!- Wielu „proroków” twierdzi że Nibiru mijając ziemię spowoduje, że lecące za nią obiekty wytrącone z pasa asteroid uderzą w ziemię. Jeszcze inni twierdzą że przechodząc pomiędzy ziemią a słońcem wytrąci nas z grawitacyjnych ryzów i wyrzuci z orbity! Na niektórych filmach i w artykułach pojawia się zdjęcie Sedny kolejnej planety karłowatej która w rzeczywistości nie została ona sklasyfikowana jeszcze jako planeta karłowata, astronomowie wahają się czy nie jest dużą planetoidą.
Jak długo będziemy czekać aż Eris zbliży się do najbliższego punktu orbity do słońca. I czy przetnie ona orbitę którejkolwiek z planet? Otóż Eris nigdy nie zbliży się bardziej niż na odległość około 6 bilionów metrów od słońca, a 4,43 bilionów metrów to najmniejsza odległość Plutona od słońca. Eris jak każda planeta karłowata jest bardzo mała, bardzo odległa, i bardzo słabo widoczna, co powoduje że przy tak krótkim okresie obserwacji ciężko przewidzieć datę dotarcia do peryhelium orbity. Pokuszono się o skorzystanie z programu symulującego ruch ciał niebieskich „mitaka” by sprawdzić kiedy na oko to nastąpi. Nikt z ludzi pewnie nie dożyje tego dnia, bo według aktualnych danych stanie się to w okolicach 2265 roku, ale punkt najbliższy słońcu i tak jest bardzo odległy od ziemi, bardziej niż Pluton. Rzekoma planeta Nibiru jest wedle wieszczów zagłady brązowym karłem! Jest to pozostałość po innym słońcu, gazowa planeta nie wielkich rozmiarów i o potężnej masie. Są wśród tych „proroków” tacy którzy twierdzą że zagraża nam wygasła gwiazda która zbliżając się do naszego układu, pod wpływem słońca zapłonie na nowo i zaistnieje ponownie jako gwiazda, zmieniając trajektorie planet w naszym układzie, bądź spowoduje wielkie katastrofy na ziemi. Są to również bujdy, bo wypalona gwiazda nie ma jak się na nowo rozpalić. Czy jakikolwiek obiekt w systemie słonecznym mógłby być brązowym karłem? Jeśli by był, został by bez trudu odkryty dekady temu dzięki obserwacji nieba w podczerwieni z przestrzeni kosmicznej.
Iluzja Przebiegunowania Ziemi.
W wielu przepowiedniach katastroficznych na rok 2012, powtarza się informacja o przebiegunowaniu ziemi. Wielu interpretatorów próbuje przekonać nas że przebiegunowanie ziemi zachodzi co jakiś czas. Jest to przeinaczanie faktów, bo przebiegunowanie ziemi ani innej planety jest nie możliwe i nigdy nie miało miejsca. To o czym powinniśmy rozmawiać i o czym wspomina nauka to przebiegunowanie magnetyczne ziemi. Niejeden czytający zapyta jaka jest różnica? Pierwszy oznaczał by odwrócenie się planety „do góry nogami” drugi oznacza zmianę pola magnetycznego. Przebiegunowanie magnetyczne ziemi ma rzekomo spowodować nieopisane katastrofy! W wielu przepowiedniach pojawiają się informację jakoby to wydarzenie miało spowodować powstanie potężnych fal wody z oceanu, trzęsienia ziemi na niespotykaną skalę, zmianę orbity, zmianę kierunku ruchu. Są to wszystko bujdy takie same jak głoszono w związku z ułożeniem się planet w jednej linii w latach 90-tych XX wieku. Ponadto zmiana kierunku ruchu obrotowego bądź jego zanik jak podają niektóre źródła, miały by spowodować wielkie katastrofy a prorocy ci podają nam sposoby jak się uchronić lub nawet ewakuować! Znając prawo zachowania pędu każdy z nas może wyobrazić sobie że gdyby obiekt poruszający się z prędkością 1.6655 km/h a to jest prędkość obrotu na równiku nagle się zatrzymał wszystko co na nim stoi wystrzeliło by w przestrzeń, ale jest to i tak teoria gdyż zajście takie nie ma prawa nastąpić!
Czy zmiana pola magnetycznego ziemi może spowodować zmianę trajektorii jej orbity? Nie, magnetyczne odwrócenie zdarza się w nieregularnych odstępach co około 400.000 lat. I nie ma żadnych konsekwencji ani dla rotacji ani dla orbity ziemi. Czy może spowodować trzęsienia ziemi? Nie. Czy może spowodować wielkie fale wody z oceanu? Również Nie. Więc na co wiemy, że przebiegunowanie magnetyczne ziemi będzie mieć wpływ? Po zamianie biegunów magnetycznych, nasze kompasy będą wskazywać południe zamiast północy. W trakcie przenoszenia nasze kompasy magnetyczne nie będą przez chwilę działać.
Przebiegunowanie Magnetyczne Słońca!
Jest to najciekawsza z przepowiedni na rok 2012, ponieważ wiemy że będzie mieć miejsce. To z czego większość z nas nie zdaje sobie sprawy, to fakt że jest to zupełnie normalne zdarzenie. Zachodzi ono co 11 lat. Ostatnie miało miejsce w 2001 roku, część z nas pamięta na pewno, ostrzeżenia w TV by wyłączyć komputery, komórki itp. gdyż promieniowanie może je uszkodzić, jak i to by oglądać niebo gdyż jeśli będzie czyste ujrzymy zorzę polarną. Naszą niewiedzę wykorzystują „wieszcze grozy” by posługując się tym faktem – co ciekawe fakt ten przytaczany jest także przez przeciwników teorii przebiegunowania magnetycznego ziemi, lecz efekty jakie ma ono wywołać są równie mocno przesadzone – zasiać strach w naszych umysłach. Przebiegunowanie Magnetyczne Słońca wyłączy jonosferę ziemi i wszyscy zostaniemy napromieniowani i umrzemy!- Jest to teoria przedstawiana zarówno przez zwolenników końca świata 2012 jak i tzw. sceptyków innych teorii, co pokazuje jak mało wiemy o świecie dookoła nas. Jest to oczywiście bujda. Żeby zdezaktywować jonosferę ziemi wiatr słoneczny musiał by być tak potężny że słońce straciło by większość swej energii. Naukowcy nawet nie przyjmują takiego scenariusza za prawdopodobny. Przebiegunowanie Magnetyczne Słońca jak bajdurzą wieszcze zagłądy ma spowodować przedwczesne przebiegunowanie magnetyczne ziemi.- Jest to bardzo częsta teoria wśród proroków 2012. Obiekty te są jednak tak odległe od siebie że ich magnetyzm nie ma na siebie wpływu, więc są to również czcze pogróżki chorych z umysłu i niewiedzy fałszywych proroków. Oba obiekty, Słońce i Ziemia przechodzą zamiany biegunów z powodu wewnętrznych procesów generacji swoich pól magnetycznych.
