Do góry

Foodizm - nowa religia Brytyjczyków

Gotowanie dominuje w telewizji i na listach księgarskich bestsellerów. Kucharze celebryci stali się lifestylowymi guru. Jedzenie awansowało do rangi wyrafinowanej sztuki i dla pokolenia Y jest tym, czym seks, narkotyki i rock’n’roll dla generacji X. XXI wiek zamienia się w Jedzeniową Erę.

Food rave – takim stwierdzeniem można określić modę na jedzenizm. Fot. NickNguyen (CC BY-SA 2.0)

Foodizm to nowa, wciąż rozwijająca się religia brytyjskiej klasy średniej. Ma swoich bogów (szefowie kuchni), świątynie (restauracje z gwiazdkami), przykazania (przepisy), kapłanów (gotujący celebryci), nabożeństwa i rytuały (programy w TV, gotowanie dla przyjaciół oraz znajomych), ale przede wszystkim stale rosnącą liczbę wiernych. Nowa religia, zapoczątkowana głównie przez smakoszy, a rozpropagowana przez hipsterów i ekokonsumentów, zaczyna dominować na brytyjskiej mapie jedzeniowej.

Foodiści głoszą nową ewangelię, spychając z piedestału stare religie. Fast Food Church – stale atakowany i dyskredytowany – chwieje się w posadach. Kościół Ready Meals po ostatnich skandalach cierpi na odczuwalny spadek wiernych. Nawet najstarszy i przez wieki uznawany za najlepszy Kościół Babcinego Obiadu nie jest już w stanie dotrzymać kroku w rywalizacji z nową religią, gdyż foodizm nie tylko ładnie się prezentuje na talerzu i nęci kubki smakowe, ale także rozsiewa aromat współczesności, etyki, ekologii, sztuki i zmysłowości.

Odlot po obiedzie

Food rave – takim stwierdzeniem można określić modę na jedzenizm. W krótkim czasie wyrafinowany posiłek stał się substancją obsesyjnie połykaną przez brytyjskie społeczeństwo. Jak kiedyś, w czasach dominacji kultury rave, amfetamina. Alex James – basista kultowego Blur – dziś producent serów i "jedzeniowy felietonista" "The Sun", wygłosił symptomatyczne zdanie: - Moje 20. urodziny odbyły się w oparach alkoholu. Moja trzydziestka zdominowana była przez narkotyki. Impreza z okazji czterdziestki to już tylko i wyłącznie jedzenie!. Nie jest w tym stwierdzeniu odosobniony.

W panteonie używek i przyjemności brytyjskiej klasy średniej jedzenie zastępuje narkotyki. Również daje poczucie błogości, stan nieważkości, czasem nirwanę. Albo kopa – jak uważa chociażby Nigella Lawson, opisując swój słynny słony karmel jako "class A foodstuff". Jedzenie to nowa ekstaza. Zdrowsze i bezpieczniejsze hedonistyczne narzędzie niezbędne do odlotu dla tych, co żyją w jedzeniowej erze i wyznają foodizm (jedzenizm).

Coraz częściej organizowane są także jedzeniowe festiwale (feastivals), które, podobnie jak festiwale rockowe, mają sceny, gdzie gwiazdy kuchnioestrady dają prawdziwe kulinarne show. Jamie Oliver wzbudza podobną ekscytację jak Justin Bieber. Podczas jego scenicznych występów można zaobserwować rzeszę fanek trzymających smartphony, piszczących i zapewniających celebrytę o swoim uwielbieniu i miłości.


W panteonie używek i przyjemności brytyjskiej klasy średniej jedzenie zastępuje narkotyki. Fot. TheCulinaryGeek (CC BY 2.0)

To nie przypadek, że Simon Cowell, guru współczesnej rozrywki, który idealnie wyczuwa społeczny puls, rozpoczął przygotowania do produkcji nowego telewizyjnego show – Food, Glorious Food!, które znane jest także pod ironiczną nazwą "The Eggs Factor". W telewizji programy kulinarne biją rekordy popularności – na czele z The Great British Bake Off, którego finał obejrzało ponad 6 milionów Brytyjczyków. Skromny program okazał się wielkim hitem, notując oglądalność na poziomie telewizyjnych blockbusterów typu Top Gear.

