Podróż samolotem to dziwny stan - nie tylko dlatego, że unosimy się dziesięć kilometrów nad ziemią. W powietrzu obowiązują bowiem zupełnie inne zasady niż na dole - wszystkie podyktowane naszym bezpieczeństwem.
Kto nie naciął się kiedyś na samolotowego awanturnika? Wybryki takiego osobnika mogą nie tylko skutecznie popsuć humor, ale też napędzić stracha lub bardzo wydłużyć podróż.
O wyjątkowym pechu mówić mogą współpasażerowie pewnego 64-latka, który w listopadzie, parę dni po atakach w Paryżu, zażartował o bombie na pokładzie samolotu lecącego z Warszawy do egipskiej Hurghady.
Piloci musieli w związku z tym zarządzić awaryjne lądowanie maszyny w Burgass w Bułgarii. Jak można się domyślić, zaowocowało to kilkugodzinnym opóźnieniem - zgodnie z procedurami, samolot musiał zostać przeszukany, a wszyscy pasażerowie (wraz z bagażami) poddani ponownej, szczegółowej kontroli bezpieczeństwa.
Na nieco mniejsze nieprzyjemności naraziła 17 listopada współpasażerów inna Polka, próbując w ciągu lotu Londyn-Boston otworzyć drzwi wyjściowe z samolotu. Oszołomiona lekami i alkoholem kobieta została obezwładniona przez załogę, a po wylądowaniu maszyny w USA przekazana w ręce policji.
Wydłużyło to podróż pozostałych pasażerów jedynie o kilkanaście minut, których potrzebowała policja by wyprowadzić kobietę w kajdankach z samolotu, ale wszystkim zdarzenie na pewno zostanie w pamięci na lata. Towarzysze lotu Polki opowiadali, że wyglądała, jakby dostała ataku paniki, a źródłem jej dziwnego zachowania miała być nieodparta chęć zapalenia papierosa.
To właśnie tytoń i alkohol wydają się tworzyć niebezpieczne połączenie dla naszych rodaków. W kwietniu w Modlinie pijana kobieta odpaliła papierosa tuż po wyjściu z samolotu, gdy tylko stanęła na płycie lotniska.
Na nieszczęście dla niej - i ku uciesze jej współpasażerów - zakaz palenia obejmuje nie tylko sam samolot, ale całą strefę lotniska, oprócz wyznaczonych miejsc. W ciągu sekundy więc pod samolot podjechała ochrona, która zaczęła gonić niefortunną palaczkę wokół maszyny. Tym razem pozostali pasażerowie nie byli zmuszeni czekać na rozwiązanie sytuacji - choć wielu z nich ociągało się z opuszczeniem komicznej sceny.
Czego nie robić w samolocie
Anegdoty samolotowe mogą śmieszyć, ale ich konsekwencje są poważne.
Nasi rodacy w powyższych przykładach przerobili swoiste “ABC rzeczy, których nie należy robić podczas lotu”.
Zacznijmy od palenia papierosów. Jest to zabronione zarówno przez wzgląd na współpasażerów jak i na bezpieczeństwo - nikomu nie trzeba chyba tłumaczyć, czym grozi pożar na pokładzie. Z kolei na lotnisku, gdzie znajdują się zbiorniki z paliwem samolotowym, niewinny dymek może doprowadzić do wielkiej eksplozji.
Dlatego za zapalenie papierosa na pokładzie (również w toalecie, gdzie znajdują się czujniki dymu) grozi kara od upomnienia i kilkusetzłotowego mandatu nawet do kilkudniowego pobytu w areszcie i grzywny o równowartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wszystko zależy od zasad linii lotniczej i kraju, do którego palący pasażer podróżuje. Dodatkowo linia wpisuje takiego pasażera na swoją “czarną listę”.
Na szczęście dla nałogowych palaczy, coraz częściej na lotniskach instaluje się specjalne kabiny, w których można wypalić ostatniego papierosa po przejściu przez ochronę a przed boardingiem.
Po drugie pamiętajmy, że pod żadnym pozorem nie należy majstrować przy drzwiach wyjściowych z samolotu - ich szczelne zamknięcie to gwarancja naszego bezpieczeństwa. Dlatego za ich dotknięcie również grozi kara grzywny i zakaz wstępu na pokład samolotu w przyszłości; pijana Polka z lotu Londyn-Boston po niefortunnym incydencie została deportowana ze Stanów. Oskarżona o narażenie życia pasażerów i załogi kobieta miała opłacić kaucję 500 dolarów, jednak nie było jej na to stać.
Przede wszystkim jednak wbijmy sobie do głowy, że na pokładzie samolotu i na lotnisku nie należy żartować o bombie i terroryzmie. Od czasów 11 września 2001 roku załoga nie może takich żartów zignorować, nawet jeśli wydaje im się absolutnie oczywiste, że bomby nie posiadamy. Piloci będą musieli podjąć decyzję o awaryjnym lądowaniu, a my będziemy zobowiązani do pokrycia jego kosztów. Do tego grozić nam będzie sprawa sądowa.
Tak właśnie stało się w przypadku wspomnianego 64-latka. Za żart o bombie oprócz olbrzymiej grzywny 130 tys. złotych (co pokrywa koszty awaryjnego lądowania), mężczyzna musi liczyć się z karą 15 lat w więzieniu.
Pamiętajmy też, że na pokładzie należy wykonywać wszystkie polecenia załogi. Nieodłożenie tableta na wyraźnie polecenie stewardessy może zaowocować nie tylko jej irytacją, ale potencjalnym zgłoszeniem, że naraziliśmy bezpieczeństwo lotu.
Na koniec warto wspomnieć o roli alkoholu w samolotowych przygodach rodaków.
Wszystkie wspomniane osoby podczas lotu znajdowały się pod wpływem alkoholu. Na trzeźwo zapewne pamiętałyby o powadze sytuacji i unikały tak kompromitującego zachowania. Wykaz samolotowych zakazów warto więc wbić sobie do głowy na tyle głęboko, by pamiętać o nich nawet w chwilach kompletnego otumanienia.
Bo alkohol na pokładzie nie jest zabroniony, ale pozostaje złym doradcą. Dlatego może podczas najbliższych podniebnych podróży podchodźmy do niego z umiarem.
Komentarze 24
Tylko alkohol i fajki, a co z High Mile?
64 latek,taki stary a taki glupi.Za ten glupi zart pewnie przyjdzie mu przezyc reszte sqoich dni w wiezieniu
pewnie wyznawca pisu
#3
kolega obok go spytał:
co myslisz o stuardesach?
a ten na głos:
normalnie bomba, stary!
Temat na czasie!, palacze i alkoholicy to plaga!, fe, obrzydlistwo, :-(