Specjalne ułożenia planet.
Wiele z teorii końca świata 2012 roku opiera się na „faktach” według których, w 2012 roku nasz układ znajdzie się w centrum naszej Galaktyki, Drogi Mlecznej czy w specjalnej jej lokacji. Inni twierdzą że planety naszego układu znajdą się wtedy w jednej linii. Są to oczywiście również bujdy, a p. David Morrison na stronie NASA odpowiada na pytania związane z tą próbą wprowadzenia zamętu. Przytoczmy tu jedną z jego wypowiedzi, na pytanie co się wtedy stanie: „Nic się nie stanie. Ludzie których nazywa pan „profesjonalistami” są artystami którzy jak wszyscy inni sprzedają bujdę 2012. Na pewno wiedzą że ziemia nie przejdzie przez środek galaktyki, a pozycja ziemi w galaktyce nie ma związku ze zmianami w jej polu magnetycznym.” Wszystkie przepowiednie związane z rzekomą zagładą na rok 2012 są wyssane z palca i nie mają poparcia w nauce ani nawet w niezależnych obserwacjach astronomów amatorów. Nie ma się więc czego obawiać! Uczy to jednej ważnej rzeczy! Nigdy nie wolno ufać teoriom bez ich własnoręcznego potwierdzenia. Bardziej trzeba się zastanwić z powodu jakiej choroby umysłowej powstaje wieszczenie powszechnej zagłady i podobne katastroficzne bajdurzenie na którym od wieków żerują fałszywi mesjasze pokroju gryf144 czy inni chorz na głowę, a podający się za Jezusa Chrystusa.
Katastroficzne wizje świata
Wizje globalnych katastrof powodujących olbrzymie zniszczenia i zagładę cywilizacji są zakorzenione głęboko w podświadomości ludzi. Nasi przodkowie przeżywali już nie raz upadki cywilizacji w chwili jej świetności i nie ma tematu chyba bardziej zajmującego jak ten o końcach czasów. Wokół słyszymy o proroctwach końca, będących owocem nauczania Nostradamusa, Charlesa Rusella (Świadkowie Jehowy), Williama Millera (Adwentyści Dnia Śiódmego) i Edgar Cayce, oraz nurty takie jak ludowe wizje apokaliptyczne, poprzeplatane z wersetami z Biblii. Kościół rzymsko-katolicki naucza, że Chrystus już rządzi niewidzialnie i Jego królestwo (milenium) nie przyjdzie w dosłownym sensie. Osoba, która nigdy nie studiowała proroctw szybko traci orientację w tym gąszczu teorii i zazwyczaj zniechęcona rozbieżnościami w ogóle traci zainteresowanie tematem. A przecież Pan sam nakazuje byśmy “wiedzieli” (Mat 24:33).
Mateusz 24:29-46
29. A zaraz po utrapieniu onych dni słońce się zaćmi, a księżyc nie da jasności swojej, i gwiazdy będą padać z nieba, i mocy niebieskie poruszą się.
30. Tedyć się ukaże znamię Syna człowieczego na niebie, a tedy będą narzekać wszystkie pokolenia ziemi, i ujrzą Syna człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich, z mocą i z chwałą wielką;
31. I pośle Anioły swoje z trąbą głosu wielkiego, i zgromadzą wybrane jego od czterech wiatrów, od krajów niebios aż do krajów ich.
37. Ale jako było za dni Noego, tak będzie i przyjście Syna człowieczego.
38. Albowiem jako za dni onych przed potopem jedli, i pili, i ożeniali się i za mąż wydawali, aż do onego dnia, którego wszedł Noe do korabia,
39. I nie spostrzegli się, aż przyszedł potop i zabrał wszystkie: tak będzie i przyjście Syna człowieczego.
40. Tedy będą dwaj na roli; jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony;
41. Dwie będą mleć we młynie; jedna będzie wzięta, a druga zostawiona; (BG)5
Czy religijny wręcz strach przed kolejnym Końcem Świata objawiający się w źródłach religijnych, bądź w wizjach wizjonerów ma swoje uzasadnienie, czy jst tylko wizjonerską pomysłką wszystkich czasów? W kulturze żydowskiej przewiduje się, że koniec świata nastąpi po okresie sześciu tysięcy lat, a dokładnie za prawie 400 lat. Jego przyjście mają poprzedzić wielkie klęski żywiołowe. W wielu przepowiedniach ważnym wydarzeniem poprzedzającym koniec świata jest nadejście na ziemię Antychrysta.
Informacje o zbliżającym się wydarzeniu, które zmieni losy Ziemi, powtarzają się w dziesiątkach przepowiedni i proroctw, które mnożą się w zastraszającym tempie. Wydarzenie takie zapowiadał niby Nostradamus, według którego po tym nastąpi nowy okres w dziejach ludzkości. Wielu interpretatorów jego centurii uważa, że wielki jasnowidz przewidywał zmianę biegunów ziemskich, co ma spowodować katastrofalne wręcz skutki. Słynny amerykański śpiący prorok Edgar Cayce w swoich readingach mówił wprost, że przebiegunowanie Ziemi będzie związane z ponownym pojawieniem się Atlantydy, która ma wynurzyć się z oceanu. Mówił on wyraźnie, że czasy tych wydarzeń są bardzo bliskie, a wszystko wydarzy się na przełomie nowego tysiąclecia, a jednak nic się na przełomie II/III Tysiąclecia nie wydarzyło. I wreszcie musimy wspomnieć o proroctwie przypisywanym Majom autorstwa Patrick`a Geryl`a i Gino Ratinckx`a, które także przewiduje wydarzenie, które “zmieni oblicze świata”. “W przepowiednie nie trzeba wierzyć, ale znać powinni je wszyscy” – mawiał najsłynniejszy polski astrolog Leszek Szuman.
PRZEPOWIEDNIE O KOŃCU ŚWIATA
Nie martwmy się, w najbliższym czasie końca świata nie będzie. A w każdym razie na pewno nie będzie to taki “koniec”, w którym świat zostanie ostatecznie zniszczony, a wszyscy ludzie uśmierceni i osądzeni. Chrześcijanie od samego początku istnienia ich religii wyczekują końca świata bo błędnie interpretują Biblię, a przecież w Biblii jest napisane, że nikt poza samym Bogiem nie zna tej daty. Nie znają jej ani święci ani Aniołowie, a skoro nikt jej nie zna, więc jest oczywiste, że nikt nie ma możliwości podawać jej do publicznej wiadomości, bo najwyżej bredzi. A co najważniejsze Jezus nie mówił o końcu świata tylko o zagładzie Jerozolimy w 70 roku, co skutecznie przepowiedział i się spełniło jako katastrofa lokalna, wojenna.
