Do mnie wpada ludek z kosiarką, dwa razy do roku. W międzyczasie mam bujną, angielską łąkę, z tych, co to ponoć już nie ma (tak pisali na emito), na której wylegują się koty sąsiada. Jeden próbuje też innych rzeczy, ale łąka jest niewielka, można przerzucić ją garstką żwirku... kota też (niewykluczone, że wkrótce spróbuję też kotem). ;p
Możliwe że nie zdążyłoby rozboleć cię nic, to ledwie popołudniowy wypad (jeden z plusów Peak District: niedaleko i niezbyt wysoko, można wyskoczyć nawet po obiedzie). Dziś człapałem głównie wąskim grzbietem rozdzielającym dwie doliny pomiędzy Castleton i Edale, najfajniejsze było zejście do Hope - w niewielkim błotku, przez niekończące się łąki, na których pierdyliony owiec żrą żarcie, leżakują na żarciu, łażą po żarciu, i ochoczo dzielą się z żarciem swoim przebogatym wnętrzem. ;p
O, nie wiedziałem, o tej Nowej Zelandii, muszę zacząć sprawdzać co jem, ;p chociaż w sumie niezbyt mięsny jestem, i może dlatego odporny na wiedzę. ;) W każdym bądź razie na pizzy nic nie piszo o Nowej Zelandii. ;)
Opcja numer dwa - owce to element krajobrazu, zamiast lasów wyciętych pod hodowlę owiec. ;) Owiec nie można wyciąć, bo w takim razie po kiego grzyba wycinali lasy? ;)
Owczych szczyli teraz mnóstwo, fajne te małe są, dokazują na łąkach i miętoszą matczyne cycki ;) (i tu opcja numer czy: może gdy podrosną, wyjadą do Nowej Zelandii, w ramach barteru?). ;)
Owiec nie można wyciąć, bo w takim razie po kiego grzyba wycinali lasy? ;)
Owce można rozciąć i powybierać to i owo, czasem przy pomocy piły (niczym w lesie)
No i owca w lesie nie wiedzie na takim wypasie jak na łące po byłym lesie, a tak i „takiego” grzyba jeszcze da się doświadczyć.
Z pewnością znajdą się też tacy, którzy owce i cięcie/rżnięcie/rąbanie połączą nie tylko z lasem czy rzeźnikiem ;p
opcja numer czy: może gdy podrosną, wyjadą do Nowej Zelandii, w ramach barteru?). ;)
Na co? Na kiwi?
A opcję numero uno to chyba wilcy pożarli… te europejskie, co to chciałyby UK z powrotem w UE, żeby jak żbiki zaprowadzić równowagę w przyrodzie ;)
Na wszelki wypadek nie zapytam, jakie filmy oglądasz wieczorami. ;)
Zainteresowały mnie te nowozelandzkie owce i poczytałem małe conieco - ponoć najwięcej importuje się przed Wielkanocą, import z Nowej Zelandii spada, płynie głównie mrożone. UK produkuje 109% własnego zapotrzebowania. "Uniści" wtrząchają brytyjskie owce, ale w "top 10" importerów jest również Jordania, Hong Kong i Ghana.
"The UK is the world's fifth largest producer and the third largest exporter of sheep meat"
Złapałem się na tym, że dzisiaj w aucie wyłączyłem ogrzewanie.