A wcale ze nie, bo na przyklad taki Barack Obama zadzwonil do Bronislawa vel Hrabia Komorowskiego i na przyklad gadali sobie o takich tam roznych a potem czarny chopczyk wyslal nam paru zolnierzy i kilka starych f16 prawie "prze-igly" nie bite, a jak bedziemy ladnie prosic to nam nawet dadza kilka katiuszow zeby Rosyjskie rakiety zesceliwac.
Zeby nazywac kogos rasista bo ma problem z czarnymi? Nie ma to jak podciagac pod rasizm wszystko. Ja nie bylem uprzedzony do innych dopoki dopoty nie zaczalem z nimi pracowac a w zasadzie pracowac za nich, znam miejsce gdzie pracuje ponad 800 osob, liczba cz= 0, zbieg okolicznosci? Watpie, mysle ze ktos mysli podobnie, tylko po cichu....
Kaczyński vs. Wojewódzki.
Wybieram tego drugiego. Mimo wszystko.
Kuba Wojewódzki: "Polak Polakowi Żydem, najczęściej pod obrazkiem Najświętszej Panienki"
Kuba Wojewódzki znany jest z ostrych komentarzy. Jedni uważają go za inteligentnego szydercę, inni za naczelnego błazna kraju. Przylgnęła do niego łatka prześmiewcy. Potrafi jednak zabrać głos w poważnej debacie. W "Newsweeku" pisze o Polsce, o kraju, w którym trwa wojna, a jej niepotrzebnym gadżetem jest słowo patriotyzm – "pasujące nawet do kominiarki i kastetu".
(...)
Dziennikarz obawia się skrajności, zarówno środowisk prawicowych jak i lewicowych. Zaznacza, że mamy wypaczone poczucie patriotyzmu, jeśli możemy nazwać tak pobicie geja. Powołał się na Marię Peszek, która śpiewała, że "zatraciliśmy patriotyzm małych spraw". Poruszył też wątek wiecznej walki PO z PiS. Jego zdaniem oczy Jarosława Kaczyńskiego są "pełne szaleństwa", Donalda Tuska natomiast, zmęczenia. Do tego dochodzą oczy wyborców, których przestaje interesować ten konflikt. Wojewódzki dodaje, że światopoglądowa walka o np. aborcję przyćmiewa bardziej istotne sprawy. Zasugerował jednak, że w Polsce wszystko jest możliwe, wliczając w to zmiany na lepsze."
Oraz:
"W Polsce trwa prywatna wojna na 1 samolot i 96 trumien. Wojna, w której słowo „patriotyzm” staje się niepotrzebnym gadżetem. Tandetnym kotylionem pasującym nawet do kominiarki i kastetu.
Kiedy myślę Polska, to dochodzę do wniosku, że należymy do gatunku stworzeń, które mają o sobie nadzwyczaj dobre mniemanie. I nie lubimy, jak inni myślą inaczej od nas i o nas. Wolimy oglądać siebie w „Bitwie pod Wiedniem”, a nie w „Pokłosiu”, czy w „Bitwie Warszawskiej”, a nie w filmie „Obława”. Nikt nam pamięci partyzantów nie będzie szargał. Polska historia jest jak izba pamięci narodowej. Wysprzątana z brudu i wątpliwości. Nikt tu z buciorami, do nie swojej stodoły, włazić nie będzie.
W mojej opinii staliśmy się narodem groteskowym. Straciliśmy zbiorowy instynkt samozachowawczy. Staliśmy się dla Europejczyków specyficznym, odrębnym gatunkiem człowieka. Kiedyś cała Europa gotowa była wieszać sztandar Solidarności jako flagę wolności, nadziei i triumfu. Dziś, a wielu moich przyjaciół pracuje w Parlamencie Europejskim, na każde hasło z Polską w tle reaguje się kłopotliwym grymasem.
Czasami się zastanawiam, czy największą karą, jaką wymierzyła nam historia, nie jest kara wolności. Bo ona tutaj, między Mierzeją Wiślaną a Giewontem, zajebiście miesza ludziom w głowach. Wolność jest jak atrakcyjna, długonoga, cycata laska. Przy niej głupiejemy.
