Miejsce przeznaczenia to niekoniecznie wyłącznie 'destiny'. Powiedziałbym, że w ogóle nie jest to 'destiny'.
Mając na myśli przeznaczenie w znaczeniu "destiny' kierujemy się 'ku przeznaczniu' a nie 'ku miejscu przeznaczenia'.
Podobnie mając na myśli przeznaczenie w znaczeniu 'destination' kierujemy sie 'ku miejscu przeznaczenia' a nie 'ku przeznaczeniu.
Przenaczenie w znaczeniu 'destiny' to nie musi być fizyczne miejsce. Może to być abstrakt, np szczeście.
Przeznaczenie w znaczeniu 'destination', rozumiem włąśnie jako cel podróży, czyli tzw punkt B.
Mylisz się @Urko - "starych" na Jelito jak na lekarstwo.
A i tematy są "z dupy wzięte". Kiedyś wkurzałem się kolejnym pytaniem o drogę na Prestwick, kursem funta, zmianą pracy czy kłopotem z landlordem.
Dziś politykierstwo pierwszej wody (nic wspólnego z polityką, bezsensowne), zero zainteresowania (po tylu latach pobytu tutaj!!) problemami społecznymi w Szkocji, miejscowymi wyborami, kandydatami do lokalnych władz.
Na topie wciąż sprawa benefitów.
W prasie (przedruki na Emito) ciągle jakieś zabójstwa, okaleczenia, handel dragami z udziałem Polaków.
Kiedyś z chęcią pomagałem Polakom. Obecnie, po kilkunastu wałkach, okradzeniu i wielu innych niemiłych doświadczeniach, cieszę się, że najbliższy Polak mieszka 2 mile ode mnie.
G14, w ogole sie nie zrozumielismy. Chcialem napisac ze "destiny" to przeznaczenie, los (na przyklad kultowy zespol reggae "Spear of Destiny"). A "destination" to miejsce przeznaczenia (np. przesylki) albo cel podrozy.
Duch ma racje.
Po pierwsze, ludzie uciekaja z Emito, bo nowi (albo i starzy, ale bez sukcesow) zamiast korzystac z ich doswiadczen i dobrej woli jada po nich, wiec po co maja tych glupot wysluchiwac.
Po drugie, polska polityka staje sie niezrozumiala, tak samo jak spojrzenie rodakow na historie, wiec dyskusje staja sie bezprzedmiotowe i pelne kwasow.
Po trzecie, rozmawianie o sprawach brytyjskich jest chyba najbardziej wkurwiajace, bo zawsze sie znajdzie ktos, kto sprowadzi temat do kategorii rasowych. Czyli burackich.
Mozna od biedy rozmawiac o muzyce, jezyku polskim i o seksie:)
Krotko mowiac, zycie spolecznosci polskiej w Szkocji zaczyna sie organizowac w ten sam sposob jak w Chicago czy na Brooklinie - w gettach. A Emito staje sie takim gettem intelektualnym.
A ja piszac to wlasnie "zdradzam" swoja polskosc, swoj narod itd., bo nie biadole ze jestem przesladowany w pracy i ze lekarz mi zapisal paracetamol.
I tak jest zawsze, jak napisze cos, co mi sie wydaje wazne. CISZA.
To moze podziele sie ciekawym, moim zdaniem, spostrzezeniem. Zauwazylem, ze ci, ktorzy uzywaja ponglisz, najmniej dbaja o nauczenie swoich dzieci polskiego. Do przedszkolakow probuja mowic swoim, pozal sie Boze, angielskim. I takie dzieci rosna praktycznie bez autorytetow, bo sie od malego ucza, ze tatus i mamusia sa glupi.
M.Grzybowski
#37 | Dziś - 10:21
Po trzecie, rozmawianie o sprawach brytyjskich jest chyba najbardziej wkurwiajace, bo zawsze sie znajdzie ktos, kto sprowadzi temat do kategorii rasowych. Czyli burackich.
Mozna od biedy rozmawiac o muzyce, jezyku polskim i o seksie:)
===========================================
Mam zakaz wklejania cycków.
Lubię pogadać o burakach.
Lubię drażnić małpy.
