To nie ja wspomnialam tylko tifferet :-)
Parelli jest mi mniej znany, z zaciekawieniem jednak przeczytalam ksiazke Monty Roberts'a, sama niejednokrotnie pracowalam nad zbudowaniem konskiego zaufania, ale nie tyle ''metodami'' w/w co raczej wlasnie na zasadach rozumienia ''naturalnych zachowan zwyklego zwierzecia'' i wlasnej cierpliwosci.
Moim zdaniem sama w sobie wiedza Parellego czy Roberts'a nie jest przerostem formy nad trescia, natomiast zgodzic sie musze, ze czesto dorabiana jest do tego bezsensowna ideologia - najczesciej przez ludzi niedoswiadczonych.
A ''Zaklinacz koni'' mi sie nie podobal (to chyba z reszta film o rozterkach milosnych a nie o koniach...).
no wlasnie. Unicorn w inny temacie wspomniala o tej metodzie. Chcialbym sprowokowac mala dyskusje, moze byc czysto akademicka.
Czy ktos ma jakies doswiadczenia albo wrazenia? Dla mnie przerost formy nad trescia, dorabianie jakichs dziwnych teorii do naturalnych zachowan zwyklego zwierzecia stadnego i wyciaganie kasy, szczegolnie od takich kobitek ktore plakaly na Zaklinaczu koni...