Jednak jedzenizm dominuje nie tylko w telewizorze. Gazety ostro rywalizują o najlepszych krytyków kulinarnych i szefów kuchni, gotowe zapłacić spore sumy za przepisy. Hipermarkety rywalizują o to samo, płacąc jeszcze więcej za to, by znane twarze reklamowały linie ich produktów. Blogi i videoblogi o jedzeniu to absolutne hity sieci, a książki kucharskie utrzymują brytyjski rynek wydawniczy w dobrej kondycji.

Czytaj, gotuj i módl się

W 2012 r. na brytyjskim Amazonie najlepiej sprzedającą się książką była pozycja Olivera "Jamie’s 15 min. Meals", a w pierwszej dziesiątce znalazły się jeszcze dwie książki o gotowaniu. Na miejscu piątym "The Kitchen Diaries 2" Nigela Slatera, a na dziewiątym "How to Bake" Paula Hollywooda.

Według danych BookScan sprzedaż książek na brytyjskim rynku znacznie spadła. Oprócz książek kulinarnych, które zanotowały wzrost sprzedaży o 26 proc. Gotowanie wyrafinowanych potraw stało się modne. Sztuka kulinarna to już nie tylko pasja czy hobby, ale towarzyski obowiązek. I wyznacznik quasi-duchowości współczesnej kultury. Wydział filozoficzny University of North Texas w 2011 r. zapoczątkował projekt "Philosophy of Food". Poważni profesorowie dyskutują o jedzeniu w aspekcie filozoficznym.

Rynek zalały książki takie, jak "Optimum Nutrition Bible" Patricka Holforda, a także "Food Bible" Gillian McKeith. W księgarniach nabyć można również takie pozycje, jak "Baby Food Bible", "Whole Food Bible", "Gluten-Free Bible", "Party Food Bible", "Spicy Food Lover’s Bible" itp. Biblijny akcent w tytułach jest nieprzypadkowy. Spirytualizm jest we współczesnej żywieniowej modzie nieodłącznym elementem posiłku. Micheal Polan, błędny rycerz jedzeniowego stołu wspierający foodkrucjatę, uważa, że jedzenizm daje niezbędne kalorie nie tylko ciału, ale i duszy.

W swojej książce "The Omnivore’s Dilemma" Polan przekonuje, że człowiek "powinien jeść w pełnej świadomości", gdyż każdy posiłek ma w sobie "duchową karmę". Chleb, zwłaszcza ten pieczony w domowym piecu, naprawdę staje się kawałkiem absolutu.

Poważni profesorowie dyskutują o jedzeniu w aspekcie filozoficznym. Fot. TheCulinaryGeek (CC BY 2.0)

Jednak jedzenizm to dziś już nie tylko teologia. To także seks, etyka, ekologia i sztuka. Alex James zgrabnie napisał w "The Sun", że: "jedzenie to wspaniały sposób na połączenie ludzi. Kiedyś myślałem, że to muzyka przemawia uniwersalnym językiem. Jednak jeśli pojadę do Afryki i zagram utwór Blur, ktoś będzie musiał przetłumaczyć słowa. A gdy dam im kawałek sera, to mogą od razu spróbować, poczuć smak i zareagować". I w ten sposób cheddar okazuje się ważniejszy od "Nevermind", stając się uniwersalnym językiem międzyludzkiej komunikacji i potęgując możliwość międzykulturowego oraz międzyrasowego zrozumienia.

W wydanej w 1984 r. książce "The Official Foodie Handbook" – przewodniku czy też Biblii jedzenistów – autorzy Ann Barr i Paul Levy piszą, że foodysta "uważa jedzenie za sztukę równą malarstwu czy dramatom. I tak naprawdę to jedzenie powinno być twoją ulubioną formą sztuki". Dziś ekspozycja na talerzu jest równie istotna jak smak czy pochodzenie produktów. Kurczak powinien być z wolnego wybiegu, ziemniaki od lokalnego farmera, sałata z uczciwego handlu, sól organiczna, oliwa z oliwek ekologiczna, sos zaś domowej roboty. A wszystko to razem ma wyglądać jak dzieło sztuki.

W restauracjach do tych elementów dodaje się także literaturę piękną. Menu według Rolanda Barthesa, francuskiego krytyka literackiego i pisarza, to nie tylko wykaz dostępnych potraw. To także, a może przede wszystkim, "kuszenie obietnicą przyszłej satysfakcji". W dobrej restauracji bowiem klient smakować powinien nie tylko potrawę, ale także słowa.

