A ja nie lubie psychlogow! Fenix to dno, nie moglem sie do nich dodzwonic jak potrzebowalem pomocy, odpisali na 2 majle, na kilka innych nie.... Moze ktos inny mial wiecej szczescia.
Kazdy powinien byc sam dla siebiue psychologiem. Wiem ze sa momenty w zyciu gdzie nie ma nadziei, i potrzebna pomoc osob trzecich ale najwazniejsze jest to co siedzi w naszej glowie, bez tego nie da sie rady nawet ze stadem psychologow.
Napisalas Magdo: ''juz sie czuje :) jak to co? dzieki nim mam prace :) ot, tak prosto''.
Jezeli dobrze sie orietuje to z szalencami pracuja psychiatrzy nie psycholodzy. Oczywiscie zaraz zapewne powiesz mi, ze pojecie szalenstwa jest wzgledne dlatego nadmieniam odrazu, ze chodzi mo o ''obraz kliniczny'' stanu zwanego szalenstwem:)
Zreszta, caly swiat sie zmienia to i moze zakres pracy psychologa wyszedl poza stare ramy.
Azathoth sorry ale Radnor ma racje:)
Pozdrawiam
Jaek - jaka czastka mnie? Moja pierdolona ambicja ;] Poco rozmawiac z kims gdy przewidujesz nastepne pytanie.
Moze poprostu byl to zly psycholog.
Jesli komus paplanie godzinami pomaga super, ja mowie tylko, z wlasnych doswiadczen.
Jak juz mowilem nikt i nic nie pomoze nikomu jesli ON sam nie bedzie tego chcial.
Czasami sa takie stany ze nawet nie wiesz czy chcesz czy nie, kompetna rezygnacja. Wtedy dziala farmakologia. Jestem zwolennikiem chemi bo odnosi to pozadany skutek, najwazniejsze zeby nie truc sie w nieskonczonosc i nie popasc w uzaleznienie wlasnie wtedy jednym pomaga w tym psycholog a inni radza sobie sami.
Ja nie mam wyksztalcenia medycznego a sam nie raz bylem "psychologiem" dla innych, i nie raz pomoglem.
mr Azathoth (Edynburg)
10 | 14:24, 03.08.2008
Jaek - jaka czastka mnie? Moja pierdolona ambicja ;] Poco rozmawiac z kims gdy przewidujesz nastepne pytanie.
I co z tego? Pytania sa raczej standardowe wiec nietrudno je przewidziec... roznica jest taka ze ty nie znasz na nie odpowiedzi a psycholog tak
wiesz jezz,mi kiedys terapeuta powiedzial,ze nie wie za bardzo jak mi pomoc bo ja doskonale sobie zdaje sprawe ze swojego stanu,ze nie moze mnie poprowadzic i pomoc zrozumiec bo przeciez ja to wszystko sama wiemi tylko ode mnie zalezy co z ta wiedza zrobie...no wiec nie robilam nic z ta wiedza przez nastepnych kilka lat,bylo ciezko.i tak z perspektywy czasu wolalabym zeby powiedzial: hej,mala,wiesz w co sie wpakowalas,czasem sie tego boisz,czasem cie to kreci za mocno.wydaje ci sie,ze wiesz juz wszystko na ten temat,stad twoja arogancja,myslisz ze nikt ci nie jest w stanie pomoc bo sama rozumiesz siebie najlepiej,poznalas swoj problem,znasz GO.a ja pomoge ci nazywac GO wrogiem i traktowac GO jak wroga,czyli walczyc...
