"Nadal rozpoznają go na ulicy. Podchodzi brzuchaty dziadek z wnukami uczepionymi jego marynarki i mówi: - Pan Słodowy? Ile ja się namęczyłem przez pana przy robieniu namiotowej chłodziarki, zaraz, kiedy to było, w 1961 r. Do dziś działa! (Wnuki niecierpliwie przebierają nogami). Panie, gdyby teraz dali taką audycję, to dopiero by można majsterkować. Są narzędzia, materiały, tylko pomysłu nie da się kupić. To była d o b r a r o b o ta.
Starszy pan nie jest w tym sądzie odosobniony. Gdy Aleksander Kwaśniewski startował po raz pierwszy na prezydenta, też odwołał się do Słodowego. Na pytanie, jaką książkę zabrałby na bezludną wyspę, powiedział, że podręcznik \"Lubię majsterkować\" Słodowego. - To skutek mojego pozytywistycznego myślenia - dodał.
(...)
W 1997 r. Słodowego odszukał Claude Acquart, dyrektor generalny Castoramy, francuskiego hipermarketu budowlanego. Namówił pana Adama, aby swoim wizerunkiem z dymkiem: \"Nie rób tego sam, zrób to z nami\" promował Castoramy w Polsce.
Firma reklamowa, która wpadła na ten pomysł, przeprowadziła sondaż wśród 300 osób. Na pytanie, kim jest Adam Słodowy, tylko jeden mężczyzna nie znał odpowiedzi. Okazało się, że był to Rosjanin."
Ja również nic nie skleciłem. Przymierzałem się kiedyś do latawca, akurat w tym czasie mieszkałem na wsi, bodajże osiem lat wtedy miałem. 11-kilometrowa eskapada do miasta rozklekotanym PKS-em, do "składnicy harcerskiej", po dwie odpowiednio cienkie, długie i lekkie listewki, wyprawa z matką ofkors - jakoś tak się złożyło, że nie bardzo było gdzie takie listewki podpierniczyć.
Zanim ruszyły pierwsze place budowlane, połamałem listewki na grzbiecie kumpla i ambitne plany uj strzelił.
Mój latawiec, chociaż mało składny, zerwał nam się bo linki nie wytrzymały. Najpierw próbowaliśmy ściągnąć go we trzech (ja i dwóch starszych kolegów) ale nie daliśmy rady, więc doczepialiśmy więcej sznurka, i czekaliśmy na słabszy wiatr, żeby go ściągnąć na dół. Ciągnęło nas już do rzeki i nad samą wodą na nasze szczęście się zerwał.
Potem "budowałem" maszyny latająco-opadające :)
np: kilka parasolek niezgrabnie połączonych ze sobą, przypięte do tułowia, miały zdawać funkcję spadochronu. Skakałem wtedy z garaży i hangarów (całe szczęście na miękką trawę). - śmiechu co nie miara :)
Jak duże i kosztowne projekty brały w łeb, wtedy zabawialiśmy się w robienie kusz, łuków, proc, "skoblówek"...
...jak już trochę wyrośliśmy to zabraliśmy się za pirotechnikę :)
z całkiem chucznym skutkiem
pociski, armatki, latające "bączki", pojazdy i łódki o napędzie prochowym itd:)
w sumie patrząc z perspektywy czasu, cieszę się, że żyję :)
chociaż czasem wstyd, że w szkole brakowało składników na zajęciach z chemii (wszystko podkradzione na potrzeby eksperymentów)
Słodowy był guru ale my musieliśmy improwizować z powodu braku zaplecza materiałów i pieniędzy oczywiście.
Ale to były piękne i twórcze czasy. Nikt nie siedział w domu przed komputerem czy telewizorem. Każdy coś "tworzył", każdy miał do czegoś smykałkę i jakiś pomysł, który nawet jeśli najdzikszy, to w miarę możliwości był realizowany.
:D
Esha_
#28 | Dziś - 17:56
a nie uczyl...
ale od czegoz byla fantazja i nieposkromiona chec poznawania ciemnej strony wiedzy....
a przeciez wszelkie filmy byly nieograniczonymi kopalniami wiedzy ktora nierzadko stosowana byla zrodlem niezwykle bolesnych skutkow doswiadczen hmmmmm... naukowych...
ze w tych czasach lbow nam nie pourywalo... cud to widoczny...
ale dziekowac Szanownemu Koledze za przywolanie z zakamarkow i mrokow pamieci takich wspomnien...
"Kalendarzyk małżeński" to oczywiście jak najbardziej subiektywny dobór tematów. ;) Po to założyłem tę grupę. ;)
A że stary już ze mnie pierdziel... starsi pamiętają, młodsi znają przynajmniej że słyszenia... ;)
Znów posłużę się "copy/paste":
"Rok 1958. Niedzielne przedpołudnie. Tłum oblega plac Konstytucji w Warszawie, gdzie Wydawnictwa Komunikacyjne urządziły wystawę motoryzacyjną. \"Inż. Słodowego, konstruktora jedynego na pokazie samochodu własnej konstrukcji, zamęczano indagacjami\", pisze reporter \"Sztandaru Młodych\".
Słodowy opowiada, że znalazł w składnicy złomu dobry reflektor, postanowił więc dorobić resztę. Silnik kupił w Urzędzie Likwidacyjnym, pogiętą zardzewiałą ramę znalazł na łące, na nadwozie wykorzystał żelazne rury do pieców (namęczył się z ich prostowaniem).
Autko robi 40 km na godzinę. Wydawnictwo zamawia u konstruktora książkę \"Budowa samochodu amatorskiego\". 20 tys. nakładu rozchodzi się w tydzień. Księgarnie domagają się dodruku.Są z tego pieniądze na telewizor. Rodzina Słodowego zasiada przed ekranem i...
...Pierwsza audycja - właśnie nadają \"program politechnizacyjny\" - wprawia pana domu w taką irytację, że niezwłocznie idzie do gmachu telewizji. - Jak można tak nudzić o majsterkowaniu - wybrzydza telewidz Słodowy przed redaktorem Tadeuszem Kołaczkowskim. - To niech pan napisze lepszy scenariusz - mówi na odczepnego redaktor."
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/...
Dziś Adam Słodowy kończy 90 lat. :)