Kuchenne rewolucje

Według Franka Richa z "NewYork Timesa" Zachód przeżywa obecnie "jedzeniowe szaleństwo", które często zamienia się w "żywnościową psychozę". Jednak brytyjski apetyt na zdrową, ekologiczną i wysokiej jakości żywność jest zrozumiały. Po latach kuchennej mizerii wygłodzona klasa średnia konsumuje na potęgę, pożerając to, czego wcześniej nie umiała lub nie chciała przyrządzać. Albo to, co dostępne było jedynie nielicznym.

Dziś brytyjska kuchnia, niemiłosiernie przedstawiana w dowcipach, nadrabia zaległości i jakością skutecznie konkuruje z kuchnią francuską czy śródziemnomorską, często je przewyższając. Stereotypowa ryba z frytkami smażona na tłustym oleju jest dziś bardziej znakiem rozpoznawczym klasy robotniczej niż daniem narodowym. Ostatnia dekada to rewolucyjny czas brytyjskiej kuchni. Już 162 restauracje w Wielkiej Brytanii mogą pochwalić się gwiazdką Michelin.

Fat Duck – należąca do kucharza celebryty Hestona Blumenthala – w 2005 r. została uznana za najlepszą na świecie. Gordon Ramsay wyewoluował z londyńskiego top szefa do globalnej gwiazdy kuchni. Jamie Oliver przeistoczył się z uśmiechniętego, bezczelnego i dziarskiego nastolatka w poważnego internacjonalistę propagującego zdrową żywność. A ich niewątpliwy medialny i finansowy sukces zainspirował Brytyjczyków.

Angela Harnett – protegowana Ramsaya i szefowa kuchni znanej w Londynie restauracji Murano – zauważa, że gdy szefowie kuchni zaczęli pojawiać się w mediach, zyskując status celebrytów, "zawód kucharza stał się popularny, a kariera w gastronomii zaczęła być postrzegana pozytywnie". Także dzięki brytyjskiej rewolucji w kuchni, rozpropagowanej przez telewizję, w tym zawodzie, tradycyjnie zdominowanym przez mężczyzn, pojawiło się więcej kobiet, np. Clare Smith, Lisa Allen, Rachel Humphrey. Brytyjscy restauratorzy z siłą wodospadu wtargnęli na kulinarny, globalny rynek, zbierając mnóstwo pozytywnych recenzji.


Jedzenie to nowa ekstaza. Fot. TheCulinaryGeek (CC BY 2.0)

Joël Robuchon, francuski szef i rekordzista w liczbie gwiazdek Michelin (25), w 2011 r. proklamował Londyn "kulinarną stolicą świata". Rewolucja dokonała się jednak nie tylko w restauracjach. Hugh Fearnley-Whittingstall, dziennikarz, krytyk, szef-celebryta i felietonista "Guardiana", zwraca uwagę na "coraz większą świadomość Brytyjczyków w kwestii żywienia i rosnącą tendencję do kupowania produktów hodowanych lokalnie i sprzedawanych przez farmerów".

Popularne stają się również ogródki. "Hodowanie własnych warzyw i owoców w ostatniej dekadzie przeżywa prawdziwy boom" – uważa znany restaurator Mark Hix. Opinie brytyjskich restauratorów potwierdzają badania przeprowadzone w 2010 r. przez francuski "Madame Le Figaro" oraz brytyjski magazyn "Olive", które wykazały, że brytyjskie społeczeństwo znacznie lepiej radzi sobie w kuchni niż sąsiedzi zza Kanału La Manche.

Okazało się, że wbrew stereotypom Brytyjczycy spędzają na gotowaniu więcej czasu, częściej pichcą samodzielnie, używają większej ilości składników, a także są bardziej otwarci na nowości i chętniej eksperymentują. Podczas gdy Francuzi stawiają na konserwatyzm, Brytyjczycy idą z duchem postępu, zgodnie z mottem irlandzkiego pisarza i dramaturga Bernarda Shawa, mówiącym, że "nie ma bardziej szczerej miłości niż miłość do jedzenia". Przywiązywanie tak dużej wagi do kuchni nie jest niczym nowym. Smakosze robili to od początku ludzkości. Dziś różnica polega na tym, że uwznioślanie i idealizowanie jedzenia weszło do głównego nurtu. I dobrze. Jedzenizm to religia miłości.