W pewnym, bardzo ścisłym (dwuosobowym) gronie, lubię bawić się językiem. :))
- Sięgając do źródeł pojęcia 'Nowomowa', chciałbym przytoczyć za Wikipedią parę informacji o jej prawdziwym obliczu i czasach, które znalazły swoje miejsce i w naszych życiorysach. Dostrzegając tą systemową głupotę, czasem śmialiśmy się, czasem wstydzili, a czasem po prostu załamywaliśmy ręce nad losem języka i nad pokoleniem wychowywanym w warunkach nie tylko ignorancji językowej, ale i intelektualnej. Na skutki nie trzeba było długo czekać. Lekarz, prawnik, nauczyciel, nie tylko polonista, uczyli się zarówno tej wszechogarniającej głupoty, jak i nie uczyli się poprawnego posługiwania się swoim językiem, bo na ewidentne błędy nikt nie zwracał uwagi. Tak było od pierwszoklasisty po naukowca z tytułem profesorskim. Zanegowano autorytety językowe i sprowadzono ich do pozycji 'dziwaków', purystów, którzy z realną mową nie mają nic wspólnego. Z czasem zepchnięto ich w zacisze swoich pokoi i traktowano jak muzealne 'zabytki' językowe.
Dla tych, którzy jeszcze pokrzykiwali, że ta sytuacja jest krytyczna, zamiast szukać rozwiązań na użytek powszechny dla Polaków, sprawę uproszczono i ogłoszono konkurs poprawnej polszczyzny !!! I powstała sytuacja niemalże kabaretowa, bo nie ma wygranych zbiorowych, środowiskowych, czy konkurencji pomiędzy grupami zawodowymi, czy społecznymi. Konkurs wygrywa jedna osoba - no i władzom, ministerstwu to wystarczy, że poprawnie językiem posługuje się - jedna osoba !!!
Pojawienie się internetu stało się także okazją do dalszych uproszczeń (znaki diakrytyczne), ignorowania gramatyki zasad pisowni i ortografii. Znaczna większość Polaków nie potrafi poprawnie zbudować zdania, wysłowić się, napisać prostego pisma, czy listu.... Dysleksja stała się wytłumaczeniem i chorobą nieuleczalną, a brak wstydu, ambicji - manierą !
Emito jest tutaj wspaniałym 'papierkiem lakmusowym'. Jak na dłoni widać po prostu pauperyzację językową, bełkot, a do tego dochodzi niska kultura, wulgaryzacja wypowiedzi i postawy uwłaczające ludzkiej godności.
Poloniści, językoznawcy, dziennikarze, słowem ludzie posiadający wykształcenie, od których można byłoby spodziewać się dobrego przykładu, równają do internetowych 'standardów', siedzą jak przysłowiowe myszki pod miotła, albo brylują jedynie na salonach.... Edukacja, misja zawodowa, odpowiedzialność za rzetelną naukę młodego pokolenia, to cechy dzisiaj jakby obce, zapomniane, nie przystające do etyki nauczyciela.....
- Wracając do nowomowy :
Nowomowa (ang. Newspeak) – sztuczny język obowiązujący w totalitarnym państwie opisanym przez George’a Orwella w powieści Rok 1984. Charakteryzuje się tendencją do eliminacji jak największej liczby "niepotrzebnych" lub niekorzystnie (z punktu widzenia ideologii państwowej) nacechowanych wyrazów przez zastąpienie ich sztucznymi, ale poprawnymi ekwiwalentami, w celu strywializowanie języka (ogłupienie ludności) oraz wyeliminowanie nieprawomyślności przez takie przekonstruowanie języka, by niemożliwe stało się sformułowanie w myśli czegokolwiek, co godziłoby w panujący reżim – zarówno poprzez mowę, jak i myśli (tzw. myślozbrodnia).
Pojęcie nowomowy z czasem przekroczyło ramy powieści Orwella i używane jest również jako określenie narzędzia (stylu wypowiedzi, quasi-języka) stosowanego przez władzę w państwach totalitarnych, która posługując się stałym zestawem typowych dla siebie określeń, fałszujących rzeczywistość, ma na celu narzucenie swoim obywatelom określonego systemu wartości.
Nowomowa w powieści Orwella
W opisanej przez Orwella wizji świata z roku 1984 nowomowa jest urzędowym językiem Oceanii, który władze wprowadzają stopniowo, zastępując nim dotychczasowy język angielski - staromowę. W Aneksie do powieści zostały wyjaśnione cele i mechanizmy tworzenia nowego języka. Głównym zadaniem nowomowy było zawężenie zakresu myślenia obywateli, stworzenie języka zdolnego wyrazić światopogląd zwolenników angsocu oraz uniemożliwiającego myślenie w inny sposób niż narzuca to oficjalna ideologia. Wszystkie zabronione poglądy określono mianem myślozbrodni, eliminując nazwy konkretnych ideologii, sprawiono, że nie sposób było je wyznawać czy choćby o nich dyskutować.
