Polscy emigranci żyjący na Wyspach po wyjeździe z kraju w wielu przypadkach zmienili diametralnie sposób spędzania wakacji. Urlop, który kiedyś kojarzył się głównie z odpoczynkiem od szarej polskiej codzienności, dziś stał się dla Polonii czasem relaksu, ale przede wszystkim zaspokojenia ciekawości świata i spełniania (w końcu) marzeń. Jak wyglądają wakacje emigracji?
Każdy, kto choć trochę czasu spędził w Wielkiej Brytanii, może zauważyć, iż dla mieszkających tu Polaków wakacje nabrały przez ostatnie lata nowego znaczenia i przestały być kojarzone jedynie z lataniem na urlop do rodzinnych miejscowości.
"W 2004 roku, kiedy przyjechałem do Wielkiej Brytanii, do głowy nie przyszło mi nawet, że wakacje mógłbym spędzać gdzieś indziej, niż w Polsce. Teraz, po pięciu latach na Wyspach, wyjazdy do najbardziej egzotycznych miejsc stały się czymś zupełnie naturalnym" – mówi Arek.
Kasa, wolność, ciekawość
Polecamy:
Muzeum The Beatles Story
- to miejsce niezwykłe, w którym oprócz mnóstwa zdjęć, rekonstrukcji scen i innych aranżacji znajdziecie także wiele pamiątek - m.in. instrumenty (w tym pierwszą gitarę George’a Harrisona) i oryginalne lenonki. Od otwarcia muzuem w 1990 odwiedziło je do dziś grubo ponad dwa miliony turystów z całego świata.
Okazuje się, iż rację mają ci, którzy jako główną przyczynę zmiany wakacyjnych preferencji Polaków żyjących na emigracji wskazują czynniki finansowe. Polepszenie się sytuacji materialnej emigracji – zwłaszcza młodych ludzi – to bodaj najważniejszy katalizator pozwalający Polakom mieszkającym na Wyspach traktować wakacje jako czas odpoczynku, ale i odkrywania zakątków świata, które do tej pory były nieosiągalne.
"Moja koleżanka pracująca w Polsce na tym samym stanowisku, które ja zajmuję tutaj, może pozwolić sobie jedynie na weekendowy wyjazd nad jezioro. Tymczasem ja razem z moim chłopakiem, pracując w UK za najniższą krajową, jeżdżę po całym świecie i tym, co decyduje, gdzie jedziemy jest zwykła ciekawość, a nie cena" – mówi pracująca w londyńskim sklepie Basia.
Dużą rolę odgrywa także ewolucja nastawienia Polaków do życia na Wyspach. W ciągu ostatnich lat dla wielu stało się ono po prostu codziennością, a nie tylko wyjazdem z Polski skupionym wokół wielkiego oszczędzania z przerwami na odwiedzanie rodziny w ojczyźnie. Nie bez znaczenia jest życie Polonii w kosmopolitycznym Londynie i wielokulturowym państwie.
"Dopiero tutaj otwierają mi się oczy na świat. Moja lista miejsc, które chcę i muszę zobaczyć staje się tym dłuższa, im więcej obcuję z ludźmi z innych państw i kontynentów, dla których to ich kraje są światowymi perełkami. I wiesz, za każdym razem – mówiąc, że zachwycę się miejscami, które polecają – mają rację" – mówi Piotr, który właśnie wrócił z Syrii, ojczyzny swojego kolegi z pracy.
Zapomniane ścierki
Polecamy:
Szkocki Parlament
Budynek szkockiego parlamentu jest obecnie jedną z najbardziej intrygujących atrakcji turystycznych szkockiej stolicy. Jedni nazywali go "Celtycko-katalońskim koktajlem, który rozsadza umysły i budżet, a inni obsypywali nagrodami...
Zmiany zauważają nie tylko Polacy, ale i sami Brytyjczycy. "Jeszcze kilka lat temu Polaka czy Polkę można było w moim hotelu zobaczyć jedynie ze ścierką, sprzątających pokoje za minimalną krajową. Dziś Polacy to stali goście hotelowi nie tylko w porze letniej, ale w ciągu całego sezonu. Przyjeżdżają, bawią się, zwiedzają, wydają pieniądze i niczym nie różnią się od reszty turystów. No, może tylko więcej piją" – mówi anonimowo jeden z właścicieli hotelu w nadmorskim Bournemouth.
"Szczerze? Nie myślałem nigdy, że dojdzie do takiej zmiany, że kojarzący mi się jedynie z tanią siłą roboczą Polacy staną się moimi klientami" – dodaje. Zapytane o komentarz dwie duże brytyjskie firmy turystyczne – Thomas Cook oraz Thomson – potwierdziły, iż nie dysponują statystykami wykazującymi, jaki procent ich klientów stanowią Polacy i czy liczba ta ulega zmianie.