My, Polacy, nie chcemy się dogadać, porozumieć, zrozumieć, bo po prostu nie chcemy się poznać. Poznanie zawsze utrudnia agresję, a my lubimy być agresywni. Poza wszystkim – po co poznawać racje innych, kiedy to nasza jest prawdziwa? Z Polakami jest jak z islamem. Islam to podobno całkiem przyzwoita religia, a jednak fundamentaliści robią z niej oręż do gnębienia innych. I tak jest z nami."
A z drugiej strony:
Artur Zawisza: Antifa to łowcy HIV-a, a młody Stuhr jest "wioskowym głupkiem"
Polskim politykom brakuje wyraźnych poglądów? No to z pewnością wyjątkiem jest lider narodowców Artur Zawisza, który w jednym z najnowszych wywiadów mówi wprost wszystko to, co myśli. O "Pokłosiu" i Macieju Stuhrze, o Żydach, Antifie, zwolennikach Bronisława Komorowskiego. I oczywiście o Marii Konopnickiej...
Artur Zawisza twierdzi zresztą, że "wioskowego głupka" w odtwórcy głównej roli w "Pokłosiu" dostrzega nie tylko on. "Stuhr jest 'wioskowym głupkiem' i wie już o tym każdy telewidz" - twierdzi prawicowy polityk. Jednocześnie nieco szerzej komentuje problem, który porusza w swoim najnowszym filmie Władysław Pasikowski. Były członek PiS mówi, że "zawsze i wszędzie gdzie pojawili się Żydzi, pojawiał się tzw. antysemityzm".
On sam jednak antysemityzm woli nazywać "judeosceptycyzmem". Według Zawiszy, to "krytyczna postawa poznawcza będąca uprawnionym punktem widzenia w ramach rozumiejącej obserwacji zjawisk społecznych i historycznych".
Skoro Maciej Stuhr - jeden z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia i syn wybitnego Jerzego Stuhra, to dla Zawiszy "wiejski głupek", za kogo ma więc swoich przeciwników politycznych? "Antifa to łowcy HIV-a i stanowią margines marginesu" - odpowiada pytany o konkurencyjne dla współorganizowanego przez niego Marszu Niepodległości wydarzenia z 11 listopada. Jego zdaniem, narodowcy konkurowali tylko z prezydentem Bronisławem Komorowskim i tę konkurencję wygrali, ponieważ w marszu prezydenckim szli "urzędnicy za pieniądze, funkcjonariusze na rozkaz i outsiderzy dla ciepełka Bronisława Komorowskiego".
W szczerym wywiadzie Artur Zawisza twardo odrzuca też prawdopodobieństwo, by poetka Maria Konopnicka była lesbijką, a jej największą miłością była słynna feministka Maria Dulębianka. Zawisza tłumaczy, że skoro obronił na KUL pracę magisterską z historiozofii w prozie historycznej Teodora Jeske-Choińskiego, to on lepiej zna fakty historyczne z życia artystki. "To ja jestem ekspertem, a nie ordynarne lesbijki i żenująca pani Kofta kradnące Polakom matkę ośmiorga dzieci - naszą Marię Konopnicką" - zapewnia."
http://natemat.pl/39695,artur-zawis...
Jeszcze więcej:
http://adamzawadzki.salon24.pl/
lolek_x
#26 | Dziś - 13:13
@25
"taca jest fajna moga manipulowa dochodem a wiesz ksiundze alimenty tez placa....
swoja droga ciekawi mnie skoro ksiundz mowi ze kondon jest beeeee bo religia to ciekawe czy sam bzyka "z" czy "bez" i mysli o alimentach...."
lolek_x
nie koniecznie mysli o alimentach bo przecież mali chłopcy w ciążę nie zachodzą.
Chyba, że w dobie technologicznego pędu coś przeoczyłem
:)
Nie mam wątpliwości, że cały świat boi się jednego najbardziej;- że w Polsce powstanie ruch narodowy, co będzie oznaczać wybranych demokratycznie katolików u władzy, więc urządzenie państwa po katolicku.