Nowomowa była kształtowana poprzez tworzenie neologizmów (np.: seksozbrodnia, dobromyśl), neosemantyzację lub eliminowanie z języka wyrazów nazywających zjawiska, które są niewygodne dla władzy (np.: wolność, honor, sprawiedliwość, moralność) oraz poprzez maksymalne zubożenie i uproszczenie języka. Słowa miały być łatwe do wymówienia i zapamiętania, krótkie, dobitne w treści. Łatwość wypowiadania słów miała iść w parze z ograniczeniem wysiłku myślowego podczas formułowania sądów. Taki sam cel miało stałe ograniczanie zasobu słownictwa. Docelowo chciano przekształcić mowę "w strumień dźwięków wydobywający się prosto z krtani, bez żadnego udziału ośrodków wyższych" (tzw. kwakmowę).
Twórcy nowomowy w kolejnych wydaniach Słownika nowomowy dokonali podziału całego obowiązującego słownictwa na trzy kategorie. Zbiór A obejmował słowa niezbędne w codziennym życiu (np.: cios, bieg, pies, drzewo, cukier), które mogły przekazać konkretne praktyczne informacje, ale były bezużyteczne przy próbach formułowania myśli abstrakcyjnych. Zbiór B gromadził pojęcia o zabarwieniu politycznym. Były to wyłącznie wyrazy złożone i skrótowce, które przedstawiały rzeczywistość ustrojową Oceanii (np.: staromyślak, kwakmowa, angsoc). Wiele z nich było eufemizmami, pod którymi skrywały się sensy przeciwstawne do brzmienia słowa (np.: miłbóz - karny obóz pracy, Minipax - Ministerstwo Pokoju, de facto Ministerstwo Wojny). Częstym zabiegiem było także stosowanie skrótów wzorem totalitaryzmów komunistycznych i faszystowskich, przez co tak utworzone neologizmy były oczyszczone z niepotrzebnych (np. historycznych) skojarzeń, eksponowały jedynie aktualne ideologiczne sensy. Istotne dla zbioru B było wartościowanie słów, miały one zawsze pozytywny lub negatywny wydźwięk. Zazwyczaj wartościowanie było przyporządkowane danemu słowu na stałe, ale istniały też takie wyrazy, które zależnie od kontekstu zmieniały swoje nacechowanie. Zbiór C wypełniała terminologia naukowa i techniczna. Znajomość jej była ograniczona do specjalistów z danej dziedziny. Dbano, aby wyeliminować określenia, przy użyciu których można by formułować interdyscyplinarne refleksje lub dyskutować na temat nauki w ogóle, twórcy Słownika ograniczali się więc do konkretnych specjalistycznych określeń i definicji[1].
Nowomowa w PRL.
Nowomową określany jest też język PRL-owskiej propagandy, np. stosowanie militarnego słownictwa w odniesieniu do gospodarki.
Przykład nowomowy PRL-owskiej: Kontekst polityki światowej ożywił nadzieje sił rewizjonistycznych i odwetowych na przekreślenie wyników agresywnej wojny hitlerowskiej. Nadzieje te wstępnie nabierają kształt postulatu zjednoczenia Niemiec, ale nauki historii są dostatecznie wymowne i jednoznaczne (fragment tez dla Edwarda Gierka do planowanej rozmowy z kardynałem Stefanem Wyszyńskim).
W okresie stanu wojennego w Polsce w latach 1981-1982, środowiska opozycyjne wydały drukiem poradnik[2], będący w założeniach satyrą na ustrój PRL, który zawierał zasady tworzenia komunistycznej nowomowy i pozwalał np. na skonstruowanie kilkunastogodzinnego przemówienia, zawierał on 4 zbiory (A, B, C, D) ze zdaniami, wybranymi m.in. z przemówień działaczy PZPR. Dowolne łączenie zdań z każdego zbioru po kolei tworzyło gotowe formułki (bez merytorycznej treści i znaczenia), np.