Nie znam ani jednej przepowiedni końca świata w historii, która by się spełniła, a w swoim życiu czytało się ich mnóstwo. Pochodziły one z różnych okresów i od różnych autorów, na przykład od jasnowidzów, ale również ze “świętych” objawień, ale jedyną rzeczą, którą dzięki nim “zyskałem” były nieprzyjemne stany lękowe. Dziś mogę powiedzieć z całą pewnością, że absolutnie nie należy wierzyć w żadne, a szczególnie nowoczesne i przerażające przepowiednie dotyczące przyszłości świata! Takie przepowiednie można co najwyżej traktować jako ostrzeżenia dawane ludzkości, że jeśli nie zawróci ze złej drogi, wtedy jej przyszłość może być tragiczna. Ani przyszłość konkretnego człowieka, ani całego świata nie jest odgórnie ustanowiona, lecz ulega zmianom w zależności od naszych decyzji i działań, od naszej karmy. Tego, co naprawdę się zdarzy nie wie nikt, ponieważ przyszłość jest kształtowana na bieżąco. Jesteśmy wolnymi ludźmi, a nie bezwolnymi marionetkami poruszanymi przez jakieś potężne kosmiczne czy boskie siły i dlatego sami kształtujemy swoją przyszłość, każdego dnia podejmując nieskrępowane działania.
Ci, którzy straszą końcem świata mają w tym swój ciemny, biznesowy i opętańczy interes. Są to albo przywódcy szkodliwych apokaliptycznych sekt jak np. Patrick Geryl czy Gryf144, którym zależy na tym, żeby napędzić do swojej grupy jak najwięcej wyznawców i skutecznie opróżnić ich kieszenie bo któż nie wyrzeknie się wszelkich dóbr materialnych w obliczu Sądu Ostatecznego, albo psychopaci, którzy żerują na ludzkim lęku, sprzedając za grube pieniądze wszelkiego rodzaju “pseudonostradamusy” i przepowiednie dla naiwnych oraz cuowne łodzie i pontony ocalenia na koniec świata jako chwyt reklamowy. Tuż przed rokiem 2000 na ulicach, a zwłaszcza przed wielkimi supermarketami i stacją metra w centrum Warszawy i innych miast stało mnóstwo ludzi, którzy wciskali przechodniom ulotki z ofertami swoich kościołów. Było tam napisane, że koniec jest już blisko i że jest to ostatnia chwila, aby “załatwić sobie” zbawienie. Ktoś, kto w to uwierzył mógł mieć naprawdę wielki kłopot z wybraniem właściwej oferty, ponieważ każda podawała, że jest to jedyna właściwa ścieżka, a wszystkie pozostałe prowadzą ku potępieniu. W tej sytuacji chyba najwłaściwsze byłoby przystąpienie do wszystkich tych apokaliptycznych sekt i kościołów chrześcijańskich jednocześnie, w nadziei, że któraś z ofert jest tą prawdziwą.
Jako ciekawostkę warto pamiętać, że na długo przed Sylwestrem 2000 Mormoni ogłosili, że nie przyjmują już nowych wyznawców, ponieważ już jest za późno i kto się nie załapał, ten nie będzie zbawiony. Jeśli do nich nie wstąpiliście przegapiliście niepowtarzalną szansę! Panika na świecie wybuchała zawsze przed końcem każdego stulecia, a tysiąclecia szczególnie! Z niepojętych do końca przyczyn taka okrągła data wzbudza jakieś niepokoje i paniczne reakcje lękowe oraz katastroficzne wizje. Niekiedy, u progu nowego stulecia, świat stawał się świadkiem prawdziwie dantejskich scen! Ci, którzy znają historię naszej cywilizacji wiedzą o tym i nie nabierają się na bajki o rzekomym końcu świata, ponieważ są przygotowani na to i wiedzą, że od wieków w takim okresie lawinowo narasta religijno-utopijna psychoza, podsycana sprytnie przez tych, którzy wiedzą, że można na tym ubić niezły interes.
Rzeczą, która naprawdę może się zdarzyć w najbliższym czasie jest koniec obecnej cywilizacji, a właściwie kres obecnego porządku świata, powstanie nowej sytuacji politycznej i gospodarczej. Można to oczywiście nazwać końcem świata, a mówiąc dokładniej byłby to koniec “naszego świata” czy “systemu rzeczy”. Sądzę jednak, że nie ma czego żałować, ponieważ na pewno nie będzie gorzej. Może być tylko lepiej. Wszystkie wzbudzające zaufanie przepowiednie mówią bardzo ciekawe rzeczy o roku 2012. Nie straszą one i nie sieją paniki, lecz przekazują pewną bardzo starą wiedzę, która stała się zrozumiała dopiero w naszych czasach. Takie przekazy pochodzą między innymi od Indian Ameryki Północnej i Południowej. Są one również otrzymywane jako tzw. channelingi od istot z innych światów i wymiarów. Mówią one o zapowiadanych od bardzo dawna wielkich zmianach na naszej planecie.
W tych przekazach nie ma mowy o strasznym i mściwym Bogu, który wiedziony jakimś niezrozumiałym impulsem unicestwi całą Ziemię wraz ze wszystkim co żyje i surowo osądzi wszystkich złych grzeszników których sam wcześniej stworzył, jakby na własną hańbę i pośmiewisko, strącając ich na zawsze do piekła, lecz o tym, że przyszedł czas, aby zmienić nasze myślenie i całe nasze życie. Mrok, w którym żyliśmy do tej pory osiągnął swoje najwyższe natężenie, ale podobnie jak przed świtem, gdy jest najciemniej, tak i teraz zbliżamy się do chwili, gdy ciemność zacznie znikać oświetlona promieniami nowej epoki. Do roku 2012 ciemność zagęści się najsilniej, a potem nastąpi przesilenie, choć alternatywne proroctwa mówią dopiero o roku 2102. Nasze czasy są wedle tych łagodniejszych wieszczy przełomowe i dlatego są tak dramatyczne. Można to porównać do ścierania się dwóch potężnych frontów atmosferycznych. Działają na siebie dwie przeciwstawne siły – mrok i światłość, które należy pojmować symbolicznie. Zanim mrok ustąpi będzie próbował zrobić wiele zła i niegodziwsci, dokuczyć jak najbardziej. Wielu ludzi ulegnie złym podszeptom, ale ci, którzy wiedzą o co idzie gra nie dadzą się oszukać ani pozbawić nadziei.
A teraz spróbujmy wyjaśnić, czy w 2012 roku rzeczywiście ma nastąpić koniec świata, rzekomo zapowiadany przez kończący się w owym roku kalendarz Majów. Otóż przede wszystkim należy wiedzieć, że Majowie nazywali “światem” ten sam okres, który u nas nosi nazwę Roku Platońskiego, wynoszący w przybliżeniu około 25.770 lat. W naszej cywilizacji nazywany on jest “erą”. Według naszej tradycji kończy się właśnie powoli Era Ryb, a według Majów kończy się cykl życia planety, zwany “światem”. W dniu 21 grudnia 2012 roku zamkną się wszystkie ważne cykle, uwzględniane w wyliczeniach ich kalendarza. Od tego momentu zaczyna się nowy “świat”, czyli kolejny cykl życia planety oraz kolejny etap rozwoju ludzkości. To tak jak koniec jednego tysiąclecia i poczatek następnego. W sumie nic szczegónego.
