Jezeli chodzi o mnie to moja pasja bylo (i jest) podrozowanie na rowerze-wszedzie gdzie sie tylko da:) W ten sposob odwiedzilem juz wiele interesujacych miejsc na swiecie i wcale nie kosztowalo mnie to fortuny:) Zazwyczaj najwiekszym wydatkiem byl transport roweru-samolotem, łodzią czy pociągiem-zawsze najbardziej odczuwalne finansowo. W dniu dzisiejszym-kilka uwag jak spakowac rower wraz z dobytkiem do samolotu:)
Najwazniesze moim skromnym zdaniem bylo umiejetne (i szybkie) złożenie i rozłożenie roweru na lotnisku. Wbrew pozorom to wcale nie latwa rzecz kiedy musisz "ogarnac" rower i jednocześnie pilnować swojego dobytku. W moim przypadku doskonale sprawdzilo sie kilka "patentow" jak samozaciskowe sruby w kolach, siedzeniu itp:) Na lotnisku raczej starajmy sie ograniczyc ilosc potrzebnych narzedzi do niezbednego minimum. Ponadto sporo folii babelkowej i zwyklej folii kuchennej pozwoli nam na ograniczenie wagi a co za tym idzie i kosztow:) Z praktyki wiem ze pakowanie sprzetu w kartony tylko dodaje nam pracy a wcale nie zabezpiecza jakoś extra. Przy odrobinie wprawy jedna osoba jest w stanie spakowac sie "do samolotu" w niecałe 40 min:)
czyli po pierwsze : sciagamy przednie kolo i siodelko i skrecamy kierownice wzdłuż ramy. Nastepnie umieszczamy wszyskie czesci na ramie i zawijamy je scisle folia. Kiedy jestesmy pewni ze nic nam sie "nie rusza" zabezpieczamy calosc folia z babelkami zwracajac szczegolna uwage na przednie widełki (bez kola element najbardziej narażony na pogiecie) oraz elementy jezdne. Na samiutkim koncu zawijamy wszystko raz jeszcze zwylka folia kuchenna i gotowe:)
Tutaj zapraszam wszystkich do opisania swoich przygod i doswiadczen przy planowaniu i przebiegu Waszych wypraw:) Oczywiscie w zalozeniu nie chodzi o tygodniowe wakacje "all inclusive" :))) wszelkie spostrzezenia, uwagi i rady mile widziane:)