wg pwn: arogancja "zuchwała pewność siebie połączona z lekceważeniem innych" pokora "1.świadomość własnej niedoskonałości 2.uniżona postawa wobec kogoś"
czyli takie luźne przemyślenia(nr1;) krążące wokół tematu głównego
można uznać że w życiu wiele razy w stosunkach międzyludzkich zdarza nam się obierać schemat zależności mistrz-uczeń
w relacji mistrz-uczeń uczeń spodziewa się by mistrz był dla niego ostoją, nauczycielem
jednak mistrz byłby głupcem gdyby nie traktował ucznia jako źródła mądrości
obserwowanie rodzącej się mądrości lub opór przed jej zrodzeniem może być tak samo budujący jak podróże wgłąb siebie, jeśli nie bardziej
uczeń zazwyczaj posiada mądrość odmiennej kategorii nawet jeśli to jest naiwna mądrość dziecka
dzieci dysponują swoistymi prawdami, prostymi i czasem naiwnymi, które ulegają wykrzewieniu w wyniku procesu dojrzewania emocjonalnego, zostają wykrzywione pod wpływem zdrerzenia ze złym i skarykaturyzowanym moralnie światem
czasem wchodząc zbyt głęboko w siebie zapominamy o elementarnych prawdach i wartościach
czasem osiągając pewien poziom 'mądrości' trudno nam się zdystansować zwłaszcza w stosunku do innych ludzi
czasem mistrz tak bardzo zamyka się w swoim świecie że sam więzi się w 'kołowrocie';)
a uczeń czasem może pokazać inny styl życia, wnieść świerzość
zadać pytania o rzeczy tak elementarne dla mistrza że zabraknie mu słów do wytłumaczenia
i nieoczekiwanie wciąż myśląc nad odpowiedzią dojdzie do wniosku że coś co było dla niego od zawsze oczywiste stało się nową tajemnicą do zgłębienia
ciekawym jest że zdobywając w życiu mądrość zostawiamy ją za sobą zdobywając kolejną do której przedsionkiem była ta 1
jednak tamta nie przestaje być mądrością nawet przez chwilę, lecz arogancki ludzki umysł odrzuca ją jako zbyt prymitywną, przechodząc przez drzwi 2 mądrości zamyka je za sobą odcinając się od przedsionka zamiast pozostawić je otwarte by widzieć jaką drogę przebył
więc nasza arogancja jest w pewnym stopniu kolejną ograniczającą nas 'namiętnością'
mistrz jako 'pełen mądrości' mistrz powinien wydawać się wolny od arogancji i tego też będzie uczył ucznia, żeby ten wyzbył się własnej i pielęgnował w sobie uniżoność
czy zatem ma prawo nazywać się mistrzem? czyż nie jest to wyrazem arogancji?
nie raz jest tak że uczeń podnosi poprzeczkę mistrzowi, zadaje niewygodne i zaskakujące pytania które zmuszają umysł mistrza do wysiłku, do rozwoju
zatem kto w tej sytuacji jest mistrzem? przecież zadaniem mistrza jest rozwój ucznia, zadawanie mu zagadek by ten sam w swej mądrości szukał odpowiedzi, dawanie mu wędki by łowił życiową mądrość
więc jeśli uczeń odgrywa także tą rolę czy nie staje się dla mistrza mistrzem?
czy zatem rzeczywistym jest istnienie układu mistrz-uczeń? w momencie gdy jedyną rzeczą które różni te 2 jednostki jest wiek i rodzaj doświadczeń?
jeśli zdolni są do takiej samej mądrości lecz nie posiadają jej przez wzgląd na inne tao;), czy można stwierdzić kto jest mistrzem?
automatycznie nasuwa się że mistrzem powinien być ten starszy i bardziej doświadczony, gdyż tak to utarło sie przez tysiąclecia
lecz to ten młodszy cechuje się świerzą przenikliwością i jest wolny od pewnych uprzedzeń, ograniczeń, jest obdarzony naiwnością która nie zawsze jest równa głupocie
więc w najlepszym wypadku trafia się na relację uczeń-mistrz z jednoczesnym działaniem zwrotnym w którym mistrz także jest uczniem
i to wydawałoby się sytuacją idealną gdyż mistrz nabierając mądrości umacnia się w mistrzostwie tym samym korzysta z tego uczeń który coraz bardziej staje się mistrzem i wymaga coraz więcej od swojego mistrza-ucznia
i czy ta podróż może sie skończyć stwierdzeniem 'mistrzu nauczyłeś mnie już wszystkiego' 'uczniu możesz odejść nie jestem w stanie nauczyć cię więcej niczego' ?
