Heritage Crafts Association ogłosiło, że tradycyjne szycie kiltów i produkcja sporranów, czyli skórzanych woreczków noszonych na kiltach to dwa z 27 rzemiosł, które dołączyły w tym roku do listy umiejętności, które mogą niebawem zaginąć w Wielkiej Brytanii – czytamy na stronach The Scotsmana.
Już tylko sześć osób zarabia na życie wytwarzając sporrany, czyli tradycyjne woreczki ze skóry i włosia końskiego noszone z kiltami. Robi to jeszcze kolejnych 20, ale już tylko amatorsko.
Ta sytuacja sprawiła, że rzemiosło to zostało uznane jako „szczególnie zagrożone”. Podobnie jak dziewiarstwo koronek szetlandzkich, którym zajmuje się już tylko jedna osoba. Do tego dochodzi tradycyjne konstruowanie kompasów, produkcja szklanych oczu i dmuchanego szkła taflowego, także zaklasyfikowanych do rzemiosł „szczególnie zagrożonych” wyginięciem.
Za „szczególnie zagrożone” uważa się te rzemiosła, które mają niewielu praktykujących fachowców i brak perspektyw na przekazanie umiejętności.
„Zagrożone”, ale nie „szczególnie zagrożone” jest kapelusznictwo oraz ręczne robienie okularów.
Do rzemiosł, które „wymarły” zalicza się produkcję tradycyjnych piłek do krykieta i kijów do lacrosse.
Lista 244 tradycyjnych rzemiosł w Szkocji wymienia cztery jako „wymarłe”, 56 jako „szczególnie zagrożone” i 74 jako „zagrożone”. Pozostałe 110 są sklasyfikowane jako zdolne do przetrwania.
Pomimo że pewne umiejętności są zagrożone, w ciągu ostatnich dwóch lat żadne tradycyjne rzemiosło nie wyginęło, a niektóre, takie jak złotnictwo i toczenie misek na tokarce odnotowały nawet pewien progres.
Tani import „oryginałów”
Powodami wymierania rzemiosł są m.in brak możliwości szkoleń, ale też coraz większe trudności w dostępie do niezbędnych materiałów, w tym np. końskiej skóry.
Do tego dochodzi niespełniający żadnych norm import pseudooryginalnych i w dodatku tanich niby szkockich produktów. Na przykład większość kiltów dostępnych w szkockich sklepach z pamiątkami nie miała żadnej styczności ze Szkocją do momentu trafiania na półki w Edynburgu czy innych odwiedzanych przez turystów miejscowościach.
Zdaniem HCA ciosem dla wielu rzemieślników była też pandemia koronawirusa, która odcięła napływ turystów, a wiec i pieniędzy niezbędnych do podtrzymania tradycyjnych rzemiosł.
Komentarze
Zgłoś do moderacji