W Biblii Jezus mówi: “Będę z wami do końca świata”, jednak nastąpił tu błąd w tłumaczeniu. Było tam użyte słowo “aeon”, oznaczające w rzeczywistości Erę. Tak więc Jezus w reczywistości powiedział “Będę z wami do końca ery”. Dokładniej: do końca Ery Ryb. Zanim to nastąpi musimy dokonać procesu wielkiego sprzątania i oczyszczania, również naszego własnego, duchowego wnętrza. Taka kuracja nie może być przyjemna, ale jest konieczna. Nasza trójwymiarowa rzeczywistość kończy się i przechodzimy do nowej rzeczywistości. Nikt z nas nie potrafi sobie tego wyobrazić, więc nikt nie potrafi tego dokładnie opisać. Według Kalendarza Majów mamy teraz rzeczywiście zakończenie cykli czasów czyli pewnej ery, ale i początek nowej. Tzw. promień babiloński wypalił się już i jego moc osłabła, jednak służący mu ludzie o materialistycznej orientacji nie chcą się z tym pogodzić, mimo że w rzeczywistości zawsze byli jego niewolnikami, a nie panami. Niektórzy ludzie mają dusze sługusów i zawsze są gotowi zaprowadzać system wyzysku, który niewoli również ich samych. Obecnie rządy wyzyskiwaczy dobiegają końca, ale zanim odejdą będą próbowały umocnić swoje wpływy i przeciągnąć wielu na swoją stronę. Możemy spodziewać się wielu sporów, awantur, a może nawet walk. Jest jednak pewne, że tak bardzo represjonowana do tej pory duchowość zwycięży i na Ziemi już wkrótce zapanuje zupełnie nowy porządek. Proces ten zakończy się ostatecznie w roku 2013.
Każdy, kto postępuje ścieżką rozwoju duchowego i miłości i wprowadza wokół siebie harmonię może spać spokojnie i bez lęku oczekiwać nadchodzących zmian. Kto jeszcze na tę ścieżkę nie wstąpił ma niewiele czasu na podjęcie decyzji. Wkrótce znajdziemy się na rozstajnych drogach i zostaniemy zmuszeni do wybrania jednej z nich, do przejścia do nowej rzeczywistości lub pozostania w starym systemie wyzysku, niewolnictwa i poniżenia. Tak więc będzie to może prawdziwy koniec świata, ale tylko dla sług ciemności. Wszystkie “cudowne” objawienia i przepowiednie proroków, mówiące o straszliwych karach i potwornych plagach, jakie spadną na grzeszną ludzkość, o zniszczeniach, ogniu piekielnym, kataklizmach oraz zemście i gniewie słusznie rozwścieczonego Boga pochodzą od istot demonicznych, jaszczurzych, wrogich ludzkości, mających wobec ludzi najgorsze zamiary. Te istoty żywią się naszym lękiem, nienawiścią i złymi emocjami, dlatego podsycają psychozę strachu przed zagładą. Dlatego są zainteresowane skłócaniem ludzkości, sianiem paniki oraz wzniecaniem wojen i innych niepokojów. Jeśli ktoś na naszej planecie jest naprawdę zły i zasługuje na karę, to są to żyjący wśród nas agenci sił ciemności z tak zwanego Oriona, rozpowszechniający te straszne przepowiednie i straszący nas tym, na co sami zasługują.
Rok 2012 – Objaw Schizofrenii
Pamiętam teorie o rewolucji duchowej z czasów poprzedniej dekady kiedy to planety się w jednej linii po jednej stronie słońca ustawiły. Było bardzo dużo nawiedzonych pomysłów na tę okazję. I NIC się nie wydarzyło szczególnego. Ziemi z orbity nie wybiło, w światło ludzkości nie przetransformowało. Widać Stwórca zawczasu pomyślał o harmonii we Wszechświecie. A rok 2012 to numerologiczna piątka, czyli harmonia i równowaga w przyrodzie.
Najważniejsze to fakt, sprawdzony przez dziennikarzy z Nieznanego Świata, którzy pojechali do Meksyku, że szamani pozostali po kulturze Majów, nic nie wiedzą o rzekomo mającym nastąpić końcu świata w 2012 roku. Hehehe. Widać, bardziej prawdziwe jest spostrzeżenie medyczne, że wieszczowie rychłego końca świata należą do obszaru eschatologicznych objawów schizofrenii i podobnych zaburzeń umysłu.
Data 21.12.2012 to na oko coś około Przesilenia Zimowego, czyli Kupała się na pewno wydarzy. Jak dodać cyferki to z daty wychodzi 2+1+1+2+2+0+1+2=11 czyli data mistyczna czy jakoś tak, czyli powinno się coś wzniosłego i fajnego wydarzyć. A już na pewno nic strasznego.
Najzabawniejsze jest to, że sami SZAMANI tychże Majów w Ameryce Łacińskiej nic nie wiedzą o tym, żeby w 2o12 roku miało się cokolwiek wydarzyć. Jest to typowa demagogia jakiegoś nawiedzonego holendra, który żadnego szamana Majów w życiu na oczy nie widział. W dodatku typek Patrick Geryl źle zdaniem szamanów indiańskich interpretuje kalendarz Majów, po dziś dzień używany przez Indian, potomków Majów i w Ameryce. Teoria o 2012 roku jest przykładem niechlujstwa intelektualnego najgorszego rodzaju. Jak się pisze owierzeniach Indian to wypada pojechać tam do Meksyku czy w okolice i popytać szamanów Majów co sądzą o takich pomysłach. Jak napisało już kilka osób, które mają kontakty z szamanami Majów w Ameryce łacińskiej, tamci robią duże wielkie oczy i szczeny im opadają do ziemi niczym łyżka kopary, że niby ich kalendarz oprócz zmiany daty coś jeszcze miałby przewidywać. Bowiem po zakończeniu jednego cyklu w kalendarzu, choćby i tysiąclecia, po prostu zaczyna się następny i nic więcej. UFF. To tu trzeba sobie jasno powiedzieć, żeby demagogii nie rozwijać.
Mnie teoria o przebiegunowaniu Ziemi delikatnie mówiąc bawi i o skurcze brzucha przyprawia, ze śmiechu. To brzmi tak, jakby w środku ziemi siedział jakiś diabełek czy aniołek i miał na trochę elektromagnes wyłączyć. Ziemia jest raczej stałym magnesem, a pole wynika z wirowania masy i rodzaju jądra Ziemi które wiruje wraz z obrotem Ziemi. Nie widzę żadnych szans na przebiegunowanie stałego magnesu jakim jest Ziemia jako wirująca masa. Drobne na przestrzeni wieków fluktuacje pola EM Ziemi wynikają co najwyżej ze zwalniania tempa rotacji, ale jest ono przewidywalne na całe tysiąclecia do przodu i bardzo nieznaczne. Ci co wierzą w przebiegunowanie pewnie nie wiedzą jak funkcjonuje magnes stały a już tym bardziej wirujący magnes stały. Bardziej bym się martwił wzrostem aktywności słońca.
