hej bugi81,
I jak udalo Ci sie przekonac ludzikow, ze masz pelne prawa to drukowac? Mam nadzieje, ze tak ;)
Po pierwsze tylko domyslnie zdjecia wykonane przez Twojego kolege naleza do niego. Rownie dobrze moglas miec kontrakt (niestety musi byc na pismie choc jedno zdanie), ktory przenosil te prawa na Ciebie. A wiec nikt po spojrzeniu na zdjecia nie mogl stwierdzic do kogo naleza.
Ale jezeli maszyna odmowila Ci posluszenstwa, to najprawdopodobniej cos dziwnego musi byc zapisane z meta tych plikow. Czy sciagnelas te zdjecia ze strony znajomego? Jak mozesz to podzuc tutaj kopie tego co znajduje sie w meta jednego z plikow.
Domyslam sie, ze to juz wiele razy robilas, ale jezeli nie to:
Otworz 'Moj komputer', kliknij prawym przyciskiem myszki na zdjeciu, wybierz 'wlasciwosci'. W okienku wlasciwosci otworz zakladke 'Podsumowanie' . Jezeli nie wyswietla Ci sie duza tabelka z informacjami o zdjeciu, to kliknij na 'Zaawansowane'. W tym momencie chyba najlepiej zrobic zrzut ekranu i to tutaj wkleic.
Ciekaw jestem co powstrzymalo Cie od druku. Sa tez glupie algorytmy ktore wykrywaja ilosc pigmentu skory na zdjeciu i wedle tego probuja zaszufladkowac zdjecie jako erotyczne, ale nie przypuszczam, zeby cos takiego uzywali bo wtedy czesto zdjecia twarzy blednie sa uznawane za rozneglizowane a poza tym duzo ludzi drukuje zdjecia z plazy.
pozdro
Zdjęcia zaraz po zdrobieniu zostały przelane na moj komputer. Malo tego, dodawalam ramki, nasycałam i takie tam male przeróbki robiłam ja w PS, tez juz u siebie , zapisując zmiany oczywiscie tez. *Maszynka* do malych zdjęc (gdzie nikt nie rejestruje co drukujesz) nie robila problemow:) Zdjecie mialo 288 KB (bajtów: 295 261)
BTW. Zdjecie z 288 kB po wydrukowaniu wychodzi chyba dosc kiepsko moze dlatego ta maszyna nie chiala go zaznaczyz
A kobiety, ze glupie sa, to pomyslaly, ze ty to z netu sciagnelas (bo rozmiar 288kB to sie tylk odo netu nadaje), i pewnie Ciebie jeszcze na tych zdjeciach nie rozpoznaly. Wez lepsza jakosc conajmniej 1MB i nie powinno byc problemu. Szczegolnie, ze to ty robilas ramki itp, itd, a wiec Ty masz prawo do tych prac
pozdrowionka
jak najbardziej, im lepszy plik wyjscowy tym lepsze efekty po druku, a wiec w tej dobie nie powinni miec problemow nawet z 8MB plikami. Pojdz gdzies indziej, gdzies gdzie sa normalniejsi ludzie. Jak ktos sie przyczepisz to mowisz, ze zdjecia naleza do Cibie i mozesz ich kopiowac ile Ci sie zechce.
Na pewno bedzie dobrze, czasami sie tylko na jakis glupich ludzi wpadnie.
Dorotko a ja polecam drukowanie zdjęc w Loxley Colours w Glasgow, co prawda jest on droższy niz bootsy i asdy ale sa wlasnie profesionalni i jakościowo górują nad takimi komercyjnymi serwisami jak te ktore wymieniłaś. No chyba że nie przykładasz do tego aż takiej wagi.
Dziwi mnie że obsługa tego sklepu wchodzi w role dawania pozwolenia na drukowanie, chyba to nie do nich należy, bo przecież co zrobimy z tymi zdjęciami to juz nasza sprawa na naszą odpowiedzialność.
Swoją ścieżką tytuł tego postu jest troche inny niz myślałem :)
Myślałem że tu sie okaże polemika na temat fotografowania dla przyjemności kontra fotografowanie dla zysku. A tu duskusja a mega bajtach, pixelach i tego typu technikaliach :)
sprobuj w Trumps Fuji, z ulicy wydaje sie malym nieznaczacym fotolabem ale faktycznie ma ogromne doswiadczenie i profesjonalne zaplecze, drukuja w KAZDYM formacie i robia dobra robote no i znizka dla studentow :) adres 13 Clerk Street, Edinburgh EH8 9JH.
dodam ze Lindsay Robertson u nich drukuje reprodukcje a poznie sprzedaje po 6 tysiecy... to chyba wystarczajaca rekomendacja.
czasami nie warto oszczedzac w bootsach kilku pensow chyba ze to fotki z imienin u pani Basi :)
Nie jesteś pierwszą i ostatnią osobą która miała taki problem, mój kolega sam robił zdjęcia i poszedł je wywołać i również usłyszał że musi mieć zgodę na ich drukowanie jak babie powiedział że on sam robił te zdjęcia to kazała mu chyba napisać oświadczenie lub dała jakiś formularz żeby podpisał. Ale ja już słyszałem chyba o 5 lub 6 takich przypadkach ogólnie stwierdzam że to jest chore ale co poradzisz ich już nie wyleczysz z tej choroby.
Dziś miałam dziwną sytuacje w jednym z punktów wydruku zdjęć. Chciałam wydrukować parę moich własnych zdjęć portretowych w nieco większym formacie, lecz *maszyna* do zanaczania wyrażnie odmawiała posłuszeństwa. Poprosiłam o pomoc obsługę. Kobieta widząc co chce drukować, zmierzyła mnie wzrokiem (juz czułam, ze coś jest nie tak) po czym oznajmiła, iż to nielegalne i należy mieć zgode tego profesjonalisty, który wykonał zdjęcia. Profesjonalistą rzekomym był mój *kolega*;), a foty robione w ramach zabaw z lampką whiskey w ręku;) Przyszła kolejna osoba z obsługi, zrobiło sie parę gapiów, a ja z głupiałam i poczułam się jak przestępca:/
I pytam się ja, skąd wiadomo i gdzie jest granica miedzy profesjonalizmem, a zabawą *na strychu* ? Co o tym decyduje? Aparat ? Jakość zdjęcia? Nawet jeśli jest podpis, to jak?
:)