Zbiór A Zbiór B Zbiór C Zbiór D
Koleżanki i koledzy realizacja nakreślonych zadań programowych zmusza nas do przeanalizowania istniejących warunków administracyjno-finansowych
z drugiej strony zakres i miejsce szkolenia kadr spełnia istotną rolę w kształtowaniu dalszych kierunków rozwoju
podobnie stały wzrost ilości i zakres naszej aktywności wymaga sprecyzowania i określenia systemu powszechnego uczestnictwa
Nie zapominajmy jednak, że aktualna struktura organizacji pomaga w przygotowaniu i realizacji postaw uczestników wobec zadań stawianych przez organizacje
w ten sposób nowy model działalności organizacyjnej zabezpiecza udział szerokiej grupy w kształtowaniu nowych propozycji
Praktyka dnia codziennego dowodzi, że dalszy rozwój różnych form działalności spełnia ważne zadanie w wypracowywaniu kierunków postępowego wychowania
Wagi i znaczenia tych problemów nie trzeba szerzej uzasadniać, ponieważ stałe zabezpieczenie informacyjno-propagandowe naszej działalności umożliwia w większym stopniu tworzenie systemu szkolenia kadry odpowiadającego potrzebom
Różnorakie i bogate doświadczenia wzmocnienie i rozwijanie struktur powoduje docenianie wagi odpowiednich warunków aktywizacji
Troski organizacji, a szczególnie konsultacja z szerokim aktywem przedstawia interesującą próbę sprawdzenia modelu rozwoju
wyższe założenia ideowe, a także rozpoczęcie powszechnej akcji kształtowania postaw pociąga za sobą proces wdrażania i unowocześniania form oddziaływania
Przykłady:
"praktyka dnia codziennego dowodzi, że stałe zabezpieczenie informacyjno-propagandowe naszej działalności zabezpiecza udział szerokiej grupy w kształtowaniu odpowiednich warunków aktywizacji"
"koleżanki i koledzy, nowy model działalności organizacyjnej wymaga sprecyzowania i określenia postaw uczestników wobec zadań stawianych przez organizacje"
"wyższe założenia ideowe, a także rozpoczęcie powszechnej akcji kształtowania postaw przedstawia interesującą próbę sprawdzenia systemu szkolenia kadry odpowiadającego potrzebom"
Nie brakowało również zabawnych zwrotów, tworzonych na potrzeby urzędników i biurokracji. Najbardziej znane przykłady:
trójkąt męski – slipki
podgardle dziecięce – śliniak
pedałowiec biurowy – kosz na śmieci
zawieralnik niewyjściowy blokujący – zasuwka do drzwi
zwis męski ozdobny – krawat
zwis sufitowy – żyrandol
upiór dzienny – liczba sztuk odzieży wypranych w ciągu jednego dnia przez pralnię
wsuwki męskie luzem – klapki męskie
przyłączacz obustronnie odłączany – przedłużacz
Nowomową określane są również pojęcia i zwroty nagminnie stosowane przez biurokrację (takie jak np. wszechznaczeniowy projekt). Biurokratyczne pustosłowie ma jednak swoje źródła jeszcze w żargonie biurowym państw zaborczych, zwłaszcza Austrii.
Blaszczykowski dostarczył krosa na głowę Perisica
.
Przyklad ponglisza troche innego rodzaju - brzmi niby po polsku, ale jest kalka z angielskiego, bo po polsku nie mowi sie "deliver" w odniesieniu do podania pilki.
Tak samo nasi komentatorzy mowia ciagle: "dobra okazja", tlumaczac doslownie "good opportunity", bo sie szkola podgladajac i malpujac komentatorow angielskich.
I to jest wlasnie poniewieranie jezykiem ojczystym. W telewizji, a wiec tam, skad powinno wybijac jego czyste zrodlo.
#49 masz rację. Łatwiej użyć kalki niż pomyśleć. Pewne wyrazy pozostały w języku polskim przez 'zasiedzenie' np: 'aut', 'forhend', 'serw', 'meczbol', 'set' czy 'pułapka ofsajdowa'. Dobze, że pozostał 'spalony'. Możliwe, że tak się stanie z 'dostarczeniem krosa' choć mam nadzieję, że nie bo kojarzy się z dostawą prosa.
Mylisz pojecia. Co innego zapozyczenie, co innego kalka jezykowa.
Zapozyczenia nie zawsze sa zle, zwlaszcza dla tak fleksyjnego jezyka jak polski, ktory przeksztalca wszystko co przyswoi nie do poznania (spytaj sie Niemca, czy rozpoznaje swoje slowa w takich wyrazeniach jak kusnierz, soltys, sruba, albo nawet nazwiskach jak Dantyszek albo Wierzynek). Nasz jezyk jest troche jak morze, do ktorego wpadaja rzeki innych jezykow i gina bez sladu, i polszczyzna zwykle wychodzi z tego jeszcze bogatsza.
Ale kalki sa niebezpieczne, bo naruszaja morfologie jezyka i konstrukcje zdan. Np. jak slysze, ze ktos WEZMIE autobus do miasta to mnie ch.. strzela.
Latam mało, może dlatego zwróciłem uwagę na słowo 'destynacja' w formularzu rejestracyjnym.
:)