Wedle New Age to jak można doczytać ostateczne wejście w epokę Wodnika ma być w 2102 roku, czyli ktoś cyferki przestawił na 2012. Ale to drobiazg, 90 lat w te czy w te w kosmicznej skali życia Wszechświata to i tak mała chwilka.
Tak ze dwa lata temu, w 2006 roku dziennikarze z redakcji “Nieznanego Świata” kopsnęli się do tych szamanów od Majów i końca świata, tam do Meksyku. Jakoś tak pisali, że szczeny czy tam kopary opadły Majom do ziemi nieomal jak się dowiedzieli, że jakiś koniec świata ma być. Takiego czegoś po prostu nie ma w filozofii i religii Majów. Oni wierzą, że świat jest wieczny nawet. Koniec jednego cyklu, to początek następnego. Nic więcej, a całą tę bzdurę o nadchodzącym końcu świata wymyślił ktoś, kto o kulturze Majów nie ma zielonego pojęcia i liczył na to, że nikt nie sprawdzi u źródła. A wystarczy pojechać i pogadać z Majańskimi Indiańcami żeby się uśmiać z głupoty ludzi, którzy powołują się na jakąś kulturę czy religię, a zupełnie o niej nie mają zielonkawego pojęcia. I tyle są warte te rozważania i wizjonerstwo.
U Japońców też się nie przyjmują bredzenia o rzekomym końcu świata. Dlaczego? Ano dlatego, że religia i filozofia Shinto (Drogi Bogów) czyli szintoizmu japońskiego wierzy i dowodzi, że świat jest wieczny, nie ma początku ani końca. I koniec spekulacji. Wspominam o tym, bo to podobne wierzenia jak u Majów. I tyle gadania. Czyli koniec z majaczeniem o końcu świata.
Pamiętam z historii początek budowania Tysiącletniego Królestwa z 1763 roku. Pamiętam, że na 1914 miał być koniec świata i sąd ostateczny. Kolejny w 1948, potem w 1975, 1984, 1999. A są tacy co zapowiadają początek Królestwa na 2102 rok, czyli za chwileczkę. Raczej wierzę ezoterykom i mistykom, którzy nauczają, że od momentu przyjęcia Boga Żywego do serca, rozpoczyna się Tysiąc lat pracy, dzięki której osiąga się ostateczny powrót do Królestwa Boga. Przynajmniej zamieszania z datami nie ma, a podawana przez jakiegoś autora data 07.09.2007 to data rozpoczęcia tysiącletniej służby przez tegoż autora artykułu i nic więcej. Życzę zatem wytrwałości.
Uporczywe przekonanie i rychłym końcu świata i nadchodzącej powszechnej zagładzie, jakby kto nie wiedział, jest tak zwanym eschatologicznym, mocnym objawem schizofrenii. Leczyć się trzeba z tego, a nie głosić. Wątek ten pojawia się w wielu postaciach zaburzeń typu schizofrenicznego i jest doskonale znany lekarzom. Ale choroba trudno się leczy… Stąd co chwilę nowe daty końca świata przez kolejnych chorych nieleczonych które są generowane. W 1975, 1984, 1989, 1999 i w 2004 zapowiadanego końca jak widać nie było. Cóż, urojenie.
Sny katastroficzne o totalnej zagładzie bywają też oznaką, że dzieje się nie dobrze w psychice, że zaczyna się schizofreniczny rozpad osobowości. Katastroficzne wizje totalnej zagłady towarzyszą wielu ciężkim psychozom. O tym też należy pamiętać, a jak osoba dochodzi do wniosku, że nie ma sensu żyć, bo nastąpi zagłada, to jest bardzo źle i jest silne zagrożenie samobójstwem. Przy niektórych uszkodzeniach mózgu też totalne przeczucie katastrofy lub wizje takowe są objawem choroby. Medycyna ajurwedyjska także podchodzi bardzo sceptycznie do totalnego katastrofizmu, traktując to głównie jako oznakę chorobową. Warto o tym pamiętać i może nie robić religii z cudzej choroby która jest prawdziwą katastrofą. Dawni Grecy wierzyli, że świat jest wieczny i nie dawali dostępu katastrofistom
JESZCZE PROPONUJE POCZYTAC
Projekt Camelot otrzymał wstrząsający list od jednego z norweskich polityków mówiący o przygotowaniach do nadchodzącego kataklizmu, który ma zdarzyć się w ciągu najbliższych kilku lat. Jak dodaje informator, wszystko związane jest z nadchodzącym zagrożeniem z kosmosu, którego istnienie ukrywane jest przed światową społecznością. W tym celu buduje się specjalne bazy - "arki przetrwania". Gorąco polecamy!
Osoba, o której mowa, przekazała "Projektowi Camelot" liczne fotografie, na których widnieje obok takich postaci, jak premier Norwegii czy Benazir Bhutto. "Jesteśmy pewni kilku rzeczy, jednak nie możemy ujawnić jego nazwiska czy fotografii bez pozwolenia" - twierdzą.
Lektura tego tekstu z pewnością może okazać się szokująca. Powstaną także pytania odnośnie wiarygodności informatora i jego zamiarów. "Projekt Camelot" mówi o tym następująco: "Zrobiliśmy wszystko, aby potwierdzić jego personalia i autentyczność. Jesteśmy przekonani, że jest on tym, za kogo się podaje".
Kilka rozmów z informatorem odbył Leo Zagami. Dowiedział się on o rzekomych pogróżkach, jakie miał otrzymać polityk i jego rodzina. Oświadczył on także, że choć cała sprawa związana z ewakuacją pod ziemię jest prawdą, wciąż stara on się dociec możliwych przyczyn tego, co ma nastąpić. Rozważa też inne scenariusze poza pojawieniem się Planety X.
Jak dowiadujemy się ze stron "Projektu Camelot", istnienie podziemnych kompleksów, o których mówi polityk, potwierdzili inni informatorzy. Jesteśmy pewni, iż sprawa ta nie pozostanie w miejscu i nie da początku kolejnej legendzie związanej z rokiem 2012.
Poniżej zaprezentowana zostanie treść korespondencji między informatorem a "Projektem Camelot". Zawiera ona informacje odnośnie sekretnego rządowego planu ewakuacji, a także opis jednej z podobnych baz wyposażonych w zaawansowany sprzęt. Polityk opowiada także wcześniejszą historię związaną z wyprawą do jednego z takich kompleksów. Po zaangażowaniu się w życie polityczne zaczął dociekać o nich prawdy, która okazała się niezwykle mroczna.
PIERWSZY LIST
Jestem norweskim politykiem. Chciałbym oświadczyć, że czekają nas trudne czasy w latach 2008 - 2012.
Norweski rząd buduje coraz więcej podziemnych baz i bunkrów. Pytani o to mówią, iż chodzi o bezpieczeństwo Norwegów. Kiedy prosiłem o informacje dowiedziałem się, że mają zostać skończone "przed 2011".
