fajna relacja, zabawa wyglada swietnie ;)
Co do meszek, to w czesie dnia dzialajacego nic nie znalazlem. na szczescie kiedy jest sie w ruchu zwykle jest okay. Podobno one nie lubja zapachu cytroneli (jakas roslinka), a wiec mozna z nia wyprac ciuchy i podobno pomaga. Ala ja jestem troche na to za leniwy.
na postojach przydaja sie palacze, meszki nie lubia dymu, ja niesety (tylko w tym przypadku niestety) nie pale
do namiotu jedyne co dziala to spira (takie spirale zielone, co sie podpala i troche dymia przez noc)
pozdrowionka
Jest metoda, rzekomo opatentowana przez Szkotow, a mianowicie wcieranie w skore "wody zycia". Nalezy wysmarowac miejsca narazone na pogryzienia. Lepszy efekt po wypiciu jednego kieliszka ow magicznego balsamu. Nie probowalem, za pozno sie o tym dowiedzialem. Pogryzien nie uniknalem, ale jedno jest pewne - czym wyzej, tym jest ich mniej.
hmmm
Spotkałem dwóch Szkotów na szczycie jednego z Munrosów, którzy każdy zdobyty czcili toastem z małej piersióweczki. Ot tak - łyczek. Zostaliśmy wszyscy poczęstowani... Chyba i ja sobie sprawię taki zwyczaj. :)
Ale to nie znaczy, że wierzę w moc wody życia leczącą skrofuły, podagrę oraz pogryzienia przez meszki ;)
Kupiłem jakiś psikacz z "jungle" w nazwie - muszę się jakoś ochronić bo dziś mija prawie tydzień, a ja mam rany po tych ugryzieniach. :/
nowa notka, nowa trasa, nowe miejsce w Szkocji... uśmiechnięte gęby :))
http://3000.blox.pl/html
witam wszystkich po raz pierwszy tu jestem,fajnie sobie poczynacie po tych gorach szkockich.Mam maly problem,moze to nie problem ale niewiem jak to zorganizowac.Jestem z zona i corka -9lat),mieszkamy kolo Glasgow,chcialbym sie wybrac z rodzina GDZIES?na weekend.Najgorsze wtym niewiem gdzie,i jak to zorganizowac,co wybrac(corka-zeby za cezko nie bylo).Do tej pory to glownie objezdrzalismy okolice autem,ale oczywiscie to nie to.Opiszcie prosz jak taka mala wyprawe zorganizowac-jakie sa mozliwosci niewiem?gdzie spac-namiot czy pokoj,tak zeby corka miala przygode.Moze sa jakies strony z opisami szlakow -co warto zobaczyc.
Z gory dziekuje.
jakby ktos sie zdecydowal opisac w skrocie jak to zorganizowac ,jak wybrac ,co wziazc wazniejsze rzeczy.Prosze pisac na maila jest w proflu.
po prostu wklikaj w przegladarke visitscotland.com lub visitscotland.org i znajdziesz wiekszosc potrzebnych informacji co,gdzie, jak i ktoredy!
a Aonach krasiwaja jest!!!cos jak Orla Perc tylko bez zbednego zelaztwa i zbednego tlumu,krotsza co prawda ale urocza!!!
i po samych skalach praktycznie-"to co tygrysy luia najbardziej":))
Moj pierwszy samodzielny wpis na blogu. Czuję się jak po stosunku i idę zajarać szluga. :)
The Tower Ridge http://3000.blox.pl/html
zapraszam :)
Mały jubileusz i moja relacja:
Po raz kolejny czas nam iść w gory.
Aby ofiarą stać się natury
Postanowiono, że dzisiaj rano
się wybierzemy trojką już zgraną.
Budzik na szostą, po co nam raniej.
Gęby nie będą zbytnio zaspane.
Jajka sadzone, dwie mocny kawy,
Do samochodu - start już wyprawy.
Z drogi do Glen Coe brak tu relacji.