Katalog firm i organizacji Dodaj wpis

Komentarze 50

BD.K
20 493 1
BD.K 20 493 1
#101.04.2013, 10:53

te zdjecia... lepsze codziennie w naszym obiadowym
;)

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#201.04.2013, 11:04

hedonizm + snobizm + moda. nie ma się nad czym rozpisywać

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#301.04.2013, 11:05
mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#401.04.2013, 11:18

Anglicy nadrabiają wielowiekowe zapóźnienia.
W końcu przez wieki "angielska kuchnia" uznawana była za symbol ZŁEGO SMAKU

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#501.04.2013, 11:20

a polska jest najlepsza na świecie...
już? poczułeś się dowartościowany? :/

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#601.04.2013, 11:23

ALEŚ tY GŁUPI.

Nie napisałem słowa o polskiej kuchni, natomiast opinia o kuchni angielskiej była ogólno europejska.
Poczytaj trochę.

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#701.04.2013, 11:36

piszesz o uprzedzeniach wobec nielubianych powszechnie anglików. co konkretnie wiesz o tradycyjnej angielskiej kuchni?
wykaż się

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#801.04.2013, 11:41

a gdzie ja napisałem o nielubianych Anglikach??
Ale na litość jajko na bekonie, to nie jest jakaś wyrafinowana kuchnia.

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#901.04.2013, 11:41

:):) chociaż od czasu do czasu lubię.
Byle bekon nie był za słony

petra
1 156
petra 1 156
#1001.04.2013, 11:44

W Polsce ten numer nie przejdzie (no chyba,ze za 20 lat).
Polski narod jest tak zwiazany z bigosami, schabowymi i innymi syfami o watpliwych walorach smakowych i odzywczych, ze ta moda (zreszta bardzo pozytywna), to dla niektorych prawdziwy hard core!

Dla kogos kto cale zycie wpierdala kaszanke i kielbase na sniadanie, pewne potrawy sa po prostu bez smaku.

Oczywiscie kuchnia angielska jest gorsza od polskiej (ale nie az tak bardzo)
Prosze nie mylic oczywiscie z kuchnia staropolska, o ktorej wiekszosc Polakow nie ma bladego pojecia. Jest to okreslenie, ktorego zdecydowanie naduzywa sie w polskiej gastronomii.

Kuchnia staropolska byla jedna z najlepszych w Europie i nie ma nic wspolnego ze schabowym czy bigosem.
Jest to bogactwo drobiu i dziczyzny oraz warzyw i aromatycznych ziol i przypraw.

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#1101.04.2013, 11:49

nie migaj się tylko pisz, co wiesz o kuchni angielskiej poza bezmyslnie powrarzanymi stereotypami? chyba nie myślisz że kończy się ona na fasolce z bekonem, pudingu i żarciu z mikrofali?

petra
1 156
petra 1 156
#1201.04.2013, 11:52

ale szkockiej czy angielskiej?

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#1301.04.2013, 11:54

nie pisałem do ciebie petra :)

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#1401.04.2013, 11:55

a co Ty wiesz o kuchni Angielskiej??
Podaj jakies przykłady wykwintnej kuchni angielskiej.

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#1501.04.2013, 11:55

kuchnia staropolska nie ma za wiele wspólnego z naszym wyobrażeniem o niej :) dania były tak nasycone przyprawami że byłyby dla nas niejadalne. obcokrajowców przyjeżdżających do Rzeczpospolitej ostrzegano by zabrali ze sobą prowiant bo w tym kraju nie znajdą nic nadającego się do jedzenia :)

petra
1 156
petra 1 156
#1601.04.2013, 11:56

bo wydaje mi sie,ze szkocka jest lepsza....To sa moje subiektywne odczucia. Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie ale mysle,ze moze byc podobnie jak z kuchnia polska, ta tradycyjna nie ma wiele wspolnego z obecna.

