pasta o polskim sporcie narodowym
lvl 16, poniedziałek, wrzesień... ojciec złamał nogę jak zaczął się wysyp (ja nic nie wiem), urlopa se wziął jak co roku od 30 lat... poniedziałek... Ojciec dzwoni na komórkę, co robisz? Czekam na lekcje... #wtf Idź do wice dyrektorki (moja anglistka) i daj ją do telefonu WTF... Po 5 minutach wice oddaje telefon i mówi, żebym się pakował do domu i do zobaczenia za tydzień w środę na kartkówce ( ಠ_ಠ) ... dammit...
Dobra doturlałem się do domu, a tam mame spakowana ja już tyż spakowany i wyjaśnia co ojciec odwalił... No super a nie może do domu przyjechać? Nie bo grzyby... Wtedy se myślę kurwa mać co zrobić nie wygram, a w piątunio miał być turniejik CSa. Szybka strzała do kumpla z ławki, że mnie nie ma, co się odwaliło i że kartkówka z Angola za tydzień w środę... Dopakowałem parę rzeczy i gotowi na jazdę. Witaj przygodo.
No to po 3h imby jestem na działce, matka mnie zostawia i jedzie po ojca bo mu nakładali w czasie jazdy gips... Wchodzę do domku, a tam taktycznie jak w Normandii. Mapa naszego półwyspu z lasem gdzie kosimy grzyby i pełno kolorowych pinesek. A tam miejsca ojca z 10 ostatnich lat z września z dopisaną masą zbioru. Święty Graal którego ojciec nawet mi nie pokazywał. Po półtorej godzinie studiowania, mapę schowałem z zapiskami, a tu wbija wujaszek, z matką i ojciec. No nic wesoło będzie. Wieczorem, ojciec do mnie, "Dobra robota, że schowałeś tą mapę przed wujkiem" i opowiada jak go zaatakowała gałąź w lesie i potem lulu.
Następny dzień 3:00 ojciec mnie budzi, wyciąga mapę i zaczyna się D-Day... Ojciec się produkuje, tłumaczy co gdzie i jak, ja zaspany i się pyta czy wiem co mam robić? A ja na to zirytowany "Tak w końcu , żabojady mają świnie do szukania trufli, a ty masz mnie do szukania prawdziwków". Zbaraniał, ale odpowiedział "To się ubieraj, abyś był tutaj przed 6:00, bo wygoli Ci to ten zasraniec na motorku" (Arcy wróg ojca)... Ubrany i gotowy jak spadochroniarz ze 101 Kompanii E z 6 siatkami i 2 wiadrami przeskoczyłem łodzią na półwysep. Wyskakuję na brzeg jak Waszyngton, łódź, kłódka i do boju. robię 20m a tu cała polana prawdziwków. 1... 2... 3... 4... 5 siatka (Taka z Oszołoma) pełna i 2 wiadra... (10 minut zbierania) patrze na zegarek a tu dopiero 4:30. No nic wszystko na łódź i do domu. Wchodzę na działkę z 4 siatkami, zostawiam na werandzie, lecę po wiadra i resztę, ojciec "Czego zapomniałeś? Noża? przecież wiesz, że wykręcamy i nie czyścimy w lesie, aby miejscówek nie pokazywać" A ja na to "Spójrz pod stół" i ojciec o mało 2 nogi nie złamał z wrażenia. Przyniosłem resztę i się zbieram, a ojciec "Gdzie ty idziesz?"... "No jak to gdzie, wygolić zasrańcowi las, ale zostawię mu koźlaki"
Wróciłem z 2 taką partią około 14, cały las obszedłem, nogi mi w dupę wchodziły, a tam ojciec, matka, kuzynka, ciotka i wujek czyszczą grzyby i tak czyścili do 21:00 z tym co doniosłem. Mój rekord nie pobity od 12 lat... 48 kg w jeden dzień. Następne 2 dni miałem wolne, bo nie byłoby gdzie suszyć następnych grzybów. W ciągu tego tygodnia zebrałem ponad 120 kg... Co do angola to dostałem 4 na szynach ( ͡º ͜ʖ͡º)
Myslalem,ze znam sie na grzybach.Nazbieralem wczesniej tyle kurek ile potrzebujemy aby przetrwac swieta i zime.Nazbieralem tyle maslakow i prawdziwkow,ze moge przetrwac podowjnie nadchodzoce swieta ,czyli przez nastepne dwa lata.Spizarnia peka w szwach:))).Ale chyba nie:(((.Patrzac na fotki i komentarze,to sie deko zakrecilem.Dzisiaj po drodze z pracy wstapilem do lasu i wydaje mi sie,ze bylo takich grzybow mnostwo.Nie zbieralem,bo bylem pewien,ze sa trujace:((((((.
Jak tam, sa juz? Ktos cos wie? W sumie w miare cieplo (jak na Szkocje) i na pewno mokro :)