Tego boi się Ameryka republikańska i inna, Rosja, Niemcy, Izrael, masoneria, banki, wielki biznes, najemnicy w rządach, socjaliści, liberałowie, socliberałowie, a najbardziej filozoficzna Szkoła Frankfurcka. Na to czekają wszystkie europejskie narody, i wszystkie religie, bo JPII pokazał, że oznacza to pokojowy dialog, triumfalny powrót teologii i prostej uczciwości w życiu publicznym. Na to czekają wreszcie małe narody słowiańskie i europejskie elity , te prawdziwe. To zapowiada kontrrewolucję światopoglądową na miarę, jakiej nie było od Rewolucji Francuskiej. To oznacza zmiany fundamentalne. To oznacza, że świat zrobi wszystko, by to zniszczyć, rzuci wszystkie pieniądze i środki. Oznacza to też, że musimy zaangażować wielką odwagę, determinację i dojrzałość, może największą w naszej historii.
Przyjrzyjmy się hasłom narodowym w wydaniu polskim, jak są groźne dla ideologów i atrakcyjne dla nas;
Jeden z mniej wytrawnych, choć dość znaczących „sanatorów” wypowiedział się w rozmowie: „my czekamy, aż wy się rozbijecie, na wewnątrz pokłócicie, a wtedy was wykończymy”. Jest to jedno z sanatorskich złudzeń, bo zlikwidować obozu narodowego nikt nie zdoła: nie jest on wyrazem, ani jakiejś doktryny, ani jakichś partykularnych interesów; wyrasta on z istoty narodu, jest organizacją narodowego ducha i gdy naród żyje, on zginąć nie może. Może on tylko nie stanąć na wysokości swych zadań, gdy zgłupieje i gdy go zaprzątać będą wewnętrzne rozterki.
Jestem Polakiem – to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno.
Nie umiałbym powiedzieć, gdzie pierwej, we Francji, czy we Włoszech, użyto wyrazu „nacjonalizm” dla określenia nowego ruchu narodowego. Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość ruchu i myśli, którą ten ruch wyrażał. Wszelki „izm” mieści w sobie pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce na inne, równorzędne z nim kierunki. Naród jest jedyną w świecie naszej cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać: wszyscy jego synowie winni dla niego pracować i o jego byt walczyć, czynić wysiłki, ażeby podnieść jego wartość jak najwyżej, wydobyć z niego jak największą energię w pracy twórczej i w obronie narodowego bytu. Wszelkie „izmy”, które tych obowiązków nie uznają, które niszczą ich poczucie w duszach ludzkich, są nieprawowite.
Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyna, dla której chcemy żyć i pracować.
Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę. Usiłowanie oddzielenia u nas katolicyzmu od polskości, oderwania narodu od religii i od Kościoła, jest niszczeniem samej istoty narodu. Naród szczerze, istotnie katolicki musi dbać o to, ażeby prawa i urządzenia państwowe, w których żyje, były zgodne z zasadami katolickimi i ażeby w duchu katolickim były wychowywane jego młode pokolenia. Wielki naród, jak już było gdzie indziej powiedziane, musi nosić wysoko sztandar swej wiary. Musi go nosić tym wyżej w chwilach, w których władze jego państwa nie noszą go dość wysoko, i musi go dzierżyć tym mocniej, im wyraźniejsze są dążności do wytrącenia mu go z ręki.
Od dłuższego już czasu doszedłem do przekonania, że Piłsudski śni o dyktaturze wojskowej, o roli Napoleona wypływającego na fali rewolucji.(...) Taki człowiek, podniecany przez swoich współkonspiratorów, łakomych na władzę, łatwo gotów pokusić się o zamach na sejm. Zamach taki, moim zdaniem, skazany jest na fiasco w tym znaczeniu, że Polską rządzić bez poparcia narodu nikt nie jest w stanie. Nam wszakże musi chodzić nie o to, żeby podobny zamach spotkał się z niepowodzeniem, ale o to, żeby zamachu nie było. Sama próba takiego zamachu może Polskę zarżnąć…
Prawdziwy patriotyzm nie może mieć na względzie interesów jednej klasy, ale dobro całego narodu.
Praca naukowa jest szukaniem prawdy i wysiłki pracowników, którym często towarzyszy wielkie poświęcenie i wyrzeczenie się tego, co inni mają w życiu, z miłości prawdy pochodzą. Zbliżenie się z nauką, zrozumienie jej ducha rozwija w społeczeństwie miłość prawdy, wypiera z życia społecznego kłamstwo: kłamstwo poczciwe, polegające na złudzeniach co do siebie samych i co do świata zewnętrznego, złudzeniach, które były źródłem tylu klęsk naszej ojczyzny – i kłamstwo podłe, obmyślane i często zorganizowane, które znieprawia życie polityczne i rozkłada siłę narodu.