i co,jest roznica?psychologiem nie jestem ale jak raz sie trafi na ignoranta mozna sie bardzo zrazic wiec azath:)
agu .. psycholog nie jest czarodziejem i nie rozwiazuje spraw za Ciebie ... on jest tylko przewodnikiem w samoswiadomosci :) A samoswiadomosc (jak to napisalas nazwanie problemu po imieniu) to jeszcze nie wszystko ... trzeba poznac najpierw jego "date i miejsce urodzenia", ktora zazwyczaj ma swoje korzenie dlugo, dlugo przedtem zanim ów problem powstał i wlasnie z tego nie zdajemy sobie sprawy i po to jest psychoterapeuta. Pewne zdarzenia w naszym zyciu są konsekwencja czegos czego zupelnienie kojarzymy z obecnym stanem ... za nasz stan obwiniamy wlasnie owe zdarzenie a tak naprawde przyczyna tkwi duzo glebiej. Stad tez arogancja pacjentow, ktorym sie wydaje, ze dotarli do sedna i jezeli wyrzuca ze swojego zycia i pamieci ten konkretny fakt to juz wszystko bedzie ok i psychoterapia im nie potrzebna. Inna sprawa, ze wcale nie jest łatwo trafic na kogos dla kogo ta praca nie bedzie tylko zrodlem dochodu za pomoca "szalencow"
coz raz juz poszla do lekarza, przynajmniej tak powiedziala w co akurat wierze, ale inna sprawa co mu powiedziala ...
to bylo rok temu i jestem przekonana ze ona nie rozumie jaki ma problem ... my z przyjaciolmi walkujemy to co jakis czas, ja przewaznie tworze teorie, chcialabym wierzyc ze bledne
osobiscie nie mam pojecia jak z gracja wyjsc z tego ... rok temu probowalam 'przemocy psychicznej' co uwazam by poskutkowalo gdybym byla konsekwentna ... po prostu pewnie by chodzila na jakas terapie z poczucia winy przede mna ... jednak ja nie wytrzymalam 'znecania sie nad kims' ... jest to totalnie mi obce
tak wiec ucieklam od problemu ... jednak ona go dalej ma ...
zdecydowanie moje dzialanie (szczera rozmowa) byla dla niej triumfem, takie moje zdanie, to pasuje do mojej teorii nie chce po raz kolejny i jeszcze bardziej tego poglebiac i powoli na serio staje sie to dla mnie coraz wiekszym rebusem, lekiem ...
po prostu nienawidze byc narzedziem przeznaczenia:/ a niestety jestem prawdopodobnie jednym z wytrychow :/
Chyba pisalas o tym na starej szkocji...wtedy wygladalo mi to na borderline...to prawda ze takie osoby nie widza problemu w sobie ... raczej w otoczeniu ktore ich zdaniem jest wobec nich nie w porzadku...
Z doswiadczenia wiem ze do terapii moze ich zmusic tylko cos dramatycznego co sie wydarza w ich zyciu.. czasami jest to niezapanowanie nad emocjami i uderzenie dziecka...czasami postawienie ultimatum przez partnera -psycholog albo odechodze. MOze trzeba po prostu umowic wizyte a potem wziac za reke i poczekac przed drzwiami. Terapia takich ludzi jest bardzo trudna bo nie wspolpracuja...ale mozna probowac.
aaaaale mnie pocieszyłaś ... :/
to że nie współpracują to doskonale wiem ... każdy to wie z mojego otoczenia
mnie po prostu przeraża jak to daleko może się posunąć, jak dla mnie przekroczyło już granicę którą mogę znieść:/
zastanawiałam się nad tym żeby wysłać do domu i niech oni naprawiają to co się popsuło ... ale teoretycznie to dorosła osoba ... i jakie ja mam prawo mówić jej co ma robić, bo rad nie posłucha ...
jezz ma racje co do "krytycznego momentu".nie wiem co dolega twojej kumpeli ale prawda jest,ze czesto musi wydarzyc sie to cos,zeby wstrzasnelo,przestraszylo,otworzylo oczy.to smutne bo mozna by przeciez zawczasu uniknac tylu trudnych,nieprzyjemnych sytuacji.zycze ci duzo sily,moze uda ci sie jej pomoc...
Szukam i szukam juz od jakiegos czasu i .. nie jest latwo. czyzbym byla jedynym psychologiem, ktorego rzucilo na wyspy? Ja wiem, ze w wiekszosci tkwimy gdzies na prowincji (jaki kraj trzyma szalencow blisko aglomeracji ;)) Odezwijcie sie!!