może tak się stać że mistrz nie będzie już w stanie nic zaoferować uczniowi a i uczeń nie będzie już mieć pytań
tym samym ich poziomy się zrównają i mogą albo się rozejść by szukać nowych uczniów, nowych mistrzów
lub iść dalej w nowe światy razem by szukać nowych pytań i by rozwiązywać zagadki wspólnie
czasem jednak uczeń będzie czuł głód, będzie wiedzieć że ten poziom jaki uzyskał z tym mistrzem nie jest szczytem jego możliwości i będzie szukał nowego mistrza
lecz co jeśli jest to moment dla ucznia by stać się mistrzem?
gdy uczeń w swym pożądaniu chce wciąż się uczyć nie nauczać i w swej arogancji nie wierzy że czegoś się nauczy posiadając ucznia?
co jeśli uważa bycie dla kogoś mistrzem za ujmę, nie nobilitację?
czyż nie jest to egoistyczne blokowanie naturalnego przebiegu drogi?
co jeśli uczeń wzbrania się przed byciem mistrzem kolejnego mistrza którego umysł jest jeszcze zamknięty, lecz w szybkim czasie po jego otworzeniu on stanie się mistrzem potężniejszym niż ten 1?
zatem czyż nie warto zaufać własnemu tao i powtórnie uniżyć się , pokonać arogancję
bo przecież jest tak że dalej skacze się z rozbiegu nawet jeśli wiąże się to z kilkoma krokami w tył, niż jakby miało się skakać z miejsca
zatem czy tym co powinno nas boleć najbardziej i co powinno być naszym wyzwaniem jest pokora czy jednak własna arogancja?
wg pwn:
arogancja "zuchwała pewność siebie połączona z lekceważeniem innych"
pokora "1.świadomość własnej niedoskonałości 2.uniżona postawa wobec kogoś"
czyli takie luźne przemyślenia(nr1;) krążące wokół tematu głównego
można uznać że w życiu wiele razy w stosunkach międzyludzkich zdarza nam się obierać schemat zależności mistrz-uczeń
w relacji mistrz-uczeń uczeń spodziewa się by mistrz był dla niego ostoją, nauczycielem
jednak mistrz byłby głupcem gdyby nie traktował ucznia jako źródła mądrości
obserwowanie rodzącej się mądrości lub opór przed jej zrodzeniem może być tak samo budujący jak podróże wgłąb siebie, jeśli nie bardziej
uczeń zazwyczaj posiada mądrość odmiennej kategorii nawet jeśli to jest naiwna mądrość dziecka
dzieci dysponują swoistymi prawdami, prostymi i czasem naiwnymi, które ulegają wykrzewieniu w wyniku procesu dojrzewania emocjonalnego, zostają wykrzywione pod wpływem zdrerzenia ze złym i skarykaturyzowanym moralnie światem
czasem wchodząc zbyt głęboko w siebie zapominamy o elementarnych prawdach i wartościach
czasem osiągając pewien poziom 'mądrości' trudno nam się zdystansować zwłaszcza w stosunku do innych ludzi
czasem mistrz tak bardzo zamyka się w swoim świecie że sam więzi się w 'kołowrocie';)
a uczeń czasem może pokazać inny styl życia, wnieść świerzość
zadać pytania o rzeczy tak elementarne dla mistrza że zabraknie mu słów do wytłumaczenia
i nieoczekiwanie wciąż myśląc nad odpowiedzią dojdzie do wniosku że coś co było dla niego od zawsze oczywiste stało się nową tajemnicą do zgłębienia
ciekawym jest że zdobywając w życiu mądrość zostawiamy ją za sobą zdobywając kolejną do której przedsionkiem była ta 1
jednak tamta nie przestaje być mądrością nawet przez chwilę, lecz arogancki ludzki umysł odrzuca ją jako zbyt prymitywną, przechodząc przez drzwi 2 mądrości zamyka je za sobą odcinając się od przedsionka zamiast pozostawić je otwarte by widzieć jaką drogę przebył
więc nasza arogancja jest w pewnym stopniu kolejną ograniczającą nas 'namiętnością'
mistrz jako 'pełen mądrości' mistrz powinien wydawać się wolny od arogancji i tego też będzie uczył ucznia, żeby ten wyzbył się własnej i pielęgnował w sobie uniżoność
czy zatem ma prawo nazywać się mistrzem? czyż nie jest to wyrazem arogancji?