To samo dzieje się w przypadku Izraela i kilku innych krajów.
Dowodem na to co mówię są fotografie, które wysyłam z premierem i ministrami, z którymi się spotykam i których znam. Wszyscy o tym wiedzą, ale nie chcą alarmować społeczeństwa, gdyż mogłoby to wywołać masową panikę.
Nadciąga Planeta X, a Norwegia zaczęła składowanie pożywienia i nasion w regionie Svalbardu, W Arktyce z pomocą USA i Unii Europejskiej oraz w całym kraju. Pozwolą oni na ratunek tylko tym, którzy są w elicie rządzącej i tym, którzy mogą odbudować wszystko od nowa, tj. lekarzom, naukowcom itd.
Jeśli chodzi o mnie, wiem już, że przed 2012 mam udać się w okolice Mosjøen, gdzie znajduje się podziemna baza. Tam jesteśmy podzieleni na sektory - czerwony, niebieski i zielony.
Baza w Soerreisa.
Ludzie, którzy pozostawieni zostaną na powierzchni wraz z innymi będą umierać i nie otrzymają jakiejkolwiek pomocy. Plan przewiduje, że zapewni się schronienie dwóm milionom Norwegów. Reszta skazana jest na śmierć. Oznacza to, że 2.600.000 osób pozostawi się bez pomocy znikąd.
Wszystkie sektory i "arki" połączone są ze sobą tunelami i trakcją pozwalającą na przemieszczanie między nimi. Wszystko to po to, aby miały ze sobą kontakt. Ograniczają je tylko ogromne wrota, zaś sektory nie są w żaden sposób połączone.
Jestem bardzo smutny. Często narzekamy z innymi, iż wiele osób dowie się o tym zbyt późno, kiedy wszystko będzie już dla nich skończone. Rząd okłamuje ludzi od 1983 roku. Wiedzą o tym wszyscy norwescy politycy, ale nikt nie odważy się powiedzieć o tym obywatelom. Boją się bowiem, iż również skazani zostaną na śmierć i mogą nie zdążyć do pociągów NOAH 12, które zabiorą ich do "azylu", gdzie będą bezpieczni.
Jeśli powiedzą o tym wszystkim, będą martwi. Ale sam już nie dbam o to, co się ze mną stanie. Człowiek musi przetrwać jako gatunek. Ludzie muszą o tym wiedzieć.
Wszystkie rządy świata są tego świadome. Tym, którzy będą się mogli uratować sami doradzić mogę, aby szukali wysoko położonych miejsc i jaskiń, gdzie znajdzie się miejsce na zapasy żywności i wody wystarczające na co najmniej 5 lat. Jeśli wasz budżet na to pozwala, można zaopatrzyć się także w środki, które niwelować mogą skutki promieniowania i biokombinezony.
Po raz ostatni poprosiłem o pomoc Boga, ale on tego nie uczyni, dobrze wiem. Tylko działanie nas wszystkich i każdego z osobna może coś zmienić. Proszę, obudźcie się!
Mogłem napisać do was pod innym nazwiskiem, ale niczego się już nie boję. Kiedy wie się o niektórych sprawach, człowiek staje się bardziej silny i nic nie może zaszkodzić, kiedy wie się, iż koniec jest już bliski.
Zapewniam was, że to wszystko wydarzy się na pewno. Pozostały cztery lata, aby przygotować się na dzień ostateczny. Szukajcie broni i organizujcie grupy przetrwania, a także miejsca, gdzie będziecie bezpieczni.
Pytajcie mnie o wszystko. Ja postaram się powiedzieć wszystko, co wiem o związkach norweskiego rządu z tą sprawą. Rozejrzyjcie się też - wszędzie buduje się podziemne bazy i bunkry. Otwórzcie oczy. Zapytajcie rządy, co budują, a otrzymacie odpowiedź: "To tylko magazyny żywności" itp. Zwodzą was swoimi kłamstwami.
Istnieją też ślady obecności istot pozaziemskich. Często zauważam też, że norweska elita polityczna nie jest tym, za co się ją uważa. Wydaje się, że kontroluje się ich każdą myśl - to jakby wykonywanie poleconych zadań. Jasne jest dla mnie kim są i kim nie są. Można to odczytać z ich oczu i umysłów.
Należy pamiętać, że ci, którzy zamieszkują miasta i obszary podmiejskie są tymi, których katastrofa i śmierć dosięgnie na samym początku. Tymi, co przeżyją zajmie się wojsko, które otrzymało rozkaz zastrzelenia każdego, kto będzie stawiał opór przed umieszczeniem w obozie, w którym każdy oznaczony zostanie numerkiem i znaczkiem.
Zauważyłem, że na waszej stronie jest mowa o Benazir Bhutto. Jej śmierć była tragedią. Spotkałem się z nią, jak widać z fotografii. Możecie znaleźć także w nich dowód na to, że spotykałem się z wieloma liczącymi się politykami i światowymi przywódcami.
Społeczeństwo nie dowie się niczego, aż do samego końca, bowiem rząd nie chce rozpętania się masowej paniki. Wszystko zdarzy się po cichu, zaś rząd po prostu zniknie.
Powtarzam jednak, aby nie brnąć w ten mrok. Zabezpieczcie siebie i swe rodziny. Gromadźcie się i pracujcie razem w rozwiązywaniu problemów, przed którymi przyjdzie wam stanąć.
LIST DRUGI
"Projekt Camelot" od razu odpowiedział na list polityka, nie stroniąc od pytań, do których zadania zachęcał on w swym liście.
Byłem w kilku podziemnych bazach. Używaliśmy pojazdów szynowych do przemieszczania się. Pokazano je tylko kilku wybranym osobom. Wiedzą to wszyscy obracający się w kręgach elit.
Mam dowód na to, o czym mówię. Ufam moim informatorom na sto procent, ale boją się oni mówić cokolwiek. Ludzie obawiają się bowiem o swe życie. Chcę także, aby ludzie wiedzieli, że nadciąga prawdziwe piekło. Nie boję się już śmierci ani niczego innego.
Wie o tym cała norweska elita polityczna. Jej członkowie również zdają sobie sprawę z tego, że jeśli powiedzą cokolwiek, odsunie się ich od stanowisk i zabroni dostępu do podziemnych baz, kiedy nadejdzie oczekiwany moment.
Pociągi NOAH 12 stanowią środek transportu między podziemnymi kompleksami. Używane są głównie przez wojsko i przez nie kontrolowane. W każdej bazie znajdują się pomarańczowe trójkątne symbole. Kontrola, przez którą przechodzi każdy, odbywa się na zasadzie pola energetycznego.
Myślę tylko o przyszłości moich dzieci, a także innych, którym przyjdzie dorastać w nowym świecie. Musimy spowodować, aby zapamiętały to, co zrobili dla nich rodzice, przekazując np. informacje o tym co nieuniknione wszystkim znajomym.