Odpowiedź na to pytanie znają jednak sami podróżujący. "Kiedyś na wycieczki jeździła śladowa liczba Polaków. Dziś trudno nie zauważyć, że liczba emigrantów podróżujących z moim ulubionym biurem podróży jest ogromna. Wiem o tym zawsze już na lotnisku przed wylotem na urlop, bo jakoś z trudem przychodzi twoim rodakom unikanie słów powszechnie znanych jako polskie przekleństwa" – mówi Sue, która od lat korzysta z usług tej samej firmy turystycznej z Southampton.
Spełnić marzenia
Polaków zastać można nie tylko w brytyjskich hotelach. Ciepłe zagraniczne plaże, które kiedyś dominowały wśród wakacyjnych planów Polonii, coraz szybciej odchodzą na dalszy plan. Liczy się nowość, coraz dalsze kraje, ciągle nowe wyzwania. Adam wrócił niedawno z Amsterdamu, znanego z liberalnego podejścia do narkotyków.
"Nie, nie zwiedzałem zabytków – uprzedzę twoje pytanie. Byłem po to, po co leciała tam z Londynu większość Polaków. I nie będę tego ukrywał" – opowiada. Popularne wśród emigrantów stają się wyjazdy, które kiedyś rzadko przechodziły do głowy – jak choćby turystyka seksualna, z której Polacy – jak inni emigranci – korzystają coraz częściej.
Gdyby spojrzeć na wakacyjne szlaki Polaków z Wysp, zobaczyć można wyjazdy nie tylko do Hiszpanii czy Włoch, ale na wszystkie kontynenty i w najdalsze zakątki świata. Co charakterystyczne, coraz częściej rezygnujemy z usług biur podróży i sami organizujemy wyjazdy.
"Podoba mi się u polskich emigrantów wasz głód świata. Przestają was bawić wyjazdy nad ciepłe morze – wy chcecie zwiedzać świat, który według mojej obserwacji, kiedyś wydawał się wam daleki i nieosiągalny" – twierdzi Mathew, młody Anglik.
Tybet, Laos i Karaiby to tylko niektóre z miejsc, które odwiedziła Asia. Jak sama mówi, dopiero pobyt i praca na Wyspach pozwolił jej zrozumieć, co znaczy bycie obywatelem świata.
"Nie traćcie czasu, wykorzystajcie każdą sekundę i każdego funta na to, aby zobaczyć choć kilka miejsc" – radzi. Dzięki zarobionym w stolicy pieniądzom dziewczyna i jej chłopak spełnili w zeszłym roku swoje marzenie wyjazdu do Kenii. "Życie nie kończy się na Londynie. Dla nas ono właśnie tu się zaczęło i strach pomyśleć, na który kontynent zaprowadzi nas w następne wakacje" – dodaje z uśmiechem.
Mądry Polak… przed szkodą
Pełne pozytywnych wrażeń opowieści wkraczających w świat wielkich wakacyjnych przygód Polaków spłatają się z opowiadaniami tych, dla których wyjazd na emigracyjny urlop okazał się porażką. W większości przypadków wynika to z winy tych, którzy wybierają się w podróż bez odpowiedniego przygotowania.
"Jeśli sami organizujecie sobie wyjazd, nie sugerujcie się tylko kolorowymi przewodnikami" – zaufajcie ludziom, którzy byli w miejscach, w które się wybieracie i widzieli to, co wy chcecie zobaczyć. W dobie internetu istnieje milion stron www z radami nie tylko dla podróżników, ale dla każdego, kto po prostu jest ciekawy świata. Dowiecie się z nich, co zwiedzić i na co zwracać uwagę. I co równie ważne – dostaniecie także podpowiedź, czego unikać. Jest to ważne zwłaszcza wtedy, kiedy wybieracie się w miejsca uznawane za niebezpieczne, na przykład do Kolumbii czy Afryki" – mówi Piotr, pasjonat wyjazdów w nieznane.
Ci, którzy zdecydują się zostać na Wyspach, także nie powinni się nudzić – ciekawe miejsca podpowiada wiele stron, na przykład www.enjoyengland.com. Jeden z kornwalijskich żartów mówi, iż prędzej można poznać tajemnice własnej żony i teściowej, niż sekrety i skarby Wielkiej Brytanii. Dla tysięcy Polaków zamieszkałych na Wyspach tegoroczne lato może być bez wątpienia okazją do odkrycia kolejnych kilku magicznych miejsc, zarówno w kraju, jak i podczas dalszych wyjazdów. Szkoda byłoby nie korzystać z tej możliwości.
Komentarze 21
ale sa jeszcze buraki co tylko jezdzaja na wakacje do swojej wsi...
oj są są, i to nie mało ich jest ;)
niestety takich wciąż najwięcej chociaż też bawią mnie tacy którzy 1 raz pojechali na wycieczke na drugi koniec swiata i po za tym nigdzie wiecej w calym zyciu nie byli ale twierdza ze wszedzie indziej jest do niczego i jak jechac na wakacje to tylko tam gdzie oni byli:)))
moze nie lubia podrozy. przeciez nie kazdy lubi (nie wiem czemu) a chcielibyscie buroków na urlopie spotykac?
na wakacje to tylko na wiec na mazury