Piwo, paliwo, szlugi na stacji,
Tuż przed dziesiątą cała wycieczka
Z buta uderza w stronę słoneczka.
Najpierw nudnawo, drogą pod gorę,
Słońce schowało się już za chmurę,
Lasek co mniejszy jest niż ma czapka
W lewo, do gory - tak każe mapka.
W zadek chędożon podejść czas przyszedł
Łapiemy oddech jak kocur myszę
Pnąc się po trawach jak cipka mokrych
przekleństw na ustach wstyd mi okropny.
Każdy kolejny koniec nam wzgorza
następne wały podejść wynurza
Wiatr się nasila, według prognozy,
Ciężko odpocząć dłużej bez kozy
W końcu ostatni wał tuż przed grzbietem
Trzeba zaczekać nam na kobietę.
Jest! Się wynurza, sapie i dyszy
My też spoceni kurna jak myszy,
Niebo zasnute całe chmurami
Na szczęście jednak płyną nad nami.
Nie zasłaniają nam dalszej trasy
Przed nami grzbiet jest i trzy tarasy,
Na końcu Munros - nie taki wielki
W mojej ocenie na cztery belki.
Ot, plutonowy w bandzie Munrosow,
Łapiemy oddech wśrod papierosow.
Wiatr daje czadu, gwiżdże w kapturach,
Wyścig formuły nad nami w chmurach,
Patrzę za siebie - Vespa znow siedzi
By wstać wśrod wichru ciężko się biedzi.
Miota nią coraz bardziej gwałtownie,
Warczą na wietrze kurtki i spodnie.
Według prognozy szybkość gadziny
Mil osiemdziesiąt wobec godziny.
Wkrotce zaczęły latać kamienie,
Płoty i szproty, koty, walenie,
widziałem rownież, daję wam słowo,
W locie rodzinę trzyosobową.
My jednak dzielnie przemy do gory,
Na nic nam wichry, deszcze czy chmury,
Atmosferyczny spadaj dziś froncie -
Cel się rysuje na horyzoncie.
W końcu zdeptany, choć jest huragan
W dali przeleciał z frytkami stragan,
A my w ukryciu skały na szczycie
Pałaszujemy żarcie obficie.
Teraz już z gory, byle do auta,
Byle w dolinę, gdzie błoga flauta.
Stromo cholera, ślisko jak diabli,
Lecz napieramy - czas zaczął naglić.
Im niżej - lepiej, choć nieco bagno,
Gory przed nami się wszak nie nagną
Skoro weszliśmy zejść także trzeba
Znowu przystanek bo poł-koleba.
Jakoś ten powrot zmienił się w czilaut
myśl wszak nam jedna przyszłość umila,
Bowiem na skraju cywilizacji
W pubie siądziemy doznać kolacji.
Czas ograniczył te nasze plany
Piwo, papieros, sernik zjadamy
Powrot do domu, dziś ukwiecony
to pięćdziesiąty Munros złojony.
Vespa opisze to po swojemu jak tylko dojdzie do siebie i przebrnie przez trzy dni w pracy. :)
O, dawno nie podnosiłem tematu, a przecież mnostwo nowych wycieczek. Kto ma ochotę na szkockie gory i nie zna bloga, zapraszam: http://3000.blox.pl/html
ponieważ współpraca ze szkocją.net się jak na razie skończyła, a chciałbym by nasze pisanie bloga nie szło psu na budę pozwolę sobie założyć temat, w którym podam info o każdym nowym wpisie. A nóż widelec skorzystacie z naszych doświadczeń i wybierzecie się tam gdzie my...
W tym tygodniu dwie nowe notki - wyprawa do Glen Etive na Ben Starav oraz zajebista wizyta w Goape - polecam bo to przednia zabawa :)
http://3000.blox.pl/html
I tak przy okazji - macie jakieś sprawdzone środki chemiczne na meszki? Pogryzły mnie niemiłosiernie, a mam chyba uczulenie.