Siv Jensen - przewodnicząca Partii Postępu (FrP)
W 2009 roku powstanie rząd Partii Postępu (FrP) a premierem zostanie Siv Jensen. To już wiadomo. Ważne jest, aby to zrozumieć. Wybory są fałszowane, aby za każdym razem w elicie władzy znajdowały się te same osoby. Wystarczy spojrzeć na polityczną historię kraju i przyjrzeć się osobom, które rządzą nim teraz.
Proszę, podzielcie się tą informacją ze wszystkimi. Kiedy nadejdzie czas, ludzie będą mogli przeżyć, gdyż wcześniej dowiedzieli się o tym.
Nie będę miał z tego nic, poza problemami. Ale podkreślam - nie mam na celu oszukiwania kogokolwiek. Robię to tylko po to, aby ukazać, co ma stać się w moim kraju i aby niektórzy mogli to przeżyć.
LIST TRZECI
Po otrzymaniu odpowiedzi, kierujący "Projektem Camelot" zadali kilka następnych pytań, które przyniosły nie mniej niż poprzednio intrygujące odpowiedzi. Oznaczone symbolem "*" paragrafy składają się z informacji uzyskiwanych w dalszym toku korespondencji.
Kiedy byłem w wojsku, służyłem w (nazwa jednostki). W pewnym momencie otrzymałem zadanie przetransportowania czegoś z jednej bazy do drugiej.
Powiedziano nam: "Nie zadawajcie pytań. Róbcie swoje". Kiedy znaleźliśmy się poza granicami bazy, ciężarówki zabrały nas do miejsca, gdzie znajdowały się wielkie wrota silnie strzeżone przez żołnierzy. Tak przynajmniej się zdawało, choć mieli oni na sobie inne mundury - pomarańczowe i czarne z widocznymi znakami. Ci w pomarańczowych ubraniach mieli złoty, a osoby w czarnych zielony trójkąt.
* Jeśli dobrze pamiętam, to trójkąt ten był odwrócony - jak odwrócona do góry nogami piramida. W jego środku znajdował się jakiś dziwny znak. Przypominał mi literę "E", jednak tworzące ją kreski nie były połączone, jak w literze. Nie przypominało to litery występującej w znanym mi języku, albo której znaczenie mógłbym odczytać.
* Znaki, jeśli dobrze pamiętam, nie znajdowały się na ramionach, ponieważ widziałem je dokładnie. Były po lewej stronie czarnych mundurów, tuż nad piersiami. Nie były to aż tak duże znaki. Miały wielkość zwykłych naszywek, nie mniej jednak było je widać wyraźnie.
Przeszliśmy przez wielkie drzwi. Nie wiedziałem wówczas, co to i trochę się bałem. Było to coś rodem z filmów science-fiction. Tak zaczęła się moja pierwsza wizyta w tego typu bazie.
Jeden z norweskich czytelników przesłał Projektowi Camelot satelitarne zdjęcia dwóch podobnych obiektów - Banheia i Gimlemoen. Baza w Bahaeia znajduje się wewnątrz góry. Gimlemoen zamknięto i obecnie służy ona jako kampus uniwersytecki, choć część podziemnego kompleksu nadal istnieje. Informator dodaje, iż sam jako dziecko odwiedzał ją razem z matką, która tam pracowała. Kobieta nie chciała rozmawiać na temat bazy w Banheia.
Kiedy pokonaliśmy długi na 500 m tunel, czekali na nas uzbrojeni żołnierze, którzy mieli nas transportować. Podzielono nas na grupy. Jedna poszła w swoją stronę, zaś mnie poproszono, aby udać się razem z żołnierzami w czarnych mundurach, którzy mieli nas gdzieś zaprowadzić. Kiedy dotarliśmy do miejsca powiedziano nam, aby "dla własnego bezpieczeństwa" założyć maski.
Zastanawiałem się nad tym, czy będąc w środku podziemnego kompleksu nie jesteśmy dostatecznie chronieni?
Poproszono nas potem, abyśmy weszli do wagonu. Wiem o nich, że napędzane są specjalnym rodzajem energii pochodzącej z kryształu, a przynajmniej tak się wydawało. Kiedy siedzieliśmy w wagonach zapytałem jednego ze strażników:
- Co to jest?
- Nie musi pan wiedzieć, co to - odparł.
* Z przodu, gdzie znajdował się operator był boks z oknem. Przed ruszeniem widać było wielkie fioletowo-niebieskie kryształy emitujące światło w tym samym kolorze. Nie było ono zbyt jaskrawe, ale miło się je obserwowało. Nie widziałem nigdy podobnego światła ani kryształów. Uznałem to wówczas za źródło energii.
* Następnie w bazie ujrzałem ludzi pracujących z tymi kryształami. Były większe niż te w pojazdach szynowych. Miały ok. metra długości i były ze sobą połączone. Były one niebiesko-purpurowe, w czasie gdy światło, które emitowały było w rzeczywistości bardziej niebieskie i miało mocniejszy kolor. Ludzie pracujący z nimi mieli na sobie białe maski i gogle. Kiedy pojawiało się w nich światło, odsuwali się. Znaleźliśmy się w odległości ok. 20 m od nich, ale na słowa "ruszać się", oddaliliśmy się szybko.
* Uważam, że owa energetyczna kontrola przy wejściu do baz również oparta jest na kryształach, ponieważ widać tam ten sam rodzaj światła - tak przynajmniej mi się wydaje. Jeśli przypomnę sobie więcej, powiem wam o tym.
Widziałem system przypominający metro. Inne pojazdy poruszały się tak szybko, że ledwie można było je dostrzec. Myślę, że to system próżniowy, gdzie nie potrzeba ciągników.
* Główny wagon, albo część transportowa mierzyła ok. 12 m długości, była zaostrzona z przodu i z tyłu i miała miejsca siedzące dla 10 pasażerów i "maszynisty". Można było nią jeździć w obie strony i nie trzeba było obracać pojazdu. Prędkość, z którą pojazd się poruszał była ogromna. Miałem mdłości po podróży nim.
* Była taka przestrzeń na bagaż, choć niewielka. Wokoło znajdowało się wiele tego typu pojazdów i jak się zdawało poruszały się one niczym błysk światła. W czasie jazdy lepiej było się koncentrować na swoim układzie pokarmowym.
Potem, kiedy dostałem się do polityki dowiedziałem się, co znajduje się w dalszej części tej bazy i jakie jest jej zadanie, o czym już wam powiedziałem. Wiem dobrze, że nie widziałem nigdy czegoś podobnego do owych pojazdów. Kiedy dotarliśmy na końcową stację było mi niedobrze. Jak pamiętam, inne osoby reagowały podobnie. Jeden ze strażników oświadczył, że wszyscy przechodzimy przez to po raz pierwszy.
Gdy wysiedliśmy rozdano nam okulary i poproszono o poddanie się kontroli. Wydawało się to dziwne.
Wszędzie znajdowali się żołnierze i widać było broń. Pomyślałem sobie wtedy, że znalazłem się w niewłaściwym miejscu. Bałem się.