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#1701.04.2013, 11:57

nie odbijaj piłeczki moherku. opisz proszę te wielowiekowe zapóźnienia o których pisałeś

petra
1 156
petra 1 156
#1801.04.2013, 11:57

Tomek_L
#15 | Dziś - 11:55
------------------------------------
skad te dane?

petra
1 156
petra 1 156
#1901.04.2013, 11:59

Tomek_L
#17 | Dziś - 11:57

nie odbijaj piłeczki moherku. opisz proszę te wielowiekowe zapóźnienia o których pisałeś
-----------------------------------------------
a dlaczego "moherku"????

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#2001.04.2013, 11:59

może lepiej poczytaj grube książki.
Gdzież Angli do przepysznych ślimaków, żabich udek, czy włoskich szynek??

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#2101.04.2013, 11:59

polska kuchnia którą znamy jest bogata dzięki temu że mieliśmy tak wiele narodów mieszkających na terenie Rzeczpospolitej. Jeśli odejmiemy wpływy ukraińskie, litewskie, ruskie, żydowskie, niemieckie, ormiańskie, włoskie itp itd to się okaże że niewiele zostanie. Btw, niezły argument za multi-kulti i pokazówka jak zróżnicowanym etnicznie krajem była Polska w czasie swojego rozkwitu

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#2201.04.2013, 12:01

lubię czytać grube książki. a ty wciąż unikasz odpowiedzi. wniosek - gówno wiesz na temat kuchni angielskiej ale każdy powód jest dobry by się dowartościować, mając taką masę kompleksów :)

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#2301.04.2013, 12:04

petra
#19

a dlaczego "moherku"????

_________________________________
To taki wytruch.
Wg niektórych (np Tomka), jak chcesz komuś "przysrać" i ubliżać bez argumentów należy napisać:
moherku,
albo Kibolu,
albo PiSdziaku.

Ot i w tym momencie jesteś człowiekiem szóstej kategorii, albo pozaklasowym.

Tzn TAK IM SIĘ ZDAJE.

petra
1 156
petra 1 156
#2401.04.2013, 12:05

Czy nawet w zwyklej rozmowie o zarciu, musza byc tego typu jazdy......

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#2501.04.2013, 12:06

co ty tam wiesz, moherku. i nie uzywam żadnych innych inwektyw. moherek to skrót myślowy. tak jak leming, słowo którego nadużywałeś i jakoś ci to nie przeszkadzało. moherku

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#2601.04.2013, 12:07

masz rację petra. przepraszam

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#2701.04.2013, 12:07

"WYTRYCH"

a jak chcą mocniej przywalić, to piszą:
ANTYSEMITA, HOMOFOB.
Nie mając pojęcia co te słowa znaczą

marzmy1981
78 452
marzmy1981 78 452
#2801.04.2013, 12:07

chciałem tylko pokazać że nie warto pisać idiotyzmów nie znając tematu. pewnie nie dotrze i tak :/

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#2901.04.2013, 12:10

A do Ciebie dotarło pytanie??

petra
1 156
petra 1 156
#3001.04.2013, 12:15

Wracajac do tematu...... Na polnocy Szkocji , a zwlaszca na zachodnich wyspach sa cudowne male knajpki, takie ichniejsze "szkockie jadlo".....tyle,ze zamiast ociekajacej tluszczem golony, serwuja tam rewelacyjne scalopsy i ostrygi prosto z rannego polowu.....

petra
1 156
petra 1 156
#3101.04.2013, 12:19

Haggis tez jest niczego sobie.
Kuchnia angielska wydaje mi sie mniej "wyszukana" jesli tak to mozna nazwac:) Moze po prostu nie mialam okazji az tak dobrze jej poznac, ale troche przypomina mi obrzydliwa kuchnie holenderska....

Amitorybka
11 815 57
Amitorybka 11 815 57
#3201.04.2013, 13:33

"Poważni profesorowie dyskutują o jedzeniu w aspekcie filozoficznym."
Chciałabym posłuchać tych dyskusji :-)

mamwaswuchu
1 659
mamwaswuchu 1 659
#3301.04.2013, 14:05

u filozofów wszystko jest możliwe.
Wystarczy posłuchać np Hartmana, albo Środy.
Oni potrafią trzy dni o "dupie Maryni" dyskutować, mimo, że jej nigdy na oczy nie widzieli

Stirlitz
Edinburgh
1 926
#3401.04.2013, 14:19

Mila odmiana w brytyjskiej codziennosci, zamiast spedzac bezmyslnie czas przed tv jedzac "ready meals".
Przy okazji poznawania nowych dan z innych zakatkow swiata brytyjczycy beda mieli okazje podszkolic swoja plytka wiedze z dziedziny geografii ;)

FacePlant
16 223
FacePlant 16 223
#3501.04.2013, 17:09

gdzie wiewiora?:)

FacePlant
16 223
FacePlant 16 223
#3601.04.2013, 17:11

foodwizja plus properties marketwizja

mnie to juz dawno zastanawialo

zycie toczy sie woklo gotowania i ogladania mieszkan :)

radnor
26 173 16
radnor 26 173 16
#3701.04.2013, 18:29

Wolałabyś wokół smoleńska i kościoła?