nie raz jest tak że uczeń podnosi poprzeczkę mistrzowi, zadaje niewygodne i zaskakujące pytania które zmuszają umysł mistrza do wysiłku, do rozwoju
zatem kto w tej sytuacji jest mistrzem? przecież zadaniem mistrza jest rozwój ucznia, zadawanie mu zagadek by ten sam w swej mądrości szukał odpowiedzi, dawanie mu wędki by łowił życiową mądrość
więc jeśli uczeń odgrywa także tą rolę czy nie staje się dla mistrza mistrzem?
czy zatem rzeczywistym jest istnienie układu mistrz-uczeń? w momencie gdy jedyną rzeczą które różni te 2 jednostki jest wiek i rodzaj doświadczeń?
jeśli zdolni są do takiej samej mądrości lecz nie posiadają jej przez wzgląd na inne tao;), czy można stwierdzić kto jest mistrzem?
automatycznie nasuwa się że mistrzem powinien być ten starszy i bardziej doświadczony, gdyż tak to utarło sie przez tysiąclecia
lecz to ten młodszy cechuje się świerzą przenikliwością i jest wolny od pewnych uprzedzeń, ograniczeń, jest obdarzony naiwnością która nie zawsze jest równa głupocie
więc w najlepszym wypadku trafia się na relację uczeń-mistrz z jednoczesnym działaniem zwrotnym w którym mistrz także jest uczniem
i to wydawałoby się sytuacją idealną gdyż mistrz nabierając mądrości umacnia się w mistrzostwie tym samym korzysta z tego uczeń który coraz bardziej staje się mistrzem i wymaga coraz więcej od swojego mistrza-ucznia
i czy ta podróż może sie skończyć stwierdzeniem 'mistrzu nauczyłeś mnie już wszystkiego' 'uczniu możesz odejść nie jestem w stanie nauczyć cię więcej niczego' ?
może tak się stać że mistrz nie będzie już w stanie nic zaoferować uczniowi a i uczeń nie będzie już mieć pytań
tym samym ich poziomy się zrównają i mogą albo się rozejść by szukać nowych uczniów, nowych mistrzów
lub iść dalej w nowe światy razem by szukać nowych pytań i by rozwiązywać zagadki wspólnie
czasem jednak uczeń będzie czuł głód, będzie wiedzieć że ten poziom jaki uzyskał z tym mistrzem nie jest szczytem jego możliwości i będzie szukał nowego mistrza
lecz co jeśli jest to moment dla ucznia by stać się mistrzem?
gdy uczeń w swym pożądaniu chce wciąż się uczyć nie nauczać i w swej arogancji nie wierzy że czegoś się nauczy posiadając ucznia?
co jeśli uważa bycie dla kogoś mistrzem za ujmę, nie nobilitację?
czyż nie jest to egoistyczne blokowanie naturalnego przebiegu drogi?
co jeśli uczeń wzbrania się przed byciem mistrzem kolejnego mistrza którego umysł jest jeszcze zamknięty, lecz w szybkim czasie po jego otworzeniu on stanie się mistrzem potężniejszym niż ten 1?
zatem czyż nie warto zaufać własnemu tao i powtórnie uniżyć się , pokonać arogancję
bo przecież jest tak że dalej skacze się z rozbiegu nawet jeśli wiąże się to z kilkoma krokami w tył, niż jakby miało się skakać z miejsca
zatem czy tym co powinno nas boleć najbardziej i co powinno być naszym wyzwaniem jest pokora czy jednak własna arogancja?