mnie się wydaje, że zupełnie inaczej odbierają produkcje bollywood osoby, które były w indiach i miały cokolwiek do czynienia z kulturą i tradycjami hindusów, a inaczej ktoś kto poza filmem niewiele widział. ci ostatni odbierają te filmy jako tandetne. moje zdanie jest takie że jest w nich wiele prawd. prostych, ale prawdziwych przesłań, opakowanych w trochę przerysowane fabuły, ale jednak mające wiele wspólnego z tamtejszą rzeczywisością, klasyczny przykład "czasem słońce, czasem deszcz".
podrozujac pare razy lepszymi autobusami bylem niejako zmuszony "zapoznac" sie z paroma produkcjami i musze powiedziec, ze te nowe z lepszym budzetem spokojnie przewyzszaja kino amerykanskie klasy B
nie moge sie wypowiadac o calosci ale to co zobaczylem zrobilo na mnie pozytywne wrazenie - brak krwi i nadmiernego promowania nagosci za to przekazywanie pozytywnych wartosci (np wiernosci malzenskiej)
podsumowujac, to dla mnie produkcyjniaki z "miasta upadlych aniolow" nijak sie maja do tych z Bollywod
Byc w Indiach i nie pojsc.. do kina.. na bolywoodzka produkcje.. nie zobaczyc.. smiechu.. "roztanczonych" wodzirejow Hindusow.. to jak byc w Chinach i nie zobaczyc wielkiego muru. heh.
Fajnie sie.. gra w bolywoodzkim studio.. na zewnatrz stodola jak ze skansenu.. a w srodku.. najnowsza technologia.. :)
za czy przeciw?:)