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#3801.04.2013, 19:28

bardzo fajny artykuł :) snobizm? może i tak, ale co z tego, skoro wyjątkowo przyjemny i zdrowy.

Profil nieaktywny
ItakFigurowicz
#3901.04.2013, 20:29

petra
#10 | Dziś - 11:44

W Polsce ten numer nie przejdzie (no chyba,ze za 20 lat).
Polski narod jest tak zwiazany z bigosami, schabowymi i innymi syfami o watpliwych walorach smakowych i odzywczych, ze ta moda (zreszta bardzo pozytywna), to dla niektorych prawdziwy hard core!

Ile zielska trzeba zjeść aby pisać takie nonsensy???

YaYaMIoMaTE
146
#4001.04.2013, 22:37

Brytyjska czy jak tam kto woli szkocka kuchnia jest ewidentnym pustkowiem poprzez swiatowe kuchnie.Fakt,ze UK charakteryzuje sie multi-kulturowoscia restauracji,ktore oferuja swoim klientom bogate menu z roznych zakatkow swiata,choc nie zadko zdarza sie to fikcja. Fikcja nie jest ciagly nawal klientow do restauracji w weekendy lub dni przystepne zwane bank holidayami pomimo tego iz globalne media grzeja nasze oparzone dupska kolejnymi negatywnymi informacjami na temat spolek,gield i wszystkim innym co moze tylko zaszkodzic globalnej gospodarce.
Krotko reasumujac : Pracuje w jednej z najlepszych restauracji w szkocji zlokalizowanej w Edynburgu dokladnie na george street i powiem Wam,ze gdybym mial zaplacic 250 funtow na obiad plus bajery w postaci przystawek i alkoholu to wolalbym kupic sobie kolacje sporzadzona na podstawie polproduktow kupiona w lidlu.
Metod ''odswiezania'' produktow w knajpie w ktorej pracuje ujawniac nie bede.Przynajmniej na razie.

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#4101.04.2013, 22:40

YaYaMIoMaTE, podaj nazwę tej speluny - będziemy omijać łukiem ;)

YaYaMIoMaTE
146
#4201.04.2013, 22:51

Lyzka octu na 5 litrow wody.Wkladamy mieso ktore przekroczylo dzien lub dwa ,a czasem i trzy dni termin waznosci.Takie miesko soczy sie w ''oliwie'' przez ok 1h.Po wyjeciu z ''wywaru'' plukamy intensywnie.Posmrod przeterminowanego miesa znika.Gotowe by wrzucic na grilla.Przepis podany przez szefa kuchnii i przestrzegany przez niego dosyc intensywnie,aby nie zasmierdzialo.Szkoda klientow ,ale pierdoli mnie to bo mi placa.Smacznego odswiezanego jajka:)

urko
19 404 56
urko 19 404 56
#4301.04.2013, 22:58

YaYaMIoMaTE, satysfakcji z pracy (btw, jestem pewien, że w życiu w twojej knajpie nie byłem i nie będę) :)

YaYaMIoMaTE
146
#4401.04.2013, 23:01

Ciesze sie ze nie bedziesz,ja tez ja omijam szerokim lukiem poza praca.Moze to troszke chaotycznie zabrzmiec ale wole kluchy z makdonalda:)

petra
1 156
petra 1 156
#4503.04.2013, 20:46

petra
#10 | Dziś - 11:44

W Polsce ten numer nie przejdzie (no chyba,ze za 20 lat).
Polski narod jest tak zwiazany z bigosami, schabowymi i innymi syfami o watpliwych walorach smakowych i odzywczych, ze ta moda (zreszta bardzo pozytywna), to dla niektorych prawdziwy hard core!