Przeszliśmy potem przez to energetyczne pole i znaleźliśmy się w kolejnym pomieszczeniu. Na bocznej ścianie znajdował się ekran, z którego dobiegł głos: "człowiek - nie człowiek, czysty - nie czysty".
- Czy są tu owi "nie-ludzie"? - pomyślałem wtedy.
* Po kontroli ukazał się ten ekran, o którym wspominałem. Były na nim dziwne symbole. Nigdy podobnych nie spotkałem. Pod nim znajdował się inny symbol przypominający "E". Mówiłem już o tym. Jedyną rzeczą, którą mogłem przeczytać było właśnie "człowiek - nieczłowiek" itp.
Strażnik zatrzymał się i polecił zmienić ubrania. Potem poszliśmy dalej. Myślałem, że miejsce to musi być ogromne. Przemierzyliśmy dziesiątki kilometrów kolejką, a to nadal nie ma końca.
Zabrano nas do windy, którą zjechaliśmy w dół. Tak mi się wówczas zdawało. Winda poruszała się na boki przez ok. trzy minuty. Nie wiedziałem wówczas, która godzina i nie sposób było się tego dowiedzieć. W czasie kontroli zabrano nam wszystko.
* Po podróży windą ujrzałem symbol, który przypominał słuchawki (lub omega). Był odwrócony.
Po wykonanym zadaniu uważałem, że świat dla mnie nie jest już taki sam. Upewniłem się także, że ukrywa się wiele faktów. Zasmuciło mnie to, a jednocześnie przeraziło.
Po tym, jak zostałem politykiem, zacząłem poszukiwać więcej odpowiedzi. Dowiedziałem się wówczas, iż bazy stanowią swego rodzaju Arki dla rządu, niektórych obywateli i wojskowych. Zbliża się zewnętrzne niebezpieczeństwo, które czeka nas w 2012 r., a rodzaj ludzki musi przetrwać.
Rząd wie dokładnie o Planecie X i ukrywa te informacje. Obiekt ten śledzony jest od dawna. Teraz otrzymujemy od USA pierwsze ostrzeżenia.
Wiem o istnieniu 18 baz na terenie Norwegii. Nie wiem wiele o naturze zagrożeń, ponieważ nie jestem naukowcem. Wiem jednak, iż przed 2012 rokiem rządy państw skryją się w budowanych od kilku dziesięcioleci bunkrach.
Jeśli tak się dzieje, na powierzchni Ziemi dojdzie do wielu problemów. Tyle wiem. To dlatego schodzą pod ziemię.
Jeśli dojdzie do zapowiadanych wydarzeń, co najmniej pięć lat wystarczy, aby wyjść z nich cało. Kiedy uzna się, że sytuacja jest na tyle bezpieczna, nastąpi powrót na powierzchnie i odbudowa. Powiedziano nam tylko, że mamy zniknąć przed 2012 r. i że w kosmosie pojawia się coś, co spowoduje wielkie zniszczenia.
* Nie wiem, czy chodzi o zagrożenie związane ze Słońcem. Nie znam się zbyt dobrze na tego typu rzeczach. Przekazuję tylko to, co zostało mi powiedziane. Nic dodać, nic ująć.
Nie mam powodów, aby zmyślać lub siać panikę. Chcę jedynie powiedzieć ludziom, co nadchodzi i zrobić co tylko mogę z mojej strony.
Na tym świecie istnieją rzeczy i zjawiska, o których nie mówi się obywatelom. Wszystko to mogę podsumować w tych słowach: bądźcie gotowi i miejcie wiarę w siebie. Ze strony rządu nie będzie pomocy. Ufajcie tylko sobie.
KOMENTARZE
Na poparcie rewelacji norweskiego polityka nie ma twardych naukowych dowodów. Nie wyjaśnia on także dlaczego Planeta X stanowić ma podobne zagrożenie, choć możemy się tego domyślać sami. Nie podaje on również informacji na temat tego, jakie zagrożenie spowoduje to, iż ludzie zejdą do podziemnych baz.
Człowiek ten mówi dokładnie to, co wie, ale nic ponad to. Jest bardzo możliwe, iż jego przesłanie jako polityka skierowane jest bardziej w kierunku spraw społecznych niż naukowych. (Henry Deacon powiedział także Projektowi Camelot, iż na Biegunie Południowym powstaje teleskop mający śledzić ruch "drugiego słońca").
Na temat roku 2012 pojawiła się i pojawia cała masa informacji, często sprzecznych. Obejmują one zarówno przekazy channelingowe jak i informacje od ludzi zaangażowanych we wszelakie projekty. "Projekt Camelot"- mający z wieloma z tych osób kontakt, postara się o prognozę dotyczącą możliwych i mało prawdopodobnych scenariuszy przyszłych wydarzeń.
Nic dodać, nic ująć. Jeśli słowa i zamiary norweskiego polityka są prawdziwe, oznacza to dla nas tylko jedno. Jeśli jednak mamy do czynienia z kolejną z odsłon związanego z rokiem 2012 folkloru, za kilka lat staną się one częścią historii, którą człowiek od zawsze stara się mitologizować.
Leo Zagami odbył rozmowę telefoniczną z norweskim politykiem, co potwierdza w rozmowie telefonicznej z Projektem Camelot ( - posłuchaj - ). Transkrypcja nie najlepszej jakości nagrania i dalsze informacje na temat twierdzeń norweskiego polityka ukażą się w najbliższym czasie.
wje wiura
mam na myśli kolejne-następne wybory do Parlamentu Polskiego
i mówię o nich teraz ,żeby nie zostać potraktowany jako stronnik którejkolwiek z partii w okresie przedwyborczym (prania mózgów Polakom)
chodzi o frekfencje wyborczą , która pozwoli uznać wybory za ważne i kontynuować tą farsę.
Tylko tą drogą można coś w Polsce NAPRAWDĘ ZMIENIĆ...
porucznik Hubert Gruber
#15 | Dziś - 18:24
"wje wjura idz sobie wyprasuj koszule i wielkie majty (z wielkiej dupy) i idz obejrz barwy milosci, m jak milosc czy milosc ci wszystko wybaczy...
nie zawracaj sobie glowy tym co pisalem (cytowalem) bo twoj maly mozdzek nie pojmie tego..."
zle mnie zrozumiales - ja mam to w dupie, podobnie, jak te filmy z miloscia w tytule, ktore wymieniles powyzej.
o żesz poruczniku skopiowanego bloga to ja proponuję założyć na onet.pl -że też ci się chciało tyle kopiować ze stronki a wystarczyło podać link http://inicjacja.wordpress.com/2009... a w googlach to jak to szukałeś? wpisałeś kluczowe słowo "coś dla idiotów" ??
Jasnowidz Krzysztof Jackowski z Człuchowa, z którego pomocy często korzysta policja, już w grudniu 2007 mówił o jesiennych kłopotach banków i finansowym krachu, choć specjaliści zapewniali, że to niemożliwe. Teraz idzie dalej. Przewiduje, że w listopadzie wybuchnie wojna światowa, która zacznie się od Iranu.