Przed Polską, zdaniem moim, otwierają się tak świetne widoki jakich od wieków nie miała. Może ona wszakże z nich skorzystać tylko wtedy, gdy sama dorośnie do swego położenia i swych zadań. Wszystko zależy od tego, czy obóz narodowy polski w tych trudnych dla niego chwilach nie osłabnie ani w swej myśli, ani w działaniu.
Nie mam wątpliwości, że wiedzą to dobrze nasi przeciwnicy… To też dziś za pierwsze zadanie stawiają sobie skorzystać ze słabości czy głupoty tych czy innych żywiołów w naszym łonie, by nas rozwałkować, rozbić na grupy nawzajem się zwalczające…
Wolnomularstwo utraciło już siłę duchowej atrakcji. Mając siłę organizacyjną, a stąd władzę i rozdawnictwo łask, przyciąga ono jeszcze ludzi, i to w dużej liczbie. Ale ten rodzaj ludzki, których się przyciąga łaskami, nie podbija świata. Przyszłość należy do tych, co mają ideę, wiarę w nią i zdolność poświęcenia.
Wyrafinowanie duchowe naszego inteligentnego ogółu, jakkolwiek zupełnie zrozumiałe, gdy zważamy wszystkie jego źródła, przy bliższym zastanowieniu jest i smutne, i śmieszne zarazem. I nie tylko dlatego, że nie odpowiada ono poziomowi rozwoju naszych władz duchowych, że intelektualizm łączy się często ze słabymi zdolnościami umysłowymi i nawet nieuctwem, że estetyzmowi towarzyszy brak poczucia piękna, surowość i niewyrobienie smaku, podlegającego pierwszej lepszej sugestii, że w pierwszych szeregach ruchu etycznego idą niedojrzałe dusze, nie rozumiejące życia i jego zadań, niezdolne do konsekwentnego stosowania zasad, ale dlatego także, iż obecnemu momentowi i w dziejowym rozwoju naszego narodu najmniej odpowiada wszelka kontemplacja, wyrafinowanie duchowe, bierne filozofowanie lub pływanie w estetycznych ekstazach. My jesteśmy narodem młodym, a jeżeli idzie o świeżość duchową głównej masy społecznej – może najmłodszym w Europie. Polska upadła nie dlatego, że się jako naród zestarzała, ale dlatego, że się wykoleiła w rozwoju.
Rozmawialiśmy prywatnie z Zybertowiczem kilka dni temu, w warszawskiej kawiarni ( ja i Asadow). Socjologia nas nie rozumie. Ma inny język, inną ''nar-rację'' ( ulubione słowo Zybertowicza) . Zajmuje się głównie tym, co my uważamy za drugorzędne, stawia na rozwlekły dialog bez wiążących wniosków, oczekuje takiego otwarcia, które nie definiuje prawd i wycofuje się nawet z racji. Chce uczynić nas na swój obraz, zrobić z nas obserwatorów, nie kreatorów. Mamy wyrzec się tożsamości na rzecz błędnie pojętej ''miłości'', która nie mierzy się prawdą. Ma być miło i przyjemnie, bez napięć. To oznacza dla nas zaburzenia osobowości i brak tożsamości. Pytania socjologii są naiwne, bądź błędne;- "a muzułmanie?'' ''a Inkwizycja''? Socjologia nie rozumie nauki Kościoła (wogóle), jest nieprzygotowana- to efekt wyrzucenia teologii z uniwersytetów. W państwie katolików (90% ochrzczonych-złożonych Bogu na ołtarzu) nauka nie wie co to nauka społeczna Kościoła, nie wie co zrobiła w nauce reformacja, nie rozumie takiego pojęcia jak ''wewnętrzne usprzecznienie prawdy'', choć powołuje się na Greków, więc winna znać klasyczną logikę. PIS się miota. Jego ''narracja'' jest lewicowa. Gliński mówi tym samym narzeczem.
Nowemu Ekranowi winno być głupio. Wyszedł na pieczeniarza, a tak mało mu brakowało, miał nas pod reką.
Czołem Wielkiej Polsce!
material : Circ