Ile zielska trzeba zjeść aby pisać takie nonsensy???
--------------------------------------
A co tu jest nonsensem?
Bigos i schabowy, to bezwartosciowe gowno rozwalajace bebechy. Moze sie myle, wiec oswiec mnie prosze i opowiedz o cudownych wartosciach odzywczych tych dan....
Co do tych 20lat, to Twoj komentarz jest najlepszym dowodem na trafnosc mojej wypowiedzi.

petra
1 156
petra 1 156
#4603.04.2013, 20:54

YaYaMIoMaTE
#42 | 01.04.13, 22:51

Lyzka octu na 5 litrow wody.Wkladamy mieso ktore przekroczylo dzien lub dwa ,a czasem i trzy dni termin waznosci.Takie miesko soczy sie w ''oliwie'' przez ok 1h.Po wyjeciu z ''wywaru'' plukamy intensywnie.Posmrod przeterminowanego miesa znika.Gotowe by wrzucic na grilla.Przepis podany przez szefa kuchnii i przestrzegany przez niego dosyc intensywnie,aby nie zasmierdzialo.Szkoda klientow ,ale pierdoli mnie to bo mi placa.Smacznego odswiezanego jajka:)
--------------------------------------------------------
Co za fantazje....

petra
1 156
petra 1 156
#4703.04.2013, 20:55

Nie,nie kucharza.....Twoje.

YaYaMIoMaTE
146
#4813.04.2013, 22:18

#46
Zadne fantazje.Tylko fakty:)

Profil nieaktywny
kocham_scotland
#4904.05.2013, 00:20

chore komentarze- nowa religia jemitowych węży

kaplicowy
#344 | 22.04.13, 23:07
Zdzira to twoja matka, bo wychowała takiego chama. I twoja córka, bo sposobisz ją do sponsoringu.

kaplicowy
#346 | Wczoraj - 00:22
Urzekła nas twoja historia.
Córuś zasysa w paszczu, w pipu? Jakieś abonamenty, bo znam paru wyposzczonych nedów.

itak.figurowicz
#56 | 17.03.13, 21:20
Dziewczyny, dajcie już spokój temu zasrańcowi. Zacznie sie mazgaić i jak zwykle będzie wszystko wina eshy.

aaarszenik
#85 | Dziś - 21:53
Uff to sie zaliczam. I taz juz pelnoprawnie odpowiem ci KS ze pierdolisz jak potluczony.
Nie wiem gdzie prowadzis swoje obsweracje ale to co kreujesz z miloscia ma tyle wspolnego co POlscott z baletem.

elastycznyjozef
#98 | 18.03.13, 09:57
Przecież do debil do kwadratu którego się usuwa bo pieprzy jak zacięta płyta.

elastycznyjozef
#692 | 11.03.13, 22:44
Ale cię poniosło, dyzio, wyszło prawdziwe gowno z ciebie, to od którego się tak odżegnywałeś.

wje_wjura_kociu
#699 | 11.03.13, 23:17
to nie czad- to jozefa nosi bo lańsko dostaje wszedzie

musisz byc ulomny, tylko nie umiem zlokalizowac ubytku... mozg, czy chuj.

itak.figurowicz
#683 | 11.03.13, 20:25
Boszeee, ale obrodziło mózgojebami! Święta analska od pieroga i inne dziadostwo.

kaplicowy
#606

Umówmy się.
Zanim zapalisz fifke i jebniesz drina, to napisz.
W innej kolejności dajesz dupy.

itak.figurowicz
#613 | 10.03.13, 21:18
Chiherka, olej go, jakby się to ścierwo ( lordover) nie perfumowało, zawsze wylezie prawdziwy "zapaszek"

elastycznyjozef
#625 | 10.03.13, 21:33
lordover
#581 | Dziś - 20:41
Dobrze ze ten śmigłowiec nie spadł na tą co jechała wtedy po londku, bo byś miał żałobę.

Sam o tym pisałem na forum, pizdo :)
Wiesz ile zjesz.

jotzet
#553 | 09.03.13, 23:11
Na razie to ty robisz z siebie idiote

elastycznyjozef
#629 | 10.03.13, 21:37
Gejem nie jestem, ty jesteś pizdą. Mam dobrą pamięć.

Monika.L.
35
#5021.05.2013, 00:15

Smacznego :)